x
Tanuki.pl korzysta z plików cookie w celach prowadzenia
reklamy, statystyk i dla dostosowania wortalu do
indywidualnych potrzeb użytkowników, mogą też z nich korzystać współpracujący z nami reklamodawcy.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Szczegóły dotyczące stosowania przez wortal Tanuki.pl
plików cookie znajdziesz w polityce prywatności.
Hmmm i znowu to odczucie zjazdu na koniec sezonu. Ogólnie dużo lepiej niż w 1 sezonie. Seria zdecydowanie warta obejrzenia.
A
Przechodzień
2.05.2017 16:59
Czyżby to był najlepszy Gundam ostatniej dekady? Pomimo iż był jeden z najbardziej krwawych gundamów poruszający wiele ciężkich tematów to zakończenie kliknij: ukryte okazało całkiem pozytywne.
O Unicornie nie zapomniawszy;p Nareszcie po tych porażkach po 00 coś się ruszyło. A tak poza tym ciekawe czy odświeżą 0079 bo Orgin chyba to tylko wstęp(mam nadzieje).
Nie wiem, na ile był to najlepszy gundam, ale na pewno miał najbardziej dobre ( w różnych tego słowa znaczeniach) zakończenie. No, ale cóż – kobieta to pisała, co tu się dziwić, że pomyślała trochę o detalach.
Najlepszy Gundam jakiego 'pamiętam' i jedno z lepszych anime jakie wogóle widziałem ostatnio. Nawet jeśli dana seria ma niedostatki, jeśli potrafi mnie zaangażować emocjonalnie w ten sposób, że zaczynam 'żyć' bohaterami (a o to bardzo trudno ostatnio), to takie anime jest dla mnie sto razy bardziej wartościowe niż każde inne. A że przy okazji było widowiskowo i epicko to tylko in plus.
Zakończenie słodkogorzkie ale dla mnie mimo wszystko satysfakcjonujące. Jak cała seria. 50 dobrze spędzonych odcinków. Stąd 10/10.
Oglądanie tej serii to katorga. W sensie jest świetna i już teraz czuje, że dostanie ode mnie najwyższą notę, ale jest katorgą gdyż kliknij: ukryte nie oszczędza nikogo. Oczywiście tzw. Deathflagi są wyczuwalne na kilometr, ale mimo to po cichu liczysz, że scenarzyści daną postać oszczędzą. Niestety, nie tutaj…
kliknij: ukryte Zastanwia mnie co właściwie zostanie, nawet jak nasi bohaterowie wygrają (co wcale nie jest takie oczywiste na tym etapie). Będzie to raczej pyrrusowe zwycięstwo, bo nawet jeśli osiągną swój cel, to kto zostanie żeby się nim nacieszyć?
Nyan
26.02.2017 17:53 Re: Litości...
Że co? Gdzie? Jak? kliknij: ukryte Nie oszczędzają nikogo? W którym miejscu. To chyba pierwszy odcinek gdzie Tekkadanowi coś faktycznie nie wyszło, a na 45 odcinków zginęło może z 6 osób posiadających imię. Bohaterowie tej serii mają kosmiczne plot armory a śmierć jakiegokolwiek to istny cud.
kliknij: ukryte Biscuit, Shino, Lafter, Naze i Amida byli fajnymi postaciami, których śmierć jest nieodżałowana. Zginęło jeszce parę pomniejszych postaci, ale nie nazwałbym ich tylko 'posiadającymi imię', bo mieli trochę większe role. I możesz być pewien, że zginie ich więcej. Reszta plot armory może i ma, ale przy tym ile się tu dzieje bez plot armorów dalekoby nie pociągnęli. Może ciebie to nie rusza, ale akurat jest to pierwsza seria od dawna w której śmierć nawet jednej postaci jest dla mnie przykra. Jest to jedna z tych serii gdzie drżysz o każdą kolejną postać. Przynajmniej ja tak mam…
Nyan
26.02.2017 22:02 Re: Litości...
kliknij: ukryte Zgodzę się z Naze i Amidą, bo to były fajne postacie, posiadające jakikolwiek charakter, czego nie mogę powiedzieć o członkach Tekkadanu. Dla mnie to stado manekinów bezmyślnie podążające za nieomylnym liderem. Nawet nie wiesz jak bardzo się ucieszyłem gdy Rustal zaczął strzelać do nich z tych railgunów, bo w końcu coś zaczęło się dziać, a nie że cudowne dzieciaki zdejmują numer 2 Teiwazu bez żadnego zadrapania. W ogóle to czasem czuję jakby scenariusz był improwizowany, bez wcześniejszego przemyślenia.
A ja właśnie czuję ten Tominowy klimat, w którym los co i rusz rzuca bohaterom kłody pod nogi, zawsze coś idzie nie tak, zawsze triumf ucieka sprzed nosa w ostatniej chwili. Tylko trupów mniej, ale spokojnie, jeszcze jest kilka odcinków i sądzę, że obsada się mocno zmniejszy. Albo zredukuje do zera.
Nyan
26.02.2017 22:02 Re: Litości...
A ja właśnie wręcz przeciwnie. Cały potencjał z początku anime, dający szansę na mocną serie, poszedł się gonić, i dostaliśmy festiwal uwielbienia dla Orgi, bo tak właśnie to czuje.
Po odcinku 48 dalej uważasz, że wszyscy w tej serii mają plot armor?
Adam
25.03.2017 05:12 Re: Litości...
Nie dość że odcinek to jeden wielki festiwal lizusowania pompatycznie mówiącego Orgi to jeszcze scena końcowa kliknij: ukryte z jego przemową pożegnalną we krwii jest największą beką w historii Gundama. Facet zdechł jak żył i daje to wielką radość, a nie smutek.
A klimatu Tomino tu za grosz – u niego postacie nie lizały sobie pupy na każdym kroku, a zgony były bardziej ironiczne, często przypadkowe. Postacie nie miały czasu na durne, długie mowy pożegnalne.
Nie wiem czy zauważyłeś, ale spora część Anime to festiwal pompatyczności i nakama power (chyba wynika to z japońskiego podejścia do życia), tu zresztą uzasadnionej, bo cała seria traktuje o kolesiu który bandzie 'ludzkich odpadów' nadał sens istnienia. To chyba normalne, że z tego powodu bedą mu lizusować? A odnośnie sceny, to wiadomo że muszą podkoloryzować żeby nadać jej większy wymiar. W sumie to by się obeszło, bo już sam ten zwrot akcji wystarczył, żeby mnie zagiąć…
Skoroś taki wrażliwy na coś takiego to się może przerzuć na bułgarskie kino?
Coś tak czuje, że kliknij: ukryte skończy się na tym iż Agnika Kaieru przejmie kontrolę nad McGillisem (bo w końcu z jakiegoś powodu musiała być 'niedotykalska' przez te 300 lat) i skończy się na tym, że Mikazuki i Ein/Gaelio połączą siły żeby go(ją?) powstrzymać. Oczywiście Mikazuki zginie (czy tak po prostu, czy też 'berserker' mode go wykończy) a mnie trafi szlag. Koniec.
Nie żeby sam motyw kliknij: ukryte molestowania nieletnich był niestrawny… ale cóż, trzeba go przedstawić z odpowiednim wyczuciem. A tu Okada udowadnia tylko, że chwyta się taniej sensacji w imię dhaaaamatyzmu. Do tej pory było całkiem nieźle, ale serio, jak bardzo można być dosadnym? Na dodatek w serii, która leci w telewizji o…17? Nie takich rzeczy nie chcieli przepuścić nocnych emisjach. Cieeeekawe. Poziomem przedstawienia przeszłości tragicznej i szokującej w imię… traaaaagedii dorównuje toto chyba tylko Grisaii, a to prawdziwe osiągnięcie. Brrr. Jaki w tym właściwie scenarzystka miała cel? Zaraz… po co ja w ogóle pytam…
Ale dla mnie spoko, trochę mnie zaszokowała ta dosadność, ale chyba właśnie ona najbardziej w tym Gundamie mi się podoba, że się widza uderza tymi THRUDNYMI SPHRAWAMI w pysk.
Fakt choć właśnie tak tworzy się serie które odbijają się emocjonalnie na widzach. kliknij: ukryte Ale niech no mi tylko Mikazukiego ukatrupią, jedna z moich bardziej ulubionych postaci ostatnich lat w anime. Choć wydaje mi się to niestety pewne. Padnie w jakiejś ostatecznej bitwie po użyciu Barbatosa na full (jego organizm już nie wytrzyma), przy okazji ratując Orge czy coś.
Proszę mi nie wmawiać, że to był spoiler, srsly, w tym gundamie co chwilę ktoś kopie w kalendarz, prawie jak niegdyś u Tomino.
Nyan
30.01.2017 13:00
Fakt. Przez całe 41 odcinków zginęło, ile? 5 osób posiadających imię? Tak, chyba pięć. Reszta to jakieś nic nie znaczące pionki. Faktycznie całkiem jak u Tomino.
Ta seria mnie wykończy psychicznie… te dwa ostatnie odcinki, ech. kliknij: ukryte Pomijając już śmierć Naze i Amidy, ale Lafter i Akihiro (tak fajnie się „to” między nimi budowało) bardzo szkoda, nawet mimo faktu że były to postacie drugoplanowe. Swoją drogą seria nie rozpieszcza Akihiro od początku w sumie.
A
skgnbsk
15.11.2016 02:18
Świat idzie do przodu, anime zmienia się w śmierdzącą papkę robioną przez wykwalifikowaną kadrę taśmowych a Gundamy nadal trzymają pion. Od entuzjastów dla entuzjastów. A przy openingu nóżka aż sama podskakuje.
Jak najbardziej trzyma, bo zrywa z większością gundamowych motywów, które trzymały całą franczyzę głęboko w latach '80. Wreszcie coś, co ma sensowne walki (czy raczej dośc sensowne) i fabułę rozpisaną w skali odpowiedniej do możliwości działań bohaterów.
Nyan
20.11.2016 21:53
Skala odpowiednia do możliwości bohaterów? Banda dzieciaków z przerośniętymi ambicjami idzie na wojnę z najpotężniejszą organizacją świata. Z Mikazuikiego zrobili drugiego Amuro Raya czy innego Kirę, co to niemal sam rozwala wszystkich przeciwników. Carta stała się jakaś parodią Mashymre Cello. McGillise i Gaelio to Char i Garma (szkoda że brakło przemowy na miarę tej Gihrena).
kliknij: ukryte Pomimo taj całej niby poważnej atmosfery, poza Biszkoptem nie ginie nikt ważny, a śmierć Astona w drugiej serii jest zdecydowanie przedramatyzowana. Bardzo się zdziwię jeśli Vidar nie okaże się być cudownie ocalałym Gaelio, a jego rozmowa z blondyną sugeruje, że i Ein przeżył.
Orga teraz powinien zamienić się w kogoś pokroju Guina, a jego ambicie zaprowadzić na samo dno. Żeby nie było, ja Orphansów lubię, tylko anime miało znacznie większy potencjał.
Banda dzieciaków z przerośniętymi ambicjami idzie na wojnę z najpotężniejszą organizacją świata.
Na początku to oni tylko wykonywali misję eskortową. A gdy juz się rozkręciło, to mieli silnych popleczników.
Z Mikazuikiego zrobili drugiego Amuro Raya czy innego Kirę, co to niemal sam rozwala wszystkich przeciwników.
Rozwala pionki. Zauważ, że Mikazuki nie anihiluje samodzielnie całych armii, a jedynie walczy w awangardzie i inicjuje walkę, bez wsparcia całej reszty niewiele by zrobił i to doskonale widać w każdej walce – jego działania nie wykraczają poza poziom taktyczny. Zazwyczaj też samodzielnie nie przechyla szali zwycięstwa, co najwyżej z całkowita skutecznością wykonuje powierzone mu zadania. To nawet nie jest blisko laserowej anihilacji z innych gundamów.
McGillise i Gaelio to Char i Garma
Char jest w każdym Gundamie, nie widzę powodu, by tutaj go nie było.
Nyan
20.11.2016 21:58
Zapomniałem. To co temu anime wyszło najlepiej to modele.
chi4ko
19.10.2016 22:17 Odcinek I - Dużo bla bla bla a pod koniec atak piratów
Ale słaby odcinek 1. Na początek serwują nam narratora relacjonującego, co się wydarzyło pomiędzy sezonem 1 i 2 (i co byłoby o niebo ciekawsze, niż 1/2 pierwszej serii). Wystarczyło bzdurne przemówienie Kudelii w parlamencie i jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki wali się potęga Gjallarhornu, sieroty znajdują dom, gospodarka rozkita, Mars zamienia się w Zieloną Wyspę, ludzie są uśmiechnięci itp. itd.. W którymś momencie Tekketsu no Orphans ewoluowało w Troskliwe Misie.
Och i te pokraczne twarze i minimalna animacja. Jeżeli to jest dopiero pierwszy odcinek, to strach pomyśleć, co będzie dalej.
Mamy jeszcze Thunderbolt, ale z oceną poczekam jak wyjdą wszystkie odcinki, nowe wychodzą od marca.
Oooo... jaka piękna tragedia
Zakończenie słodkogorzkie ale dla mnie mimo wszystko satysfakcjonujące. Jak cała seria. 50 dobrze spędzonych odcinków. Stąd 10/10.
Litości...
kliknij: ukryte Zastanwia mnie co właściwie zostanie, nawet jak nasi bohaterowie wygrają (co wcale nie jest takie oczywiste na tym etapie). Będzie to raczej pyrrusowe zwycięstwo, bo nawet jeśli osiągną swój cel, to kto zostanie żeby się nim nacieszyć?
Re: Litości...
Re: Litości...
Re: Litości...
Re: Litości...
Re: Litości...
Re: Litości...
Re: Litości...
A klimatu Tomino tu za grosz – u niego postacie nie lizały sobie pupy na każdym kroku, a zgony były bardziej ironiczne, często przypadkowe. Postacie nie miały czasu na durne, długie mowy pożegnalne.
Re: Litości...
Skoroś taki wrażliwy na coś takiego to się może przerzuć na bułgarskie kino?
Młotkiem po głowie
Re: Młotkiem po głowie
jasny i klarowny
KRAWĘĘĘĘĘĘĘĘĘĘĘĘĘĘĘĘĘĘĘĘĘĘĘĘĘĘĘĘĘĘĘĘĘĘĘĘĘĘĘĘĘĘĘĘĘDŹ
Ale dla mnie spoko, trochę mnie zaszokowała ta dosadność, ale chyba właśnie ona najbardziej w tym Gundamie mi się podoba, że się widza uderza tymi THRUDNYMI SPHRAWAMI w pysk.
Zamaskowano spoiler.
Fakt. Już dawno powinni wyrżnąć w pień połowę Tekkedenów z Orgą i Mikazukim na czele.
kliknij: ukryte Pomimo taj całej niby poważnej atmosfery, poza Biszkoptem nie ginie nikt ważny, a śmierć Astona w drugiej serii jest zdecydowanie przedramatyzowana. Bardzo się zdziwię jeśli Vidar nie okaże się być cudownie ocalałym Gaelio, a jego rozmowa z blondyną sugeruje, że i Ein przeżył.
Orga teraz powinien zamienić się w kogoś pokroju Guina, a jego ambicie zaprowadzić na samo dno.
Żeby nie było, ja Orphansów lubię, tylko anime miało znacznie większy potencjał.
Na początku to oni tylko wykonywali misję eskortową. A gdy juz się rozkręciło, to mieli silnych popleczników.
Rozwala pionki. Zauważ, że Mikazuki nie anihiluje samodzielnie całych armii, a jedynie walczy w awangardzie i inicjuje walkę, bez wsparcia całej reszty niewiele by zrobił i to doskonale widać w każdej walce – jego działania nie wykraczają poza poziom taktyczny. Zazwyczaj też samodzielnie nie przechyla szali zwycięstwa, co najwyżej z całkowita skutecznością wykonuje powierzone mu zadania. To nawet nie jest blisko laserowej anihilacji z innych gundamów.
Char jest w każdym Gundamie, nie widzę powodu, by tutaj go nie było.
Odcinek I - Dużo bla bla bla a pod koniec atak piratów
Och i te pokraczne twarze i minimalna animacja. Jeżeli to jest dopiero pierwszy odcinek, to strach pomyśleć, co będzie dalej.