x
Tanuki.pl korzysta z plików cookie w celach prowadzenia
reklamy, statystyk i dla dostosowania wortalu do
indywidualnych potrzeb użytkowników, mogą też z nich korzystać współpracujący z nami reklamodawcy.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Szczegóły dotyczące stosowania przez wortal Tanuki.pl
plików cookie znajdziesz w polityce prywatności.
Miałem nadzieję, że w końcowej scenie pojawi się jakiś ziomeczek, który rozstrzela główną parę z karabinu. Tak dla poprawienia ostatecznej oceny o co najmniej dwa punkty :)
A tak, słów kilka odnośnie całości:
MC – Theo był tak nijaki, że serce bolało. Nie miał sobą nic do zaprezentowania. No, może pod koniec dostał bardziej marsowe oblicze i czerwoną pelerynę, ale to i tak nie wystarczyło na moje. Siluca na początku jeszcze rokowała dobrze, ale potem jej się klepki poprzestawiały i kliknij: ukryte się zakochała w Theo, no nędza. Już Marynia i Milza do pewnego momentu byli znacznie lepsi.
Grafika – gdzieś w okolicach czwartego odcinka po coraz bardziej statycznych scenach walki podejrzewałem, że to nie będzie delikatnie mówiąc najmocniejsza strona tego anime. Ale jak kliknij: ukryte czarna wiedźma strzeliła fireballem, który przypominał autystycznego klopsa, to aż płakałem z bólu. Serio A‑1, proszę nie podejmować się animowania, jeśli chcecie ludziom wyrządzić krzywdę.
Dźwięk – mam na myśli i muzykę, i udźwiękowienie – muzyka w miarę się ratuje, dźwięk natomiast pogrąża. Strasznie wiele wydaje się jakoś tak… przesterowanych? Niby miało to podejrzewam spotęgować ich monumentalność, ale w odbiorze zadziałało podobnie jak Autotune.
No i fabuła… co tu dużo mówić, mogło być ciekawie, wyszło jak zwykle. Sklecona i pocięta nowelka, niby dociągnięta do końca, ale szczerze? Ja po takiej „reklamie” bym jej nie kupił. Był tam całkiem fajny świat przedstawiony z mniej więcej oddanymi realiami średniowiecznej Europy, ale zamiast skupić się na tym, to wrzucili mnóstwo totalnie niepotrzebnych bohaterów, niektórych na 1‑2 odcinki, innych tak po to, by byli i chyba nie spełniali żadnej większej roli. A tzw. „Główny Zły” i w ogóle ostatnie dwa odcinki? Co to miało być? Beznadzieja. Można by długo wypisywać i punktować serię za nieudolność, ale chyba już dość się oberwało.
Ode mnie 4/10 tylko dlatego, że obejrzałem do końca. A tak to szczerze nie polecam, strata czasu, jest dużo fajniejszych serii.
Jestem gorzko rozczarowany powierzchownością tej serii, jej historią i sypaniem pustych ideałów, które co najwyżej męczą widza.
Nie wiem, czy kiedykolwiek Grancrest Senki aspirował to czegoś bardziej ambitnego, niż przeciętne fantasy ale zwłaszcza końcówka serii daje do zrozumienia, że jej miejsce zawsze było obok innych pozycji, o których bardzo szybko się zapomina.
Na koniec to po prostu kilka fajnych, dynamicznych bitew, przeciętny setting fantasy, nijaki mc pozostający w cieniu czarownicy z charakterkiem i podwórkowe zabawy w wojenki.
Do połowy serial mnie się nawet podobał. A później zrobiło się tam wszystko przewidywalne… Moze nie nudziło, ale takie akcje tam odwalali, ze można było się za głowę złapać.
A
Kamen
22.06.2018 23:08
O ja pierdykam, to QUALITY w ostatnim odcinku. Normalnie jakby w Paincie rysowali.
Epizody 19‑20
kliknij: ukryte O Alexis ruszył na wojnę. Zakładam, że jego wojacy potajemnie ze sobą pewnie debatowali czy jadą rzeczywiście wojować, czy tez może na jakieś spotkania autorskie z fanami poezji Alexsisa. Potem bitwa morska! Kwiat wikingów wystrzelany z szalup spuszczonych na wodę. Ogólnie w tej bitwie Alexis górą i w sumie go pochwale. Bo ja na tym pokładzie całym umazanym we krwi pewnie bym się z 10‑razy wywalił. Dalej ostateczne starcie(na lądzie) Theo z Marrine, która wyciągnęła w tej bitwie ostatniego asa z rękawa – jakiegoś wielkiego nosorożca, aż mi się film 300 Spartan przypomniał. Nosorożec ogólnie i tak za bardzo nie pomógł, bo akurat musiał się wpierdzielić w jedyną dziurę którą akurat wojska Theo wykopało. Potem do bitwy się przyłącza Alexis i Marrine widząc swojego ukochanego postanawia pisząc po sportowemu wziąć czas. Dochodzi do spotkania wszystkich możnych i w końcu następuje pojednanie Marrine z Alexisem zakończone zapewnieniem, że oboje jeszcze raz spróbują wziąć ślub – Marrine to się zresztą nie dziwie, że uległa Alexsioswi bo każda by tak zrobiła. W sumie to sam bym się na niego rzucił.
Ogólnie ten wątek kampanii zakończony teraz wszyscy będą pewnie tłuc magów i chaos. Cały czas mam nadzieje, ze ta Priscilla okaże się być jakimś demonem ;p
Saarverok
26.05.2018 23:11
kliknij: ukryte Pewnie tak będzie, bo za dużo ma czasu antenowego. I jeszcze te subtelne wtrącenia, że głównym złem jest „ona”...
A tak abstrahując, chciałbym zrecenzować 20 odcinek, ale nie wiem, od czego zacząć. Naprawdę, słów mi brak. Może stwierdzenie, że oczy krwawiły, a usta się śmiały by wystarczyło. Ale nieeee, takim humorkiem po obejrzeniu tego dzieua trzeba się podzielić!
Zacznijmy od prostej matematyki. Dawniej wspomniałem, kliknij: ukryte że Theo i Lassic mieli suma sumarum 80k wojska przeciwko Milzie. Nawet jakby Milza był kocurem i by spowodował swoimi ludzikami straty wynoszące 50% (co by oznaczało, że każdy z jego ludzi zabił co najmniej 4‑5 ludzi Theo i Lassica, a jeszcze część łachmaniarzy się poddała), to i tak robią takie: „ojej, Marrine ma 40k ludzi, co my zrobimy? Musimy wytrzymać z naszymi 40k+ ludźmi do przybycia Malarza Alexisa, bo raczej rody my nie domy!”. No poezja proszę Państwa. A nawet nie przeszliśmy do trzeciej minuty.
Następny rozdział recenzji odcinka nazwę „Pędzący Nosorożec” (HUGE SPOILER!). To było niesamowite, bo kolega wspomniał, że kliknij: ukryte faktycznie ciamajda wpadł w jedyną wykopaną dziurę na polu bitwy. W zasadzie kij go wie, skąd się ta dziura wzięła, bo skoro mieli jednego takiego drania na stanie, to było takie nawet nie fifty‑fifty, a jakieś ninety‑to‑ten, że taki event się na battlefieldzie pojawi. Ale Theo człek zapobiegawczy, na wszelki wypadek se dziuru pier*yknie, why not. Już pominę szybkostrzelność nosorożych łuczników, którzy zawstydziliby nazistowskich cekaemistów z WWII. W ogóle tych strzał dużo lata, a wszyscy spokojnie konwersują jakby ich letni deszczyk miział.
I teraz czas na kocie ruchy. Najpierw się dowiadujemy, że kliknij: ukryte wikingowa ruda paskuda ma jeszcze ryżego brata z tym samym zadziornym uśmieszkiem i właśnie płyną w jakieś 20 okrętów na jeden zakotwiczony na rzece by wspomóc Marynię. I to jest smutne, bo Wikingowie widać, że do pływania się nadają, a usilnie ich w całej serii na te statki pchali. Jakieś nygusy ich obsiadły i wybuchły zanim w ogóle do naszej świadomości dotarł fakt, że ryży książ w ogóle istniał. W zasadzie spisał się w tej całej wojnie gorzej niż jego siostra i ojciec razem wzięci. Aha, miało być o kocich ruchach – pomijając tę minutę, którą streściłem, kliknij: ukryte zobaczcie jak te armie się gibają – nigdy nie widziałem piechoty biegającej tak szybko jak rumaki w galopie, a te węże nagrywane z drona to wyglądały jak rozgrzebane mrowisko. Tylko o dziwo technicznie jednostki, które powinny poruszać się wolniej, poruszały się szybciej. Brakuje mi na to porównania, bo po prostu nigdy wcześniej czegoś takiego nie widziałem.
Cytując pewną piosenkę piosenkę – STOP! TERAZ WĘGORZ! (18+ tekst owej, przestrzegam). Nagle urwana scena, kliknij: ukryte trzech mnichów wali fireballa i się okazuje, że Siluca machnięciem kija obala narody. I przy okazji rani moje oczy tanią animacją. Amazing. Jakbyście gubili pace, to jesteśmy około 10 minuty (serio, 9:30, ale zaokrąglajmy w górę).
W kolejną minutę atakuje nas tona kamieni i wizualnych doświadczeń (serio, te pierwsze są ważniejsze dla fabuły). kliknij: ukryte Irwin i dwie siostry wilki wkraczają do akcji, poruszając się jak shinobi z Konohagakure. Serio, kto normalny tak biega? Przecież to niewygodne, nawet kiedyś próbowałem. Potem następuje seria chaotycznych zdarzeń – Theo uzyskuje bilokację, walcząc z wrogiem i jednocześnie łapiąc półprzytomną Silucę. Następnie przybywa Aleks, który wstrzymuje rozlew krwi. Już myślę, że karuzela śmiechu ma się ku końcowi. A to niestety dopiero początek…
Traktat pokojowy. kliknij: ukryte No Marynia, nasza Córa Koryntu, ma rezolucję niewytresowanego, krnąbrnego psiaka, wystarczy ją trochę po głowie pogłaskać i już jest grzeczna. Alexis Malarz daje jej różę w postaci swojego wojska (ile oni musieli ćwiczyć te jego fanaberie, by tak ładnie się ustawić! Wyobrażacie sobie żołdaka, który idzie na wojaczkę by wroga bić i dziewki chędożyć, a tu jego pan mówi: „różę mi pie**olnij!”, no poezja!), to od razu Marynia miękkie nogi ma. Takie flash moby to tylko w Hollywood grali. Wystarczy dziesięć pierwszych słów, pięć pierwszych gestów i już wiem, że Aleks to samiec alfa. Marynia się zdobywa na moment szczerości, ale Aleks jest pewien, gdzie chce geny usadzić i zbija jej argumentację jak wytrawny handlarz dywanami. Jeszcze ma swojego wingmana Theo – który prezentuje swoją samicę – co całkowicie odbiera (nie)winnej ofierze wolę walki. Przy okazji mina ojca Siluci – takie „meh, wy**bane w curkę” – bezcenna. Przy czym następuje nocny spacer i jestem w ogóle rozbity. „E, ziomek, zara se dygniemy El Grande Cresto, to weź se emperorem zostań!” Brak ku temu jakikolwiek racjonalnych przesłanek, no ale jedziemy po całości z rewolucją, YOLOOOOOO!
Na ostatnią scenę pozwolę sobie spuścić kurtynę miłosierdzia.
Podsumowując odcinek – noooo, wywołał we mnie pewne emocje, nie powiem. Czy negatywne, czy pozytywne – oceńcie sami. Ja idę wymienić opatrunek na nos, którym pie****nąłem w klawiaturę przy jednej ze scen. No i okład herbaciany na oczy. Za dwa dni It'll be 'kay.
Wystarczy dziesięć pierwszych słów, pięć pierwszych gestów i już wiem, że Aleks to samiec alfa. Marynia się zdobywa na moment szczerości, ale Aleks jest pewien, gdzie chce geny usadzić i zbija jej argumentację jak wytrawny handlarz dywanami.
Z tym, że uległa to ja akurat jakiegoś większego problemu nie maiałem. Marrine od samego początku nie chciała by Alexsis wtrącił się do tej całej wojny z dwóch powodów.
1) Co jest akurat zrozumiałe bała się cholernie, że jej książę może wtedy zginać
2) Wiedziała dobrze, że jak już stanie oko w oko z obiektem swoich westchnień na polu bitwy, to nie będzie mogła kontynuować swojej walki. Więc jego pojawienie w tej bitwie oznaczał definitywny koniec jej kampanii – co tak się tez ostatecznie stało. Zresztą widać było jak emocjonalne na niego reaguje. Jego ciepłe słowa i elementy „choreografii” wystarczyły ;p.
Kamen
27.05.2018 15:54
A mnie nawet się podobało, chociaż logiki w tym brak, a sztampą wieje tu i ówdzie. Ot, to takie GBF. Jedzie na takim typowym fantasy bez aspiracji do ciekawszych rozwiązań. Chociaż GBF miało jednak nad Grancrestem jedną przewagę — było bardziej klimatyczne.
To było fatalne! Ten odcinek chyba w założeniu miał być „showcasem” Alexisa, ale wyszła z tego jakaś komedia. Żałosny, koszmarny poziom grafiki, groteskowa akcja, wszechobecna tandeta (mimo, że seria nie grzeszy dopracowaniem). I jeszcze ten głos króla Nord (tak fatalnie dobranego seiyuu już dawno nie słyszałem). Na litość boską, ten wybryk animacji chyba stanie się jakimś memem. Nie serio, co to było?
Chyba wolałbym nie widzieć tego odcinka, bo zepsuł mi obraz całości. Nie wiem czy oni tak na serio, czy nie…
Kamen
19.05.2018 00:11 Re: Odcinek 19
+1
W ogóle sam fakt, że typ szedł przed siebie jak terminator to niezły facepalm.
Odcinek 17. kliknij: ukryte No i po bitwie, Theo w niej wygrał, no ale trzeba przyznać, że największy „wkład” w to jego zwycięstwo wniósł Milza. Swoją drogą to nie wiem kto jest większym kozakiem Milza? Czy tez może jego wierny rumak? Brakowało mi tylko, żeby razem w tej bitwie odwalili ten numer co Kevin Costner zrobił zaraz na początku filmu Tańczący z Wilkami.
No nic, to teraz szybko będzie ślub Marrine z Alexsisem, a zaraz potem wszyscy razem pokonują chaos i kuniec.
No nic, to teraz szybko będzie ślub Marrine z Alexsisem, a zaraz potem wszyscy razem pokonują chaos i kuniec.
Wątpię. Marrine jest zbyt dumna i już od jakiegoś czasu kliknij: ukryte dąży do autodestrukcji. Prawdopodobnie skończy się jej śmiercią, książę się zapłacze, Theo i Siluca powiedzą „no trudno, trzeba iść na przód” i ponownie spróbują zakopać topór wojenny pomiędzy unią i sojuszem.
Chyba, że po drodze wyjdzie, że kliknij: ukryte Magowie narobili gnoju na samym początku i wtedy faktycznie może wyjść „połączenie sił i happy end”. Tylko Marrine już z przebiegiem :)
kliknij: ukryte Chciał by wyszła za mąż – wiadomo za kogo.
Saarverok
8.05.2018 00:58
Dla mnie to było trochę smutne. Liczyłem na jakiś plot twist, a tu kliknij: ukryte Milza został pokonany w zasadzie bez większego problemu. Nie kupuję też tłumaczenia w stylu kliknij: ukryte przegrał, bo podzielił siłę swojego Cresta na resztę ludzi. A Theo niby co zrobił? Czyli te jego czary‑mary i pojawienie się orzełka na klacie to tylko taka zagrywka psychologiczna? Ogólnie to sama mechanika działania Crest została boleśnie pominięta i tylko wiemy, że jest. A tak z innej beczki – Theo powinien już mieć kliknij: ukryte Crest z Sistiny, Altirk, Dartanii i ten, co mu Lassic przechowuje – więc na logikę ma jeszcze (hehe) większego Cresta i pewnie teraz zdejmie jakiegoś z Maryni i już będzie miał największego (hehe) Cresta w całym uniwersum imo.
Milza został pokonany w zasadzie bez większego problemu.
No i masz racje, bo mnie cały ten ich pojedynek przypominał trochę ten ostatni jaki Theo stoczył z jednym z synów Rossiniego. No i całą tą szermierkę w wykonaniu Milzy można określić jako „waść machasz jak cepem”. Milza był interesująca postacią która niestety dzięki autorom w ostatniej fazie swoich występów w Grancrest Senki wszedł w jakiś proces degradacji. No i na końcu Theo go po prostu odhaczył i jest teraz super bossem.
Saarverok
8.05.2018 19:18
Widać było, że kliknij: ukryte Milza i inni lordowie się chyba czują jak takie dinozaury co nie wyczuły nadchodzącego flow i odchodzą w niebyt. Teraz jest era ciulowatych lordów, co powołują lud do walki przeciwko profesjonalnej armii i wygrywają liczbą, a nie wyszkoleniem. Aż mi się #Stalingrad przypomniał :D Socjal pała!
Inspiracja miłością z Szekspira nie może się skończyć inaczej niż kliknij: ukryte śmiercią Marrine i Alexsisa, a i to pasuje to tekstu starego kolesia na koniu o zmianie reguł świata.
kliknij: ukryte Być może co do tej śmierci, ja jestem tylko przekonany do tego, że do ślubu dojdzie
A
Saarverok
29.04.2018 15:55 16
Nie no, gratuluję geniuszu strategicznego Milzie. kliknij: ukryte Przemaszerował sobie przez las, żeby pokrzyczeć do ziomeczka na murze, po czym wrócił z połową sił po takiej eskapadzie, rozbił jeszcze siły, by na koniec dać się zamknąć w zamku i zostać okrążonym przez 50‑tysięczną armię. Cała nadzieja w sojusznikach i pewnie tym, że kliknij: ukryte Lassic zdradzi tym razem, bo to by się dodawało wtedy, że Theo ma 50k ludzi, Lassic ma 30k, więc wreszcie by się szanse wyrównały. Jak Lassic nie przejdzie, to nawet Spartanie pod Termopilami nie mieli tak przekichane. A co do umiejętności rekrutacyjnych Theo – kliknij: ukryte podziwiam, że takiego kmiota co to nawet go nie chcą uznać za lidera Traktatu Altirk stać na zmobilizowanie milionów :D no i ten fanserwis, deeeejm. „Hej, rozbierzmy się, to wygramy.” :D
Nabijasz się z strategii Milzy, kliknij: ukryte ale zwróciłbyś uwagę na to, że on do tej pory rozbijał armie, czy zdobywał zamki w pojedynkę! Nic dziwnego, że jak dostał armie pod swoje dowództwo to zaczął się gubić. Mógłbyś chociaż docenić fakt, że „całą” armią udało mu się przekraść pod same mury twierdzy Theo. Swoją droga coś mi się wydaje, że w przyszłym odcinku Milza będzie wracał do Dartani na tarczy. Najwyższy czas chyba już na to, bo autorzy zaczęli robić z niego idiotę. A choć jest on strasznie niecierpliwym typem, to idiotą jednak moim zdaniem nie jest.
ten fanserwis, deeeejm. „Hej, rozbierzmy się, to wygramy.” :D
Ostatnio mamy w niektórych seriach potęgę miłości, to w tej dla odmiany dostaliśmy potęgę nagości.
Saarverok
30.04.2018 20:36 Re: 16
Ironia była… ale w sumie muszę Tobie oddać trochę racji odnośnie Milzy. Możliwe, że chodziło tu o kontrast między nim a Theo, ale głowy sobie uciąć nie dam. Za słabo jest to zarysowane i przekaz pozostaje trochę niepełny. Ale wiem, że nie jest idiotą, tylko po prostu te wszystkie gierki go trochę męczą. Przywykł chopok do rozwiązywania problemów face‑to‑face, a tu taki Theo go pod włos bierze.
Epizody 14‑15. kliknij: ukryte Widzę, że magia nazwiska Cornaro działa. Chłopi szybko porzucili roboty w polu i dołączyli do obozu Theo. Cóż z taką ekipą wynik walk z Rossinimi był już praktycznie przesądzony. Potem Theo porzucił role buntownika i zajął się czymś co się fachowo nazywa paleniem czarownic. Chyba pominęli tam sam proces o czary, ale co tam. W sumie żem zadowolony, bo dawno stosu w anime nie widziałem.
Swoją drogą co do tej wiedzmy co przegrała to nie rozumiem po kija ona się tam do walki z Theo pchała? No chyba, że chodziło o to by te dwie wilcze bliźniaczki coś pokazały, bo do tej pory w tej serii nic praktycznie sobą nie wnosiły. No nic wiedźma znikła… W sumie to brakuje mi w tej serii kogoś takiego jak Karla z Record of Lodoss War.
Dalej tam u Mirzy, jemu chyba za bardzo we własnej kampanii nie idzie, bo widzę jak mu ciśnienie skacze. Doradca co się cały czas przed nim płaszczy doradza mu mam wrażenie jakieś same oczywistości. Potem Mirza ma spotkanie z księżniczką i podobają mi się jego dialogi między nimi. Są wobec siebie uprzejmi i chyba Marrine jest jedyną osobą przed którą Mirza jest się w stanie się przyznać do błędów i nawet za nie przeprosić. Szkoda, ze parą nie są bo byłoby to nawet ciekawe ;p. No i mam jeszcze cichą nadzieje, że ta cała Priscilla okaże się później agentem chaosu.
A
Saarverok
17.04.2018 18:55 ep. 14
Dopiero nadrobiłem, moje wrażenia – kliknij: ukryte nie wiem, co jest materiałem źródłowym, ale wolałbym dobrze rozpisaną serię, niż takie dwuodcinkowe zdobywanie Sistiny. Nagle po walce, w której Theo miał może z 200 wieśniaków, staje do kolejnej walki, gdzie ma już kilka tysięcy żołnierzy w jednakowym umundurowaniu (sic!) i kilka tysięcy chłopów. No gratuluję geniuszu strategicznego, żeby na ciemiężonej wyspie, gdzie chłopów ledwo co stać na przeżycie, uzbierać pieniądze i środki na wyżywienie i utrzymanie kilkutysięcznej armii. Kolejna sprawa, też już wspomniana – bieda animacje. Działo się to w Fate:Apocrypha pod koniec, dzieje się i teraz. I to już na 14 odcinku, szybko się pieniążki kończą :D A szkoda, bo porządnie zrobiona dwunastoodcinkówka mogłaby rozpisać historię na kolejne 2‑3 sezony. A tak pozostanie upchnięty, fragmentaryczny potworek, którego da się obejrzeć, ale który poza gigantycznym spalonym potencjałem pozostawi na moje spory niesmak. Tak czy owak, będę oglądał do końca, bo wydarzenia są ciekawe.
Kamen
17.04.2018 19:28 Re: ep. 14
To jest LN.
LN = upchać ile się da, żeby anime szybko nadrobiło książki.
Mam wrażenie, że ostatnie dwa odcinki strasznie mocno gnały na przód i pominięto sporo materiału, no ale cóż.
Tak poza tym dobry epizod – fajna kliknij: ukryte bitwa, sporo akcji i ciekawie się oglądało, nie licząc kliknij: ukryte końca walki, gdzie czarownica castowała meteor(czy cokolwiek to było) i taki bohomaz: [link] był tylko jednym z wielu. Wiem, że animacja była o wiele bardziej dynamiczna przez ten krótki moment ale nie jestem pewien, czy było warto kończyć z tak wieloma uproszczeniami.
Anyway, teraz Theo może siać postrach na dzielni :3
Trochę się już tych odcinków ukazało, wiec było co nadrabiać. kliknij: ukryte No i widzę, że Milza do walki z Artuk flotę sprowadził. Choć pewnie jakby przypłynął sam w kajaku to i tak by mu nie dali rady. Autorzy podziękowali już za współprace Villarowi i jego Margaret. Cóż pewnie tylko po to by wreszcie w jego miejsce mógł w końcu wskoczyć Theo. Choć raczej się szybko na to nie zanosi. Sam Villar, który sprawiał wrażenia gościa rozsądnego i na wszystko przygotowanego dał się zaskoczyć.
Dalej tam Theo pogadał sobie z Marrie i nic z tego nie wynikało, a potem wrócił na swoje ziemie i spotkał dawną koleżankę. Za długo nad tą nową postacią się nie musiałem zastanawiać, bo ją kurde dość szybko jakiś Salvador pchnął nożem. Teraz będą walki Theo z rodzinką Rossini – w której to chyba tylko jeden z synów głowy rodu nie wydaje się być głupi. Ogólnie fajne jest Grancrest Senki, zawsze się tam coś dzieje i seria dzięki temu nie nudzi. Szkoda tylko, ze nawalili już w niej tyle postaci, które za wiele tam nie wnoszą.
A
dsas
7.04.2018 02:25
To naprawdę jest kawałek niezłej historii. Scenariusz nie najlepszy ale założenia, sam szkielet projektu, dobry. Niestety wszystko kładą bohaterowie a właściwie nasz protagonista. Tej opowieści potrzebny był strateg a nie kluchowata ciamajda zapatrzona w etos rycerski.
I nagle, kiedy Marinne i Alexis (i Mirza…) znikają z pola widzenia, wszystko staje się takie lepsze i ciekawsze! I naprawdę ciekawi mnie ten wątek wyzwolenia rodzinnej ziemi Theo. I nowy opening jest taaaki udany!!
kliknij: ukryte I ten death flag lol. To było taaakie oczywiste, że poprzednia dziewczyna musi odejść. Ale i tak, dobrze to zrobili.
A
Kamen
6.04.2018 19:57 ep 13
Nowy opening daje czadu. Świetna piosenka i przyjemna animacja. Przy okazji dowiadujemy się, w jakim kierunku podąży teraz seria.
A
Kamen
3.04.2018 21:57 dobre to
Podejrzewam, że niskie notki wynikają z kiepskiego startu i dziur fabularnych. Tymczasem im dalej, tym lepiej. Teraz nawet się cieszę, że to ma 24 odcinki.
Saarverok
3.04.2018 22:22 Re: dobre to
W zasadzie oglądając odcinek podsumowujący (11,5) to mało co dziur fabularnych naliczyłem. Natomiast twórcy rzucili na początku taką terminologią, że można się było pogubić.
A
Weiter
31.03.2018 02:31 Drop
Poleciał drop po 1 odcinku. Błędnie, bo okazuje się, że seria ma potencjał, a odcinki gdzieś 7‑11 były solidne. Zdecydowanie lepiej oceniam tą serie niż arslan senki. Przynajmniej potrafią zabić postać jeśli jest taka potrzeba.
Choć oczywiście zdarzają się głupoty jak wystawianie się pewnej pani na grad strzał, ale tutaj istnieje magia.
Btw nie wiem czemu, ale ognisty mag skojarzył mi się z Jean Grey po przemianie w feniksa :D
A
Saarverok
19.03.2018 21:33
Mały update – doszedłem do 9 odcinka, nie wiedziałem na początku, o co chodziło z tą sceną fanserwisową. Ok, już wiem. Nasza Marynia nieźle namieszała. O ile jej motywy dla mnie są niejasne, bo hej – mogła nie iść tą drogą, to plus dla anime za dosyć poważne potraktowanie tematu polityki i strategii. Na początku myślałem, że będzie to wesoła historyjka o czarodziejce i walecznym rycerzyku, a tu mamy próbę anime dla starszej widowni. Gdyby poprawić parę elementów, wyszłaby naprawdę perełka. A tak dostajemy ociosany kamyk. Fabuła się klei średnio. Wiemy, że są Pieczęcie czy tam Herby i jest era Chaosu i trzeba zgromadzić jak Pokemony wszystkie, by się podziało dobrze. Pomijając lichy wstępniak – liczę teraz na mocne rozkręcenie akcji, bo jak na 24 odcinki może się jeszcze parę fajnych rzeczy wydarzyć. Na przykład to, że kliknij: ukryte Marine umrze, Milza umrze w pojedynku z Theo, coś się pewnie z Silucą stanie, Unia wygra, będzie Wielki Zły i w ogóle fajerwerki. Ale to tylko moje przypuszczenia :)
Zatem podsumowując:
U mnie seria po akcji z 9 odcinka ma jakieś 6,5/10. Marynia wykorzystała najstarszą broń ludzkości do tworzenia sojuszy, o co bym twórców anime nie podejrzewał – szacun. Tak samo Theo jak się okazało nie jest aż tak nędzny jak mi się wydawało. Nie podoba mi się spłycenie roli Siluci – liczyłem na to, że w końcu zostanie podana kobieca postać z mocnym charakterem, niestety się zawiodłem. Jej rola to obecnie doradczyni, której nikt nie słucha, bo wszyscy wiedzą lepiej, a do tego kliknij: ukryte jest ukochaną głównego bohatera, który ma zanik osobowości. Natomiast jesteśmy dopiero na półmetku z odcinkami, jeszcze coś może się wydarzyć, co odwróci losy tej smutnej historii. Widać, że twórcy mieli jakiś ciekawy zamysł i kibicuję im, żeby nie utonęli w morzu infantylności.
Wreszcie ktoś kto ma podobne odczucia jak ja! Seria ma tendencję zwyżkową, uważam że akcja z Villarem daję nadzieję, że seria jeszcze bardziej się rozkręci.
Tak jak ty uważam, że twórcy mają pomysł na te serię, żeby tylko tego nie sknocili.
A
:/
18.03.2018 16:35
Grafika która wielu przeszkadza wcale nie jest taka zła. Gorzej z fabułą, zdecydowanie najsłabszym punktem tego anime… i z odcinka na odcinek jest coraz gorzej :/ Chociaż po idiotycznej fanserwisowej scenie z 9 epka, już mnie chyba nic nie zdziwi :/ Można oglądać dla scenek batalistycznych i akcji typu: dzielny‑bohater‑sam‑pokonuje‑całe‑wojsko‑albo‑przynajmniej‑próbuje. Jeśli ktoś szuka logiki, ostrzegam – grozi waleniem głową w monitor.
Saarverok
18.03.2018 21:13
Sens i logika tutaj, delikatnie mówiąc, ssie. Ale jak przestałem na piątym odcinku po kliknij: ukryte bohaterskiej, rytualnej i aktorsko zagranej scenie śmierci Królowej Wilkołaków, tak teraz oglądam ze wszystkimi „ale”, podśmieszkując od czasu do czasu i jako dobry kabaret – seria się sprawdza :D
Nawet mi się to podoba, może dlatego, ze anime przypomina mi trochę gry z serii Suikodenow. Tam tez główny bohater zaczynał od zera, a potem zdobywał coraz więcej przyjaciół, wchodził w rożne sojusze, stawał się zdobywcą itp. W sumie nawet jest też tam taki „Neclord”(w Suikodenach starożytny wampir, który robił za przeciwnika) w tej serii. Co do historii miłosnej Alexisa z Marinne, kliknij: ukryte to widzę że to coś rodem z Romea I Julii – tylko, że w tym przypadku to Julia jest bardziej waleczniejsza i odważniejsza od Romea. Nawet co mnie rozwaliło, gdy poznawało się ich historie to Marinne powaliła gościa, który Alexisa pobił. W pocałunkach to ona jest bardziej odważniejsza i je rozpoczyna. Jeszcze na koniec powiedziała mu, żeby czekał na nią, bo wymyśli sposób by po niego przyjść – to powinno być chyba trochę wszystko na odwrót ;p. Nie wiem też co ona w nim widzi. Co prawda Alexis wyrwał ją na swoją poezje, ale on w tej swojej szlachetności, dobroci jest tak przerażający, że się zastanawiam, czy to nie jakiś proces autodestrukcji w jego wykonaniu? Może dlatego Marinne chce się z nim związać by go od tej samozagłady uchronić?;p Wszystko ich rożni, po zamachu na ojca Marinne Arcyksięcia Ferdynaaa… tfuu Kreische, Marinne stara się sprostać roli jaka jej w wyniku tego przypadła. Alexis natomiast sprawia wrażenia jakby się chciał od tych wszystkich obowiązków wymigać. Po 9 odcinku sytuacja jeszcze bardziej zagmatwała, więc się zastanawiam co dalej z nimi będzie.
Kurcze podoba mi się to. Może nie jest to jakieś super dzieło, ale fabuła jest ciekawa, potrafi wciągnąć.
W odcinku 9, o dziwo, mieliśmy obustronną kliknij: ukryte deklarację miłości pomiędzy głównymi bohaterami, co mimo wszystko nie zdarza się tak często, zwłaszcza na tak wczesnym etapie anime. Z drugiej strony mamy zdeterminowaną Marrine, która pokazuje że nie cofnie się przed niczym by osiągnąć swoje cele. Przyznam szczerze, że scena „zawarcia” sojuszu mnie zaskoczyła swoja śmiałością. No i trzeba przyznać, że kliknij: ukryte Milza to jednak perfidny typ. Swoja drogą mamy ciekawy zabieg w ostatnich dwóch odcinkach, otóż fabuła niekoniecznie skupia się na dwójce naszych głównych bohaterów…
Moim zdaniem, nawet jeśli fabuła nie do końca trzyma się kupy tu i tam, mamy tu do czynienia z dojrzałą serią i to mi się chyba najbardziej w niej podoba.
Mam w sumie podobne odczucia. Szkoda, że seria traci mnóstwo na galopującym tempie i dziwnym zwalnianiu na niektórych scenach. Gdyby to wszystko było o wiele bardziej obudowane, rozbudowane, przedstawione i uzasadnione… byłoby naprawdę wow. A tak to jest taka trochę ostra jazda bez trzymanki nagle hahahah.
W ogóle ten zgrzyt zębów jakiejś połowy widowni, która jakoś nie odpadła do tej pory po tej jednej scenie… ( ´・◡・`)
Co do Siluci i Theo kliknij: ukryte niby to takie zaskakujące nie było,
a z drugiej strony jednak zabrakło trochę wg mnie więcej przesłanek, więcej skupienia się na nich wcześniej, drobnych zapowiedzi… Aczkolwiek doceniam, że jak już dostali swoje 5 minut, to postarali się na chybcika sklecić klimat i dosyć jasno przedstawili swoje uczucia.
No a co do ostatniej sceny… kliknij: ukryte Hej, ona wprawdzie była cała fanserwiśna i tak jak ją matka urodziła, ale on został w gaciach!
Co to ma być ja się pytam! A tak serio, to zwykle jednak nawet jak do takich układów dochodzi, to gdzieś za kuluarami opowieści… nie rozumiem czemu przy najwyraźniej ograniczonym mocno czasie postanowili poświęcić tak dużo czasu scenie „seksu za korzyści”, ni to specjalnie ważne dla fabuły, by nam to pokazać, ni to nie wiem, ukazać desperację księżniczki? Zmanipulować emocjami tak, by znienawidzić kolesia? No cóż… I wciąż ogromnie mi brak przedstawienia czemuż w ogóle księżniczka kompletnie odwróciła się od dążenia do tego, by pokojowo wszystko rozwiązać i wrócić do opcji bycia z Alexisem. No, nie rozumiem tego, a bez tego i jej wszelkie działania zaprzeczające temu są z tyłka.
1. Jeśli chodzi o tempo to mi w sumie pasuje. Dużo się dzieje i nie ma przestojów.
2. Co do kliknij: ukryte romansu protagonistów. Nie no, były przesłanki. Bardziej byłem zaskoczony postawą Theo, okazał się jednak bardziej ogarnięty (w sensie zauważył „sygnały”).
3. Moim zdaniem ostatnia scena odc. 9 była bardzo ważna. W poprzednim odcinku poznajemy historię kliknij: ukryte książąt i ich romansu. Zauważ, że uczucie między nimi wciąż było silne, nawet pomimo obecnej sytuacji gdy są po przeciwnej stronie barykady. Scena kliknij: ukryte seksu pokazuje determinację Marinne. Żeby osiągnąć swój końcowy cel, potrzebowała silnego sojusznika. Był to jej kliknij: ukryte „pierwszy raz”, który być może chciała przeżyć z Alexisem, swym bądź co bądź ukochanym. Poświęciła więc własne szczęście aby osiągnąć nadrzędny cel. Cała scena jest mocno emocjonalna, Marinne pokazuje, że kliknij: ukryte Milza jej nie posiadł, tylko „zawarł sojusz”. Pokazuje też jak kliknij: ukryte perfidnym człowiekiem jest Milza. On doskonale wiedział jakie uczucie łączy Marinne z Alexisem, a on zniszczył jaką część tego. Właśnie ta scena pokazała mi, że ta seria nie jest jakąś głupotką, tylko celuje wyżej. Mam nadzieję, że faktycznie będzie miała 24 odcinki i zobaczymy zamkniętą historię…
1. Kompletnie nie czuć chemii pomiędzy Theo i Silucą. To, co pokazali nam na ekranie dotychczas skłaniałoby co najwyżej do powiązania ich w bardziej przyjacielskich stosunkach, nie miłości(Siluca czasami się zarumieniła przy komplementach ale nie było przecież nigdzie po drodze żadnych jednoznacznych przesłanek). Nie wiem jednak, czy winić tutaj autora pierwowzoru, czy reżysera, że dał ciała. To po prostu nie działa.
2. Ostatnia scena kliknij: ukryte z jednej strony wydaje się być istotna i niby ma pokazać jak wielką determinacją wykazuje się księżniczka oraz podkreśla charakter Mirzy, z drugiej mam wrażenie, że jest to trochę widzimisie autora i słabe wymuszenie fanserwisu. Rozdziewiczanie chyba nie jest popularną formą nawiązywania sojuszów.
Dla mnie na chwilę obecną kliknij: ukryte księżniczka przestała trzeźwo myśleć i progresywnie dąży do autodestrukcji. Jeśli historia ta skończy się happy endem pomiędzy Alexisem i Marrine, to będę strasznie zawiedziony. Tj. jeśli można być bardziej zawiedzionym, niż teraz -_-'
Tak poza tym odcinek 9 był trochę antyklimatyczny. kliknij: ukryte Praktycznie przez cały czas mamy zabawę w wojenki, zdobywanie ziem, dyplomację, to wszystko w tragicznym pacingu i nagle bum – przerwa na buzi buzi.
Pomijając jakiekolwiek kwestie oceny fabuły i bohaterów, schematy i erpgowe naleciałości, jedno mnie zachwyciło, biorąc pod uwagę zwyczajowe podejście anime do tematu (choć to pewnie autor oryginały odrobił lekcję). Chodzi mianowicie o taktykę walk i oblężeń oraz ich przebieg. Przecierałem oczy ze zdumienia, gdy oblegający po przedarciu się przez pierwszą bramę zostali uwięzieni przez opuszczeni krat i zasypani gradem strzał – logika i realizm! Podobnie cieszą małe szczegóły w postaci konstrukcji zamków i ich położenia – mimo niedociągnięć, to jak na anime czy nawet dowolne kino jest świetnie. Szkoda tylko tych całych „laserowych kusz”, bo to poddaje w wątpliwość sens budowania jakichkolwiek kamiennych fortyfikacji, ale czasami widowiskowość ma swoje prawa.
Inna sprawa – liczebność wojsk. Twórcy Arslan Senki powinni patrzeć i się uczyć – nawet królowie nie wysyłają tu miliona wojów na drugi milion wojów, a garnizon klasycznej twierdzy ma sensowne rozmiary.
No cóż, „laserowe kusze” to elitarna jednostka, więc umówmy się że armia pomniejszego lorda jakim jest Theo nie powinna mieć z nią szans. Potraktuj to jak maszyny oblężnicze, tyle że w tym świecie najwyraźniej w pewnym stopniu zastąpiła je magia. Jakby nie patrzeć jest to po prostu przewaga jakościowa/technologiczna jaką mieli, dlatego wygrali (poza ilościową rzecz jasna).
Moim zdaniem to anime jest wogóle zgrabnie prowadzone w tym sensie. Nawet potężni bohaterowie mają tu swoje limity. Np. ta z halabardą może i jest w stanie wyciąć 50 chłopa, ale jak się trafi elitarna jednostka to już tak łatwo nie jest… podoba mi się jak wyważone są tu możliwości poszczególnych bohaterów, nawet tych uchodzących za najpotężniejszych.
*sorry nie z halabardą tylko włócznią (chyba), chodziło mi o Aishelę
A
Saarverok
19.01.2018 23:45
No kupa. Emocje jak na grzybach.
Nie wiem, co się A1 stało po SAO i później po świetnym na moje Grimgarze, ale mają żałośnie niską formę. Już w 3 odcinku widać niedoskonałości grafiki, wstępnie zamaskowane po pierwszym odcinku, a samo anime obraża inteligencję widza. Raszowana historia fantasy od pucybuta do milionera, nielogiczne działania bohaterów i kiełkujący, nieracjonalny romans. Dafuq? Jak chcą budować historię tego typu, niech wezmą przykład z Wikingów- tam na każdy jeden sojusz wypadały trzy zdrady. A tu wszyscy ochoczo i bez żadnego powodu oddają się w ręce jakiegoś hrabiego z przypadku i, o zgrozo, w ciągu 3 minut odcinka.
Raczej nie wina całego studia, tylko reżysera, który nie ma zbyt wielu wybitnych dzieł na koncie(wykazał się chyba tylko przy Shouwa Genroku Rakugo Shinjuu).
Materiał źródłowy zdaje się być niezły(przynajmniej od strony technicznej, kreska naprawdę niczego sobie), choć przyznam bez bicia, że nie jest to historia urzekająca w jakikolwiek sposób.
Według mnie brakuje tutaj trochę bardziej mrocznego klimatu i zgoła innego podejścia do wojaczki – bohaterowie traktują ją jak zabawę na podwórku. Dwa – seiyu zbyt „luźno” wypowiadają swoje kwestie, chyba tylko Kirito w drugoplanowej roli czarnoksiężnika rzucił mi się w oczy, reszta jest jakaś nijaka. Trzy – niezręczne wprowadzanie postaci, z całej gamy wszystkich bohaterów tylko Siluca jako tako daje radę, choć jej charakter średnio komponuje się z głosem jej seiyu i tym, co mówi.
Bitwy widzieliśmy, magię też, upuścili trochę krwi i głów, intrygi są prowadzone naprawdę słabo – nie wiem, czym ta adaptacja miałaby jeszcze nas zaskoczyć.
O Boże co za gniot. Wygląda brzydko i koślawie, CGI woła o pomstę do nieba, dizajn postaci jest ohydny, pełno jest kretyńskiego żargonu i gimmicków żywcem wyjętych z jakichś erpegów, walą ekspozycją na lewo i prawo bez ładu i składu… Koszmarnie jest to wtórne, nie ma w tym absolutnie nic ciekawego.
Lodoss też nie był wyśmienicie oryginalny, wręcz przeciwnie. Jednak tam czuło się, że ogląda się prawdziwych ludzi w prawdziwym świecie. Tutaj mam wrażenie, że oglądam let's play z jakiegoś kijowego erpega. Dno.
Grafa momentami kuleje, ale czepiasz się fantasy, że pluje żargonami z RPG‑ów? Chyba o to tutaj chodzi co nie? Zawsze musi być ten „zły”, świat musi operować na bazie jakiejś magii, a bohaterowie muszą być przerysowani. To jest właśnie high fantasy. Problemem gatunku jest też to, że nie da się wymyślić tu za wiele jeśli chodzi o konstrukcje świata, historia może wyróżnić się detalami, jak nieoczekiwane zwroty akcji czy drugie dno (choć o to zwykle ciężko).
Prawdziwi ludzie w prawdziwym świecie – nie bardzo wiem o co ci tu chodzi. Znaczy chyba wiem, ale wdg mnie oczekujesz za wiele, w tego typu historiach rozbudowa postaci schodzi na dalszy plan (stety, niestety?), bo zwykle za dużo się dzieje. Zresztą to był dopiero pierwszy odcinek, muszą zmieścić w nim jak najwięcej. Więc jeśli będzie „rozwój” postaci to dopiero w następnych odcinkach…
Ale dobra nie czepiam się bo jak komuś coś się nie podoba, to nie powinien się z daną serią męczyć… zwłaszcza, że chyba nie jesteś fanem RPG?
No właśnie nie, high fantasy nie wymaga żadnej z rzeczy, które wymieniłeś (no oprócz tej magii), a już na pewno nie przenoszenia języka biednych erpegów (z niemal żywcem przekalkowanym sposobem info‑dumpowania i terminologią) do świata przedstawionego. Tolkien jest tu najlepszym kontrargumentem, ale można też przytoczyć Jacka Vance'a czy Stevena Eriksona. To o czym piszesz to raczej domena poślednich historyjek wymyślanych na kolanie już od lat osiemdziesiątych, które dobrze się sprzedają, ale nic w zasadzie sobą nie oferują.
Znowu, Twój argument sprowadza się do „jest tak, bo tak musi być, to przecież high fantasy” i znowu odpowiem tak samo – wcale nie.
A co do erpegów to jestem wielkim fanem, w zasadzie jedyne gry, w które w życiu grałem to erpegi i erteesy i to od czasów spolonizowania Baldura i Warcrafta 2 kupionego na bazarku.
Tak, tak, ja mówię o takim tradycyjnym High Fantasy, schematycznym, jak to ładnie nazwałeś „pisanym na kolanie”. Dobro i zło, czerń i biel. Wyidealizowani bohaterowie itd. Wymaga jeśli mówimy o tym sztampowym. To że wyewoluowało na przestrzeni lat to jedno, a to, że Tolkien to klasa sama w sobie to drugie. Nie nie mówimy tu o takim epic high fantasy. W skrócie, mamy do czego porównywać.
To jest jednak light novel, ma być łatwo przyswajalna. Ja się po prostu dziwię twojemu ostrej krytyce. Za ostrej wdg mnie.
Ale wiesz możemy się tak dyskutować bez końca, ty będziesz mi udowadniał, że mam za niskie wymagania odnośnie tego typu anime (pewnie i słusznie), a ja będę udowadniał, że dla mnie takie coś jest o wiele lepsze niż przeładowane japońszczyzną pseudo‑fantasy anime. Znajomi mi mówili to dlaczego oglądasz fantasy w wersji japońskiej, przecież wiadomo, że mają swoje odchyły. Mają, ale uważam też że potrafią robić fajne serie inspirowane 'zachodnim' fantasy.
Koogie
6.01.2018 14:15
Tak się wtrącę. Serii nie mam zamiaru oglądać, więc nie wiem jak to tutaj z nią jest. Lecz używanie terminologii RPG‑owej w serii czystego fantasy to jest raczej oznaka niskiej jakości serii.
Nie jestem specjalnie zachwycony po pierwszym odcinku. Zapowiada się co najwyżej przeciętna przygodówka fantasy. Z jednej strony dobrze, że nie trzeba zawyżać swoich oczekiwań – z drugiej, przeciętnych fantasy jest naprawdę sporo i nie wiem, czy jest sens i dokładać następną do listy.
Kreska niczego sobie, bohaterowie trochę bardziej „ogarnięci”, niż normalnie w tego typu seriach i antagoniści(póki co) słabi do bólu. Sceny walk przycięte i nie ma zbyt wielkiej dynamiki(zwłaszcza zapadł mi w pamięci kadr kliknij: ukryte zacięcia w ramię Theo – wyglądało to, jakby jego przeciwnik chciał faktycznie go lekko naciąć, a nie walczył z nim na poważnie – takich kwiatków było więcej).
Nie spisuję na straty ale też nie będę dopingował następnym odcinkom.
Anime jest dokładnie tym czego się spodziewałem: high fantasy (przynajmniej tak się wydaje na pierwszy rzut oka). Na początku mamy już koknretnie nakreślony świat: chaos jako „zła siła” ale też źródło mocy dla magów (? – zapewne też „korumpuje”) i konflikt dwóch potęg i walkę o wpływy między lordami. Mamy też trochę rpg‑owatą idee crestów, które pełnią rolę określającą status danej osoby i dającą jej moce. Mamy też demony (i olbrzymie pająki :P). Czyli to co najbardziej lubię: japońskie fanatasy w stylu zachodnim. Zobaczymy czy historia rozwinie się w coś nie sztampowego, ale sztampowe nie jest dla mnie wcale złe. Wolę solidnie zrealizowane, poważniejsze fantasy niż fantasy z nadmierną ilością durnot typu fanserwis czy irytujący bohaterowie. Mam także nadzieję, że seria nie zepsuje się w trakcie tak jak dobrze zapowiadające się, ale ostatecznie przekombinowane z racji swego pochodzenia od gry Granblue Fantasy (gdzie w ostatnim odcinku wrzucono nam multum postaci z tego uniwersum). Liczę na rozwój relacji bohaterów i przede wszystkim zamknietą historię, choć tu niestety będzie pewnie mamy problem, bo historia jest wciąż wychodzącą light novel. Ech…
Przynajmniej bohaterowie wydają się sympatyczni, zwłaszcza Pani Siluca. Ten cały Theo wydaje się trochę zbyt spolegliwy, ale zobaczymy gdzie się to dalej rozwinie. Może to taki typ, jak to mówią, „go with the flow”? Grafika momentami kuleje ale i tak wydaje się na solidnym poziomie jak na serię TV.
Sorry za błędy stylistyczne, pisałem będąc trochę zmęczony…
A
Saarverok
5.01.2018 20:11 Pierwsze wrażenia
Kolejne anime fantasy, ale tu bardzo miłe zaskoczenie – MC to kobieta, a nie jakiś rozmemłany nerd który zginął w poprzednim świecie. Co jeszcze lepsze – Siluca (bo tak się nasza heroina nazywa) wydaje się być we miarę ogarnięta, mi od razu przypadła do gustu. Jest tylko jeden problem – po animacjach widać, że raczej będzie biednie, sceny są mega statyczne. No nic, czekam na więcej :)
A tak, słów kilka odnośnie całości:
MC – Theo był tak nijaki, że serce bolało. Nie miał sobą nic do zaprezentowania. No, może pod koniec dostał bardziej marsowe oblicze i czerwoną pelerynę, ale to i tak nie wystarczyło na moje. Siluca na początku jeszcze rokowała dobrze, ale potem jej się klepki poprzestawiały i kliknij: ukryte się zakochała w Theo, no nędza. Już Marynia i Milza do pewnego momentu byli znacznie lepsi.
Grafika – gdzieś w okolicach czwartego odcinka po coraz bardziej statycznych scenach walki podejrzewałem, że to nie będzie delikatnie mówiąc najmocniejsza strona tego anime. Ale jak kliknij: ukryte czarna wiedźma strzeliła fireballem, który przypominał autystycznego klopsa, to aż płakałem z bólu. Serio A‑1, proszę nie podejmować się animowania, jeśli chcecie ludziom wyrządzić krzywdę.
Dźwięk – mam na myśli i muzykę, i udźwiękowienie – muzyka w miarę się ratuje, dźwięk natomiast pogrąża. Strasznie wiele wydaje się jakoś tak… przesterowanych? Niby miało to podejrzewam spotęgować ich monumentalność, ale w odbiorze zadziałało podobnie jak Autotune.
No i fabuła… co tu dużo mówić, mogło być ciekawie, wyszło jak zwykle. Sklecona i pocięta nowelka, niby dociągnięta do końca, ale szczerze? Ja po takiej „reklamie” bym jej nie kupił. Był tam całkiem fajny świat przedstawiony z mniej więcej oddanymi realiami średniowiecznej Europy, ale zamiast skupić się na tym, to wrzucili mnóstwo totalnie niepotrzebnych bohaterów, niektórych na 1‑2 odcinki, innych tak po to, by byli i chyba nie spełniali żadnej większej roli. A tzw. „Główny Zły” i w ogóle ostatnie dwa odcinki? Co to miało być? Beznadzieja. Można by długo wypisywać i punktować serię za nieudolność, ale chyba już dość się oberwało.
Ode mnie 4/10 tylko dlatego, że obejrzałem do końca. A tak to szczerze nie polecam, strata czasu, jest dużo fajniejszych serii.
Nie wiem, czy kiedykolwiek Grancrest Senki aspirował to czegoś bardziej ambitnego, niż przeciętne fantasy ale zwłaszcza końcówka serii daje do zrozumienia, że jej miejsce zawsze było obok innych pozycji, o których bardzo szybko się zapomina.
Na koniec to po prostu kilka fajnych, dynamicznych bitew, przeciętny setting fantasy, nijaki mc pozostający w cieniu czarownicy z charakterkiem i podwórkowe zabawy w wojenki.
5/10, na więcej nie zasługuje.
kliknij: ukryte O Alexis ruszył na wojnę. Zakładam, że jego wojacy potajemnie ze sobą pewnie debatowali czy jadą rzeczywiście wojować, czy tez może na jakieś spotkania autorskie z fanami poezji Alexsisa. Potem bitwa morska! Kwiat wikingów wystrzelany z szalup spuszczonych na wodę. Ogólnie w tej bitwie Alexis górą i w sumie go pochwale. Bo ja na tym pokładzie całym umazanym we krwi pewnie bym się z 10‑razy wywalił. Dalej ostateczne starcie(na lądzie) Theo z Marrine, która wyciągnęła w tej bitwie ostatniego asa z rękawa – jakiegoś wielkiego nosorożca, aż mi się film 300 Spartan przypomniał. Nosorożec ogólnie i tak za bardzo nie pomógł, bo akurat musiał się wpierdzielić w jedyną dziurę którą akurat wojska Theo wykopało. Potem do bitwy się przyłącza Alexis i Marrine widząc swojego ukochanego postanawia pisząc po sportowemu wziąć czas. Dochodzi do spotkania wszystkich możnych i w końcu następuje pojednanie Marrine z Alexisem zakończone zapewnieniem, że oboje jeszcze raz spróbują wziąć ślub – Marrine to się zresztą nie dziwie, że uległa Alexsioswi bo każda by tak zrobiła. W sumie to sam bym się na niego rzucił.
Ogólnie ten wątek kampanii zakończony teraz wszyscy będą pewnie tłuc magów i chaos. Cały czas mam nadzieje, ze ta Priscilla okaże się być jakimś demonem ;p
A tak abstrahując, chciałbym zrecenzować 20 odcinek, ale nie wiem, od czego zacząć. Naprawdę, słów mi brak. Może stwierdzenie, że oczy krwawiły, a usta się śmiały by wystarczyło. Ale nieeee, takim humorkiem po obejrzeniu tego dzieua trzeba się podzielić!
Zacznijmy od prostej matematyki. Dawniej wspomniałem, kliknij: ukryte że Theo i Lassic mieli suma sumarum 80k wojska przeciwko Milzie. Nawet jakby Milza był kocurem i by spowodował swoimi ludzikami straty wynoszące 50% (co by oznaczało, że każdy z jego ludzi zabił co najmniej 4‑5 ludzi Theo i Lassica, a jeszcze część łachmaniarzy się poddała), to i tak robią takie: „ojej, Marrine ma 40k ludzi, co my zrobimy? Musimy wytrzymać z naszymi 40k+ ludźmi do przybycia Malarza Alexisa, bo raczej rody my nie domy!”. No poezja proszę Państwa. A nawet nie przeszliśmy do trzeciej minuty.
Następny rozdział recenzji odcinka nazwę „Pędzący Nosorożec” (HUGE SPOILER!). To było niesamowite, bo kolega wspomniał, że kliknij: ukryte faktycznie ciamajda wpadł w jedyną wykopaną dziurę na polu bitwy. W zasadzie kij go wie, skąd się ta dziura wzięła, bo skoro mieli jednego takiego drania na stanie, to było takie nawet nie fifty‑fifty, a jakieś ninety‑to‑ten, że taki event się na battlefieldzie pojawi. Ale Theo człek zapobiegawczy, na wszelki wypadek se dziuru pier*yknie, why not. Już pominę szybkostrzelność nosorożych łuczników, którzy zawstydziliby nazistowskich cekaemistów z WWII. W ogóle tych strzał dużo lata, a wszyscy spokojnie konwersują jakby ich letni deszczyk miział.
I teraz czas na kocie ruchy. Najpierw się dowiadujemy, że kliknij: ukryte wikingowa ruda paskuda ma jeszcze ryżego brata z tym samym zadziornym uśmieszkiem i właśnie płyną w jakieś 20 okrętów na jeden zakotwiczony na rzece by wspomóc Marynię. I to jest smutne, bo Wikingowie widać, że do pływania się nadają, a usilnie ich w całej serii na te statki pchali. Jakieś nygusy ich obsiadły i wybuchły zanim w ogóle do naszej świadomości dotarł fakt, że ryży książ w ogóle istniał. W zasadzie spisał się w tej całej wojnie gorzej niż jego siostra i ojciec razem wzięci. Aha, miało być o kocich ruchach – pomijając tę minutę, którą streściłem, kliknij: ukryte zobaczcie jak te armie się gibają – nigdy nie widziałem piechoty biegającej tak szybko jak rumaki w galopie, a te węże nagrywane z drona to wyglądały jak rozgrzebane mrowisko. Tylko o dziwo technicznie jednostki, które powinny poruszać się wolniej, poruszały się szybciej. Brakuje mi na to porównania, bo po prostu nigdy wcześniej czegoś takiego nie widziałem.
Cytując pewną piosenkę piosenkę – STOP! TERAZ WĘGORZ! (18+ tekst owej, przestrzegam). Nagle urwana scena, kliknij: ukryte trzech mnichów wali fireballa i się okazuje, że Siluca machnięciem kija obala narody. I przy okazji rani moje oczy tanią animacją. Amazing. Jakbyście gubili pace, to jesteśmy około 10 minuty (serio, 9:30, ale zaokrąglajmy w górę).
W kolejną minutę atakuje nas tona kamieni i wizualnych doświadczeń (serio, te pierwsze są ważniejsze dla fabuły). kliknij: ukryte Irwin i dwie siostry wilki wkraczają do akcji, poruszając się jak shinobi z Konohagakure. Serio, kto normalny tak biega? Przecież to niewygodne, nawet kiedyś próbowałem. Potem następuje seria chaotycznych zdarzeń – Theo uzyskuje bilokację, walcząc z wrogiem i jednocześnie łapiąc półprzytomną Silucę. Następnie przybywa Aleks, który wstrzymuje rozlew krwi. Już myślę, że karuzela śmiechu ma się ku końcowi. A to niestety dopiero początek…
Traktat pokojowy. kliknij: ukryte No Marynia, nasza Córa Koryntu, ma rezolucję niewytresowanego, krnąbrnego psiaka, wystarczy ją trochę po głowie pogłaskać i już jest grzeczna. Alexis Malarz daje jej różę w postaci swojego wojska (ile oni musieli ćwiczyć te jego fanaberie, by tak ładnie się ustawić! Wyobrażacie sobie żołdaka, który idzie na wojaczkę by wroga bić i dziewki chędożyć, a tu jego pan mówi: „różę mi pie**olnij!”, no poezja!), to od razu Marynia miękkie nogi ma. Takie flash moby to tylko w Hollywood grali. Wystarczy dziesięć pierwszych słów, pięć pierwszych gestów i już wiem, że Aleks to samiec alfa. Marynia się zdobywa na moment szczerości, ale Aleks jest pewien, gdzie chce geny usadzić i zbija jej argumentację jak wytrawny handlarz dywanami. Jeszcze ma swojego wingmana Theo – który prezentuje swoją samicę – co całkowicie odbiera (nie)winnej ofierze wolę walki. Przy okazji mina ojca Siluci – takie „meh, wy**bane w curkę” – bezcenna. Przy czym następuje nocny spacer i jestem w ogóle rozbity. „E, ziomek, zara se dygniemy El Grande Cresto, to weź se emperorem zostań!” Brak ku temu jakikolwiek racjonalnych przesłanek, no ale jedziemy po całości z rewolucją, YOLOOOOOO!
Na ostatnią scenę pozwolę sobie spuścić kurtynę miłosierdzia.
Podsumowując odcinek – noooo, wywołał we mnie pewne emocje, nie powiem. Czy negatywne, czy pozytywne – oceńcie sami. Ja idę wymienić opatrunek na nos, którym pie****nąłem w klawiaturę przy jednej ze scen. No i okład herbaciany na oczy. Za dwa dni It'll be 'kay.
1) Co jest akurat zrozumiałe bała się cholernie, że jej książę może wtedy zginać
2) Wiedziała dobrze, że jak już stanie oko w oko z obiektem swoich westchnień na polu bitwy, to nie będzie mogła kontynuować swojej walki. Więc jego pojawienie w tej bitwie oznaczał definitywny koniec jej kampanii – co tak się tez ostatecznie stało. Zresztą widać było jak emocjonalne na niego reaguje. Jego ciepłe słowa i elementy „choreografii” wystarczyły ;p. Z tym, że uległa to ja akurat jakiegoś większego problemu nie maiałem. Marrine od samego początku nie chciała by Alexsis wtrącił się do tej całej wojny z dwóch powodów.
ep 20
Czyli jednak akcja przechodzi na wojnę z magami.
Odcinek 19
To było fatalne! Ten odcinek chyba w założeniu miał być „showcasem” Alexisa, ale wyszła z tego jakaś komedia. Żałosny, koszmarny poziom grafiki, groteskowa akcja, wszechobecna tandeta (mimo, że seria nie grzeszy dopracowaniem). I jeszcze ten głos króla Nord (tak fatalnie dobranego seiyuu już dawno nie słyszałem). Na litość boską, ten wybryk animacji chyba stanie się jakimś memem. Nie serio, co to było?
Chyba wolałbym nie widzieć tego odcinka, bo zepsuł mi obraz całości. Nie wiem czy oni tak na serio, czy nie…
Re: Odcinek 19
W ogóle sam fakt, że typ szedł przed siebie jak terminator to niezły facepalm.
Re: Odcinek 19
Re: Odcinek 19
No nic, to teraz szybko będzie ślub Marrine z Alexsisem, a zaraz potem wszyscy razem pokonują chaos i kuniec.
Wątpię. Marrine jest zbyt dumna i już od jakiegoś czasu kliknij: ukryte dąży do autodestrukcji. Prawdopodobnie skończy się jej śmiercią, książę się zapłacze, Theo i Siluca powiedzą „no trudno, trzeba iść na przód” i ponownie spróbują zakopać topór wojenny pomiędzy unią i sojuszem.
Chyba, że po drodze wyjdzie, że kliknij: ukryte Magowie narobili gnoju na samym początku i wtedy faktycznie może wyjść „połączenie sił i happy end”. Tylko Marrine już z przebiegiem :)
No i masz racje, bo mnie cały ten ich pojedynek przypominał trochę ten ostatni jaki Theo stoczył z jednym z synów Rossiniego. No i całą tą szermierkę w wykonaniu Milzy można określić jako „waść machasz jak cepem”. Milza był interesująca postacią która niestety dzięki autorom w ostatniej fazie swoich występów w Grancrest Senki wszedł w jakiś proces degradacji. No i na końcu Theo go po prostu odhaczył i jest teraz super bossem.
16
Re: 16
Ostatnio mamy w niektórych seriach potęgę miłości, to w tej dla odmiany dostaliśmy potęgę nagości.
Re: 16
Swoją drogą co do tej wiedzmy co przegrała to nie rozumiem po kija ona się tam do walki z Theo pchała? No chyba, że chodziło o to by te dwie wilcze bliźniaczki coś pokazały, bo do tej pory w tej serii nic praktycznie sobą nie wnosiły. No nic wiedźma znikła… W sumie to brakuje mi w tej serii kogoś takiego jak Karla z Record of Lodoss War.
Dalej tam u Mirzy, jemu chyba za bardzo we własnej kampanii nie idzie, bo widzę jak mu ciśnienie skacze. Doradca co się cały czas przed nim płaszczy doradza mu mam wrażenie jakieś same oczywistości. Potem Mirza ma spotkanie z księżniczką i podobają mi się jego dialogi między nimi. Są wobec siebie uprzejmi i chyba Marrine jest jedyną osobą przed którą Mirza jest się w stanie się przyznać do błędów i nawet za nie przeprosić. Szkoda, ze parą nie są bo byłoby to nawet ciekawe ;p. No i mam jeszcze cichą nadzieje, że ta cała Priscilla okaże się później agentem chaosu.
ep. 14
Re: ep. 14
LN = upchać ile się da, żeby anime szybko nadrobiło książki.
Re: ep. 14
ep 14
Tak poza tym dobry epizod – fajna kliknij: ukryte bitwa, sporo akcji i ciekawie się oglądało, nie licząc kliknij: ukryte końca walki, gdzie czarownica castowała meteor(czy cokolwiek to było) i taki bohomaz: [link] był tylko jednym z wielu. Wiem, że animacja była o wiele bardziej dynamiczna przez ten krótki moment ale nie jestem pewien, czy było warto kończyć z tak wieloma uproszczeniami.
Anyway, teraz Theo może siać postrach na dzielni :3
Dalej tam Theo pogadał sobie z Marrie i nic z tego nie wynikało, a potem wrócił na swoje ziemie i spotkał dawną koleżankę. Za długo nad tą nową postacią się nie musiałem zastanawiać, bo ją kurde dość szybko jakiś Salvador pchnął nożem. Teraz będą walki Theo z rodzinką Rossini – w której to chyba tylko jeden z synów głowy rodu nie wydaje się być głupi. Ogólnie fajne jest Grancrest Senki, zawsze się tam coś dzieje i seria dzięki temu nie nudzi. Szkoda tylko, ze nawalili już w niej tyle postaci, które za wiele tam nie wnoszą.
I połowa serii!~
kliknij: ukryte I ten death flag lol. To było taaakie oczywiste, że poprzednia dziewczyna musi odejść. Ale i tak, dobrze to zrobili.
ep 13
dobre to
Re: dobre to
Drop
Choć oczywiście zdarzają się głupoty jak wystawianie się pewnej pani na grad strzał, ale tutaj istnieje magia.
Btw nie wiem czemu, ale ognisty mag skojarzył mi się z Jean Grey po przemianie w feniksa :D
Zatem podsumowując:
U mnie seria po akcji z 9 odcinka ma jakieś 6,5/10. Marynia wykorzystała najstarszą broń ludzkości do tworzenia sojuszy, o co bym twórców anime nie podejrzewał – szacun. Tak samo Theo jak się okazało nie jest aż tak nędzny jak mi się wydawało. Nie podoba mi się spłycenie roli Siluci – liczyłem na to, że w końcu zostanie podana kobieca postać z mocnym charakterem, niestety się zawiodłem. Jej rola to obecnie doradczyni, której nikt nie słucha, bo wszyscy wiedzą lepiej, a do tego kliknij: ukryte jest ukochaną głównego bohatera, który ma zanik osobowości. Natomiast jesteśmy dopiero na półmetku z odcinkami, jeszcze coś może się wydarzyć, co odwróci losy tej smutnej historii. Widać, że twórcy mieli jakiś ciekawy zamysł i kibicuję im, żeby nie utonęli w morzu infantylności.
Tak jak ty uważam, że twórcy mają pomysł na te serię, żeby tylko tego nie sknocili.
W odcinku 9, o dziwo, mieliśmy obustronną kliknij: ukryte deklarację miłości pomiędzy głównymi bohaterami, co mimo wszystko nie zdarza się tak często, zwłaszcza na tak wczesnym etapie anime. Z drugiej strony mamy zdeterminowaną Marrine, która pokazuje że nie cofnie się przed niczym by osiągnąć swoje cele. Przyznam szczerze, że scena „zawarcia” sojuszu mnie zaskoczyła swoja śmiałością. No i trzeba przyznać, że kliknij: ukryte Milza to jednak perfidny typ. Swoja drogą mamy ciekawy zabieg w ostatnich dwóch odcinkach, otóż fabuła niekoniecznie skupia się na dwójce naszych głównych bohaterów…
Moim zdaniem, nawet jeśli fabuła nie do końca trzyma się kupy tu i tam, mamy tu do czynienia z dojrzałą serią i to mi się chyba najbardziej w niej podoba.
W ogóle ten zgrzyt zębów jakiejś połowy widowni, która jakoś nie odpadła do tej pory po tej jednej scenie… ( ´・◡・`)
Co do Siluci i Theo kliknij: ukryte niby to takie zaskakujące nie było,
a z drugiej strony jednak zabrakło trochę wg mnie więcej przesłanek, więcej skupienia się na nich wcześniej, drobnych zapowiedzi… Aczkolwiek doceniam, że jak już dostali swoje 5 minut, to postarali się na chybcika sklecić klimat i dosyć jasno przedstawili swoje uczucia.
No a co do ostatniej sceny… kliknij: ukryte Hej, ona wprawdzie była cała fanserwiśna i tak jak ją matka urodziła, ale on został w gaciach!
Co to ma być ja się pytam! A tak serio, to zwykle jednak nawet jak do takich układów dochodzi, to gdzieś za kuluarami opowieści… nie rozumiem czemu przy najwyraźniej ograniczonym mocno czasie postanowili poświęcić tak dużo czasu scenie „seksu za korzyści”, ni to specjalnie ważne dla fabuły, by nam to pokazać, ni to nie wiem, ukazać desperację księżniczki? Zmanipulować emocjami tak, by znienawidzić kolesia? No cóż…
I wciąż ogromnie mi brak przedstawienia czemuż w ogóle księżniczka kompletnie odwróciła się od dążenia do tego, by pokojowo wszystko rozwiązać i wrócić do opcji bycia z Alexisem. No, nie rozumiem tego, a bez tego i jej wszelkie działania zaprzeczające temu są z tyłka.
2. Co do kliknij: ukryte romansu protagonistów. Nie no, były przesłanki. Bardziej byłem zaskoczony postawą Theo, okazał się jednak bardziej ogarnięty (w sensie zauważył „sygnały”).
3. Moim zdaniem ostatnia scena odc. 9 była bardzo ważna. W poprzednim odcinku poznajemy historię kliknij: ukryte książąt i ich romansu. Zauważ, że uczucie między nimi wciąż było silne, nawet pomimo obecnej sytuacji gdy są po przeciwnej stronie barykady. Scena kliknij: ukryte seksu pokazuje determinację Marinne. Żeby osiągnąć swój końcowy cel, potrzebowała silnego sojusznika. Był to jej kliknij: ukryte „pierwszy raz”, który być może chciała przeżyć z Alexisem, swym bądź co bądź ukochanym. Poświęciła więc własne szczęście aby osiągnąć nadrzędny cel. Cała scena jest mocno emocjonalna, Marinne pokazuje, że kliknij: ukryte Milza jej nie posiadł, tylko „zawarł sojusz”. Pokazuje też jak kliknij: ukryte perfidnym człowiekiem jest Milza. On doskonale wiedział jakie uczucie łączy Marinne z Alexisem, a on zniszczył jaką część tego. Właśnie ta scena pokazała mi, że ta seria nie jest jakąś głupotką, tylko celuje wyżej. Mam nadzieję, że faktycznie będzie miała 24 odcinki i zobaczymy zamkniętą historię…
1. Kompletnie nie czuć chemii pomiędzy Theo i Silucą. To, co pokazali nam na ekranie dotychczas skłaniałoby co najwyżej do powiązania ich w bardziej przyjacielskich stosunkach, nie miłości(Siluca czasami się zarumieniła przy komplementach ale nie było przecież nigdzie po drodze żadnych jednoznacznych przesłanek). Nie wiem jednak, czy winić tutaj autora pierwowzoru, czy reżysera, że dał ciała. To po prostu nie działa.
2. Ostatnia scena kliknij: ukryte z jednej strony wydaje się być istotna i niby ma pokazać jak wielką determinacją wykazuje się księżniczka oraz podkreśla charakter Mirzy, z drugiej mam wrażenie, że jest to trochę widzimisie autora i słabe wymuszenie fanserwisu. Rozdziewiczanie chyba nie jest popularną formą nawiązywania sojuszów.
Dla mnie na chwilę obecną kliknij: ukryte księżniczka przestała trzeźwo myśleć i progresywnie dąży do autodestrukcji. Jeśli historia ta skończy się happy endem pomiędzy Alexisem i Marrine, to będę strasznie zawiedziony. Tj. jeśli można być bardziej zawiedzionym, niż teraz -_-'
Tak poza tym odcinek 9 był trochę antyklimatyczny. kliknij: ukryte Praktycznie przez cały czas mamy zabawę w wojenki, zdobywanie ziem, dyplomację, to wszystko w tragicznym pacingu i nagle bum – przerwa na buzi buzi.
Inna sprawa – liczebność wojsk. Twórcy Arslan Senki powinni patrzeć i się uczyć – nawet królowie nie wysyłają tu miliona wojów na drugi milion wojów, a garnizon klasycznej twierdzy ma sensowne rozmiary.
Moim zdaniem to anime jest wogóle zgrabnie prowadzone w tym sensie. Nawet potężni bohaterowie mają tu swoje limity. Np. ta z halabardą może i jest w stanie wyciąć 50 chłopa, ale jak się trafi elitarna jednostka to już tak łatwo nie jest… podoba mi się jak wyważone są tu możliwości poszczególnych bohaterów, nawet tych uchodzących za najpotężniejszych.
Nie wiem, co się A1 stało po SAO i później po świetnym na moje Grimgarze, ale mają żałośnie niską formę. Już w 3 odcinku widać niedoskonałości grafiki, wstępnie zamaskowane po pierwszym odcinku, a samo anime obraża inteligencję widza. Raszowana historia fantasy od pucybuta do milionera, nielogiczne działania bohaterów i kiełkujący, nieracjonalny romans. Dafuq? Jak chcą budować historię tego typu, niech wezmą przykład z Wikingów- tam na każdy jeden sojusz wypadały trzy zdrady. A tu wszyscy ochoczo i bez żadnego powodu oddają się w ręce jakiegoś hrabiego z przypadku i, o zgrozo, w ciągu 3 minut odcinka.
Une more dla potwierdzenia i raczej drop.
Materiał źródłowy zdaje się być niezły(przynajmniej od strony technicznej, kreska naprawdę niczego sobie), choć przyznam bez bicia, że nie jest to historia urzekająca w jakikolwiek sposób.
Według mnie brakuje tutaj trochę bardziej mrocznego klimatu i zgoła innego podejścia do wojaczki – bohaterowie traktują ją jak zabawę na podwórku. Dwa – seiyu zbyt „luźno” wypowiadają swoje kwestie, chyba tylko Kirito w drugoplanowej roli czarnoksiężnika rzucił mi się w oczy, reszta jest jakaś nijaka. Trzy – niezręczne wprowadzanie postaci, z całej gamy wszystkich bohaterów tylko Siluca jako tako daje radę, choć jej charakter średnio komponuje się z głosem jej seiyu i tym, co mówi.
Bitwy widzieliśmy, magię też, upuścili trochę krwi i głów, intrygi są prowadzone naprawdę słabo – nie wiem, czym ta adaptacja miałaby jeszcze nas zaskoczyć.
Seria „skazana na średniaka” rzekłbym.
Lodoss też nie był wyśmienicie oryginalny, wręcz przeciwnie. Jednak tam czuło się, że ogląda się prawdziwych ludzi w prawdziwym świecie. Tutaj mam wrażenie, że oglądam let's play z jakiegoś kijowego erpega. Dno.
Prawdziwi ludzie w prawdziwym świecie – nie bardzo wiem o co ci tu chodzi. Znaczy chyba wiem, ale wdg mnie oczekujesz za wiele, w tego typu historiach rozbudowa postaci schodzi na dalszy plan (stety, niestety?), bo zwykle za dużo się dzieje. Zresztą to był dopiero pierwszy odcinek, muszą zmieścić w nim jak najwięcej. Więc jeśli będzie „rozwój” postaci to dopiero w następnych odcinkach…
Ale dobra nie czepiam się bo jak komuś coś się nie podoba, to nie powinien się z daną serią męczyć… zwłaszcza, że chyba nie jesteś fanem RPG?
Znowu, Twój argument sprowadza się do „jest tak, bo tak musi być, to przecież high fantasy” i znowu odpowiem tak samo – wcale nie.
A co do erpegów to jestem wielkim fanem, w zasadzie jedyne gry, w które w życiu grałem to erpegi i erteesy i to od czasów spolonizowania Baldura i Warcrafta 2 kupionego na bazarku.
To jest jednak light novel, ma być łatwo przyswajalna. Ja się po prostu dziwię twojemu ostrej krytyce. Za ostrej wdg mnie.
Ale wiesz możemy się tak dyskutować bez końca, ty będziesz mi udowadniał, że mam za niskie wymagania odnośnie tego typu anime (pewnie i słusznie), a ja będę udowadniał, że dla mnie takie coś jest o wiele lepsze niż przeładowane japońszczyzną pseudo‑fantasy anime. Znajomi mi mówili to dlaczego oglądasz fantasy w wersji japońskiej, przecież wiadomo, że mają swoje odchyły. Mają, ale uważam też że potrafią robić fajne serie inspirowane 'zachodnim' fantasy.
Kreska niczego sobie, bohaterowie trochę bardziej „ogarnięci”, niż normalnie w tego typu seriach i antagoniści(póki co) słabi do bólu. Sceny walk przycięte i nie ma zbyt wielkiej dynamiki(zwłaszcza zapadł mi w pamięci kadr kliknij: ukryte zacięcia w ramię Theo – wyglądało to, jakby jego przeciwnik chciał faktycznie go lekko naciąć, a nie walczył z nim na poważnie – takich kwiatków było więcej).
Nie spisuję na straty ale też nie będę dopingował następnym odcinkom.
Przynajmniej bohaterowie wydają się sympatyczni, zwłaszcza Pani Siluca. Ten cały Theo wydaje się trochę zbyt spolegliwy, ale zobaczymy gdzie się to dalej rozwinie. Może to taki typ, jak to mówią, „go with the flow”? Grafika momentami kuleje ale i tak wydaje się na solidnym poziomie jak na serię TV.
Pierwsze wrażenia