x
Tanuki.pl korzysta z plików cookie w celach prowadzenia
reklamy, statystyk i dla dostosowania wortalu do
indywidualnych potrzeb użytkowników, mogą też z nich korzystać współpracujący z nami reklamodawcy.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Szczegóły dotyczące stosowania przez wortal Tanuki.pl
plików cookie znajdziesz w
polityce prywatności.
Po obejrzeniu całości
Fabularną osią tego anime jest realny problem społeczny – stopniowe wyludnianie się japońskich wsi i miasteczek. Bardzo realistycznie pokazano też funkcjonowanie specyficznych dla Japonii stowarzyszeń non‑profit, które mogą pełnić również funkcje administracyjne. Zarządzają nimi często osoby przypadkowe, więc często nieudolnie, co świetnie tu pokazano :)
Sporo tu już dyskutowano o kreacji bohaterek, moim zdaniem zrobiono to świetnie. Tylko Sanae ma jakieś doświadczenie zawodowe, co wyraźnie widać, bo sama tworzy od podstaw i zapewnia obsługę IT całkiem sporych przedsięwzięć. Shiori pracująca w kiepsko funkcjonującym stowarzyszeniu, bez szans na jakikolwiek rozwój zawodowy. Yoshino, Maki i Ririko świeżo po szkole średniej, więc zupełnie niedoświadczone, poziom – stażystka :) Kolejna realistyczna sytuacja – w Japonii można pracować po szkole średniej (zwykle trzeba zaliczyć jakiś specjalistyczny kurs) na stanowiskach umysłowych, a nawet w zawodach kreatywnych.
To, że bohaterki popełniają błędy, nawet głupie, wydaje mi się w tej sytuacji całkiem właściwe. Konwencja komedii obyczajowej jest pojemna i zawiera w sobie zachowania głupie i nielogiczne. Gdyby bohater „Jeszcze dalej niż Północ”/„Witaj na południu” postępował mądrze i logicznie, to nie mielibyśmy świetnej komedii obyczajowej :D
Jak to w obyczajowych produkcjach bywa nie zabrakło też osobistych problemów bohaterek, jednak nie zdominowały one fabuły i niezbyt poważnego klimatu całego serialu.
Polecam wszystkim szukającym serii relaksującej i jednocześnie interesującej, oddającej klimat funkcjonowania upadającego, prowincjonalnego miasteczka :)
Re: Po obejrzeniu całości
Mam trochę zastrzeżeń do głównych bohaterek, które są mniej lub bardziej nudne, a już na pewno są mdłe na tle barwnego drugiego i trzeciego planu. Za to szanuję, że twórcy mają dystans do formuły „słodkie młode kobiety robią słodkie rzeczy” (uwielbiam ten żart przełamujący czwartą ścianę, jak ktoś mówi, że nasze bohaterki „to w zasadzie jedyne młode kobiety w okolicy”). I, tak jak wspomniałeś – wtop jest mnóstwo, ale uzasadniają to brakiem doświadczenia, więc sporo rzeczy da się wybaczyć.
Ogólnie nie jest to idealne anime, ale za ten wiejski, wcale nieprzesłodzony klimat zapomnianej prowincji z piękną obsadą drugoplanową jest w czołówce moich ulubionych serii (choć podkreślam, że „ulubiony” nie znaczy to samo co „najlepszy”). :)
Re: Po obejrzeniu całości
[link]
Re: Po obejrzeniu całości
Swoją drogą, na sequel „Sakury quest” to nie mamy co liczyć, ale spin off z główną bohaterką chętnie bym przygarnął :)
W niektórych zaś sprawach są nadal daleko za nami, np. w kwestii bankowości elektronicznej i kart płatniczych (chociaż w tym akurat my jesteśmy na czele Europy, bo wszystko testują u nas…).
Anime lekkie i przyjemne, niepozbawione przy tym głębi
Dobra robota, P.A. Works! To jest lepsze niż Shirobako!
Lepiej było użyć stwierdzić, że zarabiają/utrzymują się z tego, „zawodowo” insynuuje, że ktoś ma co najmniej odpowiednie doświadczenie, a może nawet nauki za sobą.
No to chyba tak właśnie działa, że wraz z doświadczeniem przestajesz być „nierozgarniętym nastolatkiem” i zaczynasz przechodzić na pracę „zawodową”.
Jeśli ktoś oczekiwał drugiego sezonu Shirobako, to rzeczywiście mógł się zawieść na starcie dość mocno. Na szczęście jest to Sakura Quest i z Shirobako ma nie wiele wspólnego. Z tego co zauważyłem najczęściej podawanym zawodem, jest to, że osoby niezwiązane z turystyką, nie wykonują swojej pracy profesjonalnie (ktoś taki nawet by nie chciał tam pracować). A drugim są bohaterki, co poniżej:
Tak samo logiczne jest czytanie umowy :) Teoretycznie to chyba jej pierwsza praca, więc jakoś mnie to nie uderzyło.
Z mojego punktu widzenia żadna z nich nie ma powodu (jeśli chodzi o ich pracę), by się dowiadywać co tam chcieliby zmienić ich sąsiedzi. Rewitalizacja w małych miasteczkach ma to do siebie, że często działa wbrew stałym obywatelom, gdyż większość jest przyzwyczajona do spokojnego trybu życia (myślę, że tym bardziej w Japonii, gdzie ilość osób w wieku poprodukcyjnym jest ogromna). Swoją drogą ciekawe, że pokazali kliknij: ukryte tych wszystkich starych ludzi z chęcią korzystających z internetu. Moim dziadkom cokolwiek spróbować pokazać i niechęć jak u dziecka małego do jedzenia. Co do tego co myślą o mieście, moim zdaniem było dość klarownie ukazane. Często wzmocnione właśnie poprzez ich jakieś rozterki ( kliknij: ukryte Shiori i sprawa dzielnicy handlowej to chyba najbardziej dosadny przykład). I słusznie zauważono, że to nie dokument. A co do tego czy ich prywatne problemy są śmieszne lub/i rozdmuchane to sobie nie przypominam, ale tu to kwestia mocno gustu. Chociaż z chęcią bym przykład usłyszał, bo mogę po prostu nie kojarzyć.
I moim zdaniem dobrze to wyszło. Ten drugi plan zna się całe swoje życie, naturalnie ich więzi powinny być ukazane jako mocniejsze i subtelniejsze niż głównych bohaterek, kliknij: ukryte z których dwie przyjechały do Manoyamy, a jeśli dobrze pamiętam Maki nie zadawała się z Ririko czy Shiori (więc jeśli rzeczywiście dobrze pamiętam, to tylko ta dwójka się zna dłużej).
Natomiast nie ma co zaprzeczać, że protagonistki są stworzone, żeby były urocze, słodkie, kawaii i w ogóle. Imo nadal to jedna z lepszych serii z takimi bohaterkami. Każda w jakiś tam sposób dąży do rozwoju.
Jeszcze nie zauważyłem, aby było wspomniane, a warto napomknąć, że garderoba bohaterek jest liczna. A także o dość ciekawych nawiązaniach tytułów i chyba nic nie było o Sandale :P
Co do moich własnych odczuć – kliknij: ukryte realizm realizmem, wcale tak źle to nie wyszło ze względu na to, że ta cała szopka w Manoyamie powstała w wyniku działań Ushimatsu. Nikt rozsądny by nawet nie rozważał założenia tam przedsiębiorstwa turystycznego i nie zatrudniłby kadry bez żadnego doświadczenia (ani jednej osoby). Sprawę cudownego zamku zostawię bez komentarza. Dziewczyny wcale nie miały takich głupich pomysłów jak na laików, czepiać można się jakim cudem na to wszystko pieniądze znaleźli. Cieszy mnie, że twórcy poszli w kierunku stworzenia z tego pretekstu do zmiany podejścia mieszkańców i znalezienia ważnych wartości dla siebie. Festiwal, Smocza Pieśń i samo zakończenie (tym razem Yoshino gdzieś nad morzem, może nawet wyspa – postęp :D A reszta też jakoś się tam spełnia w miarę możliwości jakie mają) jak najbardziej na plus.
Nadal jeśli ktoś oczekuje tego realizmu na wysokim poziomie, to początek mocno zawiedzie. Główne bohaterki moim zdaniem udane i jak ktoś lubi moe, to sobie waifu znajdzie. A jak nie lubi, to ma sporo ciekawych postaci pobocznych. Jeśli chodzi o czystą rozrywkę, dużo lepsze od Shirobako, no i porządniej zakończone. Ja tam się cieszę, że P.A. Works znowu inaczej podeszło do tematu pracujących młodych kobiet.
„Wracając jednak do zalet, na pewno zalicza się do nich bardzo przyjemna oprawa graficzna. Wystarczy rzucić okiem na zamieszczone obok kadry, żeby zobaczyć, jak ładne są projekty postaci. I niech nie zmylą Was śliczne buzie głównych bohaterek, oprócz nich anime wypełnia pokaźna grupa naprawdę różnorodnych postaci – nie brakuje tu osób starszych czy dzieci, których fizjonomia niekoniecznie należy do atrakcyjnych. Tła również przykuwają wzrok pięknymi kolorami i sielskimi krajobrazami, a ponieważ akcja anime obejmuje cały rok, widz ma okazję podziwiać wspomniane scenerie w aż czterech odsłonach. Do tego dochodzi umiejętne operowanie światłem i płynna animacja.”
oraz
„Nieco słabiej prezentuje się ścieżka dźwiękowa, pełna prostych i zupełnie bezbarwnych utworów. Coś tam w tle gra, czasem nawet całkiem zgrabnie, da się wychwycić dominujący instrument, ale jeszcze przed końcem odcinka melodia ulatnia się z głowy. Nie inaczej ma się kwestia czołówek (Morning Glory, Lupinus) i piosenek towarzyszących napisom końcowym (Freesia,Baby's Breath), wykonywanych przez (K)NoW_NAME – to „milutki”, nieźle zaśpiewany j‑pop, ale bez rewelacji. Ot, standardowy zestaw kompozycji do anime, wyłowiony z morza podobnych i zupełnie niezapadający w pamięć. Seiyuu głównych bohaterek spisały się dobrze, ale jako że nie pałam miłością do szczebioczących dziewuszek, nie bardzo jestem w stanie docenić ich wysiłek. Tak naprawdę zapamiętałam tylko Mikako Komatsu jako Sanae, i to tylko dlatego, że jako jedyna nie brzmiała infantylnie.”
z ocenami: grafika – 6 / muzyka – 7
Pozdrawiam :-)
Wydaje mi się, że to kwestia odbioru – chodziło o to, że po prostu pracują w biurze i dostają za to wynagrodzenie, a nie zajmują się promocją miasta w ramach hobby.
Problem polega na tym, że dla większości bohaterek to nie była pierwsza praca. Co więcej, Shiori powinna mieć chociaż minimum wiedzy „turystycznej”, tymczasem przyklaskiwała najgłupszym pomysłom. Pomijam już fakt, że wykazała się szczytem niekompetencji ukrywając fakt, kliknij: ukryte że udało jej się skontaktować z właścicielami domu, który miał być spalony na potrzeby filmu. Nierozgarnięcie dziewcząt było zdecydowanie zbyt duże, zbyt wiele czasu zajęło im dojście do dosyć prostych wniosków. Co więcej, trzeba im było prawie wszystkie błędy pokazywać palcem, a cały czas mówimy o dorosłych kobietach.
A mnie bardzo, bo skoro to jej pierwsza praca, tym bardziej powinno jej zależeć na zrobieniu dobrego wrażenia.
Ale bardzo trudno jest robić coś wbrew mieszkańcom, podobne podejście przysparza tylko kłopotów. Ludzie protestują (jak chociażby w odcinkach o likwidacji linii autobusowej), rzucają kłody pod nogi. Obecnie podobne inicjatywy konsultuje się z mieszkańcami (tak działają chociażby budżety partycypacyjne), co ma sporo sensu. W przypadku Manoyamy było to wręcz konieczne – przecież gdyby nie pomoc zrzeszenia kupców, wiele uroczystości w ogóle by się nie odbyło.
A co do rozdmuchanych problemów, zupełnie dobiła mnie np. Maki, plująca sobie w twarz, że kiedyś tam nie zjadła karalucha czy innego chrabąszcza.
Sandala ominęłam, bo recenzja byłaby przynajmniej pół strony dłuższa – chyba najjaśniejszy punkt obsady. :D
Wiesz, nie oczekiwałam wybitnie realistycznej serii, ale przez przynajmniej połowę anime główne bohaterki wydawały się oderwane od rzeczywistości granatem. Ich pomysły były kosmiczne, drogie i zupełnie nieprzystające do małej mieściny, a wystarczyło użyć internetu lub chwilę pomyśleć. Twórcy przekombinowali i gdyby nie drugi plan, to naprawdę trudno byłoby przez Sakura Quest przebrnąć. :)
Wiem o co chodziło, tylko słowo moim zdaniem niefortunne.
W tym do czego się odniosłaś chodziło o brak doświadczenia w danym zawodzie, więc mogłyby i pracować w biurowcu przy komputerze 50 lat. To nie daje im żadnych podstaw do pracy, gdzie liczy się jednak wiedza na temat pewnych zależności gospodarczych, społecznych i kulturowych oraz m.in. komunikatywność i kreatywność. Shiori już można się czepiać, chociaż nie wiadomo w sumie ile tam pracowała. A jeśli chodzi o kliknij: ukryte ten dom, to moim zdaniem tu jest konflikt jej charakteru, bo jasne jest, że nie chce niszczyć wspomnień itd. Oczywiście patrząc przez pryzmat pracy to jest dziecinne i bezczelne bym rzekł, ale wydaję mi się, że trochę krzywdzisz w ten sposób postać.
Tylko ta likwidacja linii autobusowej nie miała nic wspólnego z rewitalizacją miasta. Po prostu utrzymywanie autobusu, z którego prawie nikt nie korzysta jest nieopłacalne :P Jeśli chodzi o samo zrzeszenie, kliknij: ukryte to przecież prawie przez całą serię mają ze sobą na pieńku z Ushimatsu, bo on wie najlepiej i w ogóle. Większość wydarzeń się odbyła z powodu jakichś znajomości. Tak to wszystko można wyjaśniać, ale pieniądze nadal nie wiadomo skąd :D A nie chcąc przechodzić w jakieś wykłady, przecież Ci wszyscy ludzie są tacy otwarci tam i nikt (prawie) nie robi problemów.
Coś tam mi świta, ale nie kojarzę pełnego kontekstu. Można się czepiać. Ja się zawsze dziwię czemu kobiety (dorosłe!) boją się pająków. Toż to nic Ci nie zrobi.
kliknij: ukryte Do tego narrator całej opowieści.
Nie no, rozumiem twoje podejście do serii i jej odbiór. Po prostu jak przeczytałem recenzję, to pomyślałem, że się odniosę ze swoim spojrzeniem na to, co większość krytykuje w tej serii. Może z tym oczekiwaniem Shirobako się zagalopowałem, ale to samo studio i wiadomo o co chodzi. Też bym uważał z tym, że są one takie „dorosłe”. Ja wiem, że jak w anime się pojawia pełnoletnia postać to są oczekiwania, ale w pierwszym odcinku już widać jak bardzo dorosła jest Yoshino. Tylko wg mnie nic w tym złego nie ma :P
Tylko że obserwujemy działania dziewcząt na przestrzeni roku, to wystarczająco dużo czasu, żeby się czegoś nauczyć/dowiedzieć. One po pierwszej porażce powinny usiąść i na spokojnie przeanalizować, co było nie tak, a nie iść w zaparte. :) Wiedzę w dzisiejszych czasach nie tak trudno zdobyć, w czasie przygotowań do festiwalu nagle okazało się, że bohaterki potrafią korzystać z różnych źródeł. A co do komunikatywności i kreatywności, jedyną osobą mającą z tym pierwszym większe problemy, była Ririko, Maki i Sanae pracowały wcześniej w zawodach, które wymagały podobnych umiejętności chyba nawet w większym stopniu. :)
Tak, wiem. To był przykład tego, jak zachowują się ludzie, którym coś bardzo się nie podoba. A zrzeszenie musiało wyrazić zgodę na część imprez i jeżeli dobrze zrozumiałam, dokładali się do tego całego bałaganu. I było tam kilka razy wspomniane o sponsorach, bliżej nieokreślonych, ale jednak.
A co do Maki i robala – wycofała się na własne życzenie, uciekła, bo raz nie zjadła robala, a jej młodsza koleżanka dobrze na tym wyszła. W sumie poddała się bez walki, zamiast zostać i próbować dalej. Twórcy za bardzo podkreślili rolę jednego wydarzenia, podczas gdy to podejście Maki było złe.
Wiesz, w ostatecznym rozrachunku to nie brak dojrzałości bohaterek najbardziej działał mi na nerwy, bo poniekąd rozumiem koncepcję, ale płytkość bohaterek i ich relacji. Wkurzało mnie ich bezmyślne podejście do pracy, której efekty miały wpływ na całe miasto. Rozumiem, że one miały być słodkie, pełne dobrych chęci i energii, taki destylat marzeń części widzów. Ale jednak trochę przesadzono z lukrem. Poza tym, to nie jest tak, że Sakura Quest ma jedną poważną wadę, to zbiór irytujących drobiazgów, które za bardzo rzucały mi się w oczy podczas seansu. Często miałam wrażenie, że to wizja nastolatka na temat pracy i dorosłego życia. Jak napisałam w recenzji, to ma bardzo udany drugi plan, który ratuje produkcję, ale ta schematyczna reszta i lepkie od cukru bohaterki drażnią mnie. Sakura Quest to zlepek fajnych pomysłów, ale bardzo nieumiejętnie posklejanych. :)
Wait…
Myślałem, że czepiasz się pierwszej połowy serii, co w recenzji dość mocno podkreśliłaś :P A „profesjonalnie”, to chyba aż nadto stwierdzenie, że przez ten rok czegoś się nauczyły.
W sumie te swoje posiedzenia robiły, przy okazji coś szamając.
Dlatego ze studiów tylu idiotów wychodzi :) Czasem jeszcze ciężej zweryfikować tą wiedzę, szczególnie z tego internetu (o tak Japonio, w internecie naczytałem się o tobie takich dziwów…), którego się wcześniej uczepiłaś. Mieli tam bibliotekę, pewno jakaś książka na temat działań podobnych do ich tam była. Tego można się doczepić. I nie w czasie przygotowań się to okazuje. Już w pierwszych odcinkach korzystały zarówno z internetu jak i książek ( kliknij: ukryte sprawa z rzeźbiarstwem w Manoyamie).
Sanae chyba pracowała bezpośrednio przy komputerze, a nie pamiętam czy było stwierdzone co dokładnie robiła, ale w sumie zapomniałem, kliknij: ukryte że bloga jakiegoś prowadzi, to kreatywność można spokojnie pod to podciągnąć. No i w sumie wykorzystywała internet do promowania wydarzeń. O. Przypomniało mi się, że raz tam było coś z crowdfundingiem. To taki mały plus, jeśli chodzi o sprawę pieniędzy :P Na aktorstwie się nie znam, ale chyba bardziej chodzi o empatię niż kreatywność. Natomiast od strony komunikatywności nie rozumiem w ogóle jaki ma związek. A wbrew pozorom jest to ciężka do wyuczenia umiejętność. Ririko wydaje się po prostu nie przepadać za mówieniem dużo, kliknij: ukryte Maki ma moim zdaniem większe z tym problemy, wystarczy zobaczyć jak rozmawia z rodziną.
W świecie ciągłego konfliktu, nie trzeba raczej podawać przykładów co ludzie robią, jak im się coś nie podoba :D Co do zrzeszenia to tak, działało to jak sejm i ustawy, ale ile mogą mieć pieniędzy sprzedawcy, do których ledwo ktoś zagląda. Z tymi sponsorami to mnie ciekawi jakby to miało działać, bo na tych wydarzeniach kojarzę tylko swojskie produkty. Tak czy siak niedopowiedzenie.
Nie wiem jak Ty, ale ja mam lęki, z którymi na „tu i teraz” nie dałbym rady walczyć.
Dużo młodych ludzi się poddaje, kiedy zderzają się z rzeczywistością. Także z własnego doświadczenia wiem, jak porażka może wpłynąć na dalsze postrzeganie swoich możliwości. Co więcej kliknij: ukryte Maki później postanawia spróbować jeszcze raz i tym razem wyciąga odpowiednie wnioski.
Moim zdaniem twórcy zgrabnie ujęli temat bez popadania w dramat i jak dla mnie jedyne co tu podkreślili to właśnie podejście Maki do tematu.
Tu wkraczamy w kwestie gustów i oczekiwań. Już wspominałem, ja je uważam za udane postaci tego typu. Nie rozumiem aczkolwiek tej złośliwości (destylat marzeń) w stronę osób, które lubią takie rzeczy.
Myślę, że to bardziej kwestia tego, że nikt tu nie ponosi konsekwencji i jest raczej luźna atmosfera.
A ten drugi plan nie jest taki bez skazy. kliknij: ukryte Relacja dwójki „rządzących” jest co najmniej śmieszna w ich wieku. Pan „zautomatyzowany” powinien w jakimś laboratorium rządowym pracować. Podejście pana, który nie chciał powiedzieć, że go ktoś wykiwał, było też bardzo dojrzałe. Już nie będę wspominał o zboczeńcu. Czepiać się zawsze można.
Aktor powinien być i kreatywny i komunikatywny, zwłaszcza w dzisiejszych czasach, kiedy o sukcesie dzieła w dużym stopniu decyduje promocja, a aktor zazwyczaj jest zobowiązany brać w niej udział.
Co do Maki – robal miał zapewne być takim przykładem/metaforą, ale że w opisywanym odcinku Maki głównie rozwodziła się nad tą jedną sytuacją, jej problem wydał mi się śmieszny i rozdmuchany.
Destylat marzeń to nie złośliwość, to stwierdzenie faktu. Bohaterki zostały wykreowane w taki sposób, żeby idealnie wpasować się w upodobania określonej grupy widzów – nie oceniam tych osób. Stwierdzam tylko, że dla mnie okazały się zbyt słodkie i odrealnione, ale nie stwierdzam nigdzie, że mój gust jest bardziej wysublimowany, a w ogóle, jak ktoś je polubił, to się nie zna i ma wszy w pępku. :D
Toteż właśnie, mimo najgłupszych pomysłów, dziewczęta nie ponoszą żadnych poważnych konsekwencji – dlatego wizja jest zbyt lukrowana i oderwana od rzeczywistości. Dlatego też stwierdziłam w recenzji, że anime opowiada o zabawie w biuro, a nie faktycznej pracy.
Nigdzie nie napisałam, że drugi plan jest bez skazy. Relacje starszych ludzi bywają bardzo dziwne, ale to co nam wydaje się śmieszne, dla nich często bywa normalne. Pan wynalazca przyplątał się z innej bajki i powinien zostać zapomniany. Natomiast nie zgadzam się co do oszukanego staruszka – wstyd to okropne uczucie, nikt nie lubi być na językach, zwłaszcza w małej mieścinie i weź pod uwagę podejście Japończyków do obarczania innych swoimi problemami. To akurat zostało bardzo realistycznie ukazane. :)
Wiesz, nie będę kruszyć kopii, bo Sakura Quest nie jest tego warte. Anime nie jest złe, ale dla mnie sporo tu zmarnowanego potencjału. Właściwie wszystkie zarzuty wymieniłam w recenzji, pozostaje właśnie kwestia upodobań. Jak widać masz większą tolerancję pewnych rzeczy i jak sam zauważyłeś, lubisz tego typu postaci, co automatycznie oznacza, że miałeś dużo większe szanse lepiej bawić się przy serii niż ja. :)
No coś podać musieli, może i robal jest dość śmiesznym powodem, ale jak już wspomniałem, dużo kobiet się pająków boi. Myślę, że nie ma tu więcej do dodania, podałem argumenty, dlaczego uważam odwrotnie i myślę, że są zrozumiałe.
Przesadyzm w sformułowaniu (marzenie to wyjątkowo mocne słowo) zawsze mnie nakierowuje choćby na lekką złośliwość. Jeśli nie było takiego celu, to przepraszam.
Owszem. Chodzi mi o to, że nie w samych kreacjach postaci leży tu wina. Twórcy wcale nie chcieli pokazać, co by było gdyby dostały po tyłkach za zmarnowanie finansów.
Nawet nie szukałem. Ja napisałem, że nie jest :D
Doskonale zdaję sobie sprawę z tego jak myślą w Japonii, a problem właśnie zrobił, bo szukano jakiegoś miejsca do wynajmu. Swoją drogą, biorąc pod uwagę jak większość Japończyków jest nieskazitelna, jeśli chodzi o publiczne potępienie, myślę że to ten co oszukał powinien się wstydzić. Przeciętnego człowieka jest łatwiej oszukać niż policzyć do stu. A tak ode mnie – nie no serio, co on niby mógł zrobić? Zamknąć się w domu i rozpocząć życie hikki? Chyba to w sumie zrobił… ^^ Wciąż może i realizm jako taki tu się pojawia (wcale tego nie zanegowałem), ale nie jest to zachowanie dojrzałe.
Obok tego, że wady mnie ledwo ruszały, też u mnie się rozkładają na wszystko, a nie aż tak mocno padają na bohaterki. Wtedy rzeczywiście mogłoby irytować, że coś tam się pałęta po ekranie cały czas, podczas gdy reszta serii jest dobra. I chyba nigdzie nie napisałem, że lubię tego typu postacie :P Stwierdziłem, że w tej serii są udane jak na ten typ. Dzięki za dyskusję.
W takim razie źle zrozumiałam, mea culpa, co nie zmienia faktu, że Ciebie tak nie drażniły. I również dziękuję. :)
P.A. Works did it again...
I jak tu nie lubić „Sakura Quest”. Jest w tej serii, rzadko spotykana nawet jak na gatunek slice of life, normalność, a właściwie różnorodność normalności, której ze świecą szukać gdzie indziej. Piękny małomiasteczkowy świat – rozleglejszy i bardziej zagospodarowany niż np. w Non Non Biyori, ale bez: korporacyjnych wieżowców, nadmiaru technologii i sztucznych przepisów, ludzi w garnitur(k)ach lub mundur(k)ach, wszędobylskiego ścisku i hałasu.
Czuje się – czasem powolne, czasem trochę szybsze – życie, a nie zaprogramowaną ślepo pędzącą egzystencję.
Gdyby tutaj ktoś wymusił pierwszeństwo na skrzyżowaniu to najprędzej dostałby opieprz od szefa policji następnego dnia przy wspólnym piwku i to nie ze względu na znajomości tylko po prostu.
W ogóle ten sezon moim zdaniem jest naprawdę udany. Brakuje mi jedynie jakiegoś porządnego thrillera/kryminału, ale ten gatunek wydaje się być niestety na wymarciu.
Sam trochę to męczę i przeraża mnie myśl, że seria ma aż 25 odcinków.
Ja bym raczej rzekła, że temat jest interesujący, ale ugryziony z kompletnie złej strony. Przede wszystkim widać w tym kompletną papraninę i choć większość z bohaterek nie ma pojęcia o promocji kultury regionalnej, to przecież mamy tam też wszystkich tych ludzi z biura turystyki, którzy powinni choć trochę wiedzieć, co robią. A one dochodzą do tego, że najlepszą formą promocji, będzie… kliknij: ukryte przemodelowanie tego całego pałacu Chupakabury w drewnianą posiadłość. Potem podniecają się jeszcze jakimś kolorowym rysunkiem, który wygląda jak malowany przez dziecko. I cała reszta ma właściwie gdzieś, że dziewczęta po prostu tracą czas, właściwie bawiąc się w prawdziwą pracę Seria aspiruje do bycia w miarę realistyczną, więc tym bardziej to razi. Sorry, ale nie – tak to nie wygląda w rzeczywistości.
Hm… ale, że gdzie niby? Przecież Shirobako zaprezentowało się właśnie o niebo lepiej, niż Sakura Quest i jakoś nie widzę, co w tym zostało poprawione względem tamtego tytułu. Bohaterki są nudniejsze, potencjał tematyczny niewykorzystany i w ogóle jakieś to takie… trochę bez polotu.
Istotna kwestia, o której zapomniałem wspomnieć. Też mnie to na potęgę irytuje. Nie mam pojęcia co oni tam robili przez tyle lat.
Podejrzewam, że chodzi tutaj głównie o temat przewodni – tworzenie anime jest samo w sobie interesującym procesem, podczas gdy do turystyki trzeba mieć chyba jakiś oryginalny pomysł… a przynajmniej tak mi się wydaje. Tutaj tego pomysłu zabrakło – ot co wydawało im się, że może to być ciekawe ale na tym się skończyło, bo klon postaci Aoi z aspiracjami na kogoś wielkiego niestety nie sprawdza się zawsze i wszędzie. Brak tutaj prawdziwych emocji – całość wydaje się bardzo płytka i sztuczna; jak na ironię niektórzy bohaterowie drugoplanowi wydają się bardziej realistyczni od grupy dziewczyn, co tylko rzucają pomysłami.
Generalnie odnosząc się do cytatu – nie chodzi o to, że seria jest „lepsza”, tylko widać poprawę w kwestiach technicznych(może z tym „wielu” się trochę pospieszyłem), jak choćby trochę większa rozbieżność charakterów, podkłady głosu i kilka innych rzeczy, których na bieżąco nie notowałem, ot co po prostu rzuciły mi się w oczy przez 6 odcinków, jednak w żaden sposób nie ratują one serii, ani tym bardziej nie chciałbym tworzyć z nich filarów pod dyskusję, bo są ciekawsze rzeczy, o których można dyskutować :)
Kaichou‑san jest fenomenalny! W ogóle drugoplanowe postacie wydają się być ciekawsze i mniej schematyczne niż główna ekipa panienek, ale cóż, chyba nikogo to nie dziwi.
ep3
Też nie jestem fanem bohaterki ale za to inne postacie mi się podobają, np dziewuszka otaku Ririko.
ep2
I było realistycznie bo kliknij: ukryte myślałem że zjedzie się pół Japonii po te ciacha a tu pokazano że taki biznes to nie hop siup.
Re: ep2
Słodycz to przyprawa, można ją dodać do wszystkiego. Chyba zgubiłem się trochę co chciałaś przekazać mówiąc że dorosłe rzeczy nie są słodkie.
dorosłe rzeczy, czyli praca, podatki, szeroko pojęta odpowiedzialność oraz świadomość, że życie jest podłe i niesprawiedliwe? raczej oczywiste, chyba. i wybacz cynizm. mogłeś mieć na myśli, że bohaterki robią to co robią w uroczy sposób, ale „słodkie dorosłe rzeczy” brzmi taki infantylnie… no, chyba, że naprawdę miałeś na myśli fizyczną słodycz, ale przecież napisałeś, że nie. więc to ja się zgubiłam…
Owszem moja wersja jest karkołomna jeżeli brać tą nazwę poważnie, lecz to była głównie gra słowna.
Ogólnie chodzi o to, że urocze okruchy życia z młodymi dorosłymi postaciami, skupione na ich problemach lecz zachowujące pozytywny akcent nawet przy tej cynicznej goryczy która się wiąże z życiem. Shirobako i Sakura Quest spełniają te założenia i mają ciekawy balans realistycznych problemów i trochę bardziej naiwnego szczęśliwego podejścia.
Turystyka akurat mnie średnio interesuje ale jako okruchy życia zapowiada się całkiem nieźle.
Wygląda na to, że obędzie się bez melodramatu, za to z humorem i ciekawymi postaciami! Cieszę się niezmiernie, bo napaliłem się strasznie na ten sezon a do tej pory raczej bieda.
Pierwszy odcinek - lekarstwo na truciznę tego sezonu
Zamiast być traktowany postaciami wyjętymi rodem ze słownika archetypów, to mam żywą dziewczynę która pragnie usamodzielnić się, znaleźć swoje miejsce i spełnić swoje marzenia. Łatwo zrozumieć jej pozycje w życiu, jej frustracje i decyzje które podejmuje świadomie czy podświadomie. Postaci wspierające wydają się równie wyraziste i żywe.
To anime pozwoliło mi odetchnąć trochę, pozwolić po prostu nacieszyć się ładnymi krajobrazami i ciekawymi dialogami. Anime jest na poziomie i spełnia moje wymagania jeżeli chodzi o bardzo dobre okruszki życia. Mam nawet dziwne przeczucie, że serie będzie mi się znacznie lepiej oglądać niż Shirobako. Tamta seria jako zwykłe rozrywkowe show miała sporo problemów. Tutaj sądzę, że odchodząc od sztywnego motywu anime będzie się dało stworzyć historie lepiej przechodzącą z wątku na wątek i ogólnie… coś bardziej spójnego i przez to mocniejszego emocjonalnie.
Bez szaleństwa, ale jestem bardzo zadowolony z seansu. Chcę zobaczyć gdzie zawędruje ta seria.
Re: Pierwszy odcinek - lekarstwo na truciznę tego sezonu
Re: Pierwszy odcinek - lekarstwo na truciznę tego sezonu
Re: Pierwszy odcinek - lekarstwo na truciznę tego sezonu
Re: Pierwszy odcinek - lekarstwo na truciznę tego sezonu
Re: Pierwszy odcinek - lekarstwo na truciznę tego sezonu
>oglądanie hińskich bajek
XDDD
Re: Pierwszy odcinek - lekarstwo na truciznę tego sezonu
Re: Pierwszy odcinek - lekarstwo na truciznę tego sezonu
Życie ma wystarczająco dużo smutków samo z siebie, nie trzeba mu dodawać wyimaginowanych problemów.
Re: Pierwszy odcinek - lekarstwo na truciznę tego sezonu
Re: Pierwszy odcinek - lekarstwo na truciznę tego sezonu
> iksdedede
> wytykanie bycia dorosłym
> w 2017
Pierwszy odcinek: Mały cud
Po 1 epku
Swoją drogą, tak sobie pomyślałam, że miło by było, jakby tu wprowadzili delikatny wątek romantyczny. Ot, chociażby coś w stylu Gin no Saji tylko ciut konkretniejszy. Nie żebym na to liczyła, ale pomarzyć zawsze można. ;p