Tanuki-Anime

Szumnie obwieszczona „pierwsza seria wydawana przez Anime­‑Gate” wśród fanów szybko stała się pozycją kontrowersyjną. Choć opowieści o przemierzającej eklektyczny świat biuściastej wojowniczce imieniem Rushuna nie sposób odmówić energii i pewnego wdzięku, jest to sztampowa produkcja rozrywkowa klasy co najwyżej B. Typowe anime skierowane do fanów, którzy nie mieli jeszcze zbyt wiele do czynienia z gatunkiem i nie dostrzegą rozlicznych kalek i zapożyczeń z innych tytułów. Inna rzecz, że tacy teoretycznie powinni być polscy widzowie, których ani telewizja, ani wydawcy nie rozpieszczają nadmiernie obfitością propozycji.

Na płycie dostajemy aż sześć odcinków, czyli za jednym zamachem możemy zapoznać się z połową serii. Nie chcę tu dublować recenzji głównej, napiszę więc tylko, że z mojego punktu widzenia była to znośna rozrywka z gatunku tych, o których zapomina się po wyjęciu płyty z odtwarzacza. Prostota i powtarzalność odcinków w pewnym momencie stały się jednak nużące, nie polecam więc oglądania całości na jednym posiedzeniu – rozłożone w czasie zapewne mniej rażą. Seria z oczywistych przyczyn skierowana jest raczej do panów, ale na szczęście elementy ecchi są w miarę nienachalne (choć nie mogłam nie zastanawiać się, czy bohaterka ma kręgosłup z tytanu – bo nic innego nie udźwignęłoby takich balonów). Dla pań został „przyrządzony” przystojny towarzysz Rushuny, który jednak miałby spore szanse na tytuł „najbardziej bezużytecznego poplecznika w historii anime” – w większości walk pełni rolę dekoracji.

Na okładce polskiego wydania widać przede wszystkim bohaterkę w pozie eksponującej jej walory fizyczne, a także niezawodny rewolwer (dostrzegane w tej mniej więcej kolejności). Nie widać natomiast wyraźnej informacji o tym, że jest to pierwszy wolumin – tylko mało widoczny znaczek przy tytule głosi Strzały 1­‑6. Wewnątrz pudełka znajdujemy czterostronicową wkładkę, zawierającą powtórzony rysunek z okładki, dodatkowy art, a także wersję polską i japońską rozbrzmiewającej w czołówce piosenki Kohaku. Druga wkładka zawiera standardowe informacje o firmie Anime­‑Gate. Dla kolekcjonerów związanych z anime gadżetów przygotowano zestaw pięciu kart, prezentujących postaci z serii wydawanych przez Anime­‑Gate.

Po obejrzeniu czterech reklam (w tym także wody Kazimierskiej) trafiamy od razu na początek pierwszego odcinka. Dotarcie do menu, kluczowe w przypadku kilku odcinków na płycie, nie jest proste – domyślnie menu pojawia się dopiero po zakończeniu odcinka 6. Co więcej, w samym menu wejście do poszczególnych odcinków odbywa się przez „wybór scen”, co dla niedoświadczonych widzów może być trochę mylące.

Jakość obrazu nie jest zła, choć nie jest też najlepsza – prawdopodobnie zawiniła wyższa kompresja, jakiej trzeba było użyć, by wepchnąć sześć odcinków i dodatki na jedną płytę. Może to jednak poważnie obniżyć walory wizualne tej serii (a nie ukrywajmy, ma ona głównie walory wizualne) dla posiadaczy lepszych zestawów kina domowego.

Tłumaczenie tytułu także wzbudziło wiele dyskusji – ja mogę tylko stwierdzić, że o ile pominięcie oryginalnego Grenadiera miało sporo sensu (typowy przykład tytułu, mającego się nijak do serii), o tyle zamiana w podtytule „uśmiechniętej wojowniczki” na „wystrzałową wojowniczkę” nie była chyba najszczęśliwszym pomysłem. Poza tym dialogi tłumaczone są nieźle, widać, że starano się zachować płynność i dbano o ich naturalność. Dostrzegłam jednak trochę drobnych błędów stylistycznych, a także jeden – za to karygodny – ortograficzny. Nie da się też ukryć, że tłumacze powinni częściej sięgać do słownika wyrazów bliskoznacznych – powtarzalność niektórych fraz była trochę męcząca. Tym razem nie najlepiej spisał się lektor – czytał dialogi drewnianym głosem, a co gorsza często zawodziła synchronizacja podawanych przez niego kwestii z tym, co faktycznie działo się w danym momencie na ekranie. Na plus należy zapisać, że przetłumaczone zostały także słowa piosenek w openingu i endingu.

Nigdy wcześniej wydawane przez Anime­‑Gate pozycje nie zawierały poważniejszych usterek w dołączonych do płyt tekstach. Tym razem jednak coś wyraźnie się nie udało. Już zamieszczony na tylnej stronie okładki tekst razi topornością i poważnymi błędami stylistycznymi. Podobne błędy niestety trapią także teksty zamieszczone w dodatkach na płycie – „promienisty uśmiech” może zaprezentować co najwyżej jakaś bardzo dziwna forma życia z kosmosu, a o „elementach etchi” słyszę po raz pierwszy, choć nie wykluczam, że jest to prawidłowa (acz nieużywana) polska transkrypcja… Do tego należy dołożyć usterki formalne – paskudne błędy w dzieleniu wyrazów przy przenoszeniu do następnego wiersza.

Dodatki na pierwszy rzut oka sprawiają wrażenie rozmaitości – szybko jednak się okazuje, że pod szumnymi tytułami Wybuchowa mieszanka, Uzbrojona i uśmiechnięta i Wystrzałowa podróż kryją się po prostu krótkie teksty omawiające świat, bohaterkę oraz fabułę – napisane nieporadnym i ubogim językiem i wyraźnie nie przepuszczone przez dobrą redakcję. W podobnym stylu utrzymane są informacje w dziale Postaci – tu z kolei wymieniono także bohaterów, którzy w serii jeszcze się nie pojawili, redukując ich opisy do jednego, nic nie mówiącego zdania.

Najciekawszym chyba dodatkiem okazują się zwiastuny anime i filmów fabularnych, wydawanych przez Anime­‑Gate, pozwalające na zorientowanie się w obecnej ofercie. Poza tym standardowo znajdziemy też propozycje produkcji filmowych i muzycznych firmy Vision.