x
Tanuki.pl korzysta z plików cookie w celach prowadzenia
reklamy, statystyk i dla dostosowania wortalu do
indywidualnych potrzeb użytkowników, mogą też z nich korzystać współpracujący z nami reklamodawcy.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Szczegóły dotyczące stosowania przez wortal Tanuki.pl
plików cookie znajdziesz w
polityce prywatności.
Koncepcja serii
Charlotte
Od 9 – 2/10
kliknij: ukryte Czy serio musiał ten gang wpaść akurat właśnie po podróży w czasie, a nie było znane że wpadnie przed tą podróżą…
Skąd Kuma wiedział że Yuu poznał swoją umiejętność jeśli powiedział to wtedy tylko Tomori?
Dlaczego podczas spotkania z terrorystami zachowywał się jak pajac i rozwaliła go dziewczyna z mieczem, a bez problemu umiał rozwalać gangi i był bardzo biegły w posługiwaniu się swoją umiejętnością?
Dlaczego po podróży w czasie nikt nie przejął się losem brata Tomori?
Już nie wspominając o beznadziejnej końcówce.
Litości
„Spoksik” zmaltretowano ją „Ok, zdarza się”. Ja pie… co to ma być!? Jakby ją gwałcili to byłoby „XD”. Przynajmniej Yuu miał dwa momenty, dzięki którym fajnie się to oglądało.
Reszta postaci to bezimienni statyści, więc nie ma sensu się o nich rozpisywać. Ogólnie jestem zdumiony taką wysoką oceną za postacie recenzenta, wszak Tanuki jest znane z mieszania z błotem wszystkiego co się rusza na ekranie. Jestem zawiedziony.
Ode mnie oceny to:
Fabuła 2 Postacie 3 Grafika 7 Muzyka 6 Ogółem 4/10
Zmarnowany potencjał na dobrą rozrywkę. Nie polecam.
Gratulacje dla autora.
Zgadzam się z recenzją, choć ocenę wystawiłbym mniejszą.
Cios prosto w ... anioła.
Re: Cios prosto w ... anioła.
Ot faktycznie nie da się powstrzymać od łez, no dhramat i tyle i ja będę beczeć, choć tak naprawdę fabuła mocno kulała. Tyle potencjału, postaci mogły być ciekawe i to mogło być znakomite anime.
Abstrahujac od tego, nie wiem, skąd to uznanie, że to próba trolowania, kiedy ja tak po prostu uważam.
następnym razem tak to zamotam, że nawet nie będzie wiadomo co tak naprawdę o tym sądzę, o!
Tia... Także ten...
Swoją drogą – autor miał chyba jakiś problem z niemożnością zdecydowania się komu serwuje ten kotlecik. Otóż nie sposób nie odczuć, że twórca próbował stworzyć miszmasz szkolnej komedii, dramatu, akcji, tragedii, tajemnicy – i na końcu nawet jakiś kiczowaty superhero. W pewnym momencie odniosłem wrażenie jakby scenarzyści garściami czerpali ze źródełka znanego jako Steins;Gate… Generalnie to cyrk na kółkach tyle, że bardzo zabawny. No i ładnie brzmiący i wyglądający.
Re: Tia... Także ten...
Re: Tia... Także ten...
Re: Tia... Także ten...
Re: Tia... Także ten...
Re: Tia... Także ten...
Re: Tia... Także ten...
Tak bym wtedy napisał.
Re: Tia... Także ten...
Mam pytanie dotyczącego tego wstępu, na temat którego niżej toczyła się dyskusja. Kiedy go czytałem, nie odniosłem wrażenia, że tam jest wyrażana Twoja opinia dotycząca twórczości Maedy – jedynie sugestia, że Charlotte to tytuł dla ludzi, którzy uważają Angel Beats! za jedyny dobry/najlepszy tytuł, jaki wyszedł spod jego ręki (co u jednej z takich osób, mnie, kompletnie się nie sprawdza). Myślałem, że ludzie niżej sobie to powierzchownie zinterpretowali, widząc "Angel Beats!", „słabe” i „dzieło Maedy” w zbytniej bliskości, ale Twoje komentarze niżej sugerują, że jednak mogli mieć rację. Jak ostatecznie jest?
A co do samej recenzji, to ku swojemu zaskoczeniu w większości się z nią zgadzam, choć serię oceniłem niżej. Zapewne to przez to, że nie uznałem Yuu za świetną postać (przy jego kliknij: ukryte załamaniu więcej mocy dopatrywałem się w fabularnej zmianie perspektywy i zastosowaniu takiego motywu niż w samej postaci), a o Nao nie mógłbym powiedzieć dobrego słowa. Ale i tak paradoksalnie z mojej strony krzywdzisz serię, bo nie wspominasz o openingu, który jest jej najbardziej dopracowanym elementem i który mógłby zainteresować sam w sobie nawet osobę zupełnie zrażoną do reszty.
Fakt faktem i tak nie napisałem o wszystkim, o czym mógłbym, ale nie mam ostatnio czasu na elaboraty na osiem stron.
Z kolei Maeda ma pewne kluczowe punkty w swoich scenariuszach, które tylko odhacza. Jego twory sa całkowicie porównywalne między sobą, zwłaszcza, jeśli to on był kluczowym scenarzystą, a nie tylko scenarzystą materiału źródłowego.
Po prostu, nie ma najmniejszego sensu robić to w taki sposób, w jakim ty to zrobiłeś. No chyba, że zależało ci na samej prowokacji, ale w takiej sytuacji musiałbym po prostu napisać, że to low quality bait :v
Za bardzo starasz się implikować, co myślą inni.
A tak na margineseie: sam jestem fanem Angel Beats!, lecz Charlotte! porzuciłem bardzo szybko, bo to słaba seria była :v
niesmak, Slova i cała reszta
Z czego to wynika? Otóż myśl przewodnia recenzji na stronie głównej sprawiła, że moje zainteresowanie tekstem spadło do 0. Pozwala ona podejrzewać dwie rzeczy:
a) autor jest uprzedzony, z czego może wynikać, że recenzja została napisana pod tezę – ma zerową wartość informacyjną.
b) autor próbuje wywołać szum wokół swojej osoby, wszczynając kłótnię. Dla mnie takie gierki to czysta dziecinada, a skoro ktoś w taki sposób pozbawia się szacunku do własnej osoby, to jego zdanie przestaje mnie ciekawić.
Trochę szkoda, ponieważ
- z ogólną oceną zasadniczo się zgadzam. Charlotte miało swoje momenty (choćby kliknij: ukryte załamanie Yuu i jego mroczna strona), lecz zabrakło konsekwencji w scenariuszu. Najpierw czas ekranowy zostaje zużyty na nieposuwające fabuły, „komediowe” odcinki, a później jak króliki z kapelusza wyskakują kolejne zwroty akcji i volty gatunkowe (część z nich mogłaby być bardziej sensowna, gdyby przygotować dla nich jakieś fabularne fundamenty)
- Slova swego czasu potrafił być złośliwy w inteligentniejszy sposób i trafiały mu się niezłe teksty. Nie wiem, skąd ten regres, jednak to w sumie dość smutne.
tl;dr Ocena – tak, zagrywki Slovy – nie.
PS. Nie zamierzam się wdawać w dyskusje (chyba dość jasno wyraziłem swoją opinię na temat prób nabijania sobie wejść takimi prowokacjami rodem z -chanów), więc jeśli Slova czy jakiś jego redakcyjny obrońca będą starali się odwracać kota ogonem, pozostawię to bez odpowiedzi.
Re: niesmak, Slova i cała reszta
O czym świadczą te oceny dla innych adaptacji gier autora. Najwyższej skali uprzedzenie.
Dla mnie to zamyka temat. Gdybym był uprzedzony, to bym w ogóle tego nie tknął, bo od Little Busters odskoczyłem w popłochu.
Re: niesmak, Slova i cała reszta
To brzmi trochę jak sugestia że wszyscy co oglądali angel beats i im się spodobało mają zły gust bo inny od gustu autora recenzji, i to anime w końcu przekona ten nieugięty element fandomu anime do racji autora.
Owszem recenzja może kształtować gust odbiorców, ale na tanuki raczej się wchodzi po to aby zobaczyć czy dane anime jest warte obejrzenia, czy nie, a jeśli recenzent pokazuje na wstępie zdanie odmienne od czytelnika odnosząc się do dzieł autora który ma grono fanów, to autor recenzji sam na wstępie odcina sie od tego grona, i dla tych fanów ta recenzja przestaje mieć jakąkolwiek merytoryczną i informującą wartość, a zamiast tego pokazuje że jest jedynie subiektywną oceną autora, które w żaden sposób nie ocenia wartości merytorycznej.
Nie oznacza to że recenzja jest zła i mało rzetelna, ale wstęp który ma zbudować chęć do przeczytania recenzji jest zły to zniechęca do przeczytania takiej recenzji.
Może autor miał co innego na myśli, ale jeśli tak to zostało odebrane to znaczy że autor nie umiał przekazać tego co chciał.
Re: niesmak, Slova i cała reszta
Ułatwiam dostęp do informacji. Zazwyczaj, jeśli anime w mojej opinii nie zasługuje na uwagę, piszę o tym już na samym początku.
Sama prawda.
Umiał.
Re: niesmak, Slova i cała reszta
Re: niesmak, Slova i cała reszta
Re: niesmak, Slova i cała reszta
Re: niesmak, Slova i cała reszta
Recenzja nie służy temu, żeby mówić:
- to jest beznadziejne;
- rany, jakie to wzruszające było!;
- co za gniot…;
- musicie obejrzeć!
W recenzji należy przedstawić WADY i ZALETY (co zrobiłeś), więc zakładanie, że coś jest „głupie” nie ma prawa bytu. Czytelnik SAM ocenia, czy po recenzji CHCE czy NIE CHCE obejrzeć to anime. Nie potrzebuje do tego kopa w postaci podsumowania tytułu w dwóch słowach. Tak się nie da. Gdyby anime było po pedofilii, handlu ludźmi, gwałtach, morderstwach itp. i pokazywało to wszystko jako dobre rzeczy, to ok, mógłbyś napisać, że należy tego unikać, ale to NORMALNA seria. Tak jak Naruto, Mushishi, Major, Monster czy Kore wa Zombie Desuka. I KAŻDY ma prawo ocenić je w innej skali.
Zajrzałam z ciekawości w oceny Angel Beats! i… aż PIĘTNAŚCIE osób dało ocenę wyższą niż sześć. Jesteś jedynym, który PRZERWAŁ serię. Ojej, wszyscy mają zły gust, prawda? Bo tylko Wielki (i profesjonalny) Krytyk Anime ma rację.
Re: niesmak, Slova i cała reszta
Skoro decyduje sam, to nie mam pojęcie, w jakim celu miałby czytać recenzję.
Jeśli ktoś uważa, ze będę pisał maślane teksty skwitowane słowami „no to jest takie a takie, ale decyzja i tak zależy od Was” to lepiej niech się na to nie nastawia. Taka recenzja nie ma żadnej racji bytu.
A cóż to za jakaś pokrętna logika? Niby dlaczego tego należałoby unikać? Ze względu na samą treść? Dziwnie mi to pachnie podwójnymi standardami.
Prawdę powiedziawszy obejrzałem ją niemal w całości. A raczej przejrzałem i wyciąłem z serialu wszystkie sceny z bronią palną, a trochę tego było. Łącznie z finałem. De facto wiem więc, o czym było, nigdy jednak nie miałem nawet zamiaru obejrzeć tego od deski do deski, już przewertowanie treści utwierdziło mnie dostatecznie w przekonaniu, że to seria absolutnie nie warta zachodu.
Nah, nie wszyscy widzą, że Maeda robi wciąż to samo i wciąż popełnia te same błędy. To nie kwestia braku gustu, a znajomości dorobku autora. Gdyby Walnij Anielę było moją pierwszą stycznością z twórczością Maedy, albo chociaż gdybym widział tylko adaptacje jego dzieł, to pewnie moja opinia tak bardzo nie odbiegałaby od ogółu.
Re: niesmak, Slova i cała reszta
Czyli teraz uważasz, że jak pokażesz człowiekowi okładkę i kilka słów (które często mogą być opisem innej serii), to będzie on mógł zadecydować, czy chce coś oglądać. Wybacz, ale po to czyta się RECENZJE, które mają ROZJAŚNIĆ całokształt, żeby bez wnikania w szczegóły podjąć decyzję, czy na pewno chce pakować się w tę historię. Obiektywizm powinien stać wyżej niż subiektywizm – nie podoba ci się taka kreacja bohatera? Nie obchodzi mnie to za wiele, jeżeli postać jest realnie wykreowana. Jedni wolę słodkie postacie, inni silnych superbohaterów i nie ma w tym nic złego, jeżeli pochwały i opinie są porządnie uargumentowane. Całkowicie abstrahuję od tego anime (i „Angel Beats!”, bo nie oglądałam, a cały problem leży w odniesieniu do niego), ale jeżeli w serii mamy efekty komputerowi i recenzentowi się one nie podobają, to oczywiście zaznacza to (by uargumentować swoją ocenę), ale musi też spojrzeć na sytuację obiektywnie – były dobrze wkomponowane? nie odstawały za bardzo? dało się oglądać? To niech nie gada, że seria powinna trafić do kosza, bo JEMU się owe efekty nie podobały.
A czy ktoś każe ci podsumować wszystko tymi słowami? Masz nakierować, a nie nakazywać. To nie są tak subtelne różnice, żebyś nie mógł ich dostrzec. Zastanawiam się, jak ty rozmawiasz z ludźmi o anime prywatnie? Kiedy ktoś mówi, jemu się seria podobała, to automatycznie jedziesz po nim, że jest fanem głupich (żeby nie użyć gorszego określenia) serii? Litości. Jeśli nie znasz odpowiedniej ilości słownictwa, żeby powiedzieć coś ponad to, to może najpierw je poznaj i dopiero pisz?
Recenzja przedstawia przede wszystkim fakty. W taki sposób, żeby innym chętnym pokazać, czego mogą oczekiwać. Ale, borze zielony, przecież nikt nie będzie się kierował twoimi odczuciami. Nie jestem tobą, ty nie jesteś mną, więc nie myślimy tak samo.
A co, napisałbyś: w tym anime sześćdziesięciolatek masturbuje się przy zdjęciach dwunastolatki, a potem molestuje ją, bo same fotografie mu nie wystarczą. Podobało mi się! Chcę więcej takich serii!
No proszę cię. Raczej skupiłbyś się na ROZWIĄZANIU problemu, a twój zachwyt nad tym elementem, który POCHWALAŁBY takie zachowania byłby niemile widziany (i raczej nie zostałbyś uznany za normalnego). Nie chodzi o unikanie tych motywów, a serii, gdzie takie elementy uznawane by były za dobre (bez przeciwnych głosów).
Co jak ocenianie książki po okładce. Gratuluję podejścia. Już wiem, dlaczego nie warto traktować takich opinii poważnie.
Mówisz o popełnianiu błędów, chociaż nie znasz innego dzieła od deski do deski? To tak jakby mówić, że człowiek popełnia ciągle te same błędy, a zna się tylko początek i koniec jego historii.
Czyli co, obejrzałeś jego inne anime i dałeś 7, a drugie oceniłeś na 5, chociaż było identyczne? Tego to nie zrozumiem.
Kolejna rzecz: TY oglądałeś jego kilka serii, a ludzie sięgają po „Charlotte” lub „Angel Beats!” w pierwszej kolejności – nie mają prawa mieć pozytywnych odczuć? Jak obejrzysz trzecie (rocznikowo) anime Maedy i ocenisz je na 7, a potem sięgniesz po jego pierwsze dzieło, to ocenisz je niżej, bo to jest to samo co tamto?
Ja tu logiki nie widzę.
Re: niesmak, Slova i cała reszta
Ale to nei ma nic do rzeczy, mam napisać, czy warto tracić czas na daną serię, czy nie, albo skonstruować tekst w taki sposób, by ów przekaz istniał w domyśle. I po to są argumenty. I ktoś inny na ich podstawie może dojść do własnych wniosków, ja nie muszę. Ja mam swoje zdanie, innego mi nie potrzeba.
Dokładnie tak. Właśnie tak rozmawiamy z kolegami o anime, obrzucamy się wzajemnie inwektywami, sugerujemy brak gustu albo jeszcze gorzej, gdy ktoś przyznaje się do lubienia jakiegoś szajsu to zwyczajnie kwituje się to prostym „sasuga pan X”, albo w dyskusji już na samym początku zaznacza się, że gust danej osoby jest nieistotny, bo kto normalny woli dziewczynkę X od Y. Przy okazji dyskusję należy prowadzić tak, by dopiec drugiej osobie przy każdej możliwej okazji, odwoływać się do jego znienawidzonych cech anime, wstawiać tanie gierki słowne gdzie tylko się da i przekręcać tytuły/imiona lubianych postaci.
Przecież i tak jeden drugiego nie przekona, a tak to chociaż jest zabawnie.
No ale to przy założeniu, że rozmówca reprezentuje podobny do mojego poziom obycia w bajkach. Jak nie, to z góry należy go postawić w pozycji gorszego i to jest bezdyskusyjne. Wtedy nie trzeba liczyć się ze zdaniem danej osoby, za to można sugerować mu różne rzeczy i kręcić się wokół ogona, obserwując, jak coraz silniej toczy pianę nie mogąc znieść ciśnienia argumentów i nie mogąc pogodzić się z faktem, że jednak jego ulubione anime to słabizna.
Oj, chciałbym więcej, brzmi jak coś ciekawego, tego jeszcze nie grali. tego typu zachowania można analizować bez końca, materiał na świetną recenzję, a nawet na cały felieton. Więcej takich serii!
Zważywszy na to, że w elu znalezienia scen z bronią palną musiałem generalnie przejrzeć wszystkie sceny w serii i to kilkukrotnie, to moja znajomość serii może być bardziej dogłębna, niż przeciętnego odbiorcy.
Tak, to się nawet nazywa – przesyt.
Mają. Ja ich po prostu uświadamiam, że to nie jest tak dobre, jak im się wydaje.
Re: niesmak, Slova i cała reszta
Specjalnie dla Shishiego potwierdzam, tak to wygląda.
Re: niesmak, Slova i cała reszta
Ależ oczywiście, że ma sens. Bo krytykowanie coś dla samego krytykowania jest przejawem głupoty. A ty uwielbiasz to robić. Po prostu coś zjechać, bo tak wielki Slova chce.
I dlatego nie ma sensu czytać twoich recenzji, a tym bardziej się nimi kierować. Zastanawiam się, co ty z takim podejściem robisz w tej grupie. Oficjalne recenzje często są zbyt subiektywne i polegają na zjechaniu serii od góry do dołu, ale już nie przesadzajmy.
Tak, tak, oceń plagiat na 10, a oryginałowi daj 1, bo przecież już to oglądałeś. Logika.
Nie, ty ich uświadamiasz, że urodzili się debilami.
Twoje „argumenty” dobitnie uświadomiły mi, że poziom tej rozmowy drastycznie spada (chociaż od początku był niski). Żyj sobie w swoim świecie, ja będę go omijać szerokim łukiem.
Re: niesmak, Slova i cała reszta
Chyba każdy ze stałych współpracowników redakcji i redaktorów ma na koncie tekst, w którym jeździ po anime/mandze jak po burej suce. Zazwyczaj niebezpodstawnie.
Napisanie mocno krytycznej recenzji to często jedyna przyjemność, jaką daje seans danego anime.
Patrzy wyżej.
Nah, tu problemem jest sama twórczość autora. Nie ważne, czy za pierwszym razem, czy za dziesiątym – to nadal jest słabe, zwyczajnie niektórzy nie zdają sobie z tego sprawy.
Dobre motywy można powielać bez szkody, a słabizna szybko się wyciera.
Zejdź na ziemię, rozmawiamy o chińskich bajkach, bez dystansu do samego siebie i do miedium nie ma mowy, by traktować je w kategoriach „poważnego biznesu”. Rozumiem, gdy dyskusja toczy się na temat czegoś, o czym rzeczywiście można wymieniać poglądy inne, niż „ale to jest dobre bo mi się podobało”. Taki rozmówca sam się prosi, by zranić jego poczucie gustu. No ale dzieła Maedy nie zaliczają się do grupy tych, o których można coś mądrego napisać.
A jeśli ktoś czuje się dotknięty, bo jego emocjonalne przywiązanie do chińskiej bajki jest tak silne, że nagłe uświadomienie o jej wadach wywołało traumę, to polecam wypełnić ten formularz.
Trala lala, all hail Yuu.
Jakby tak wywalić wszystkie wcześniejsze wątki i zrobić cały sezon o „Yuu vs cały świat”, to bym z chęcią obejrzał takie cuś. Byłby popis do pokazania ciekawych umiejętności, wywaliłoby się te irytujące postacie bez charakterów i zastąpiło jakimiś randomami z okresem żywotności od jednego do gdzieś trzech odcinków max. Ojj tak, na pewno fabuła byłaby dużo lepsza, niż te jakże zmienne i absurdalne wątki. Zrobiono by z Yuu badassa, nowego OverLorda, który chce podbić świat (Ainz miałby nowego nemezis :D) przy czym musi on zebrać wszystkie skille, by osiągnąć moc doskonałą, która pomoże mu spełnić swój nikczemny cel.
Hehe heh.
W każdym razie, co do Charlotte: to tak jakby dostałem odwrotność tego co oczekiwałem -> chciałem potoku łez i dramatu, a dostałem sympatyczną i nieco głupkowatą historyjkę, tworzącą nie raz banana na mojej twarzy. Absurd w tej serii jest przeogromny, więc trudno cokolwiek w niej brać na serio. Ogólnie mi się podobało, seans był przyjemny, po mimo, że oczekiwałem czegoś zupełnie innego.
Ode mnie 7/10, chociaż jestem nieco rozgoryczony, bo w założeniach oczekiwałem na wyższą ocenę oraz lepszą – poważniejszą historię i bohaterów.
Re: Trala lala, all hail Yuu.
Re: Trala lala, all hail Yuu.
Re: Trala lala, all hail Yuu.
Re: Trala lala, all hail Yuu.
:)
Re: Trala lala, all hail Yuu.
zatem ode mnie 7/10 bo oglądałam z zaciekawieniem i wzruszałam się gdzie trzeba (no, mnie wiele nie trzeba) i choć nie nazwę tej serii „Bardzo dobrą” to doceniam niewątpliwe plusy.
No i skończyło się kliknij: ukryte dobrze, tak jak sobie życzyłam więc jestem zadowolona :)
W pierwszym odcinku główny bohater też zapowiadał się obiecująco, w końcu liczyłam na totalnie narcystycznego, zadufanego w sobie cwaniaka, który innych ma w głębokim poważaniu. A potem wszystko się posypało. Yuu stał się potulnym sługusem, bezwolnie pałętającym się po ekranie. Jego cały potencjalny charakter gdzieś się rozpłynął, a niestety żadna z pozostałych postaci tego nie nadrobiła. Nao była bezpłciowa, nie wykazywała jakiegokolwiek charakteru i miała wszystko gdzieś. W sensie – gdyby taka postać istniała naprawdę, naprawdę ciężko byłoby coś o niej powiedzieć: co lubi, czego nie, do czego ma słabość, jakie ma wady, jakie zalety itp. Ot, Nao po prostu tam była, okazując co prawda zainteresowanie łowieniem kolejnym dzieciaków z supermocami, ale to zainteresowanie wyglądało jak wymuszone i zwyczajnie sztuczne. Ayumi wyszła jako głupiutka i wiecznie wesoła siostrzyczka, bardzo kochająca swego braciszka, Yusa wypadła jeszcze bardziej tępo jako słodka idiot… znaczy idolka, Joujirou sprowadzono tylko do zachwytów nad nią, a Misę to bycia agresywną i wybuchową chłopczycą. Jakiekolwiek ślady oryginalności czy rozwoju? Nie, zdecydowanie nie…
Niestety fabuła to również stek idiotyzmów, oblany toną dramy i udekorowany kiepskimi, bo wyświechtanymi, gagami z dodatkiem jeszcze większej dramy. To było po prostu tanie i nie tak całkiem od czapy wydaje się twierdzenie, iż pan Maeda po prostu zrobił byle co ze swoich najbardziej chwytliwych motywów, wiedząc, że masy i tak to kupią. :/
Ostatnie odcinki to totalna porażka – kliknij: ukryte wyznanie miłosne z tyłka wzięte i pełnia dramaturgi, kiedy Yuu ot tak lata po całym świecie (!) odbierając innym moce i popadając powoli w szaleństwo (nie, no na serio – zdecydowanie najłatwiej byłoby gdyby wtedy skorzystał z opcji regeneracji i cofnął się w czasie, no ale po co, lepiej pójść z dramą na całego) W sumie uśmiałam się setnie, a im bardziej coś miało wzruszać, tym bardziej mnie to śmieszyło kliknij: ukryte (sposób śmierci tego z długimi kudłami był rozwalający… i ten okrzyk rozpaczy na koniec – padłam wtedy xd)
Poziom trzyma oczywiście oprawa graficzna i muzyczna – aż żal się robi, że tak dobrze zrobiono tak kiepską rzecz. Op w wykonaniu Lii jak zwykle mistrzowski^^
Cóż rzec na koniec – było to tandetne, ale niestety z tym się liczyłam. Zdecydowanie jest to najsłabsza rzecz od pana Maedy, powielająca tylko schematy i nie wnosząca nic nowego poza kompletnym absurdem i chaosem. Zapewne będą to ludzie, którzy to kupią, ale ja na szczęście do tego grona już nie należę – gdyby to była jedna z moich pierwszych serii, na pewno spodobałaby mi się bardziej. Obecnie mogę wystawić temu zaledwie 3/10 i mieć nadzieję, że podobnych potworków więcej nie powstanie.
Z pomysłu dałoby się wyciągnąć więcej ale wygląda na to, że autorzy postawili na czymś luźniejszym i skupili się na dramie(która do mnie nie przemawiała szczerze mówiąc).
Na plus kreska oraz bardzo ładne zamknięcie(mimo, że trochę jakby przyspieszone).
Można obejrzeć w przerwie pomiędzy innymi seriami, jeśli nie ma się wygórowanych oczekiwań.
Ode mnie 6/10.
Super
Ode mnie mocne 2/10. Would not watch again.
Jeden z większych średniaków, jakie oglądałem, dlatego stawiam słabe, ale jednak 6/10. Perwersja do taniego dramatu przesądziła o wszystkim.
kliknij: ukryte Pomijając błędy wynikające z podróży w czasie, wyjaśni mi ktoś czemu Yuu po stracie oka zwyczajnie nie przejmie czyjegoś ciała i wtedy nie przeniesie się w czasie?! Może używać innych umiejętności kiedy kontroluje ciała innych, bo już raz użył „latania” żeby wylądować po przejęciu ciała w 5 odcinku.
Ale za to radochy miałem po uszy podczas oglądania. :D
10 odcinek, czyli nie jest dobrze...
No, ale szczerze mówiąc nie spodziewałam się, że wszystko pójdzie tak łatwo…
Trochę nie pasuje mi czemu wcześniej nie skorzystali z możliwości kliknij: ukryte usuwania specjalnych zdolności przez głównego bohatera (bo wyjaśnienie typu " kliknij: ukryte bo musiał najpierw przeżyć stratę kogoś bliskiego, żeby mu się charakter poprawił" jakoś do mnie nie trafia)
Czemu w ogóle puścił siostrę do szkoły, skoro wiedział, że kliknij: ukryte koleżanka zaatakuje ją nożem (nie mógł przynajmniej przestrzec, że koleżanka może być agresywna)?
A nie można było załatwić tego bez używania mocy (np. ostrzec nauczycieli, że coś takiego może się zdarzyć)?
Ciekawe też jak teraz wyleczą brata kliknij: ukryte Nao (przeszłość się zmieniła, więc ślepa śpiewaczka może się nie pojawić lub nie chcieć współpracować)?
No i w takim razie skąd się wzięło u głównego bohatera to wspomnienie o kliknij: ukryte pobycie w placówce z szalonymi naukowcami, skoro wszystko w tej linii czasowej nic takiego się nie wydarzyło?
Re: 10 odcinek, czyli nie jest dobrze...
No jak to dlaczego? Musiał przecież wyjść kakkoii!!
Też tego nie rozumiem. W ogóle nie zrozumiałem tego odcinka.
kliknij: ukryte Skoro Yu ukradł moc braciszka, to po kiego grzyba kradł ją jeszcze raz. I w ogóle gdzie pojawiła się rzeczywistość, gdzie oni wszyscy zostali złapani? Bo skoro nii‑san ciągle używał swojej mocy i już stracił wzrok, to w tym laboratorium również nie mógł jej użyć, bo był ślepy. W takim razie jakim cudem doszło do tej rzeczywistości, gdzie zostali złapani, skoro jak wół było przedstawione, że ta rzeczywistość, w której odbywa się cała akcja anime jest tą, którą nii‑san stworzył przed utratą wzroku? Serio, nie ogarniam jakim cudem została stworzona ta rzeczywistość, gdzie oni byli w laboratorium… No chyba, że czegoś nie zrozumiałem, bo jak oglądałem, to było już późno. Albo Maeda tak się zakręcił, że sam już nie wie co tworzy.
PS. Mam nadzieję, że rozumiesz co napisałem o tych time‑leapsach, potencjalny czytelniku i czytelniczki :)
Re: 10 odcinek, czyli nie jest dobrze...
Sądzę, że to wspomnienie mogło dotyczyć jakiejś wcześniejszej kliknij: ukryte wersji rzeczywistości, kiedy starszy brat miał jeszcze niewielkie doświadczenie w zmienianiu biegu wydarzeń. (Może nawet jest to pierwotny czas, kiedy po raz pierwszy zostali złapani). Potem cofał się w czasie zanim zdążyli go zamknąć w laboratorium. Ale dalej nie rozumiem, czemu główny bohater to pamięta…
Zastanawiam się też gdzie są rodzice tych wszystkich dzieci? Raczej wątpię, żeby wszyscy tak po prostu zgodzili się na kliknij: ukryte zamknięcie swojego potomstwa w takiej placówce. Trzeba było pieniędzy z japońskiego Totolotka, żeby nakłonić jakichś dorosłych do współpracy?
Re: 10 odcinek, czyli nie jest dobrze...
Re: 10 odcinek, czyli nie jest dobrze...
W serii funkcjonuje Moc Miłości, która razem z osławionym Fabularnym Pancerzem tworzy komplet dający bogowi z maszyny nieograniczone możliwości ingerencji w przedstawianą historię. Można też wyszczególnić pomniejszą projekcję Mocy Miłości, czyli Moc Muzyki.
Umożliwia mu to (i wiele innych kwestii) Moc Miłości do kliknij: ukryte (wtedy akurat zmarłej) siostry. Ograniczenia zakazujące przenikania się linii czasowych w takim przypadku przestają obowiązywać.
Tak w ramach dygresji, kliknij: ukryte podróże w czasie w kierunku innym niż naprzód przysparzają problemów na polu logiki i filozofii. Na polu fizycznym nie mają sensu i to trochę zwalnia nas z obowiązku zastanawiania się „co by było gdyby”. Każde, ale to każde przedstawienie cofania się w czasie, jeśli ma być choć trochę ciekawe i stanowić okazję do zwrotu akcji, będzie zawierało jakąś wewnętrzną sprzeczność. Rolą twórców fabuł z takim motywem jest jej odpowiednie maskowanie i unikanie ekspozycji. W Charlotte względnie wyszło tylko to drugie.
Tutaj z kolei mogę zagwarantować, że zadziała Moc Muzyki, która doskonale wszystko poukłada, żeby tylko móc dokonać cudu. Obstawiam też, że kliknij: ukryte ponieważ nie mogło być zwykłym przypadkiem, że 2 postacie w serii są pozbawione wzroku, istnieje powiązanie między wokalistką, a bratem głównego rodzeństwa (bezpośrednie albo np. dotyczące podobnych mocy). W każdym razie jestem niemal pewny, iż brata Nao, o ile o nim się nie zapomni, nie ominie wyleczenie. Wszystko za sprawą cudotwórczej muzyki, co się post‑rockiem zwie, ale sugerowałbym dodawanie tu przedrostka „j-", bo to takie podejście do gatunku „po japońskiemu”.
Re: 10 odcinek, czyli nie jest dobrze...
Done. M.
Re: 10 odcinek, czyli nie jest dobrze...
Kiedyś nie było nawet mowy o podróżach w czasie, a dzisiaj 'wystarczy' polecieć do najbliżej czarnej dziury, zbliżyć się do horyzontu zdarzeń z odpowiednio dużą prędkością, poczekać X lat, wrócić na Ziemię i voila! Przenieśliśmy się w czasie o X lat! Czyż to nie piękne? A jakie proste.
A gdyby teorię strun dało się potwierdzić doświadczalnie, to teoretycznie…
Re: 10 odcinek, czyli nie jest dobrze...
Swoją drogą nie do końca rozumiem po co było kliknij: ukryte usuwać rodzeństwu pamięć?
Zastanawiam się też jak daleko ta zdolność pozwala cofnąć się kliknij: ukryte w czasie?
Re: 10 odcinek, czyli nie jest dobrze...
1 odcinek zapowiadał ciekawą serię. Główna postać przypominała mi lelouch'a z code geass'a. Nawet moc podobna. Następne odcinki robią z niego totalnego kretyna, który nijak ma coś wspólnego z gościem od 1 odcinka. Innym debilizmem jest łapanie ludzi z mocami, by ich nie używali tymczasem sami używają tych mocy w jeszcze bardziej kretyński sposób. (gościu, który używa mocy do zgarnięcia bułek/obiadów).
Żadnej z postaci nie polubiłem. Ba.. Sceny, które miały łapać za serce były nijakie. Ot gdy dowiedział się, kliknij: ukryte że siostra żyje żadnych emocji czy soundtracku. Chwila później i dociera następna informacja kliknij: ukryte brat żyje i brak jakichkolwiek emocji. Ogółem dużo pisać, ale seria to dno. Za to opening całkiem przyjemny.
pod wrażeniem
jestem po 9 odcinku i to zrobiło na mnie duże wrażenie, nie mówiąc o 6 odc, który mnie rozbroił zupełnie.
Od początku oglądałam z umiarkowanym zainteresowaniem. Ah, dzieciaki z supermocami phi., Ale niech tam. Główny bohater był tak antypatyczny, że aż fajny. W końcu nie żaden „Taki‑Jak‑Ty”, anu super heros, ot nastolatek, z wyjątkowo wrednym charakterem. Główna bohaterka (jeśli tak mogę o niej powiedzieć) – Nao, ujęła mnie tym, że nie jest zwykła krzykliwą tsundere. Roztropność przedkłada ponad emocje i ma w sobie coś fajnego. Nie ma rumieńców, spojrzeń z ukosa, ani trzepotania rzęsami jak odświeżająco. No to nie ma super thraumy mhroku i extra tajemnicy – jest smutna historia i przejście z nią do porządku dziennego.
Fabuła zapowiadała się miałko, w zasadzie wcale jej nie było, ale do pewnego momentu można uznać to po prostu za wprowadzenie. Co robią, jak się w zasadzie nic nie dzieje. Dzień jak co dzień. Bohaterowie poboczni tylko mnie trochę denerwowali, stanowili trochę bezwartościowe tło. Czasem robiło się miałko, nie powiem, dowcipy i gagi niespecjalnie mnie śmieszą. Zwłaszcza irytuje mnie bohater z umiejętnością „teleportacja” eh…
Ale po 9 odcinku mam już inny pogląd na tę serię, zastanawiam się usilnie jak to zamkną i mam nadzieję, że nie będzie tandety bo akcja stanęła na niebezpiecznej granicy. Albo będzie akcja- kulminacja – i spektakularna zmiana fabuły, albo kraksa z okrzykami i chaotyczną bieganiną… Na pewno nie oszczędzę sobie kolejnych odcinków!
Re: pod wrażeniem
Jedyny pozytw w tym wszystkim to faktycznie postać Nao, może mogłaby się zrealizować w lepszej produkcji, niestety nie tutaj.
Re: pod wrażeniem
Ayumi zostanie przywrócona do życia, Nao będzie płakać, bo Yu się poświęcił, ogółem będzie drama na 3/4 odcinka, po czym staną się jakieś czary‑mary i wszyscy będą ponownie razem, szczęśliwi, a w tle poleci jakaś ckliwa muzyczka (coś pokroju Ichiban no Takaramono w Angel Beats!). Ręki nie dam sobie odciąć, dychy nie postawię, ale na 80% tak właśnie będą w skrócie wyglądać 2 ostatnie odcinki.
Re: pod wrażeniem
W Steins;Gate też był podobny motyw i zupełnie mi to wszystko pasowało (chrzanić logikę ;3).
Jeśli zakończy się odratowaniem Ayu, brata Nao, połączenie rodzinki, pairing z Nao, uwolnienie ludzi z ośrodka i ewentualne utrata wzroku po tak wysiłkowym wydarzeniu to nie uważam, ze byłoby źle… No bo jak mogłoby się zakończyć żebyśmy czuli się usatysfakcjonowani? Ja chcę happy end ;3
Re: pod wrażeniem
Mówię za siebie.
Uśmiercenie Ayumi, bezsensowne poświęcenie się Nao dla Yu, ogółem całe życie głównego bohatera popada w ruinę, ten zostaje złapany przez naukowców, po miesiącach cierpień i testów udaje mu się uciec z ośrodka i żyje jako bezdomny uciekinier, który wykorzystuje swoją moc dla przetrwania, popada w narkomanie, rozpacz i na końcu umiera gdzieś pod śmietnikiem.
Takie, marzenie ściętej głowy, lubię tanie dramaty z mocnym akcentem :v
Re: pod wrażeniem
Re: pod wrażeniem
Ale wystarczy, jak nie pogubią się w finale. Wątek kliknij: ukryte podróży w czasie jest ostatnio jakby popularniejszy, więc boję się, że postanowią to aż za bardzo udramatyzować, żeby się wyróżnić…
Re: pod wrażeniem
Już mi szkoda bohatera… Wiecie anime mają w zwyczaju pokazywać jak wspólne działania, wytrwałość i przyjaźń pozwalają wykopać się z największego dołka. Rzeczywiście nie sądzę aby możliwe było takie zakończenie, chyba, że z góry ktoś obmyśłiłby anime o narkomanii ;D.
Zgadzam się z Impos. Czekam na jakiś ciekawy rozwój wypadków powodowany kliknij: ukryte zawirowaniami czasu. Nieoczekiwane śmierci już mi nie podchodzą. Będzie dostatecznie dramatycznie jak zginie ktoś z tła. Jak robili wielki rozpierdziel w Attack on Titan to po pewnym czasie znudziły mi się latające ciała i gorąco się modliłam żeby wreszcie ktoś skutecznie zabił Erena.
Protagonista
Bohater ten miał szansę zasłużyć na przydomek „anty-", co jest chyba najszlachetniejszym tytułem, jaki można otrzymać w świecie chińskich bajek.Jednakże po udanym przedstawieniu postaci w pierwszym odcinku, wszystko poszło w dół w następnych.
Oczywiście jak najbardziej rozumiem dynamikę i rozwój, lecz w tym przypadku został dokonany ewidentny regres osobowości.Nie ma już w sobie nic ciekawego – nie wyróżnia się niczym.
Powinien knuć i oszukiwać, a nie godzić się na wszystko co mu powiedzą.
Bleh
Serdecznie nie polecam.
Re: Bleh
kliknij: ukryte A to „wyleczenie” omletem ryżowym to dla mnie dno (+ oklepane „Byłam z tobą od początku”, imo wiedziałem, że ona sobie umkę włączyła od kiedy to podali sałatkę do pizzy „pewnie ona sobie zamówiła”.
Co do samego anime, to postacie są strasznie irytujące, gdyby zrobili jakieś ciekawsze charaktery to by dało się oglądać, a tak wszyscy oprócz protagonisty są co najmniej nieznośni. Jestem nieco rozczarowany, bo od Charlotte wymagałem dużo więcej w obecnym sezonie.
Słabo, jak na Maede. Myślałem, że zrobi coś bardziej ckliwego, a temu póki co bliżej do jakiegoś przeciętniaka z nadnaturalnymi mocami.
Dodam jeszcze, że odcinek 9 był słaby – szczególnie ta kliknij: ukryte cała akcja z przypomnieniem sobie wszystkiego przed wielkim time‑lapsem. Widać, że zrobione to na siłę, bo nie było pomysłu jak doprowadzić do tego momentu poprowadzić akcję, albo był, ale nie na 13 odcinków.
Szkoda, że modne są teraz krótkie, 12‑13 odcinkowe serie i ich ewentualne kontynuacje (najbardziej mnie w tym dziwi DRRR!, któtego nie oglądam tylko dlatego, że poczekam aż skończą co sezon wypuszczać kolejną część i obejrzę całość…).
Szkoda też, że jak to wspomniała Impos, że kliknij: ukryte Ayumi jednak zmartwychwstanie. To rzeczywiście byłoby zaskoczenie, gdyby mała kuchareczka od sosu do pizzy kliknij: ukryte umarła jak na normalnego człowieka przystało.
No i po co chwaliłam tą serię?
Zachwycałam się, że moce bohaterów są niedoskonałe – teraz okazuje się, że kliknij: ukryte główny bohater posiada także najpotężniejszą ze wszystkich zdolność podkradania cudzych mocy i to w dowolnej ilości?
A absurdów w ostatnim odcinku też jakby przybyło…
Chociażby w jaki sposób kliknij: ukryte moce tych osób, które ukradł były niedoskonałe – np. telepatia, albo ta moc eksplozji? Powiedzcie mi chociaż kliknij: ukryte w jaki sposób JEGO moc kradzieży jest niedoskonała?! Może ja czegoś nie rozumiem…? No i skoro gdy straci się moc (a na to próbuje naprowadzić nas autor) to kliknij: ukryte traci się wzrok, to czy ten typek w psychiatryku nadal ma swoją moc? A jeżeli tak, to ponownie – w jaki sposób jego moc była niedoskonała? No chyba, że ponownie coś ominąłem, bo to anime oglądam na wpół zaspały i na wpół rozbudzony tym, że za chwilę obejrzę Working!!!.
No, ale kombinacja mocy kliknij: ukryte obu braci daje im szansę powtarzać wszystko aż do zadowalającego rezultatu.
A co do niedoskonałości mocy głównego bohatera, to on jest głównym bohaterem, więc… ;)
Jak dla mnie autor mocno sugeruje, że kliknij: ukryte ta wokalistka również posiadała moc (być może taką samą jak brat Nao), ale ją straciła. Może to tylko moja wyobraźnia, ale jednak ufam swojej intuicji.
Yu ewidentnie kliknij: ukryte przejmuje także słabości, ale odpowiednia kombinacja kilku talentów może wszystko załatwić (o ile oczywiście nie zapożyczy zbyt wielu osłabiających mocy). Nie ma także drastycznego ograniczenia czasowego, jak w przypadku pierwotnej zdolności.
Też sądzę, że wokalistka kliknij: ukryte miała jakąś moc, ale jak w to wszystko wpasować brata Nao? Może moc ma trwałe skutki uboczne na skutek jej nadużycia lub zbytniego wzmocnienia jakimiś „dopalaczami”?
Co do wokalistki, to obstawiałabym, że kliknij: ukryte jej moc w jakiś sposób mogła jej pomóc w karierze, a do tego zamiana ciał na 5 sekund jest mało przydatna.
Być może główny bohater trafi na nią kliknij: ukryte sprzed wypadku, jak cofnie się w czasie?
Kiepskawo
Co prawda epki 6 i 7 troszkę zaskoczyły (pozytywnie), ale jeśli druga połowa serii zostanie poprowadzona tak jak do tej pory, to szkoda czasu. Podobnie jak w przypadku dennego Kuusen Madoushi Kouhosei no Kyoukan, dobrze że emitowany jest tylko jeden odcinek na tydzień, bo może jakoś to od biedy zmęczę. Zastanawia mnie tylko jedno. W jakim celu powstają takie niewydarzone, byle jakie, niemrawe w każdym calu serie? A może to ja już się bardzo zestarzałem (31 lat) i oglądanie takich wypocin to już nie na moją głowę?
Re: Kiepskawo
Re: Kiepskawo
Ja np. będę zaskoczona, jeśli okaże się, że kliknij: ukryte siostra głównego bohatera naprawdę nie przeżyła.
Poza tym moim zdaniem Charlotte może nie będzie wielkim hitem sezonu, ale jak na razie jest praktycznie pod każdym względem lepsze od Kuusen Madoushi (choć oczywiście o gustach się nie dyskutuje).
Re: Kiepskawo
Re: Kiepskawo
A wracając do porównywania Charlotte i Kuusen Madoushi, to moim zdaniem to pierwsze ma przewagę pod kilkoma względami:
- mniej sztampowy główny bohater
- występujące w serii specjalne zdolności są przydatne, ale jednocześnie niedoskonałe, więc postacie muszą trochę pomyśleć, żeby je dobrze wykorzystać
- mniej absurdów lub elementów wrzuconych jedynie w celu udramatyzowania akcji (nikt nie strzela z miecza ;)
Re: Kiepskawo
Myślę, że nie ważne jakie studio robi coś od Key, zawsze wychodzi to samo. No bo ciągle są Ci sami ludzie – począwszy od scenarzysty, na pani śpiewającej OP kończąc. Słysząc jej głos czuję pewną nostalgię i spokój, ale kurde – ile można?
Nie wróżę tej serii nic dobrego. Za dużo prac tego studia VN już widziałem, żeby nie wiedzieć, czego się spodziewać. Przeciętniak z ładną grafiką i nic więcej.
Zapowiada się ciekawie, ale jednocześnie dość typowo jak na Key – trochę dramatu, trochę magii, trochę tego, trochę tamtego, po drodze wrzuci się jakiś wątek miłosny i tak oto powstaje Key. Nie żeby mi się to nie podobało, bo w takich upałach nie cierpię się wysilać oglądając anime i takiego Oregairu bym nie zdzierżył. To samo jest z przygodówkami, no ni jak to oglądać w napięciu w takim upale, bo gorąc wysysa siły witalne. A tu twórcy serwują nam coś, co można sobie oglądać na wpół leżąc, z przymrużonymi powiekami i czymś zimnym pod ręką.
Zapowiada się leniwie, a więc podoba mi się. Gangsta dostarczy mi wystarczająco akcji na ten sezon, więc Charlotte jest jak najbardziej okej – przynajmniej jak na ten moment. Jedynie obawiam się nagłego przyspieszenia akcji i dodania jakichś dzikich walk, ale nie ma co się martwić na wyrost. Będzie dobrze. Prawda?
Wracając jednak do tematu – nie spodziewałbym się walk, a przynajmniej nie fizycznych, jeśli już to będą jakieś „intelektualne”, w końcu to oni mają kliknij: ukryte walczyć z wykorzystaniem mocy w imię zła. Poza tym tak jak mówiłeś – trochę dramy, trochę komedii, a gdzieś pomiędzy być może wątek miłosny(najprawdopodobniej na wzdychaniach się skończy).
Swoją drogą motyw z mocami jest całkiem ciekawy – w takich seriach bohaterowie zazwyczaj są wyposażeni w potężne moce, których nijak nie potrafią wykorzystać, tutaj zdaje się, że żadna z tych mocy kliknij: ukryte nie jest doskonała, więc są zmuszeni ruszyć głową.
Prognozy? Będzie przeciętnie, na „dobrze” to jeszcze musi zasłużyć. Czasami przeciętna seria wystarczy, choć tych w sezonie letnim coś dużo.
Rozkład Gaussa mówi, że przeciętnych jest najwięcej i raczej ciężko to zmienić, bo przeciętność tym jest definiowana. :P
A motyw niuansów związanych z mocami także jest dla mnie najjaśniejszą stroną tej serii i jak na razie widocznym jedynym zaczepem, który mógłby pozwolić na oderwanie się od wspomnianej przeciętności.