x
Tanuki.pl korzysta z plików cookie w celach prowadzenia
reklamy, statystyk i dla dostosowania wortalu do
indywidualnych potrzeb użytkowników, mogą też z nich korzystać współpracujący z nami reklamodawcy.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Szczegóły dotyczące stosowania przez wortal Tanuki.pl
plików cookie znajdziesz w polityce prywatności.
Małe podsumowanie. Końcowe odcinki to powrót formy po (raczej słabej) części środkowej. kliknij: ukryte Po śmierci Biszkopta (;_;) wraca cięższy klimat początkowych odcinków: mam tu na myśli psychopatyczne skłonności Miki oraz masakrę na polu walki. Co mnie ucieszyło: dziewczyny z Teiwaz to jednak nie haremetki. kliknij: ukryte Naze przygarnął je jako załogę, bo w innym wypadku skończyłyby jako prostytutki albo i gorzej. Niestety nie obyło się bez zgrzytów:
-Kudelia nadal jest równie jałowa, co poprzednio;
-powrót Eina i jego odgrzewane, pełne hipokryzji gadki były śmieszne – nie jestem pewna, czy o taki właśnie efekt chodziło twórcom;
-po liczbie rannych można sądzić, że pod Edmonton była niezła masakra i najprawdopodobniej sporo ofiar śmiertelnych. kliknij: ukryte Żaden z członków Tekkadan nie wydaje się tym przejmować ani nie kwestionuje postępowania Orgi. Happy end i wszyscy się cieszą pomimo krwawego żniwa? Raczej nierealne.
Dziwna jest ta seria. Momentami brutalna, niestroniąca od szokowania widza (główni 'zasłużeni' na tym polu: Mika oraz (pośmiertnie) kliknij: ukryte brat Biszkopta), a czasami mdła i przecukrzona. Tak, tak, rodzina jest ważna. Tak, Tekkadan to jedna wielka rodzina. Podobnie jak Teiwaz. Ale czy koniecznie musicie to powtarzać co drugi odcinek?
Mogło być lepiej. Zobaczymy, co przyniesie część druga.
Oj był taki niesamowity początek potem jak lawina w dół. Szczerze się zawiodłem ... Ale było dużo lepiej niż w ostatnich seriach po OO no nie licząc jednej OVA i jednego ONA
Od momentu kosmosu, bohaterowie szczególnie główna protagonistka oraz wrogowie, walki, nuda i cała ta wypraw po świętego grala ... Widziałem wszystkie(no prawie ZZ i G pominąłem) serie gundama i jak dla mnie ta była średniakiem choć pozytywnym patrząc na to co nam ostatnio zaserwowano pod nazwą gundam.
Aha, czyli w Gundamie nudzi Cię konsekwentne prowadzenie fabuły, co w sumie nie dziwi zważywszy na to, że starsze gundamy doceniasz bardziej, one właśnie pod tym względem kulały, ale na pewno więcej się w nich działo.
Fabuła to nie była jakaś powalająca… Cel lecimy na ziemie jak dolecimy wszystko będzie dobrze wielki brat wszystko załatwi… I oczywiście ze doceniam starsze bo są dużo lepsze ale to kwestia gustu…
Oj, gdyby to w taki sposób rozpatrywać, to fabuła takiego Ideona czy SPT Layzner też nie była powalająca, w tym pierwszym cel: ucieczka, w tym drugim, podobnie jak w IBO, cel: lecimy na Ziemię. A przecież chociażby ten pierwszy tytuł miał wielki wpływ na wszystkie późniejsze mecha, podobnie jak Layzner, który przecież też wywodzi się z Sunrise'u.
I nie, to nie jest kwestia gustu, starsze gundamy trapi wiele rzeczy, jak chociażby naiwność (War in the pocket było wręcz dziecinnie naiwne), fabuła, mimo efektowności, często była w ich przypadku niekonsekwentna (tu kłaniają sie wszystkie seedy i tym podobne animozje, wo WIngu nie wspominając). Technicznie IBO jest nieporównywalnie lepszy od innych gundamów. I jest o wiele ciekawszy dla widza, dla którego w anime o tytule Gundam nie wystarcza tylko obecność gundamów, bo te często kojarzą się z tą ichnią śmieszną wojenną naiwnością i hipokryzją, z emocjonalnymi rozterkami ich pilotów, którzy zazwyczaj w ogóle nie powinni kierować maszynami wojennymi. Właśnie dlatego na tle wszystkich gundamów wybijają się takie serie, jak G Gundam, Build Fighters czy właśnie Iron Blooded Orphans – bo zrywają z tym, co w Gundamach najgorsze.
... Fabuła to dopiero naiwna była w tej serii dowieziecie mnie i będzie bajka wszyscy będziemy trzymać się za raczki i podskakiwać ze szczęścia… Pomijając fakt ze księżniczka jest tępowata i naiwna ze szok, potem chyba zjadła móżdżek swojej martwej pokojówki ze tak zmądrzała w ostatnich odcinkach… Całe te powstania na koloniach ... nawet bohaterka nie wiedziała ze jest taka znana… jedno wystąpienie w jednym senacie i wszystko pozamiatane ... Ogólnie cały ten świat mnie do siebie nie przekonał.
Tak tylko jest taka mała różnica bohaterowie serii które podałeś nie mieli innego wyjścia… Ucieczka na ziemie albo śmierć… A u chłopaków z marsa, mieli jednak inne wyjścia, a to wybrane było dla nich zgodnie z fabuła najlepsze… Zresztą przy powyższych seriach bawiłem się dużo lepiej niż przy Gundam IBO:P
I znów to jest kwestia gustu bo jak dla mnie G Gundam i Build Fighter to nie typowe Gundamy;p
Seed i Wing to pierwsze serie jakie widziałem i zapadły w mojej pamięcią wracam do nich i powtarzam a niestety Gundam IBO nie będzie do tego grona należał, choć w sumie zapamiętam pierwszy opening i to tyle ;p
Wiec w skrócie twoje wypociny niczego nie zmienia, możesz nawet na rekach stanąć i zaklaskać a to nie zmieni faktu ze dla mnie ta seria była co najwyżej średnia a stare gundamy są w skrócie lepsze.
No aż tak nie będę się poświęcał tylko po to, by pokazać Ci, co IBO robi lepiej do reszty gundamów.
Niemniej bardzo niekonsekwentnie analizujesz fabułę. Kudelia była nie mniej naiwna od innych bohaterek gundama na podobnych stanowiskach, przy czym jej naiwność miała na celu zwiększenie szoku przy zderzeniu z rzeczywistością. I widziałeś przecież, że powstania na koloniach były sterowane, ona miała w nich najmniej do powiedzenia.
I nie, chłopaki z IBO wiele więcej wyjść nie mieli, na Marsie dalej robili by to, co do dej pory – byliby wyrzutkami społecznymi. I zapewne też czekałaby ich śmierć.
Zdecydowanie najlepszy spośród gundamów nie zaliczanych do UC i nie traktujących o zabawkach. Podobnie do Build Fighters ten gundam zrywa z wadami wszystkich wcześniejszych serii, przez które zawsze miałem niskie mniemanie o gundamie. Nie sądziłem, że połączenie Mari Okady i mecha okaże się tak piorunujące i udane, a fabuła konsekwentna. Nie lubię mechów, widziałem już wiele serii mecha i ta zasługuje na szczególna uwagę w kategorii seriali.
Oj nie nazwał bym tego najlepszą serią. Ale to kwestia gustu, Unicorn miażdży te 2 serie według mnie;p A Mika przeżył pewnie dlatego bo jak na to patrzeć to się 2 sezon szykuje. No chyba ze seria miała kiepskie wyniki w Japoni.
Naprawdę, ostatnio zmuszam się do oglądania każdego kolejnego odcinka. A miało być tak pięknie… W którym momencie ta seria zaczęła się psuć? Trudno powiedzieć, ale chyba w okolicach wylotu w kosmos. Wtedy pełną parą ruszyło zapychanie czasu pierdołami. Ja rozumiem, że twórcy mają 2 sezony do dyspozycji i coś trzeba widzom zaserwować, ale czy to koniecznie musi być bigos sprzed miesiąca, pichcony przez kogoś, kto za szczyt swoich kucharskich umiejętności uznaje mieszanie łychą w garze? Ten Gundam uzmysłowił mi, jak bardzo mi brakuje oldschoolowych anime, które jako zapychaczy używały flashbacków i odcinków poświęconych pobocznym postaciom. A co mamy tutaj? Trzecioplanowych bohaterów (których imion nie idzie spamiętać) mielących ozorem na tematy trywialne i niezwiązane z fabułą. Kudelię użalającą się po raz 148 nad swoją bezradnością. Doki doki kyun kyun Kudelii i cały ten z kosmosu (ヘ◔∀◐/) wzięty romans. Haremetki klejące się do swojego pana i władcy po 10 raz z rzędu. Ten czas można było spożytkować np. przybliżając widzom sytuację polityczną czy społeczną świata. Ale czego ja wymagam. Kopiuj‑wklej z internetwego kompedium schematów w anime jest przecież znacznie łatwiejsze. A będąc przy haremie – jeden wielki facepalm. Ani to nie jest śmieszne (bo chyba miał to być element humorystyczny?) ani nic nie wnosi do tej serii. Już nie wspominam o tym, że ten harem w IBO jest całkowicie niewiarygodny pod względem psychologicznym.
Jeżeli chodzi o bohaterów, to mamy raczej zastój. Mikazuki (zdaje się, główny bohater???) w pewnym momencie zostaje statystą od kosmicznych naparzanek, żucia tego brązowego g‑czegoś i 'aitsu sugoi'. Drugi Soran Ibrahim raczej z niego już nie będzie. Mówi się trudno.
W przypadku Orgi jest już trochę lepiej – jako lider musi podejmować trudne decyzje, tak więc ma sporo scen, w których bije się z myślami. I tak na okrągło.
Kudelia to trzecioplanowa postać, której dano pierwszoplanową rolę. Efekt jaki jest, każdy widzi. Kudelia jest płytka niczym sadzawka na pustyni. Wszystkie jej rozmyślenia sprowadzają się do tego jaka to ona jest beznadziejna i bezsilna. Heloł? Jako kiełkująca aktywistka praw Marsjan chyba powinna mieć jakieś plany na przyszłość? Albo chociaż refleksje, co do obecnej sytuacji polityczno‑społeczno‑gospodarczej na Marsie? Powinna pisać przemówienia w czasie wolnym? Czytać książki o sztuce negocjacji? Trenować uśmiechy przed lustrem?
Biszkopt – wszędzie robi za trzeciego. Oprócz incydentu z jego bratem za Chiny nie pamiętam, w czym innym brał udział, co zrobił, co powiedział. Aż chciałoby się włożyć mu w usta 'marginalizujecie mnie tylko dlatego, że jestem gruby!'. Bardzo mi przykro. Takie prawa anime.
Atra dostaje swoje pięć minut ze dwa razy (gdy ma flashbacka i po raz kolejny kiedy podszywa się pod Kudelię) – przez resztę czasu siedzi przy garach i rozmyśla o swoim przyszłym romansie z Mikazukim. ಠ_ರೃ Okej. Tego nawet nie chcę komentować.
Reszta postaci się nie liczy.
Teraz kiedy towarzycho wylądowało na Ziemi, może wreszcie akcja ruszy z kopyta. Bo na razie ciemność, widzę ciemność.
Ten czas można było spożytkować np. przybliżając widzom sytuację polityczną czy społeczną świata. Ale czego ja wymagam. Kopiuj‑wklej z internetwego kompedium schematów w anime jest przecież znacznie łatwiejsze.
Przecież wszystko, co widz powinien wiedzieć, zostało już na ten temat powiedziane.
Kopiuj‑wklej z internetwego kompedium schematów w anime jest przecież znacznie łatwiejsze.
O widzisz, a ja właśnie widzę, że ten gundam jest najmniej schematycznym gundamem nie‑UC od niepamiętnych czasów. Poza marnym deathflagowaniem, które można wybaczyć, to fabuła jest rzeczywiście przemyślana i postępuje do przodu bardzo konsekwentnie, co mi przywodzi na myśl właśnie to, czego Ci brakuje – klimatu starych serii, a ja tu właśnie widzę metodykę Tomino – po trupach do wielkiego finału.
A będąc przy haremie – jeden wielki facepalm. Ani to nie jest śmieszne (bo chyba miał to być element humorystyczny?) ani nic nie wnosi do tej serii. Już nie wspominam o tym, że ten harem w IBO jest całkowicie niewiarygodny pod względem psychologicznym.
Piszesz o tym prawdziwym haremie pewnego bonza, czy o dwóch bohaterkach klejących się (to za duże słowo w tym przypadku) do Mikazukiego? Trudno mi się domyślić z kontekstu.
Mikazuki (zdaje się, główny bohater???) w pewnym momencie zostaje statystą od kosmicznych naparzanek,
No toż to właśnie jest to OLD‑SCHOOL‑FEELING, którego Ci tak brakowało. No może nie dasz wiary, ale w Ideonie czy w Dunbine Tomino robił tak samo – główny bohater później nie miał do roboty nic ponad siedzenie w mechu. Albo nie wiesz, jak wyglądały stare anime i budujesz to wyobrażenie na podstawie kilku serii, które nie dają obrazu całości, albo coś zmyślasz.
Heloł? Jako kiełkująca aktywistka praw Marsjan chyba powinna mieć jakieś plany na przyszłość? Albo chociaż refleksje, co do obecnej sytuacji polityczno‑społeczno‑gospodarczej na Marsie?
To się nazywa kolizją ideałów z rzeczywistością, aka życie to nie je bajka. Właśnie dlatego staje się obiektem manipulacji – bo jest naiwna, co z resztą serial już podkreślił. Jednocześnie to jest zburzenie ideału żeńskiej bohaterki‑księżniczki, jaki budowały inne nie‑UC gundamy, chociażby Wing. Wyraźnie pokazano, że ideały to nie wszystko i że dziewczyna musi się wziąć w karby, jeśli chce osiągnąć zamierzone cele.
Teraz kiedy towarzycho wylądowało na Ziemi, może wreszcie akcja ruszy z kopyta.
W takim Layznerze, gdy już w końcu ekipa dotarła do Ziemi, to się nagle konwencja zmieniła i zamiast mechów było Hokuto‑no‑ken z mechami :D także progres fabularny to może być różnisty.
Keleno
8.03.2016 17:44 Bitwa myśli
To czego w końcu wymagasz? Najpierw piszesz o braku świeżych schematów, a potem ich wymagasz. Wypisujesz każdy element anime, dodajesz, że akurat on Ci się nie podoba, aż dochodzisz do konkluzji, że to anime jest złe, bo źle uporządkowało schematy, niezgodnie z Twoimi zainteresowaniami. Przebolej to, albo zacznij być konsekwentny.
Kurcze jest to jednak dobra seria w starym stylu. Gdy tu jakaś postać ginie stoi za tym odpowiednie budowanie u widza sympatii do niej. Nie inaczej było w tym przypadku…
Polubiłam tego Gundama. Dzieci‑żołnierze to nie jest nowy temat, ale wnosi powiew świeżości do tej serii. Podoba mi się bezkompromisowość i psychologiczna wiarygodność (póki co) głównych bohaterów – to dzieci ulicy toteż jak niewinne 'dobre duszyczki' się nie zachowują. Orga nie widzi niczego złego w wykorzystywaniu Miki do brudnej roboty – dobre. 'Pancerne quady'(czy jak je zwać) są urocze. Sceny akcji dynamiczne. Rozwaliła mnie polityczna mapa Ziemi. Brawo twórcy. Jak mawiają 'dobry żart tynfa wart'. Ścięło mnie z nóg. Po prostu zabójcze. ´◑д◐`
To teraz o porażkach. Operacje na rdzeniu kręgowym bez narkozy? Kiedy pacjent się wije z bólu? Przecież to nie ma szansy powodzenia. Jakim cudem oni jeszcze chodzą?
Czemu większość postaci z marsjańskiej bazy ma japońskie imiona? Populacjowo Japonia to mały pikuś w porównaniu z takimi krajami jak Chiny, Indie czy Indonezja, a one wszystkie są razem z Japonią w azjatyckim bloku. Dziwnym trafem chińskich imion nie ma żadnych…
Niebieskie włosy u jedego z wojskowych – strasznie się to gryzie z bardziej realistycznymi projektami reszty postaci.
Czwarty odcinek przyniósł masę brzydkich, koślawych ujęć (nie chodzi o to, że animacja stała się bardziej oszczędna, raczej rysunki są zwyczajnie niedopracowane), których nie skompensowano ani jedną efektowną walką (ani nawet retrospekcją efektownej walki z poprzednich odcinków). Mam nadzieję, że poziom grafiki z tego odcinka nie stanie się dla tej serii regułą.
chi4ko
10.11.2015 22:24 Re: żeby mi to było ostatni raz
A to dopiero 4 odcinek… Aż strach się bać! Swoją drogą, ten napuszony blondas‑audytor i jego fioletowowłosy przydupas wyjątkowo mnie wkurzają.
Slova
11.11.2015 08:35 Re: żeby mi to było ostatni raz
Ale to jest takie mocno pół‑biedy ujęcie, żadne z tego QUALITY.
Koogie
11.11.2015 09:50 Re: żeby mi to było ostatni raz
Jeszcze nie jest tak zle prawde mowiac. Zreszta nawet przyjemnie mi sie oglada ten show wiec jak od czasu do czasu pojawia sie ujecia jak w linku chi4ko to nie bede narzekal.
Źle bynajmniej nie jest. Też mi się tę serię dobrze ogląda. Tylko ten czwarty odcinek zazgrzytał mi piaskiem między zębami. Kolejne nie dały mi już jakichś specjalnych powodów do czepiania się. Nawet co do czwartego odcinka po ponownym pobieżnym zerknięciu nie jestem pewien czy nie przesadziłem z reakcją.
Co raz bardziej mi się seria podoba (żadnych innych Gundamów wcześniej nie oglądałem więc gdy ten się skończy sięgnę po jakieś inne serie z tego uniwersum). To bezgraniczne zaufanie jakim Mikazuki darzy Orgę, ta więź – rewelacja (na pewno skończy się we łzach).
Fanserwis w tej serii zmotywował mnie do wzięcia się za siebie. Wraz z drugim odcinkiem rozpoczynam 24 tygodniowy program treningowy. Na koniec serii chcę mieć taką klatę i brzuch jak Biscuit.
Myślałem o tym, ale fanserwis jest tu nawet uzasadniony, bo „gołę klaty” wzięły się stąd, że jakieś tam rurki muszą przyczepiać im do pleców, żeby mogli pilotować sprzęty (z racji ogólnego dziadostwa na kombinezony raczej ich nie stać). Ale fakt, przydałoby sie przytyrać :P Albo pomieszakać parę lat na ulicy walcząc o przetrwanie :P
Seria zapowiada sie naprawdę dobrze. Po ostatnim Gundamowym niewypale (nie jestem jakimś fanem, ale zawsze lubię spojrzeć na serie z tej franczyzy) tutaj może być solidny dramat. Niby dzieci wojny to taka klisza, ale tutaj mamy przynajmniej fajny klimacik…
imspidermannomore
5.10.2015 21:00 z czego robi się świeże parówki? ze starych
Już widzę, że mi się ta seria spodoba. Nie mogę się doczekać jak ta laska poróżni najlepszych przyjaciół i jak autorzy zaczną wywlekać skrywane pod skórą traumy bohaterów. Uwielbiam takie dramaty. Do tego mam przeczucie, że autorzy nie będą mieli oporów, żeby zabijać bohaterów więc będzie krwawo, co też lubię. Gołe klaty mi nie przeszkadzają. No może trochę (przypominają mi że powinienem nieco przytyrać)
Pierwszy odcinek był spokojnym, przegadanym wprowadzeniem, ale wiadomo, że musiało do jakiejś małej bitki dojść, bo widz by padł. Projekty postaci i mechaniczne są fajne, zwłaszcza mobile workery. No i muzyka też na wielki plus.
Uffff… dawno w Gundamach nie widziałem tak przegadanego początku jak tutaj. Serio, gdzieś tak w połowie tego pieprzenia o niczym zacząłem się wahać, czy nie dać temu spokoju, Ale jednak nie, okazało się, że w drugiej połowie coś się nawet zaczęło dziać.
Tego fanserwisu nie było nawet aż tak dużo jak się bałem. Gorzej, że główna panienka może ciut zajeżdżać Releną – obym się mylił. Jeśli chodzi o grafikę – ciut przerysowane projekty niektórych postaci średnio służą tej serii. Za to projekty mechaniczne – nie mówię, całkiem miłe dla oka, mechy ciut bardziej ascetyczne, choć przyznam, że bardziej podobały mi się podstawowe pojazdy głównych bohaterów.
Co z tego wyjdzie? Cholera wie, Mari Okada ma na koncie serie znakomite, ma i totalne porażki. Po pierwszym epie wyrokował nie będę.
-Kudelia nadal jest równie jałowa, co poprzednio;
-powrót Eina i jego odgrzewane, pełne hipokryzji gadki były śmieszne – nie jestem pewna, czy o taki właśnie efekt chodziło twórcom;
-po liczbie rannych można sądzić, że pod Edmonton była niezła masakra i najprawdopodobniej sporo ofiar śmiertelnych. kliknij: ukryte Żaden z członków Tekkadan nie wydaje się tym przejmować ani nie kwestionuje postępowania Orgi. Happy end i wszyscy się cieszą pomimo krwawego żniwa? Raczej nierealne.
Dziwna jest ta seria. Momentami brutalna, niestroniąca od szokowania widza (główni 'zasłużeni' na tym polu: Mika oraz (pośmiertnie) kliknij: ukryte brat Biszkopta), a czasami mdła i przecukrzona. Tak, tak, rodzina jest ważna. Tak, Tekkadan to jedna wielka rodzina. Podobnie jak Teiwaz. Ale czy koniecznie musicie to powtarzać co drugi odcinek?
Mogło być lepiej. Zobaczymy, co przyniesie część druga.
I nie, to nie jest kwestia gustu, starsze gundamy trapi wiele rzeczy, jak chociażby naiwność (War in the pocket było wręcz dziecinnie naiwne), fabuła, mimo efektowności, często była w ich przypadku niekonsekwentna (tu kłaniają sie wszystkie seedy i tym podobne animozje, wo WIngu nie wspominając). Technicznie IBO jest nieporównywalnie lepszy od innych gundamów. I jest o wiele ciekawszy dla widza, dla którego w anime o tytule Gundam nie wystarcza tylko obecność gundamów, bo te często kojarzą się z tą ichnią śmieszną wojenną naiwnością i hipokryzją, z emocjonalnymi rozterkami ich pilotów, którzy zazwyczaj w ogóle nie powinni kierować maszynami wojennymi. Właśnie dlatego na tle wszystkich gundamów wybijają się takie serie, jak G Gundam, Build Fighters czy właśnie Iron Blooded Orphans – bo zrywają z tym, co w Gundamach najgorsze.
Tak tylko jest taka mała różnica bohaterowie serii które podałeś nie mieli innego wyjścia… Ucieczka na ziemie albo śmierć… A u chłopaków z marsa, mieli jednak inne wyjścia, a to wybrane było dla nich zgodnie z fabuła najlepsze… Zresztą przy powyższych seriach bawiłem się dużo lepiej niż przy Gundam IBO:P
I znów to jest kwestia gustu bo jak dla mnie G Gundam i Build Fighter to nie typowe Gundamy;p
Seed i Wing to pierwsze serie jakie widziałem i zapadły w mojej pamięcią wracam do nich i powtarzam a niestety Gundam IBO nie będzie do tego grona należał, choć w sumie zapamiętam pierwszy opening i to tyle ;p
Wiec w skrócie twoje wypociny niczego nie zmienia, możesz nawet na rekach stanąć i zaklaskać a to nie zmieni faktu ze dla mnie ta seria była co najwyżej średnia a stare gundamy są w skrócie lepsze.
No aż tak nie będę się poświęcał tylko po to, by pokazać Ci, co IBO robi lepiej do reszty gundamów.
Niemniej bardzo niekonsekwentnie analizujesz fabułę. Kudelia była nie mniej naiwna od innych bohaterek gundama na podobnych stanowiskach, przy czym jej naiwność miała na celu zwiększenie szoku przy zderzeniu z rzeczywistością. I widziałeś przecież, że powstania na koloniach były sterowane, ona miała w nich najmniej do powiedzenia.
I nie, chłopaki z IBO wiele więcej wyjść nie mieli, na Marsie dalej robili by to, co do dej pory – byliby wyrzutkami społecznymi. I zapewne też czekałaby ich śmierć.
Wiesz to jest moje odczucie dla ciebie może było to świetnie zrobione, ale jak męczę od początku to kwestia gustu;p
Ale napewno od 00 jest to najlepsza seria.
Jeżeli chodzi o bohaterów, to mamy raczej zastój. Mikazuki (zdaje się, główny bohater???) w pewnym momencie zostaje statystą od kosmicznych naparzanek, żucia tego brązowego g‑czegoś i 'aitsu sugoi'. Drugi Soran Ibrahim raczej z niego już nie będzie. Mówi się trudno.
W przypadku Orgi jest już trochę lepiej – jako lider musi podejmować trudne decyzje, tak więc ma sporo scen, w których bije się z myślami. I tak na okrągło.
Kudelia to trzecioplanowa postać, której dano pierwszoplanową rolę. Efekt jaki jest, każdy widzi. Kudelia jest płytka niczym sadzawka na pustyni. Wszystkie jej rozmyślenia sprowadzają się do tego jaka to ona jest beznadziejna i bezsilna. Heloł? Jako kiełkująca aktywistka praw Marsjan chyba powinna mieć jakieś plany na przyszłość? Albo chociaż refleksje, co do obecnej sytuacji polityczno‑społeczno‑gospodarczej na Marsie? Powinna pisać przemówienia w czasie wolnym? Czytać książki o sztuce negocjacji? Trenować uśmiechy przed lustrem?
Biszkopt – wszędzie robi za trzeciego. Oprócz incydentu z jego bratem za Chiny nie pamiętam, w czym innym brał udział, co zrobił, co powiedział. Aż chciałoby się włożyć mu w usta 'marginalizujecie mnie tylko dlatego, że jestem gruby!'. Bardzo mi przykro. Takie prawa anime.
Atra dostaje swoje pięć minut ze dwa razy (gdy ma flashbacka i po raz kolejny kiedy podszywa się pod Kudelię) – przez resztę czasu siedzi przy garach i rozmyśla o swoim przyszłym romansie z Mikazukim. ಠ_ರೃ Okej. Tego nawet nie chcę komentować.
Reszta postaci się nie liczy.
Teraz kiedy towarzycho wylądowało na Ziemi, może wreszcie akcja ruszy z kopyta. Bo na razie ciemność, widzę ciemność.
Przecież wszystko, co widz powinien wiedzieć, zostało już na ten temat powiedziane.
O widzisz, a ja właśnie widzę, że ten gundam jest najmniej schematycznym gundamem nie‑UC od niepamiętnych czasów. Poza marnym deathflagowaniem, które można wybaczyć, to fabuła jest rzeczywiście przemyślana i postępuje do przodu bardzo konsekwentnie, co mi przywodzi na myśl właśnie to, czego Ci brakuje – klimatu starych serii, a ja tu właśnie widzę metodykę Tomino – po trupach do wielkiego finału.
Piszesz o tym prawdziwym haremie pewnego bonza, czy o dwóch bohaterkach klejących się (to za duże słowo w tym przypadku) do Mikazukiego? Trudno mi się domyślić z kontekstu.
No toż to właśnie jest to OLD‑SCHOOL‑FEELING, którego Ci tak brakowało. No może nie dasz wiary, ale w Ideonie czy w Dunbine Tomino robił tak samo – główny bohater później nie miał do roboty nic ponad siedzenie w mechu. Albo nie wiesz, jak wyglądały stare anime i budujesz to wyobrażenie na podstawie kilku serii, które nie dają obrazu całości, albo coś zmyślasz.
To się nazywa kolizją ideałów z rzeczywistością, aka życie to nie je bajka. Właśnie dlatego staje się obiektem manipulacji – bo jest naiwna, co z resztą serial już podkreślił. Jednocześnie to jest zburzenie ideału żeńskiej bohaterki‑księżniczki, jaki budowały inne nie‑UC gundamy, chociażby Wing. Wyraźnie pokazano, że ideały to nie wszystko i że dziewczyna musi się wziąć w karby, jeśli chce osiągnąć zamierzone cele.
W takim Layznerze, gdy już w końcu ekipa dotarła do Ziemi, to się nagle konwencja zmieniła i zamiast mechów było Hokuto‑no‑ken z mechami :D także progres fabularny to może być różnisty.
Bitwa myśli
Odc. 21
Odc. 19
Przecież można
na sieroty hajsu nie ma aż tyle
Re: na sieroty hajsu nie ma aż tyle
Po 6 odcinkach
To teraz o porażkach. Operacje na rdzeniu kręgowym bez narkozy? Kiedy pacjent się wije z bólu? Przecież to nie ma szansy powodzenia. Jakim cudem oni jeszcze chodzą?
Czemu większość postaci z marsjańskiej bazy ma japońskie imiona? Populacjowo Japonia to mały pikuś w porównaniu z takimi krajami jak Chiny, Indie czy Indonezja, a one wszystkie są razem z Japonią w azjatyckim bloku. Dziwnym trafem chińskich imion nie ma żadnych…
Niebieskie włosy u jedego z wojskowych – strasznie się to gryzie z bardziej realistycznymi projektami reszty postaci.
żeby mi to było ostatni raz
Re: żeby mi to było ostatni raz
Swoją drogą, ten napuszony blondas‑audytor i jego fioletowowłosy przydupas wyjątkowo mnie wkurzają.
Re: żeby mi to było ostatni raz
Re: żeby mi to było ostatni raz
Re: żeby mi to było ostatni raz
ktoś mógłby opitolić absurdalną grzywkę Orgi
Fanserwis w tej serii zmotywował mnie do wzięcia się za siebie. Wraz z drugim odcinkiem rozpoczynam 24 tygodniowy program treningowy. Na koniec serii chcę mieć taką klatę i brzuch jak Biscuit.
Re: ktoś mógłby opitolić absurdalną grzywkę Orgi
Seria zapowiada sie naprawdę dobrze. Po ostatnim Gundamowym niewypale (nie jestem jakimś fanem, ale zawsze lubię spojrzeć na serie z tej franczyzy) tutaj może być solidny dramat. Niby dzieci wojny to taka klisza, ale tutaj mamy przynajmniej fajny klimacik…
Liczba odcinków
z czego robi się świeże parówki? ze starych
Tego fanserwisu nie było nawet aż tak dużo jak się bałem. Gorzej, że główna panienka może ciut zajeżdżać Releną – obym się mylił. Jeśli chodzi o grafikę – ciut przerysowane projekty niektórych postaci średnio służą tej serii. Za to projekty mechaniczne – nie mówię, całkiem miłe dla oka, mechy ciut bardziej ascetyczne, choć przyznam, że bardziej podobały mi się podstawowe pojazdy głównych bohaterów.
Co z tego wyjdzie? Cholera wie, Mari Okada ma na koncie serie znakomite, ma i totalne porażki. Po pierwszym epie wyrokował nie będę.