Komentarze
Young Black Jack
- komentarz : Chmura : 19.04.2020 00:54:59
- 7-/10 : Windir : 6.01.2017 10:58:32
- komentarz : bloodcat : 21.02.2016 22:18:21
- komentarz : Rinsey : 13.02.2016 12:15:25
- komentarz : Grisznak : 11.02.2016 07:57:58
- Re: Takie trochę medyczne sci-fi :) : Ariel-chan : 6.01.2016 23:48:39
- Takie trochę medyczne sci-fi :) : jolekp : 6.01.2016 22:22:50
- Iii zakończenie serii : Nanami : 19.12.2015 20:23:10
- Odcinek 7 : Grisznak : 15.11.2015 12:05:02
- Odcinek 6 : Grisznak : 7.11.2015 15:21:44
7-/10
PS: Widzę dużo komentarzy odnośnie niesmacznego nagromadzenia gołych męskich klat, ale ja absolutnie czegoś takiego nie odczułem. Bardziej raziły mnie w oczy nienaturalne twarze/włosy/zarosty u ważnych postaci. Nie to, że przekombinowane tylko to, że przywodzą na myśl lekkie serie komediowe tworzone 30+ lat temu, bo mimo takich projektów postaci Young Jack Black to anime raczej realistyczne z realistyczną i bardzo przyzwoitą na dzisiejsze czasy grafiką.
Takie trochę medyczne sci-fi :)
A wracając do rzeczy ważniejszych. Ogólnie, nawet dało się to oglądać, choć przyznaję, że spodziewałam się nieco bardziej realistycznego podejścia. A tu co i rusz jakiś kosmiczny pomysł, który nie miałby racji bytu nawet w dzisiejszych czasach, a co dopiero w latach 60. – kliknij: ukryte a to przeszczep twarzy nie pozostawiający żadnego śladu, a to jakieś wypasione protezy, że o takich drobiazgach jak lekarz bojący się widoku krwi, ucieczka z dopiero co operowanym pacjentem z bombardowanej wioski, przepiłowanie krat pilnikiem do paznokci w ciągu jednej nocy (czy ktokolwiek kiedyś uciekł z więzienia w ten sposób?) czy ogólna kuloodporność wszystkich (no, poza dwoma przypadkami, ale one były potrzebne fabule, a ponadto ten drugi zasłużył na Nagrodę Darwina ;)) nawet nie warto wspominać (to tylko tak odnośnie pamiętnych dyskusji o plot armorach). Paradoksalnie, najlepszy arc był jednocześnie najbardziej nierealnym i naszpikowanym durnoctwami, i to mnie trochę bolało. kliknij: ukryte Sam motyw doktora, który mści się za swoje okaleczenie był moim zdaniem całkiem ciekawy, ale całą atmosferę niszczyły rozwiązania rodem z Inspektora Gadżeta. Może łatwiej byłoby przełknąć takie pomysły, gdyby całość nie rozgrywała się na tak konkretnym historycznym tle.
Ale przyznaję też, że to moje pierwsze spotkanie z tym uniwersum, więc może po prostu taki jest styl tej historii – cóż, nie wiedziałam. I choć można bez większych przeszkód oglądać to anime bez znajomości innych odsłon, to jednak jakieś odniesienia się pojawiają i czasem miałam wrażenie, że coś mi umyka bokiem.
W sumie – nawet niezłe, ale jednocześnie też jakieś takie bez ikry czy czegokolwiek, co zatrzymałoby ten tytuł na dłużej w mojej pamięci.
Iii zakończenie serii
I muszę przyznać, że jestem pozytywnie zaskoczona. Ciekawe wątki, ciekawe dylematy, ciekawy sposób przedstawienia myślenia i… dorastania głównego bohatera. Główny bohater jest na pewno mocną stroną – zdeterminowany, nie bojący się podejmować wyzwań, trochę zamieszany w podziemia medyczne, ale jednocześnie stawiający pytania i myślący (i jako żem kobieta, nie przeszkadzał mi fanserwis, że biegał pół odcinka z nagą klatą ;)). Postaci towarzyszące może nie miały szansy aż tak być rozwinięte, ale łatwo wyczuwalne było, że są głównie po to, by pokazać jak pod ich wpływem i wydarzeń dojrzewa podejście Hazamy jako lekarza. Dodatkowo ja lubię medyczne klimaty, więc ta medyczna otoczka mi bardzo przypasowała.
Nie była to seria aż tak wciągająca i pasjonująca, by dać super wysoką ocenę, ale cały sezon trzymała dobry poziom i pokazywała ciekawe wątki. Animacja i kreska też w porządku, choć wiadomo, czasem te spiczaste nosy czy dziwne czupryny ujmowały „poważnego” klimatu serii, ale to rozumiem cecha charakterystyczna Tezuki, więc mogę przymknąć oko.
Jak dla mnie 7/10.
Odcinek 7
Konwencja konwencją, ale elastyczny nos Risenberga był jednak lekkim przegięciem. Podobnie to, że 50% murzynów było w tym odcinku aryjskimi blondasami.
Generalnie, Black Jack zachowywał się tutaj już bliżej swojego dorosłego oryginału, był nieco bardziej zdystansowany, nie pchał się wszędzie, mówił mniej i bardziej poważnie. Choć, jak na ironię, na początku odcinka pierwszy bodaj raz pokazali rumieniącego się Black Jacka, o ile dobrze pamiętam. Jeszcze trochę i będzie „Notice me, senpai!”. W sumie, skoro nawet była scenka na dachu (niby nie szkoły, ale jednak…)
Ale generalnie, to był przyzwoity odcinek, choćby dlatego, że dalej trzymają się lat 60 i różnych kluczowych wydarzeń tego okresu. Jeszcze trochę i zobaczymy Black Jacka i Meiko na Woodstock…
Odcinek 6
Generalnie, przywróciło mi to nieco wiarę w serię. Plus za Thunderchiefy, które wyglądał tak jak powinny, ino bomb miały ciut dziwnie mało podwieszone.
Odcinek 6
Zamaskowano spoilery. Moderacja
odcinek 5
Plus, że przynajmniej Vietcongu nie pokazali jako sympatycznych i miłujących pokój komunistów.
Ale niezależnie od tego, całkiem udany odcinek. W sumie pozytywne zaskoczenie, jeśli chodzi o tego amerykańskiego lekarza, który okazał się sensownie „napisaną” postacią.
A jak ktoś chce sobie zniszczyć psychikę, to polecam teledyskową wersję openingu, ze szczególnym uwzględnieniem scen, w których piosenkarz tańczy przebrany i ucharakteryzowany na na Black Jacka – [link] Acz ostrzegam, to boli.
Odcinek 4
Odcinek 4
Poza tym, pocisk przeciwpancerny trafia tuż obok głównego bohatera, a temu nic się nie dzieje. Ale to i tak pikuś w porównaniu z iście superbohaterskim unikaniem pocisków, a następnie operowaniem na środku pola bitwy, między dwiema strzelającymi do siebie stronami. To już zapachniało numerami rodem z nieszczęsnego Black Jack 21.
Plus, że darowano sobie tym razem jakikolwiek fanserwis.
Odcinek 3
Popularność
odcinek 2
Ale fajnie, że pokazują go od nieco innej strony, bo „stary” Black Jack od razu zrobiłby to, co ostatecznie zrobił ten tutaj, natomiast młody miał wyraźną ambicję i chęć zostania „pierwszym”. Dobrze wykorzystano tu Yabu. Finał był trochę a'la deus ex machina, ale mieścił się w sumie w konwencji serii.
:)