Tanuki-Anime

Tanuki.pl

Wyszukiwarka recenzji

Otaku.pl

Anime

Oceny

Ocena recenzenta

7/10
postaci: 6/10 grafika: 7/10
fabuła: 7/10 muzyka: 8/10

Ocena redakcji

7/10
Głosów: 5 Zobacz jak ocenili
Średnia: 6,60

Ocena czytelników

7/10
Głosów: 76
Średnia: 6,99
σ=1,87

Kadry

Zrzutka
Zrzutka
Zrzutka
Zrzutka
Źródło kadrów: Własne (Piotrek)
Więcej kadrów

Wylosuj ponownieTop 10

Yuuki Yuuna wa Yuusha de Aru

Rodzaj produkcji: seria TV (Japonia)
Rok wydania: 2014
Czas trwania: 12×24 min
Tytuły alternatywne:
  • Yuki Yuna is a Hero
  • 結城友奈は勇者である
Gatunki: Przygodowe
zrzutka

Mordobicie, cierpienie, więcej mordobicia i jeszcze więcej cierpienia. A do tego magiczne panienki! Zaskakująco udana seria, po której niczego się nie spodziewano.

Dodaj do: Wykop Wykop.pl
Ogryzek dodany przez: Avellana

Recenzja / Opis

Era Bogów, rok 300. Yuuna Yuuki należy do Klubu Bohaterów, którego członkinie, a zarazem jej przyjaciółki, mają za zadanie pomagać ludziom z miasta w najróżniejszy sposób. Pewnego dnia dowiaduje się jednak, że razem z resztą przyjaciółek ma chronić ludzkość przed Vertexami, obcą formą życia, która chce zniszczyć Shinju – bóstwo ludzi, i tym samym zgładzić nasz gatunek. Tak oto rozpoczyna się przygoda Yuuny jako bohaterki, podczas której nic nie będzie takie, jak się pierwotnie wydaje.

Przyznam, że fabuła zaskoczyła mnie pozytywnie. Owszem, opis brzmi dokładnie jak n­‑ta seria o magical girls, z przyjaźnią, fikuśnymi strojami i wielkim złym, ale diabeł jak zwykle tkwi w szczegółach. Przede wszystkim mamy tajemniczą organizację o nazwie Taisha, która odpowiada za logistyczne zaopatrzenie bohaterek w potrzebne im moce, które aktywowane są za pomocą aplikacji na smartfonie (co swoją drogą stanowi naprawdę urocze i zaskakująco logiczne rozwiązanie), ale poza tym nie wiemy o niej niemal nic. Co więcej, wraz z kolejnymi odcinkami ten brak informacji staje się naprawdę niepokojący i widz zaczyna mieć wrażenie, że być może to nie magiczne potwory z krainy snów są tutaj największym problemem. Z czasem okazuje się też, że bycie bohaterką nie jest tak piękne i wspaniałe, jak mogło się z początku wydawać, a jeśli w grę wchodzi bóstwo, to tym bardziej należy patrzeć na warunki umowy. Wszystko to powinno brzmieć znajomo – widzieliśmy to bowiem w znanym i dla niektórych kultowym Puella Magi Madoka Magica, na którym Yuuki Yuuna wa Yuusha de Aru wyraźnie się wzoruje. Nie jest to oczywiście jedyna seria, próbująca wykorzystać sukces poprzedniczki, jednak jest to pierwszy tytuł, któremu udało się to zrobić z klasą i sensem, a nie bez ładu i składu. Jak i w Madoce, tak i tutaj z czasem pojawia się dramat wagi ciężkiej, i choć można by się spierać, gdzie bohaterki mają gorzej, to najważniejsze jest to, że Yuuki Yuuna wa Yuusha de Aru nie przesadza i nie przeradza się w tani i średnio znośny melodramat, tylko sprawnie balansuje na krawędzi dobrego smaku i sadyzmu. Fabuła jest logiczna i nie miałem podczas seansu wrażenia, że cała historia trzyma się kupy tylko dzięki mojej dobrej wierze i braku chęci do rozkładania jej na czynniki pierwsze. Owszem, gdyby głębiej się zastanowić, to pewne kwestie (zwłaszcza biorąc pod uwagę to, czego dowiadujemy się pod koniec) mogą budzić zastrzeżenia, ale nie psuje to seansu. Ważne jest też, że anime potrafi zaskoczyć, co udowadnia niemalże w połowie, by zaraz potem ujawnić kolejne informacje i popchnąć fabułę na inny tor. Sprawia to, że w żadnym momencie nie możemy się nudzić, bo tak naprawdę nie wiemy, co za chwilę się wydarzy i czy scenarzyści nie postanowią znowu zagrać nam na nosie.

Tak chwalę i chwalę, ale warto dodać, że do tej pory odnosiłem się przede wszystkim do części poświęconej walce z Vertexami. Wątki poświęcone szkolnemu życiu dziewczyn zajmują dużo mniej czasu, co wychodzi serii na dobre z dwóch powodów: po pierwsze, nie jesteśmy męczeni n­‑tą wersją okruchów życia, gdzie fabuła pojawia się w pierwszym i ostatnich dwóch odcinkach, a po drugie odcinki „normalne” są wyraźnie słabsze od reszty. Niestety, żarty nie są aż tak śmieszne, historie nie aż tak wciągające, a odcinek plażowy… cóż, było na co popatrzeć, tyle powiem.

Bohaterki serii to wesoła gromadka. Główne skrzypce gra oczywiście tytułowa postać, czyli Yuuna Yuuki, typowa dziewczyna o złotym sercu i niespożytej wręcz energii. Jej marzeniem jest (a jakże!) pomagać ludziom i czynić dobro wszelakie. Oczywiście jest też ona obdarzona niezłomnym optymizmem i nadzieją, co nieraz udowadnia, podnosząc na duchu towarzyszki broni. Polubiłem ją za to, że jak każdy prawdziwy gentleman, Yuuna uznaje, że jedyna broń, jakiej potrzebuje, to jej własne pięści, którymi albo leje wrogów po odpowiedniku pyska, albo nawraca zagubione koleżanki. Ciekawostką dla części fanów może być to, że Yuuna wydaje się bardzo zainteresowana losem swojej przyjaciółki, Mimori Tougou, którą najprościej można opisać parafrazą „moja mała, przykuta do wózka inwalidzkiego nacjonalistka nie może być taka urocza”. Oprócz tego i bardzo wyraźnego odwzajemnienia zainteresowania Yuuny, Mimori jest osobą poważną i odpowiedzialną, a jednocześnie ludzką, co udowadnia pod koniec serii. To, że umieszczono ją na wózku inwalidzkim, uważam za ewenement, jak najbardziej pozytywny (zwłaszcza patrząc przez pryzmat podejścia Japończyków do niepełnosprawności), ale nie traktowałbym tego jako nowego trendu, a raczej jako motyw, który autorzy uznali za interesujący. Kolejnymi bohaterkami są siostry Inubouzaki. Ich rodzice zginęli w wyniku jednego z ataków Vertexów, co spowodowało, że starsza z sióstr, Fuu, poprzysięgła im zemstę. Nie jest jednak ślepo zapatrzona w swój cel, potrafi docenić otaczających ją ludzi i nie odrzuca ofert pomocy czy przyjaźni. Dodatkowym plusem jest to, że jest osobą (relatywnie) trzeźwo myślącą i dba o dobro członkiń drużyny. W przeciwieństwie do swojej bardzo bezpośredniej siostry, młodsza Itsuki jest osobą nieśmiałą, ale podobnie jak Yuuna, ma złote serce i bardzo ostry pazur, a przy tym okazuje się jedną z bardziej wytrzymałych postaci w drużynie. Niestety, nie ma zbyt wielu scen poświęconych jej osobiście, więc za dużo powiedzieć się o Itsuki nie da.

Ostatnią z pań, dołączającą do drużyny najpóźniej, jest Karin Miyoshi, czyli typowa tsundere, początkowo przedstawiana jako najlepiej wytrenowana z dziewczyn, choć szybko okazuje się, że to typowa samotniczka i nie ma bladego pojęcia, jak radzić sobie w relacjach z innymi. Na plus można jej zapisać to, że pod wpływem reszty zmienia się niemal nie do poznania i pod koniec jest sympatyczną postacią, a nie tylko atrakcją dla fetyszystów. To samo można w sumie powiedzieć o wszystkich postaciach – myślą, reagują na otoczenie i rozwijają się w miarę upływu czasu, sprawiając, że dużo łatwiej je polubić niż resztę wyidealizowanych dziuń z anime.

Grafika serii prezentuje mieszany, ale mimo to przyzwoity poziom. Z jednej strony mamy sceny akcji, wypełnione efektami specjalnymi, płynną animacją i niewielką ilością statycznych ujęć, ale z drugiej nawet podczas rzeczonych scen zdarzają się spadki jakości. Podobnie kwestia ma się z drugim planem, który może nie wygląda koszmarnie koślawo, ale jest dość niewyraźny i uproszczony. Uważam jednak, że seria rekompensuje te wady swoją estetyką. Projekty samych postaci nie należą może do oryginalnych, ale kostiumy po przemianie prezentują się bardzo dobrze i co ciekawe, nie są to kolejne wariacje na temat sukienek z falbankami, tylko wyglądające na praktyczne i wygodne stroje bojowe (za brak szczegółów bardzo przepraszam, ale stosunkowo ubogie słownictwo w tej akurat materii uniemożliwia mi dokładny opis tego, co noszą bohaterki, więc bardziej dociekliwych zapraszam do oglądania kadrów). Bardzo fajnie wygląda też świat, w którym bohaterki toczą wszystkie walki, kolorowy, mocno pokręcony i dziwny, przypominający sen albo obrazy impresjonistyczne. W całą tę otoczkę doskonale wpasowują się same Vertexy, przywodzące na myśl wiedźmy z Puella Magi Madoka Magica, tyle że wykonane w 3D. Wreszcie seria niepozbawiona jest pewnej ilości fanserwisu, ale nie jest on wpychany nam prosto w twarz, więc spokojnie można go traktować jako dodatek, a nie gwóźdź programu. Pokuszę się o stwierdzenie, że seria dorobiła się własnego stylu, którego konsekwentnie się trzyma, czego niestety nie mogę powiedzieć o przytłaczającej większości anime.

Podobnie jak grafika, także udźwiękowienie jest porządne. To, co w bardzo wielu seriach jest traktowane po macoszemu, czyli odgłosy wszelkiego rodzaju uderzeń, eksplozji czy cięć, brzmi mięsiście i nie przywodzi na myśl pukania w sflaczały balon. Bardzo przypadł mi do gustu opening Hoshi to Hana, śpiewany przez aktorki podkładające głosy bohaterkom. Utwór, który opisałbym jako coś w rodzaju popowej ballady, jest dość spokojny, ale mimo to daje niezłego kopa i świetnie pasuje do animacji, która mu towarzyszy. Co ciekawe, pomimo że większość obsady składa się z początkujących aktorek, śpiewają one czysto, bez fałszowania. Podobnie prezentuje się ending, Aurora Days, czyli popowa i pogodna piosenka, dobrze brzmiąca jako zakończenie odcinka (osoby obawiające się sytuacji z Sora no Woto mogą spać spokojnie, przejście w nastroju nie jest aż tak gwałtowne). Muzyka towarzysząca samej serii jest na tym samym, wysokim poziomie, a do tego zawiera jeden utwór, który niemal zawsze towarzyszy walkom bohaterek, utrzymany w konwencji flamenco. Jest to może niezbyt typowe, ale brzmi absolutnie obłędnie i nie zamieniłbym go na żaden inny. Nieco gorzej od całej reszty udźwiękowienia prezentują się seiyuu bohaterek. Jako że w przytłaczającej większości są to osoby nie tylko nowe w branży, ale też młode, nie brzmią tak dobrze, jak mógłbym chcieć. O ile do samej gry aktorskiej nie mam się za co przyczepić, o tyle paniom wyraźne problemy sprawia oddawanie skrajnych emocji – zwyczajnie nie mają odpowiedniej skali głosu.

Yuuki Yuuna wa Yuusha de Aru całkowicie mnie zaskoczyło. Siadając do serii, nie miałem niemal żadnych oczekiwań, nie wiedziałem, czego się spodziewać i w zasadzie miałem tylko nadzieję, że nie przyjdzie mi obejrzeć kolejnego upiornie nudnego gniota, który później trzeba będzie obsmarować w recenzji. Jestem bardzo zadowolony, ponieważ dostałem fajną serię przygodową z magical girls, pełną dynamicznych walk, odrobiny nienachalnego fanserwisu i nieźle zrealizowanego dramatu. Jeśli właśnie tego szukacie w anime, ta seria z pewnością was nie rozczaruje.

Altramertes, 20 stycznia 2015

Twórcy

RodzajNazwiska
Studio: Studio Gokumi
Autor: Project 2H, Takahiro
Projekt: Bunbun, Takahiro Sakai
Reżyser: Seiji Kishi
Scenariusz: Makoto Uezu
Muzyka: Keiichi Okabe, Monaca

Odnośniki

Tytuł strony Rodzaj Języki
Yuuki Yuuna wa Yuusha de Aru - wrażenia z pierwszych odcinków Nieoficjalny pl