Tanuki-Anime

Tanuki.pl

Wyszukiwarka recenzji

Studio JG

Komentarze

Watashi ga Motete Dousunda

  • Dodaj komentarz
  • Recenzja anime
  • Avatar
    A
    odpowiedzi: 3
    Anonimowa 21.05.2020 22:07
    Pierwszy i drugi raz obejrzane i kiedyś pewnie trzeci.
    Jedna z niewielu serii komediowych przy której miałam „ubaw po pachy” i ciągle mnie bawi.

    Budziła także negatywne emocje przez 2 postacie które dojdą w trakcie serii, ale potraktowałam to jak szczyptę chili do zaserwowanego dania.

    Są odcinki które obejrzałam po kilka razy- co u mnie bywa tylko sporadycznie.

    Uprzedzę, że wiele rzeczy jest moooooocno przerysowanych. Albo co gorsza nieprzerysowanych :)
    Odpowiedz
  • Avatar
    R
    odpowiedzi: 8
    Maxromem 27.12.2016 10:04
    „To ataki gorszącej fazy „robią” tę postać.”

    Rozumiem, że ta kalka z angielskiego jest niezwykle popularna, bo jest to użyteczny zwrot, którego w polskim nie mamy. Jednak ilekroć widzę to w formie pisanej, to zawsze wygląda to po prostu niepoprawnie.

    Oprócz tego jednego zgrzytu, recenzja bardzo dobra.
    Odpowiedz
  • Avatar
    A
    odpowiedzi: 3
    Ariel-chan 30.11.2016 01:10
    Zagwozdka XD
    Ktoś się może orientuje, o co chodzi z tymi „circles” w animcach tego typu?
    Nishina pyta Kae, czy jej pomoże w jej „circle”, kręgu. Chodzi o to, że ona rysuje mangi (doujiny) i sprzedaje je na konwentach.
    W „Fudanshi Koukou Seikatsu” też była o tym mowa, ale tam była mowa zarówno o mangakach, jak i fanach. Ja to zrozumiałam tak, że yaoistka miała swoje grono znajomych interesujących się tym samym i ich określała jako swój krąg. Potem zaś była mowa o kręgu mangaków, o zamkniętym kręgu (?!) i w ogóle już zbaraniałam xD

    Jak to nazwać po polsku? Ma to jakiś sensowny odpowiednik? xD I w ogóle o co w tym dokładnie chodzi? Bo jakoś nie ogarniam wrzucania mangaków i fanów do jednego worka xD W przypadku Nishiny nazwałabym to stoiskiem, w przypadku „Fudanshi” już nie pamiętam, ale chyba różnie. Kij, że nie mam pojęcia, w czym ona miałaby jej pomagać w tym kręgu… W sprzedawaniu mang? W rysowaniu mang? xD Niech będzie stoisko, bo pasuje, a w odcinku i tak tego nie pokazali. Ale mnie dalej męczy, co konkretnie Japońce mają przez to na myśli xD
    Odpowiedz
  • Avatar
    A
    vaka 8.11.2016 19:20
    po 4 ep.
    Coraz bardziej mi się ta seria podoba. Nie dość, że jest mocno humorystyczna, to jeszcze twórcy przekraczają Rubikon i pokazują, że  kliknij: ukryte  Czy raczej: w serii w której chłopcy są zainteresowani dziewczętami, a dziewczęta chłopcami (tudzież tak jak główna bohaterka dodatkowo obserwowaniem relacji chłopców z chłopcami :D) może się pojawić  kliknij: ukryte Nie ma aluzji i podtekstu, jest jasny komunikat: „bierzcie mnie na poważnie”. I to jest właśnie fajne, bo zwykle autorzy albo żeglują po morzu bezbrzeżnych aluzji i nie śmią poza nie wychynąć, albo umieszczają serię w kategorii shounen ai/yuri i tylko na tym się skupiają i przez to często bardzo zawężają przekaz. Świetnie, że robią takie serie, ale mam wrażenie, że nie ma niczego pomiędzy, nie ma zwykłego szkolnego, nastoletniego życia, w którym jak w kotle buzują różne orientacje i któryś ze znajomych może sobie być otwarcie gejem wyraźnie skupionym na innym chłopcu, zadeklarowaną lesbijką umawiającą się z inną dziewczyną, albo po prostu hetero. Chodzi mi o takie naturalne (takie jak i w życiu) umieszczenie w scenerii również osób homoseksualnych, a nie „wybielanie” obrazu i sprawianie, że widz ma po raz kolejny wrażenie, że ogląda serie o relacjach między ludźmi, w której nikt o geju albo lesbijce nigdy nie słyszał, jakby takie zjawisko w ogóle nie istniało w japońskim społeczeństwie.

    Oczywiście nic nie jest przesądzone i zaraz się może okazać, że to  kliknij: ukryte ale jak na razie wprowadzenie takiej postaci bardzo mi się podoba.
    Odpowiedz
  • Avatar
    A
    vaka 4.11.2016 00:05
    Jestem po trzecim odcinku i stwierdzam: bardzo dobra komedia. Oczywistym jest, że „Watashi…” celowo bazuje na licznych schematach dotyczących serii typu romans i z dużym powodzeniem je wyśmiewa. Począwszy od absurdalnie szybkiej przemiany z brzydkiego kaczątka w łabędzia, skończywszy
    na stwierdzenie bohaterki, że czuje się jak w jakieś grze otome, wszystko to daje nam do zrozumienia, że nie można tej serii traktować zbyt serio. Bohaterka mnie ujęła swoim syndromem otaku i fujoshi, ogólną dziwacznością ale też pewną trzeźwością umysłu (hahah, poza momentami gdy wpada w stupor wywołany obściskującymi się chłopcami, wtedy trzeźwość wylatuje z hukiem przez okno :D), chłopcom zresztą także nie można odmówić sympatii. Poza tym interesujące, że kiedy myślisz, że nie da się już inaczej przedstawić reverse haremu, pojawia się bohaterka­‑otaku/fujoshi i wywraca sprawy do góry nogami. Zdarzają się też zadziwiająco trafne, a zarazem zabawne komentarze, np. gdy Kae stwierdza, że nie jest przyzwyczajona do przeżywania wydarzeń na serio, a nie jako fikcji, dlatego nie może odnaleźć się w sytuacji.
    Dodatkowo, jak na razie ciężko przewidzieć z kim bohaterka skończy i ta nieprzewidywalność też wypada na plus.
    Zacne, naprawdę całkiem zacne. Nie mówiąc już o tym, że chwilami bawi do łez. O ile utrzymają ten poziom, z przyjemnością obejrzę do końca.
    Odpowiedz
  • Avatar
    A
    odpowiedzi: 3
    Kysz 9.10.2016 19:13
    po 1 epku
    W sumie to może być jeden z niewielu strawnych reverse haremów. Ten pierwszy odcinek wypadł nieźle, choć oczywiście nie obyło się bez kilku głupot. Po pierwsze, wolałabym, żeby bohaterka nie wyglądała tak paskudnie w swojej „grubej” wersji. W sensie wiem, że jest fujoshi i nie dba o siebie, ale wcale nie musieli aż tak przesadzić z jej tłuszczykiem. No i ten jej głos… No qrcze, niby to jasne, że głos się jej może trochę zmienić, ale nie aż tak. Na dodatek za „grubych” czasów brzmiała wręcz absurdalnie! Bardzo lubię Yuu Kobayashi, ale tu się nie popisała.
    Generalnie rzecz biorą nie widzę problemu z głównymi założeniami fabularnymi, a wręcz znajduję je jako dość naturalne (nie licząc takich „szczegółów” jak szybkość chudnięcia i ogólna poprawa wizerunku w stylu włosy się nagle ładnie układają, usta błyszczą, a oczy jakieś takie wielkie się zrobiły (no i gdzie jej zniknęły okulary ja się pytam?!). Jakby nie patrzeć faceci lecą w pierwszej kolejności na wygląd, charakter zaczyna się liczyć potem, więc to, że polecieli na nią nagle, kiedy zrobiła się ładniejsza, wcale nie jest takie dziwne (zresztą u kobiet też to działa podobnie, choć może w nieco mniejszym stopniu).
    Cieszy mnie, że bohaterka nie jest kolejną pustą lalą, pozbawioną charakteru, która się prawie nie odzywa, ale jest miła dla wszystkich, więc wszyscy ją kochają. Bohaterka fujoshi to zresztą wcale nie aż tak popularny motyw, a przynajmniej nie kiedy mowa o głównej roli, a nie postaci drugoplanowej. Jej reakcje na zachowania panów są zresztą boskie.^^
    Nie wiem co z tego wyjdzie, ale może jest nadzieja, że będzie to w stanie trafić na półkę z Ouranem, Yoną i Saiunkoku Monogatari, czyli reverse haremami strawnymi nie tylko dla wielkich fanek biszów. xd
    Odpowiedz
  • Avatar
    A
    odpowiedzi: 2
    Li 9.10.2016 13:37
    Ok, główna bohaterka schudła, dajmy na to, 15 kg.

    Jednocześnie z tą zmianą bohaterka:
    -ma inny głos
    -ma jaśniejszy kolor włosów

    Wtf
    Odpowiedz
  • Dodaj komentarz
  • Recenzja anime