x
Tanuki.pl korzysta z plików cookie w celach prowadzenia
reklamy, statystyk i dla dostosowania wortalu do
indywidualnych potrzeb użytkowników, mogą też z nich korzystać współpracujący z nami reklamodawcy.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Szczegóły dotyczące stosowania przez wortal Tanuki.pl
plików cookie znajdziesz w polityce prywatności.
Hime hime mnie będzie jeszcze przez wiele dni prześladować…
Poważniej – świetna sportówka, przynajmniej przez dwa sezony. Wartka akcja, dobre tempo, dużo zaskoczeń, momenty wzruszeń i do pośmiania się. Świetne rozegranie każdego z trzech dni Inter High, choć oczywiście jak to się skończy i między kim a kim będzie się toczyć końcowa walka można było przewidzieć. Ale najbardziej mnie urzekli bohaterowie, świetna ekipa. Uwielbiam relację między Onodą a Imaizumim, myślałam, że to będzie duet jak w „Haikyuu!!” czy „Kuroko no Basket”, ale bardzo się myliłam, bo od początku Imaizumi wspierał Onodę i doceniał jego umiejętności. Dodać do tego trzeciego pierwszoklasistę, Naruko, i mamy świetnych przyjaciół wspierających się nawzajem. Zresztą, trójka trzecioklasistów też super, polubiłam też członków Hakone, najbardziej Arakitę, którego pod koniec było mi naprawdę żal.
Onoda ma u mnie osobny plus za głos. To osoba, która najpiękniej się cieszy, gdy coś mu się uda – wystarczy posłuchać, jak krzyczy do kolegów „dogoniłem was!” i już banan wykwita na ustach. Daiki Yamashita wykonał kawał świetnej roboty. Do innych postaci również nie mam zastrzeżeń. Najładniej brzmią, jak śpiewają.
Rzecz jasna, patrzę na jazdy naszych bohaterów z przymrużeniem oka. I tak nic nie pokona zawodników KnB i ich mocy, zwłaszcza z trzeciego sezonu. Tak czy siak, bawiłam się świetnie przy YP.
Na duży plus piosenka z drugiego openingu, bardzo wpadająca w ucho, niestety, o reszcie openingów czy o endingach nie można powiedzieć tego samego.
Wracając jeszcze do „hime hime”, która wprowadziła sporo humoru – mnie najbardziej podobało się jej wykorzystanie w dramatycznym momencie, gdy Onoda ją śpiewał na pełnym zmęczeniu bodajże podczas wyścigu powitalnego. Mocna scena.
No, YP wskakuje u mnie na podium, jeśli chodzi o sportówki, zaraz po „Haikyuu!!” i „Ballroom e Youkoso”.
No nie odcinek 6 kliknij: ukryte scena z wężem rozwaliła system:P podziwiam Autorów za pomysłowość; nie oglądałem wcześniej serii sportowych może oprócz Captain Tsubasa, więc sie nie znam, ale z jakiś powodów to anime ma klimat, kreska jest specyficzna, czasami mam wrażenie że bohaterowie(ich wygląd oraz styl są wzorowane na postaciach z innych anime), fabuła prosta, chociaż niektóre sceny Odoną nieprzewidywalne. Seyuu pasują do postaci. Ost dobrze dopasowany do tego klimatu; mi zapadły zwłaszcza dwa kawałki; jeden w klimacie rave kiedy się scigają:P(Czuje się jakbym grał NfS) a drugi kawałek instrumentalny(przez pewien moment gra saksofon) puszczany zazwyczaj kiedy główny bochater/owie dostają powerupa…:P. Opening i ending dobry ( w klimatach rocka( tak jak lubię:P) lub Jrocka:p , chociaż trochę brakuje mu do openingu 1 i a zwłaszcza 2 poprzedniej serii. Na pewno będę chciał obejrzeć serię do końca choć dużo w niej absurdów:). Ale jak się ogląda z dystansem to seans jest przyjemny.
Brzydzi mnie ten Akira, nie ważne jaką miałby przeszłość mam ochotę żeby po prostu się przewrócił na tym rowerze.Nie podoba mi się kreska i animacja, nie mój gust te zbliżenia na ich twarze. Fabuła jak to w sportowych seriach od zera do bohatera,jednak nie jest to seria dla mnie.
Hime, hime!
Poważniej – świetna sportówka, przynajmniej przez dwa sezony. Wartka akcja, dobre tempo, dużo zaskoczeń, momenty wzruszeń i do pośmiania się. Świetne rozegranie każdego z trzech dni Inter High, choć oczywiście jak to się skończy i między kim a kim będzie się toczyć końcowa walka można było przewidzieć. Ale najbardziej mnie urzekli bohaterowie, świetna ekipa. Uwielbiam relację między Onodą a Imaizumim, myślałam, że to będzie duet jak w „Haikyuu!!” czy „Kuroko no Basket”, ale bardzo się myliłam, bo od początku Imaizumi wspierał Onodę i doceniał jego umiejętności. Dodać do tego trzeciego pierwszoklasistę, Naruko, i mamy świetnych przyjaciół wspierających się nawzajem. Zresztą, trójka trzecioklasistów też super, polubiłam też członków Hakone, najbardziej Arakitę, którego pod koniec było mi naprawdę żal.
Onoda ma u mnie osobny plus za głos. To osoba, która najpiękniej się cieszy, gdy coś mu się uda – wystarczy posłuchać, jak krzyczy do kolegów „dogoniłem was!” i już banan wykwita na ustach. Daiki Yamashita wykonał kawał świetnej roboty. Do innych postaci również nie mam zastrzeżeń. Najładniej brzmią, jak śpiewają.
Rzecz jasna, patrzę na jazdy naszych bohaterów z przymrużeniem oka. I tak nic nie pokona zawodników KnB i ich mocy, zwłaszcza z trzeciego sezonu. Tak czy siak, bawiłam się świetnie przy YP.
Na duży plus piosenka z drugiego openingu, bardzo wpadająca w ucho, niestety, o reszcie openingów czy o endingach nie można powiedzieć tego samego.
Wracając jeszcze do „hime hime”, która wprowadziła sporo humoru – mnie najbardziej podobało się jej wykorzystanie w dramatycznym momencie, gdy Onoda ją śpiewał na pełnym zmęczeniu bodajże podczas wyścigu powitalnego. Mocna scena.
No, YP wskakuje u mnie na podium, jeśli chodzi o sportówki, zaraz po „Haikyuu!!” i „Ballroom e Youkoso”.
odcinek 5