x
Tanuki.pl korzysta z plików cookie w celach prowadzenia
reklamy, statystyk i dla dostosowania wortalu do
indywidualnych potrzeb użytkowników, mogą też z nich korzystać współpracujący z nami reklamodawcy.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Szczegóły dotyczące stosowania przez wortal Tanuki.pl
plików cookie znajdziesz w polityce prywatności.
Kysz
26.03.2016 16:09 Nie ma to jak stary dobry Kindaichi...
Cóż… muszę przyznać, że jednak mam słabość do Kindaichiego xd Owszem, niektóre zagadki bywają trochę naciągane (a kilka nawet bardzo), ale w ostatecznym rozrachunku to jest tak strasznie sympatyczne, że po prostu dobrze mi się tę serię ogląda. Początkowo ten sezon zapowiadał się koszmarnie, okazało się jednak, że pierwsza zagadka była zdecydowanie najgorsza i dalej było już tylko lepiej. Jeśli chodzi o mnie, oceniam poszczególne epizody następująco (będą lekkie spoilery, więc ukrywam całość):
kliknij: ukryte 1‑4 (Sprawa z hotelem) – bardzo słabe i naciągane; o tym, co mi się w tej zagadce nie podobało pisałam już wcześniej, więc teraz nie będę; dodam tylko, że w tej odsłonie nie podobało mi się też przedstawienie Lalkarza z Piekła; 3/10
5‑6 (Sprawa z klubem Go) – średnio; przede wszystkim trochę zbyt szybko jak na takie grono podejrzanych, choć z drugiej strony była to kwestia tego, iż popełnione zostało tylko jedno morderstwo; sprawcą okazała się najbardziej oczywista postać, więc czułam pewien niedosyt; 6/10
7‑11 (Sprawa z Różami) – najdłuższa i najciekawsza zagadka, w której pojawia się Lalkarz z Piekła i to w nieco innej roli, dzięki czemu ponownie wzbudził on moją sympatię; jak tylko na siłę nie chce on zaszkodzić Kindaichiemu, wątki z nim są naprawdę sensowne (nie widziałam jeszcze wszystkich epków starej serii Kindaichiego i żadnego filmu, więc nie wiem jak to z nim bywało tam, jednak w pierwszej sprawie z nim w roli głównej, zaprezentował się wystarczająco ciekawie, bym zdążyła go polubić), a on sam – świetny jako antagonista; 8/10
12 (Sprawa ze strzałem o 4:40) – dość ciekawie poprowadzona z interesującym rozwiązaniem; nie chodzi o to, że samobójstwo było zaskakujące, ile on sam fakt pojawienia się takiego motywu z postacią wyraźnie kreowaną w pozytywnym świetle; jako jednoodcinkowa sprawa‑przerywnik wyszło nad wyraz dobrze; 7/10
13‑16 (Sprawa ze Śnieżnym Demonem) – kilka rzeczy było naciąganych, na czele z tym całym zniknięciem domu pod lodem + to „wzruszające zakończenie” mnie nie kupiło; ogólnie słabo‑średnio; 5/10
17 (Sprawa z lekarką) – dość ciekawie pomyślana kwestia samego zabójstwa (tj. zapewnienie sobie alibi przez sprawcę), do tego od początku wszystko wyglądało mocno podejrzanie; mimo wszystko, z kryminalnego punktu widzenia, nic ciekawego; 5/10
18 (Sprawa ze złotym medalem) – takie sobie – pewne rzeczy były oczywiste, ale ostatecznie ciekawie to przedstawiono; nie kojarzę wcześniejszym epków z panią „Dżentelmen‑włamywacz”, a tutaj grała małą rolę, ciężko mi się więc odnieść do tej postaci; 6/10
19‑22 (Sprawa z grupą z biwaku) – dość nieźle poprowadzone, kilka tropów wyraźnie zwróciło moją uwagę, jak tylko pokazano je na ekranie (np. zdjęcie machającej bohaterki), ale ostatecznie nie domyśliłam się tożsamości sprawcy; 7/10
Jeśli chodzi o całą resztę, to właściwie wszystko było takie, jak w pierwszej serii R. Jedyne co, to pogorszyły im się jeszcze bardziej openingi – o ile drugi był w miarę okay, choć ni w ząb nie pasował do serii, tak pierwszy to totalna porażka. Nadal cieszy mnie za to zachowanie „staromodnych” designów postaci, bo to stanowi niepodważalną część uroku tego tytułu.
Ogólnie ta seria wyszła jak dla mnie całkiem nieźle, mimo iż do starej jej sporo brakuje (nie wiem dlaczego, ale w tych obu nowych ciężko im utrzymać jakiś taki swoisty klimat kojarzony przeze mnie ze starym Kindaichim). Ponieważ jednak zwyczajnie lubię cały ten cykl, stawiam temu sezonowi lekko naciągane 7/10 (gdyby nie pierwsza zagadka, dałabym tę samą notę, ale już z czystym sumieniem ;p).
Tak, jak przypuszczałam – rozwiązanie tej zagadki było równie idiotyczne jak wszystko pokazane wcześniej. Nie chcę w tym momencie wchodzić w szczegóły tego, co było możliwe z medycznego punktu widzenia, bo nawet się nie na tym nie znam. Nie to jest jednak ważne tak, jak sam fakt, że całościowo wyszło to strasznie naciągane. kliknij: ukryte No bo hej, serio – chłopiec który nie postarzał się ani troszeczkę przez 18 lat… ze stresu? Braku żywności? A coś w ten deseń (btw. jeśli to jest możliwe, to chyba dam się zamknąć gdzieś w ciemnej jaskini, na powiedzmy 30 lat, a co się będę ograniczać -.-), a potem jakby nigdy nic zaczyna dorastać w nieco przyspieszonym tempie. Typowo wygląda to jak zrobione na siłę, żeby uatrakcyjnić zagadkę, byśmy do końca się nie spodziewali kto jest sprawcą. Szkoda, że nikt nie zorientował się jakie to przy tym jest strasznie głupie.
Zdecydowanie była to najgorsza sprawa Kindaichiego jaką do tej pory widziałam. Do tego doliczyć należy jej fatalną realizację w anime – pośpiech i chaos przez pierwsze 2 odcinki sprawiły, że nie zdążyłam się tym nawet zainteresować. Mam ogromną nadzieję, że w dalszych odcinkach twórcy nie pójdą tą drogą. Nie wiem jakie to ma pokrycie w mangach, tych bowiem nie czytałam, ale chodzi mi też o sam styl przedstawiania wszystkiego. W porównaniu ze starszą serią tu wszystko jest szybsze, bardziej nastawione na akcję i ogólnie jakieś takie mało klimatyczne. Nie jest to ten Kindaichi, który mi się najbardziej podoba. Niestety obawiam się, że to jest wyraz obecnej mody na kryminały sensacyjne. Wystarczy spojrzeć na współczesne powieści sygnowane jako kryminały, które niemal bez wyjątku posiadają w jakimś stopniu wątki sensacyjne. Takie klasyczne powieści detektywistyczne odchodzą (czy też wręcz odeszły już) do lamusa, nad czym osobiście bardzo boleję. Liczyłam, że (przynajmniej jeśli chodzi o anime) odświeżenie tego nurtu dostanę w nowej wersji Kindaichiego, ale chyba to marzenie ściętej głowy. Pierwsza część Returns jeszcze jakoś się tam dla mnie broniła (głównie kilkoma sprawami), tu póki co zaczęli z najniższej możliwej półki i ciężko będzie to pierwsze wrażenie zatrzeć -.- A najgorsze z tego wszystkiego jest to, że ja naprawdę polubiłam całą tę gromadkę, a starą serię ciężko jest gdziekolwiek znaleźć z eng napisami :/
Ten pierwszy odcinek był okropny – sama zagadka nie miała nawet możliwości mnie wciągnąć, bo w każdym jej elemencie czuć było pośpiech i chaos. W nowej odsłonie zresztą Lalkarz z Piekła wypada tandetnie i nie przepadam za odcinkami z nim.
A do tego ten opening… Normalnie jakbym słuchała muzyczki do pierwszej lepszej głupawej seryjki o biszach, w której śpiewają sami seiyuu. Brrr… jak można wcisnąć coś takiego tutaj, gdzie to nawet nie tyle nie pasuje, co wręcz się gryzie z klimatem serii -.-
Nie ma to jak stary dobry Kindaichi...
kliknij: ukryte 1‑4 (Sprawa z hotelem) – bardzo słabe i naciągane; o tym, co mi się w tej zagadce nie podobało pisałam już wcześniej, więc teraz nie będę; dodam tylko, że w tej odsłonie nie podobało mi się też przedstawienie Lalkarza z Piekła; 3/10
5‑6 (Sprawa z klubem Go) – średnio; przede wszystkim trochę zbyt szybko jak na takie grono podejrzanych, choć z drugiej strony była to kwestia tego, iż popełnione zostało tylko jedno morderstwo; sprawcą okazała się najbardziej oczywista postać, więc czułam pewien niedosyt; 6/10
7‑11 (Sprawa z Różami) – najdłuższa i najciekawsza zagadka, w której pojawia się Lalkarz z Piekła i to w nieco innej roli, dzięki czemu ponownie wzbudził on moją sympatię; jak tylko na siłę nie chce on zaszkodzić Kindaichiemu, wątki z nim są naprawdę sensowne (nie widziałam jeszcze wszystkich epków starej serii Kindaichiego i żadnego filmu, więc nie wiem jak to z nim bywało tam, jednak w pierwszej sprawie z nim w roli głównej, zaprezentował się wystarczająco ciekawie, bym zdążyła go polubić), a on sam – świetny jako antagonista; 8/10
12 (Sprawa ze strzałem o 4:40) – dość ciekawie poprowadzona z interesującym rozwiązaniem; nie chodzi o to, że samobójstwo było zaskakujące, ile on sam fakt pojawienia się takiego motywu z postacią wyraźnie kreowaną w pozytywnym świetle; jako jednoodcinkowa sprawa‑przerywnik wyszło nad wyraz dobrze; 7/10
13‑16 (Sprawa ze Śnieżnym Demonem) – kilka rzeczy było naciąganych, na czele z tym całym zniknięciem domu pod lodem + to „wzruszające zakończenie” mnie nie kupiło; ogólnie słabo‑średnio; 5/10
17 (Sprawa z lekarką) – dość ciekawie pomyślana kwestia samego zabójstwa (tj. zapewnienie sobie alibi przez sprawcę), do tego od początku wszystko wyglądało mocno podejrzanie; mimo wszystko, z kryminalnego punktu widzenia, nic ciekawego; 5/10
18 (Sprawa ze złotym medalem) – takie sobie – pewne rzeczy były oczywiste, ale ostatecznie ciekawie to przedstawiono; nie kojarzę wcześniejszym epków z panią „Dżentelmen‑włamywacz”, a tutaj grała małą rolę, ciężko mi się więc odnieść do tej postaci; 6/10
19‑22 (Sprawa z grupą z biwaku) – dość nieźle poprowadzone, kilka tropów wyraźnie zwróciło moją uwagę, jak tylko pokazano je na ekranie (np. zdjęcie machającej bohaterki), ale ostatecznie nie domyśliłam się tożsamości sprawcy; 7/10
Jeśli chodzi o całą resztę, to właściwie wszystko było takie, jak w pierwszej serii R. Jedyne co, to pogorszyły im się jeszcze bardziej openingi – o ile drugi był w miarę okay, choć ni w ząb nie pasował do serii, tak pierwszy to totalna porażka. Nadal cieszy mnie za to zachowanie „staromodnych” designów postaci, bo to stanowi niepodważalną część uroku tego tytułu.
Ogólnie ta seria wyszła jak dla mnie całkiem nieźle, mimo iż do starej jej sporo brakuje (nie wiem dlaczego, ale w tych obu nowych ciężko im utrzymać jakiś taki swoisty klimat kojarzony przeze mnie ze starym Kindaichim). Ponieważ jednak zwyczajnie lubię cały ten cykl, stawiam temu sezonowi lekko naciągane 7/10 (gdyby nie pierwsza zagadka, dałabym tę samą notę, ale już z czystym sumieniem ;p).
Po 4 epku
Zdecydowanie była to najgorsza sprawa Kindaichiego jaką do tej pory widziałam. Do tego doliczyć należy jej fatalną realizację w anime – pośpiech i chaos przez pierwsze 2 odcinki sprawiły, że nie zdążyłam się tym nawet zainteresować. Mam ogromną nadzieję, że w dalszych odcinkach twórcy nie pójdą tą drogą. Nie wiem jakie to ma pokrycie w mangach, tych bowiem nie czytałam, ale chodzi mi też o sam styl przedstawiania wszystkiego. W porównaniu ze starszą serią tu wszystko jest szybsze, bardziej nastawione na akcję i ogólnie jakieś takie mało klimatyczne. Nie jest to ten Kindaichi, który mi się najbardziej podoba. Niestety obawiam się, że to jest wyraz obecnej mody na kryminały sensacyjne. Wystarczy spojrzeć na współczesne powieści sygnowane jako kryminały, które niemal bez wyjątku posiadają w jakimś stopniu wątki sensacyjne. Takie klasyczne powieści detektywistyczne odchodzą (czy też wręcz odeszły już) do lamusa, nad czym osobiście bardzo boleję. Liczyłam, że (przynajmniej jeśli chodzi o anime) odświeżenie tego nurtu dostanę w nowej wersji Kindaichiego, ale chyba to marzenie ściętej głowy. Pierwsza część Returns jeszcze jakoś się tam dla mnie broniła (głównie kilkoma sprawami), tu póki co zaczęli z najniższej możliwej półki i ciężko będzie to pierwsze wrażenie zatrzeć -.- A najgorsze z tego wszystkiego jest to, że ja naprawdę polubiłam całą tę gromadkę, a starą serię ciężko jest gdziekolwiek znaleźć z eng napisami :/
A do tego ten opening… Normalnie jakbym słuchała muzyczki do pierwszej lepszej głupawej seryjki o biszach, w której śpiewają sami seiyuu. Brrr… jak można wcisnąć coś takiego tutaj, gdzie to nawet nie tyle nie pasuje, co wręcz się gryzie z klimatem serii -.-