Tanuki-Anime

Tanuki.pl

Wyszukiwarka recenzji

Zapraszamy na Discord!

Anime

Oceny

Ocena recenzenta

5/10
postaci: 5/10 grafika: 6/10
fabuła: 4/10 muzyka: 6/10

Ocena redakcji

6/10
Głosów: 4 Zobacz jak ocenili
Średnia: 5,50

Ocena czytelników

7/10
Głosów: 48
Średnia: 6,56
σ=1,75

Kadry

Zrzutka
Zrzutka
Zrzutka
Zrzutka
Zrzutka
Zrzutka
Źródło kadrów: Własne (Piotrek)
Więcej kadrów

Wylosuj ponownieTop 10

Tsugumomo

Rodzaj produkcji: seria TV (Japonia)
Rok wydania: 2017
Czas trwania: 12×24 min
Tytuły alternatywne:
  • つぐもも
Tytuły powiązane:
zrzutka

Bajka z poprzedniej epoki.

Dodaj do: Wykop Wykop.pl
Ogryzek dodany przez: Avellana

Recenzja / Opis

Japończycy są dziwni. Tym razem piszę to na serio, w sensie – zawsze pisałem na serio, ale teraz bez humorystycznego podtekstu. Najpierw rysują kontrowersyjne w treści komiksy, które może kupić w zasadzie każdy, niezależnie od wieku, a potem tworzą ich telewizyjną adaptację obdartą z pikanterii, żeby nie siać zgorszenia. Tsugumomo to świetny przykład właśnie takiej mangi, adekwatnie określanej mianem „borderline”, stojącej po tej mniej grzecznej stronie barykady. Do tego stopnia, że z uwagi na wątpliwe wobec polskiego prawa treści trzeba było usunąć ją z bazy danych tanuki.pl. A tu proszę – anime niczym nie odbiega od poziomu zboczenia, do którego kontakt z japońską popkulturą zdążył nas przyzwyczaić. I pewnie dlatego jest trochę nijakie.

Fabuła przywodzi mi na myśl tytuły z innej epoki mangi i anime, takie jak 3x3 Eyes czy Wagaya no Oinari­‑sama. Podobnie jak w nich, główny bohater, Kazuya, wchodzi w relację z bytem nadprzyrodzonym, tym razem duchem zamieszkującym pas obi. Równocześnie staje się celem potworów i złych istot, które musi zwalczać, spotyka coraz silniejszych przeciwników, którzy ostatecznie stają się sprzymierzeńcami. Przy okazji kolejne bohaterki zdają sobie sprawę ze swojego zainteresowania Kazuyą. W międzyczasie pojawiają się wzmianki o tym, że pas obi to pamiątka po matce, że istnieją inni użytkownicy nawiedzonych przedmiotów, a fabuła kończy się, zanim się dobrze rozkręci, bowiem ukazane w anime wydarzenia stanowią zaledwie wstęp do mangi, która później zmienia się w rasowe mordobicie wzbogacone atrakcyjną i bezpruderyjną golizną.

Anime muszę określić jako nieco nużące. Kazuya jest bardzo miałki i mało intrygujący, jego postać nie ma żadnych zadatków na popychanie fabuły do przodu. W zasadzie jedyną interesującą bohaterką jest Kiriha, rzeczony duch pasa obi, pozbawiona manier (czy może niedbająca o nie) i próbująca nieco naprostować podopiecznego. To dzięki jej obecności w historii pojawiają się kolejni ciekawi, acz już nie w tym samym stopniu, bohaterowie. Reszta obsady, zwłaszcza ta związana z Kazuyą, reprezentuje sobą niewiele. Do tego grona zalicza się siostra, nie wiedzieć czemu myśląca tylko o tym, jak tu się wepchnąć bratu do łóżka, i nieśmiała koleżanka z dzieciństwa, której w głowie to samo, acz swoich wizji nie uzewnętrznia.

Kazuya walczy, trenuje, więcej walczy, więcej trenuje, w międzyczasie mniej lub bardziej od niechcenia molestują go panienki i tak fabuła się kręci, kończąc się właściwie nigdzie, gdyż na szóstym z obecnie dwudziestu tomów pierwowzoru. Czytaj mangę, drogi widzu, zdaje się głosić anime, i to nawet nie taki zły pomysł. Jej autor to geniusz balansujący na granicy tego, co można publikować w magazynie komiksowym, a co jeszcze nie jest pornografią. Yoshikazu Hamada nie ma hamulców, a przy tym dysponuje nie lada zdolnościami i pomysłem, dzięki czemu negliż w jego wykonaniu jest śmiały (nawet za bardzo) i porównywalny z tym, co Kentarou Yabuki osiągnął w To­‑Love Ru po tym, gdy serię przeniesiono do magazynu dla starszych czytelników. Ale tych wspaniałości w anime próżno szukać, jest kilka scen kąpielowych, ale nie zaskakują niczym, do czego anime jako medium by nas nie przyzwyczaiło i to dekadę temu. Podobnie w animowanym Tsugumomo nie sposób doświadczyć emocji, jakie mangace udało się wydusić z mordobicia kadrowaniem i perspektywą. Z drugiej strony to nawet lepiej – anime okazuje się bardziej uniwersalne i stonowany negliż nie powinien odtrącić nikogo wykazującego chociaż trochę dystansu i zrozumienia dla medium.

Do wrażenia archaiczności anime przyczynia się też oprawa wizualna – bynajmniej nie mam na myśli jej jakości, lecz paletę barw, prezentację bohaterów, kompozycję (bardzo przeciętną). Nie można powiedzieć, że aspekty te cofają serial w czasie do epoki pierwszych Gundamów, ale też odcinają się od poziomu współczesnych odpowiedników Tsugumomo. Gdyby zmienić format obrazu i trochę przejaskrawić paletę barw, to serię można by emitować w ubiegłej dekadzie i wtedy wszyscy byliby zadowoleni, a może nawet zyskałaby większą popularność. Niestety dzisiaj Tsugumomo przegrywa starcie z konkurencją, która może w znacznej większości nie prezentuje nic więcej niż reklamę powieści młodzieżowej (więc jako reklama mangi Tsugumomo wygrywa w przedbiegach), ale za to ich obsada jest bardziej urocza, walki dynamiczniejsze, więcej się w nich dzieje, bohaterki są seksowniejsze (albo więcej świecą cycem), a główny bohater jest Taki Jak Ty®. I wtedy nic to, że Kiriha ma więcej werwy i charakteru, niż cała obsada konkurencji razem wzięta i w zasadzie sama ciągnie anime do przodu (umówmy się – Kazuya to ciepła buła, ale inaczej ten duet by nie działał) – na takie szczegóły nikt już nie zwraca uwagi. Na niekorzyść Tsugumomo działa też świat przedstawiony, w pierwowzorze lepiej zaprezentowany, na co w anime zabrakło czasu, przez co zdaje się mniej interesujący niż kolejna kraina fantasy wyjęta żywcem z gry jRPG, której kulisów nie trzeba wyjaśniać, gdyż działa dokładnie tak samo, jak wszędzie indziej.

Nie każda manga żywcem nadaje się do ekranizowania. Tsugumomo jest tego przykładem. Cała gama żeńskich postaci, po zredukowaniu negliżu, straciła sens istnienia. To dość dobitny przykład na to, jak dobra pod rzemieślniczym względem adaptacja tak naprawdę okazuje się nijaka jako anime. Przynudza – wina scenariusza, który pozostawił zbyt wiele pustki między intensywniejszymi momentami. Reżyserii – że odwaliła swoją robotę po linii najmniejszego oporu. Nie będę pisał, że za rok o Tsugumomo nikt nie będzie pamiętał, gdyż prawie wszyscy o nim zapomnieli po upływie kilku miesięcy.

Slova, 7 stycznia 2018

Twórcy

RodzajNazwiska
Studio: Zero-G
Autor: Yoshikazu Hamada
Projekt: Kiyotaka Nakahara
Reżyser: Ryouichi Kuraya
Scenariusz: Ryouichi Kuraya
Muzyka: Yasuharu Takanashi

Odnośniki

Tytuł strony Rodzaj Języki
Tsugumomo - wrażenia z pierwszych odcinków Nieoficjalny pl