x
Tanuki.pl korzysta z plików cookie w celach prowadzenia
reklamy, statystyk i dla dostosowania wortalu do
indywidualnych potrzeb użytkowników, mogą też z nich korzystać współpracujący z nami reklamodawcy.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Szczegóły dotyczące stosowania przez wortal Tanuki.pl
plików cookie znajdziesz w polityce prywatności.
Po chwilowej zniżce w okolicy odcinka 3ego – wróciło na pseudo‑komediowe tory.
Cthulhoo napisał(a):
Lecz gdy przymkniemy oko na liczne wady tej produkcji oraz nie będziemy się zbytnio czepiać braku animacji, to istnieje możliwość, iż będziemy się dobrze przy tym bawić. Mi się przynajmniej ta sztuka udała.
Dodam tylko, że nawet w gatunku ecchi komedii fantasy plus harem seria ta bije rekordy głupoty i cringe'u. Taaak, zdecydowanie plasuje się nawet w czołówce x)
Trochę niepotrzebnie dali dwa ostatnie odcinki. Dramatyzm wcale (według mnie) nie pasuje do zastosowanej tu konwencji „tak głupie, że aż śmieszne”. I choć humor bazuje głównie na biustach, kompleksie siostrzyczki i trójkącie, a momentami jest naprawdę mocno przegięty (postać Wiceprzewodniczącej i sceny kliknij: ukryte molestowania Asa na plaży), to jednak mimo wszystko do 10ego odcinka może kogoś rozbawić.
Nie polecam jednak widzom zaczynającym przygodę z anime, ani tym, którzy szukaliby tu czegokolwiek wyrastającego ponad haremową papkę. No może prócz zobaczenia, że po prawie 120 latach nadal są silne w japońskiej mentalności pewne polityczne animozje ;)
Szkoda, że spaprali postać Czarownicy. Z drugiej strony po reinkarnacji nadal miała zaszłości z poprzedniego wcielenia, a wychowanie typowo „po japońsku” tylko jej dokładało „kajdanów”. Niby komedia, ale patrząc w kontekście społecznym to już nie.
Odradzam też tym, którzy szukają dramy, bo nawet patos jest tu obficie polany papkowo‑komediowym sosem.
Jako komedia 5/10
Jako haremówka 7/10 a może i 8
Jako fantasy… 3/10
Ogólne wrażenie 6/10, ale tylko kiedy się lubi ten gatunek ;)
Bez zalogowania
14.05.2022 16:41 Parodia schematu
Przez cały seans miałam wrażenie że przewijają się tutaj wątki społecznej krytyki, parodii i satyry, a nie tylko nisko umiejscowione gagi. Po ponownym obejrzeniu pierwszych trzech odcinków zaczynam utwierdzać się w tym przekonaniu.
Po pierwsze grafika. To, co nazywane jest karykaturą sylwetek i zniekształceniami – ja odbieram jako próbę odwzorowania rzeczywistości. Wystarczy przecież byle wypad latem na plażę – wciśnięta za głęboko bielizna, opadnięte pośladki, brak ideału klepsydry 90x60x90
Sylwetki męskie (mówimy o Japonii) też nie odbiegają mocno od głównego bohatera.
Dalej wyśmiewana jest obsesja Azjatów na punkcie dużego biustu. Owszem, fabularnie też jest użyta, ale z pełną jej świadomością. Do tego „płaska” siostrzyczka wcale nie jest płaska, tylko ma ichnie typowe parametry. Podobnie jest zresztą z innymi szczegółami anatomicznymi. Lateks i obcisłe grube kostiumy mocno spłaszczają, także męskie (chłopięce) ciała. Tu znowu anime nikogo nie idealizuje.
Mam wrażenie, że anime nie puszcza oka do widza, tylko sobie Z NIEGO żartuje. Ohoho poudawajmy, że to komedia i wytknijmy każdemu mnóstwo przywar.
Gdyby to było jednostkowe, to możnaby mówić o przypadku, ale tak dzieje się przez całość serii.
Choćby sprawa Czarownicy. Pierwsze dwa odcinki to inna osobowość dziewczyny, która jest lekko ironiczna, trzeźwo myśląca i stonowana. Nagle bach, odcinek trzeci i owa postać się zupełnie zmienia, pojawia się zamiast tego szablon. Bo przecież Japonka nie może być inteligentna, bezpruderyjna, ani nie może zachowywać się niestosownie w miejscach publicznych takich jak bary Mac. Musi być zależna, podporządkowana i cierpiąca w milczeniu…
Dalej – różnice kulturowe. Tu praktycznie każda nacja ma swoje za uszami. Mało było czasu antenowego, a i tak takie smaczki jak pierwsza wizyta Brytyjczyka w małej japońskiej knajpce kliknij: ukryte i kelnerka, która nie rozumie po angielsku, albo ten zaserwowany japoński specjał :)
O wyśmiewaniu się z naszego wschodniego sąsiada to już nie wspomnę, bo autorzy sami poświęcili na to kilka odcinków.
Nawet starcie kliknij: ukryte dziewczyn w łaźni o tym mówi. kliknij: ukryte No bo kto niby wygrał? :) A jeszcze to ichnie wykorzystywanie ludzi do celów politycznych i nie liczenie się z jednostkami… Zupełnie, jakby cała seria tylko po to została zrobiona, żeby z nich sobie lekko poszydzić.
A i sama kultura/obyczajowość z Kraju kwitnącej wiśni też jest tu wielokrotnie poddawana krytyce. Tyle, że ubrana w otoczkę fanserwisowej głupkowatej komediowo‑szkolnej przygodówki – może być mniej zauważalna.
A
Bez zalogowania
13.05.2022 23:36
Pierwszy odcinek zatrzymał mnie postacią fioletowowłosej sennej panny. Jej zachowanie i lekko cięte uwagi rozbrajały i bawiły. Ale już w trzecim odcinku twórcy włożyli ją w szablon.
Początkowo było „tak głupie, że aż zabawne” . Teraz pozostało na razie tylko „aż”
Oglądam anime od prawie 20 lat i nigdy, NIGDY, nie spotkałam postaci kobiecej, która wzbudzałaby we mnie taką agresje jak Satsuki Ranjou. Owszem, widziałam setki bohaterek irytujących, męczących i sprawiających, że załamywałam ręce nad ich ogólną żałosnością, ale żadna nigdy nie sprawiła, że miałam ochotę krzyczeć i ciskać laptopem w ściany.
Jeśli chcieli uczynić Satsuki Ranjou postacią perfekcyjną w odstraszaniu widzów to im się udało. Aktorka głosowa przypieczętowała umowę swoim okropnym głosem, który powinien być karany podcięciem gardła.
A
xzx24
2.08.2015 22:10
Przerażają mnie ludzie którzy wystawiają takim anime 10.
W zasadzie to nie wiem czemu to obejrzałam. Pomysł na anime był nienajgorszy – lubię reinkarnacje i ciekawe przeszłości. Ale na tym by się skończyły potencjalne zalety… potem w trakcie seansu trzymałam się neutralnej oceny 5, która to w ostatnich odcinkach leciała na łeb na szyję… na zasadzie – okej, narazie ocena 3, jeśli ktoś zginie, to dam oczko więcej. O, no to niech ma 4. A, jednak nie… uh… 3. Znów macają głównego bohatera – 2. O NIE DENERWUJĄCY BACHOR -10.
Em, zero zalet?
I ten główny bohater koszący wszystkich lotem prostopadłym.
World Break to seria, której analizowanie podczas seansu może zabić wszelką przyjemność z oglądania tego potworka. Lecz gdy przymkniemy oko na liczne wady tej produkcji oraz nie będziemy się zbytnio czepiać braku animacji, to istnieje możliwość, iż będziemy się dobrze przy tym bawić. Mi się przynajmniej ta sztuka udała.
Oczywiście nie uważam, żeby seria była dobra. Bardziej pasowałoby mi tu określenie: kolejna sztampowa adaptacja LN, przy której mimo wszystko da się miło spędzić czas.
Można wiedzieć, o jakim tytule pomyślałeś w pierwszej kolejności? Bo w OreGairy się przewinąłwątek LN, ale Yukino zmieszała wiekopomne dzieło Yoshiteru z błotem i na tym się to skończyło.
No, ale wtedy potraktowałem to jako jakieś fantasy. Niestety, okazało się to mieć aż za dużo wspólnego z rzeczistością :( Gimbusiarskie grafomaństwo dla gimbusów. Dobrze chociaż, że z całego morza tych gniotów wychodzi czasem coś na przyzwoitym poziomie.
Nieczego wielkiego się nie spodziewałem. Seans był w porządku. Oczywiście brakuje originalności i fabuły, natomiast żadne z dwojga nie jest atrybutem tego gatunku.
Bez zbędnego rozpisywania się, to co najbardziej daje po oczach to jak wspomnieli poprzednicy, cała masa niedopatrzeń! Nie mogłam uwierzyć, że można popełnić tak wiele błędów :P Grafika mogła być ładna, ale widać, że nie mieli pieniążków, a tym bardziej czasu. Animacja i walki... serio dawno czegoś tak słabego nie widziałam XD Anime z lat 90‑tych posiadają lepsze sceny walk z płynniejszą animacją. Postaci z daleka wyglądają komicznie, totalnie zniekształceni ^^'. Już nie wspomnę o ostatnim odcinku i tym co zrobili graficznie z Haimurą XD Co do postaci większość była kompletnymi zapychaczami- pojawienie się okularnicy pogrzebało wszelkie nadzieje o w miarę udanej serii. Ogólnie dwie główne panie przedstawiały się dobrze i bardzo dobrze w osobie Urushibary (według mnie jedna z lepszych postaci kobiecych a anime). Muzyka na plus, zwłaszcza opening… ehh przypomniały się czasy serii hack :P
Ogólnie… byłoby całkiem nieźle, zaklęcia i inkantacje, a zwłaszcza te ostatnie wyglądały świetnie, szkoda tylko, że zmasakrowali wszystko ponad przeciętnie przewidywalną fabułą. Ostatnia rzecz, która nieraz zmuszała mnie do włączania pauzy- cały ten niepotrzebny patos. Ludzie chwalcie głównego bohatera toż to chłopak wypowiada „omoidashita!” (przypomniałem sobie) i rozwala wszystko w pył. Po kilku odcinkach ma się dosyć. Dosyć miałam tego koksowania, tych cudownych, podniosłych scen, które wyglądały jak wycięte z kreskówek dla dzieci, jak to nagle główny bohater dostaje power‑up. Masakra.
Na plus: Urushibara, inkantacje, pomysł z poprzednimi wcieleniami.
Polecam znudzonym i ewentualnie komuś kto chce coś obejrzeć przy obiedzie. W sumie nawet tego ecchi nie było zbyt wiele.
PS: Jakimś cudem oglądało się sprawnie i mimo tego wytrwałam. Magic XD
Jestem pod wrażeniem – twórcom tego anime udało się spartolić dosłownie wszystko! XD A jednak utrzymać mnie do końca serii przy ekranie i nawet sprawić że dam temu czemuś 4/10~
No więc. Sam pomysł jest całkiem spoko. Można by z tego wycisnąć coś naprawdę fajnego. Poprzednie życia bohaterów wydają się ciekawe i moim skromnym zdaniem gdyby historia ukazywała losy z ich wcześniejszych wcielen wyszloby to lepiej niż to to. :x Dlatego jestem zła, bo historia jest całkiem fajna i można by naprawdę zrobić na jej podstawie udaną lub chociaż przeciętną serię.
Postaci.. Poboczne były tragiczne. ><" Cała ta banda ich szkolnych znajomych była okropna, zwłaszcza ta tak bardzo zabawna zboczona okularnica ohohoho naprawdę była tak potrzebna a sceny z jej udzialem byly przednie, 0/10! </3
Główne były całkiem spoko, Moroha nie jest najgorsiejszy a Satsuki <3 i Shizuno były fajne!
Na łopatki mnie rozłożyła ilość niedopatrzen w tym anime, ono całe jest jednym wielkim przeoczeniem. XD Poważnie, co odcinek było chociaż kilka takich kwiatków. A to Satsuki wybiega z pokoju naga i biegnie na halę, a gdy już tam dociera jest już ubrana; a to innym razem w jednym pokoju śpią dwie Shizuno; do ćwiczeń nosi się stroje kąpielowe, Elena ma oko na włosach a Satsuki nosi kokardę po drugiej stronie niż ma kucyk.
Grafika.. umm nawet nie wiem do czego porównać jej jakość.. To jest potworne. XD Mordki postaci rozjechane, wizerunki potworów bolesne dla oczu, animacja nie lepsza.. Krótko mówiąc, pozytywów i tu brak.
Muzyka za to piękna! Opening już przy pierwszym przesłuchaniu zabrzmiał mi ali prodżektowo i nie pomyliłam się, bo piosenka właśnie przez Ali Project została ułożona; fajnie usłyszeć też ten charakterystyczny styl muzyki w innych głosach. Uwielbiam muzykę ali projecta i ta piosenka baardzo mi się spodobała. ogółem cały soundtrack ładny. Plusik za to. <3 Kto daje taką muzykę do takiego anime?!
Uważam że ta seria jest ogółem sztuką samą w sobie, żeby robić TAKIE błędy na każdym kroku tworząc anime trzeba też mieć talent. Mam wrażenie że ja bym je zrobiła lepiej. XD Czy autorzy tego dzieła nie widzą co robią? Nie czują jakiegokolwiek zażenowania swoimi czynami?
Jednak jakimś cudem miałam przyjemność z seansu i o dziwo nie nudziłam się. Już za samo to daję ocenę taką jaką daję. Szkoda tylko że zamiast wykorzystać potencjał chociaż trochę, to postanowiono stworzyć takie coś.
Jeszcze jakiś czas temu chciałem powiedzieć, że spośród wszystkich wypełniaczy z sezonu zimowego ten był najlepszy(mowa o ecchi/haremach) – ale dwa ostatnie odcinki rozwiały wszelkie nadzieje, seria nie ma za grosz oryginalności.
Pomysł był całkiem niezły – pamiętający poprzednie wcielenie mogli w sobie przebudzić nadnaturalne moce. Dałoby się zrobić z tego przynajmniej przyzwoitą serię – autor niestety albo nie miał pojęcia jak to wykorzystać.
Dwa, inkantacje – przypomina to trochę czarowanie z niektórych realii fantasy z zachodu i byłoby to całkiem niezłe ale teksty tych inkantacji to były zdania zmyślone chyba na przerwie w WC i nie raz wyglądało to komicznie.
Jeśli komuś nie przeszkadza kreska, ma bardzo małe wymagania i szuka jakiegoś zapychacza czasowego, to może spróbować – całej reszcie zalecam omijać z daleka.
Po drugim odcinku śmiem twierdzić, że niczym nie zaskoczy i będzie takie jak teraz – beznadziejne, oklepane, nudne z nutką miernego ecchi do samego końca.
Kreska, animacja, openning i przede wszystkim bohaterowie irytują mnie niesamowicie, sam koncept fabuły nie byłby zły, tylko, że wykonany w ten sposób jest obecnie na dennym poziomie.
Obejrzę całą serię tylko w przekonaniu, że więcej niż poza próg punktowy dwójki na dziesięć nie wyjdzie.
Co jak co, ale to mój pierwszy tytuł anime, który napawa mnie jak narazie rządzą zrównania go z błotem.
Ja tam sądzę, że postaci płci męskiej to tak naprawdę transwestytki, z niedorozwojem piersi – starczy spojrzeć na krocze 'chłopaka' i dziewczyny… Reszty nie będę komentować. bo po prostu szkoda mi słów…
Raczej mało oryginalne – znowu magia, główny bohater z super mocą i wianek dziewczyn, który zapewne stopniowo będzie się powiększał. W zeszłym roku pojawiły się przynajmniej 2‑3 podobne serie, które nawet chyba mogły pochwalić się choćby lepszą kreską.
Jako harem/ecchi dość przystępne ale to by było pewnie na tyle – zwłaszcza, że ponownie zastosowano „pokażemy im końcówkę, a potem jak do tego wszystkiego doszło”, nie jestem fanem takich rozwiązań, a już na pewno nie, jeśli historia czerpie schematy garściami z innych serii.
Obejrzy się pewnie dalej ale stawiam na przeciętną serię typu „dungeons&lachons”.
A
xs
15.01.2015 21:05 241
Chciałem napisać „powielany materiał 1/10” ale zobaczyłem że bohaterkami nie są szlachciankami (wyniosłe zachowanie, rywalizacja, tsundere – wnioski na podstawie podobnych anime), ani żadna z nich to tsundere, więc może rzucę okiem, gdyż może mnie mile zaskoczyć.
Jest ktoś zaznajomiony z tą powieścią, na bazie której powstało to animu? Chodzi mi o to czy znów pojechali po całości i w pierwszych paru minutach pokazali zakończenie bajki? Bo jeśli tak to nie będę marnował swojego czasu na oglądanie czegoś, czego zakończenie znam.
A mi się jednak podobało! Prawda, że grafika boli, ale nie przeszkadzało mi to specjalnie i szybko minął mi ten odcinek (może dzięki temu że nie miałam specjalnych oczekiwań do tego anime?). Animacja chwilami okropna, twarze się od czasu do czasu rozjeżdżają, trochu to wadzi ale jest do wybaczenia. Na plusik muzyka jak dla mnie! I podobała mi się piosenka pod koniec. Nie jest nudno, pomysł jest całkiem fajny. Albo ja coś przegapiłam, albo jak Ranjou wybiegła z pokoju naga, tak dobiegając była już ubrana, hm? XDD Fajnie imię miał w poprzednim wcieleniu bohater, Flaga, okok. Urushibara to nie postać w moim typie, może nie jest najgorsza aczkolwiek nie przekonuje mnie ona ani jej sposób zachowania. >< Wbrew z kolei negatywnym opiniom widzów co do Ranjou, to ją właśnie bardziej polubiłam, energiczna, rozwrzeszczana, pełna zapału i do tego śliczna, jak tu takiej nie polubić. :> No i mamy tu incest, jak dla mnie to nie wada a wręcz przeciwnie.
Nie wiedziałam czego się po tym anime spodziewać, nie brak serii tego pokroju, ale w sumie oglądało mi się pierwszy ep miło. Pewnie skończy z jakimś pozytywnym 6/10 ode mnie (może nawet o oczko wyżej jeśli jakościowo się poprawi a nie tylko względem zapewnionej mi przyjemności z oglądania?), będę oglądać dalej i czekam na przyszły tydzień. ^^
Myślałem, że będzie z tego coś lepszego. Pomysł na fabułę fajny – ludzie mają wspomnienia z poprzedniego życia, dzięki czemu mają jakieś moce (wut?) i ogółem jest fajnie. Rysują jakieś znaczki, jest magia, są miecze – to się nigdy nie nudzi. Ale po za tym, to jest kiepsko. Nie chce mi się wypisywać tego wszystkiego co Nanaka_ wypisała, bo nie ma potrzeby, a biorąc pod uwagę, że nie znam się zbytnio na grafice i animacji, mogłoby mi to koślawo wyjść. Mi się nie podobało. I wątpię, że komuś się spodoba. Ten pomysł miał prawo się sprzedać, ale nie w takim opakowaniu. Obejrzę z 2 odcinki jeszcze i porzucę.
A
Nanaka_
12.01.2015 13:38 Jak miało być, a jak się zapowiada...
Anime zapowiadało się interesująco, nawet jeśli jest to temat odgrzewany po raz setny. Mi osobiście dobrze zrobiona walka z użyciem mieczy i magii nigdy się nie znudzi, więc zobaczywszy anime o takowej tematyce bez(!) znacznika ecchi byłam całkiem przychylnie nastawiona. Pierwszy odcinek nieco…mocno zmienił me oczekiwania dotyczące tej serii.
Po pierwsze kreska, która na plakatach zapowiadających serię wydała mi się całkiem miła dla oka…kiedy przyszło do zobaczenia postaci w ruchu musiałam mocno skonfrontować swoje oczekiwania z tym co dostałam. Niedociągnięcia szczególnie widać na twarzach postaci, które przy zmianie kadru momentami stają się strasznie zdeformowane, a oczy rozjeżdżają się niemiłosiernie. O dziwo wszelkie ujęcia ze wspomnień bohaterów są zrobione o wiele lepiej i widać wyraźną różnicę miedzy kreską w teraźniejszości a w przeszłości, czyli jak się chce to się da! Mam nadzieję, że anime w tym względzie jeszcze da radę mnie pozytywnie zaskoczyć, nie będę na razie oceniać książki po okładce…
Po drugie bohaterowie, a raczej bohaterki, gdyż główny bohater zbyt konkretny nie jest, ale ujdzie w tłumie. Nie zdołałam zapamiętać imion bohaterek, więc będę ja klasyfikować tak jak seria (chyba…) nakazuje, czyli różowo‑włosa płaska i fioletowo‑włosa biuściasta, gdyż są to cechy bohaterek, które zostały w pierwszym odcinku najbardziej podkreślone. Tak jak biuściastą jeszcze da się znieść, chociaż jej metody mnie przerażają, to różowa wyczerpała mój limit tolerancji. Nie wiem czy dam radę znosić ją przez następne kilkanaście odcinków, gdyż posiada w sobie cechy, które najbardziej mnie drażnią – krzycząca, obwiniająca o wszystko głównego bohatera, kliknij: ukryte będąca jednocześnie młodszą siostrzyczką z kompleksem braciszka, zazdrosna o pełniejsze klatki piersiowe koleżanek, z kompleksem na praktycznie każdym punkcie + pierwszy odcinek ukazał również zadatki na tragiczną przeszłość. Uroczo…trzeba się uzbroić w oręż cierpliwości…pytanie tylko czy jest ku temu powód? Na razie fabuła nie zachęciła mnie na tyle, aby znosić dla niej uciążliwe różowe cudo, ale dam jej jeszcze szanse w postaci następnych 2‑3 odcinków.
Zobaczymy co z tego wyjdzie, a jak na razie mamy typowego średniaka z tendencją zniżkową. Szkoda.
O super… kolejna magic school + incest na dokładkę.
Dobrze, że chociaż magiczny miecz to nie Excalibur, a główny bohater to nie Artur/Lancelot tylko „Flaga” (coś dużo tych polskich inspiracji ostatnio :])
Pass…
PS: Powoli zaczyna mnie wkurzać już ta japońska obsesja na punkcie kobiecej „górnej części” i te reakcje głównych bohaterów na ich wielkość. Bezczelne japońskie otaku złośliwie komentują, zamiast cieszyć się z przytulańców. Piersi to piersi bez względu na wielkość :)
Non Hercules...
Dodam tylko, że nawet w gatunku ecchi komedii fantasy plus harem seria ta bije rekordy głupoty i cringe'u. Taaak, zdecydowanie plasuje się nawet w czołówce x)
Trochę niepotrzebnie dali dwa ostatnie odcinki. Dramatyzm wcale (według mnie) nie pasuje do zastosowanej tu konwencji „tak głupie, że aż śmieszne”. I choć humor bazuje głównie na biustach, kompleksie siostrzyczki i trójkącie, a momentami jest naprawdę mocno przegięty (postać Wiceprzewodniczącej i sceny kliknij: ukryte molestowania Asa na plaży), to jednak mimo wszystko do 10ego odcinka może kogoś rozbawić.
Nie polecam jednak widzom zaczynającym przygodę z anime, ani tym, którzy szukaliby tu czegokolwiek wyrastającego ponad haremową papkę. No może prócz zobaczenia, że po prawie 120 latach nadal są silne w japońskiej mentalności pewne polityczne animozje ;)
Szkoda, że spaprali postać Czarownicy. Z drugiej strony po reinkarnacji nadal miała zaszłości z poprzedniego wcielenia, a wychowanie typowo „po japońsku” tylko jej dokładało „kajdanów”. Niby komedia, ale patrząc w kontekście społecznym to już nie.
Odradzam też tym, którzy szukają dramy, bo nawet patos jest tu obficie polany papkowo‑komediowym sosem.
Jako komedia 5/10
Jako haremówka 7/10 a może i 8
Jako fantasy… 3/10
Ogólne wrażenie 6/10, ale tylko kiedy się lubi ten gatunek ;)
Parodia schematu
Po pierwsze grafika. To, co nazywane jest karykaturą sylwetek i zniekształceniami – ja odbieram jako próbę odwzorowania rzeczywistości. Wystarczy przecież byle wypad latem na plażę – wciśnięta za głęboko bielizna, opadnięte pośladki, brak ideału klepsydry 90x60x90
Sylwetki męskie (mówimy o Japonii) też nie odbiegają mocno od głównego bohatera.
Dalej wyśmiewana jest obsesja Azjatów na punkcie dużego biustu. Owszem, fabularnie też jest użyta, ale z pełną jej świadomością. Do tego „płaska” siostrzyczka wcale nie jest płaska, tylko ma ichnie typowe parametry. Podobnie jest zresztą z innymi szczegółami anatomicznymi. Lateks i obcisłe grube kostiumy mocno spłaszczają, także męskie (chłopięce) ciała. Tu znowu anime nikogo nie idealizuje.
Mam wrażenie, że anime nie puszcza oka do widza, tylko sobie Z NIEGO żartuje. Ohoho poudawajmy, że to komedia i wytknijmy każdemu mnóstwo przywar.
Gdyby to było jednostkowe, to możnaby mówić o przypadku, ale tak dzieje się przez całość serii.
Choćby sprawa Czarownicy. Pierwsze dwa odcinki to inna osobowość dziewczyny, która jest lekko ironiczna, trzeźwo myśląca i stonowana. Nagle bach, odcinek trzeci i owa postać się zupełnie zmienia, pojawia się zamiast tego szablon. Bo przecież Japonka nie może być inteligentna, bezpruderyjna, ani nie może zachowywać się niestosownie w miejscach publicznych takich jak bary Mac. Musi być zależna, podporządkowana i cierpiąca w milczeniu…
Dalej – różnice kulturowe. Tu praktycznie każda nacja ma swoje za uszami. Mało było czasu antenowego, a i tak takie smaczki jak pierwsza wizyta Brytyjczyka w małej japońskiej knajpce kliknij: ukryte i kelnerka, która nie rozumie po angielsku, albo ten zaserwowany japoński specjał :)
O wyśmiewaniu się z naszego wschodniego sąsiada to już nie wspomnę, bo autorzy sami poświęcili na to kilka odcinków.
Nawet starcie kliknij: ukryte dziewczyn w łaźni o tym mówi. kliknij: ukryte No bo kto niby wygrał? :) A jeszcze to ichnie wykorzystywanie ludzi do celów politycznych i nie liczenie się z jednostkami… Zupełnie, jakby cała seria tylko po to została zrobiona, żeby z nich sobie lekko poszydzić.
A i sama kultura/obyczajowość z Kraju kwitnącej wiśni też jest tu wielokrotnie poddawana krytyce. Tyle, że ubrana w otoczkę fanserwisowej głupkowatej komediowo‑szkolnej przygodówki – może być mniej zauważalna.
Początkowo było „tak głupie, że aż zabawne” . Teraz pozostało na razie tylko „aż”
Satsuki Ranjou
Jeśli chcieli uczynić Satsuki Ranjou postacią perfekcyjną w odstraszaniu widzów to im się udało. Aktorka głosowa przypieczętowała umowę swoim okropnym głosem, który powinien być karany podcięciem gardła.
Em, zero zalet?
I ten główny bohater koszący wszystkich lotem prostopadłym.
Oczywiście nie uważam, żeby seria była dobra. Bardziej pasowałoby mi tu określenie: kolejna sztampowa adaptacja LN, przy której mimo wszystko da się miło spędzić czas.
Nie.
Kolejna sztampowa adaptacja generycznej LNki ze skrojonymi pod schemat bohaterami i wyjętą z wzornika fabułą.
Szału nie ma XD
Bez zbędnego rozpisywania się, to co najbardziej daje po oczach to jak wspomnieli poprzednicy, cała masa niedopatrzeń! Nie mogłam uwierzyć, że można popełnić tak wiele błędów :P Grafika mogła być ładna, ale widać, że nie mieli pieniążków, a tym bardziej czasu. Animacja i walki... serio dawno czegoś tak słabego nie widziałam XD Anime z lat 90‑tych posiadają lepsze sceny walk z płynniejszą animacją. Postaci z daleka wyglądają komicznie, totalnie zniekształceni ^^'. Już nie wspomnę o ostatnim odcinku i tym co zrobili graficznie z Haimurą XD Co do postaci większość była kompletnymi zapychaczami- pojawienie się okularnicy pogrzebało wszelkie nadzieje o w miarę udanej serii. Ogólnie dwie główne panie przedstawiały się dobrze i bardzo dobrze w osobie Urushibary (według mnie jedna z lepszych postaci kobiecych a anime). Muzyka na plus, zwłaszcza opening… ehh przypomniały się czasy serii hack :P
Ogólnie… byłoby całkiem nieźle, zaklęcia i inkantacje, a zwłaszcza te ostatnie wyglądały świetnie, szkoda tylko, że zmasakrowali wszystko ponad przeciętnie przewidywalną fabułą. Ostatnia rzecz, która nieraz zmuszała mnie do włączania pauzy- cały ten niepotrzebny patos. Ludzie chwalcie głównego bohatera toż to chłopak wypowiada „omoidashita!” (przypomniałem sobie) i rozwala wszystko w pył. Po kilku odcinkach ma się dosyć. Dosyć miałam tego koksowania, tych cudownych, podniosłych scen, które wyglądały jak wycięte z kreskówek dla dzieci, jak to nagle główny bohater dostaje power‑up. Masakra.
Na plus: Urushibara, inkantacje, pomysł z poprzednimi wcieleniami.
Polecam znudzonym i ewentualnie komuś kto chce coś obejrzeć przy obiedzie. W sumie nawet tego ecchi nie było zbyt wiele.
PS: Jakimś cudem oglądało się sprawnie i mimo tego wytrwałam. Magic XD
No więc. Sam pomysł jest całkiem spoko. Można by z tego wycisnąć coś naprawdę fajnego. Poprzednie życia bohaterów wydają się ciekawe i moim skromnym zdaniem gdyby historia ukazywała losy z ich wcześniejszych wcielen wyszloby to lepiej niż to to. :x Dlatego jestem zła, bo historia jest całkiem fajna i można by naprawdę zrobić na jej podstawie udaną lub chociaż przeciętną serię.
Postaci.. Poboczne były tragiczne. ><" Cała ta banda ich szkolnych znajomych była okropna, zwłaszcza ta tak bardzo zabawna zboczona okularnica ohohoho naprawdę była tak potrzebna a sceny z jej udzialem byly przednie, 0/10! </3
Główne były całkiem spoko, Moroha nie jest najgorsiejszy a Satsuki <3 i Shizuno były fajne!
Na łopatki mnie rozłożyła ilość niedopatrzen w tym anime, ono całe jest jednym wielkim przeoczeniem. XD Poważnie, co odcinek było chociaż kilka takich kwiatków. A to Satsuki wybiega z pokoju naga i biegnie na halę, a gdy już tam dociera jest już ubrana; a to innym razem w jednym pokoju śpią dwie Shizuno; do ćwiczeń nosi się stroje kąpielowe, Elena ma oko na włosach a Satsuki nosi kokardę po drugiej stronie niż ma kucyk.
Grafika.. umm nawet nie wiem do czego porównać jej jakość.. To jest potworne. XD Mordki postaci rozjechane, wizerunki potworów bolesne dla oczu, animacja nie lepsza.. Krótko mówiąc, pozytywów i tu brak.
Muzyka za to piękna! Opening już przy pierwszym przesłuchaniu zabrzmiał mi ali prodżektowo i nie pomyliłam się, bo piosenka właśnie przez Ali Project została ułożona; fajnie usłyszeć też ten charakterystyczny styl muzyki w innych głosach. Uwielbiam muzykę ali projecta i ta piosenka baardzo mi się spodobała. ogółem cały soundtrack ładny. Plusik za to. <3 Kto daje taką muzykę do takiego anime?!
Uważam że ta seria jest ogółem sztuką samą w sobie, żeby robić TAKIE błędy na każdym kroku tworząc anime trzeba też mieć talent. Mam wrażenie że ja bym je zrobiła lepiej. XD Czy autorzy tego dzieła nie widzą co robią? Nie czują jakiegokolwiek zażenowania swoimi czynami?
Jednak jakimś cudem miałam przyjemność z seansu i o dziwo nie nudziłam się. Już za samo to daję ocenę taką jaką daję. Szkoda tylko że zamiast wykorzystać potencjał chociaż trochę, to postanowiono stworzyć takie coś.
best girl: [link]
Pomysł był całkiem niezły – pamiętający poprzednie wcielenie mogli w sobie przebudzić nadnaturalne moce. Dałoby się zrobić z tego przynajmniej przyzwoitą serię – autor niestety albo nie miał pojęcia jak to wykorzystać.
Dwa, inkantacje – przypomina to trochę czarowanie z niektórych realii fantasy z zachodu i byłoby to całkiem niezłe ale teksty tych inkantacji to były zdania zmyślone chyba na przerwie w WC i nie raz wyglądało to komicznie.
Jeśli komuś nie przeszkadza kreska, ma bardzo małe wymagania i szuka jakiegoś zapychacza czasowego, to może spróbować – całej reszcie zalecam omijać z daleka.
Ode mnie 4/10.
Beznadziejne.
Kreska, animacja, openning i przede wszystkim bohaterowie irytują mnie niesamowicie, sam koncept fabuły nie byłby zły, tylko, że wykonany w ten sposób jest obecnie na dennym poziomie.
Obejrzę całą serię tylko w przekonaniu, że więcej niż poza próg punktowy dwójki na dziesięć nie wyjdzie.
Co jak co, ale to mój pierwszy tytuł anime, który napawa mnie jak narazie rządzą zrównania go z błotem.
Re: Beznadziejne.
Protip: takie serie ogląda się właśnie dlatego, że są słabe P:
Jako harem/ecchi dość przystępne ale to by było pewnie na tyle – zwłaszcza, że ponownie zastosowano „pokażemy im końcówkę, a potem jak do tego wszystkiego doszło”, nie jestem fanem takich rozwiązań, a już na pewno nie, jeśli historia czerpie schematy garściami z innych serii.
Obejrzy się pewnie dalej ale stawiam na przeciętną serię typu „dungeons&lachons”.
241
Krótkie pytanie.
Nie wiedziałam czego się po tym anime spodziewać, nie brak serii tego pokroju, ale w sumie oglądało mi się pierwszy ep miło. Pewnie skończy z jakimś pozytywnym 6/10 ode mnie (może nawet o oczko wyżej jeśli jakościowo się poprawi a nie tylko względem zapewnionej mi przyjemności z oglądania?), będę oglądać dalej i czekam na przyszły tydzień. ^^
Jak miało być, a jak się zapowiada...
Po pierwsze kreska, która na plakatach zapowiadających serię wydała mi się całkiem miła dla oka…kiedy przyszło do zobaczenia postaci w ruchu musiałam mocno skonfrontować swoje oczekiwania z tym co dostałam. Niedociągnięcia szczególnie widać na twarzach postaci, które przy zmianie kadru momentami stają się strasznie zdeformowane, a oczy rozjeżdżają się niemiłosiernie. O dziwo wszelkie ujęcia ze wspomnień bohaterów są zrobione o wiele lepiej i widać wyraźną różnicę miedzy kreską w teraźniejszości a w przeszłości, czyli jak się chce to się da! Mam nadzieję, że anime w tym względzie jeszcze da radę mnie pozytywnie zaskoczyć, nie będę na razie oceniać książki po okładce…
Po drugie bohaterowie, a raczej bohaterki, gdyż główny bohater zbyt konkretny nie jest, ale ujdzie w tłumie. Nie zdołałam zapamiętać imion bohaterek, więc będę ja klasyfikować tak jak seria (chyba…) nakazuje, czyli różowo‑włosa płaska i fioletowo‑włosa biuściasta, gdyż są to cechy bohaterek, które zostały w pierwszym odcinku najbardziej podkreślone. Tak jak biuściastą jeszcze da się znieść, chociaż jej metody mnie przerażają, to różowa wyczerpała mój limit tolerancji. Nie wiem czy dam radę znosić ją przez następne kilkanaście odcinków, gdyż posiada w sobie cechy, które najbardziej mnie drażnią – krzycząca, obwiniająca o wszystko głównego bohatera, kliknij: ukryte będąca jednocześnie młodszą siostrzyczką z kompleksem braciszka, zazdrosna o pełniejsze klatki piersiowe koleżanek, z kompleksem na praktycznie każdym punkcie + pierwszy odcinek ukazał również zadatki na tragiczną przeszłość. Uroczo…trzeba się uzbroić w oręż cierpliwości…pytanie tylko czy jest ku temu powód? Na razie fabuła nie zachęciła mnie na tyle, aby znosić dla niej uciążliwe różowe cudo, ale dam jej jeszcze szanse w postaci następnych 2‑3 odcinków.
Zobaczymy co z tego wyjdzie, a jak na razie mamy typowego średniaka z tendencją zniżkową. Szkoda.
Dobrze, że chociaż magiczny miecz to nie Excalibur, a główny bohater to nie Artur/Lancelot tylko „Flaga” (coś dużo tych polskich inspiracji ostatnio :])
Pass…
PS: Powoli zaczyna mnie wkurzać już ta japońska obsesja na punkcie kobiecej „górnej części” i te reakcje głównych bohaterów na ich wielkość. Bezczelne japońskie otaku złośliwie komentują, zamiast cieszyć się z przytulańców. Piersi to piersi bez względu na wielkość :)