Komentarze
Sansha San'you
- 7 odcinek : Koogie : 22.05.2016 19:06:49
- Re: 5 odcinków : Koogie : 9.05.2016 19:09:47
- Re: 5 odcinków : The Beatle : 9.05.2016 18:50:18
- Re: 5 odcinków : Koogie : 9.05.2016 18:38:49
- komentarz : Koogie : 9.05.2016 18:26:44
- 5 odcinków : The Beatle : 9.05.2016 18:12:48
- Po 3 epku : Kysz : 25.04.2016 19:42:00
- komentarz : Jokobo : 25.04.2016 14:51:46
- komentarz : Koogie : 18.04.2016 07:48:07
- komentarz : Jokobo : 17.04.2016 18:51:38
Powiem wprost. To anime to skarb dla fanów CGDCT. Po 5 odcinku, jak nie mogę powiedzieć, że anime nie ma wad, tak też robi tyle rzeczy tak dobrze. Stanowczo jedno z topowych anime dla mnie z tego sezonu i stanowczo najlepsza słodka seria w tym sezonie.
5 odcinków
Grafika na początku faktycznie była powyżej przeciętnej, teraz jakby osłabła, z wyjątkiem hiperanimowanych kotów. (Swoją drogą zastanawiam się, czy to CG‑assist czy tradycyjny rysunek korzysta z uproszczonej formy, żeby się popisać.) Ogółem wciąż potrafi mile zaskoczyć, ale kadry z ustami jako jedynym ruchomym elementem przeszły do porządku dziennego.
Wcześniej pisałem ogólnikowo o pomyśle serii na siebie, ale bardziej konkretnie siłę stanowią tu postacie. Nawet wyjęte z pewnych archetypów trzymają naturalność, a przy tym są na tyle ciekawe, że aż chce się je oglądać na ekranie. Do tego widać, że między dziewczętami jest przyjaźń i są tego świadome, a nie opiera się to na dziwactwach typu „a co jeśli jej powiem i już mnie nie będzie lubić?”.
I tak na marginesie, jak długo pamiętam, miałem leciutką awersję do postaci w okularach – nie na tyle, żeby je od razu skreślać, ale dużo ciężej mi jest je polubić. Myślałem, że problem leży po mojej stronie i to jakieś wizualne uprzedzenia, ale nic bardziej mylnego – zwyczajnie we wszelkich seriach na porządku dziennym w „czworoookie” postacie są masowo pakowane stereotypy, do tego stopnia, że chyba nawet sami twórcy tego nie zauważają. Zawahanie miałem przy Asuce z Euphonium, a teraz przy Hayamie jestem pewien – da się w anime zrobić postać w okularach zachowującą się jak zwykły bohater, tylko z jakichś względów rzadko to wychodzi.
Po 3 epku
To w ogóle ciekawe, że tyle serii spod tego znaku wychodzi w jednym czasie, a jednak nie czuję powtarzalności oglądając je. W Bakuon tematem przewodnim są motory, zaś w Haifuri mamy militaria, Anne Happy zaś to mocno absurdalna, przerysowana komedyjka. Pan de Peace jest najbardziej nijakie z nich wszystkich i wyróżnia go głównie długość odcinków. Gdybym miała napisać jedną rzecz, która wyróżnia Sansha Sanyou wśród innych, podobnych tytułów, postawiłabym na postaci, a konkretniej na ich bardzo naturalne zachowanie. Owszem, opierają się one na jakimś popularnym schemacie, lecz jednocześnie dodano im takie cechy, które je z tego w pewien sposób wyłamują. Dzięki temu, nawet oglądają bardzo standardowe sytuacje z ich udziałem, nie czuję aż takiej powtarzalności. Niestety właśnie poszczególne sceny są skonstruowane jakoś tak… trochę bez polotu, przez co potencjał leżący w samych bohaterkach wydaje mi się być kompletnie nie wykorzystywany.
Jeśli o mnie chodzi, to ten sezon CGDCT przestawia się następująco: Sansha Sanyou > Anne Happy > Bakuon > Pan de Peace >>>> Haifuri (drop). Ogólnie to źle nie ma, acz brakuje mi tu jednak perełki w stylu NNB, czy choćby GochiUsa – zważywszy jak dużo tego wyszło, liczyłam, że choć jednemu tytułowi uda się dorównać czołówce gatunku, ale raczej się na to nie zanosi niestety…
Jest hermetyczne, ponieważ nie ma w sobie nic do zaoferowania dla ludzi których nie przyciąga czyste Cute Girls Doing Cute Things.
W swoim gatunku, który jakby nie patrzeć jest trochę przesycony (i mówię tu ogólnie, a nie tylko o tym sezonie), to anime nie ma do zaoferowania absolutnie nic wyróżniającego się. To anime nie ma ani wyjątkowej szaty graficznej, ani jakoś specjalnie nie operuje barwami, jego setting jest wyświechtany (yay, szkoła), a także jest pozbawione haczyka który miałby przyciągnąć widza, lecz…
Tak jak w zajawce jest napisane, diabeł tkwi w szczegółach. I tutaj postacie zostały skrzętnie napisane, a wszystkie sceny po prostu bardzo dobrze się ze sobą składają, dając odpowiednią ilość uroku i słodyczy. Jest to nawet ludzkie, bardziej niż się tego spodziewałem. No i animacja nadal jest ruchliwa, więc fajnie się na to patrzy. Póki co zapowiada się to na najlepsze jakościowo Cute Girls Doing Cute things w tym sezonie, coś co będzie nie lada gratką dla zagorzałych fanów gatunku. Tym bardziej szkoda, że to anime nie ma szans przyciągnąć większej widowni.
Czuję, że sprzedałem się za kotki.
Sama seria? Bardzo piękne i urocze Cute Girls Doing Cute things, bez żadnych domieszek innych gatunków, czy kombinacji z ogólną formułą. Mówiłem już, że anime jest technicznie na wysokim poziomie? No to mówię jeszcze raz.
Prawdę mówiąc przypomniało mi to trochę Wakabe Girl, gdyż pierwszy odcinek głównie obracał się w okół ojou‑sama która próbuje się dostosować. Tyle, że w przypadku tej serii możemy mówić o jakimś tam charakterze i postaci która myśli. O innych bohaterkach dużo jeszcze nie wiemy, ale z tego co pokazały teraz, to jest po co czekać na ich własne odcinki.
Ogólnie bardzo pozytywne pierwsze wrażenia. Bardzo prawdopodobne, że będzie to najlepsze CGDCT w tym sezonie, chociaż komediowy aspekt Anne Happy będzie tutaj walczył o moją uwagę. No cóż, niech wygra lepszy.
CGDCT czyli właściwe Yaaaaay4
Ogólnie w tym pierwszym odcinku dostaliśmy takie klasyczne CGDCT – posiedziały, pogadały, pojadły, było słodko. Zdecydowanie czekam na więcej.^^