x
Tanuki.pl korzysta z plików cookie w celach prowadzenia
reklamy, statystyk i dla dostosowania wortalu do
indywidualnych potrzeb użytkowników, mogą też z nich korzystać współpracujący z nami reklamodawcy.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Szczegóły dotyczące stosowania przez wortal Tanuki.pl
plików cookie znajdziesz w polityce prywatności.
Lenneth
24.12.2020 00:53 Miałkie i poniżej przeciętnej
Zmęczona życiową harówką postanowiłam wyłączyć mózg i włączyć to anime, nawet ze świadomością, że czekają mnie tam popłuczyny z popłuczyn po isekajach itp.
Sam początek może wprowadzać w błąd. Dwa mroczne i gustownie ubrane bisze, z których jeden nieźle umie w walkę mieczem i magiczne światełka, uzgadniają między sobą plan zabójstwa. A potem… no, to by było na tyle. To nie jest początek żadnej grubszej czy ciekawej intrygi, wciągającej i sensownej fabuły, spektakularnych walk czy czegokolwiek, dzięki czemu warto oglądać resztę.
Fabuła praktycznie nie istnieje. Szlachetny wampir‑dżentelmen o dobrym sercu postanawia szkolić kawaii dziewuszkę, którą miał zabić, ponieważ dziewuszka okazuje się dzielna i nie krzyknie o pomoc, kiedy strachy na wróble przewracają ją na ziemię. Dziewuszka ma problemy z odblokowaniem własnych magicznych mocy oraz z pogłoskami, jakoby pochodziła z nieprawego łoża, ale drogie dzieci, nic a nic się nie stresujcie: problemy te rozwiązują się praktycznie same. Wszyscy „źli” z kolejnych epów w pięć minut przechodzą po kolei na stronę dobra, zawsze bez konkretnego powodu, ale grunt, że naszym bohaterom od początku do końca nic nie grozi.
Zamiast fabuły, walk czy ciekawych dialogów możemy więc podziwiać krzywe uśmiechy, proste uśmiechy, zakłopotane uśmiechy, łzawe uśmiechy i inne statyczne zbliżenia na twarz heroiny, okraszone regularnymi kawaii piskami pod adresem szlachetnego senseja, który wprowadził w jej życie tyle dobra. Mamy też piękny romans tej pary, o którym nieprawdę piszą, że to pedofilia: największy zwrot akcji przeżyłam, kiedy odkryłam, że nasz doświadczony asasyn, taki badass, cool, OP, człowiek światowy i w ogóle, jest o raptem cztery lata starszy od swojej podopiecznej, a mieczem to macha może nawet krócej od niej.
Już zupełnie na poważnie o wątku romansowym: nie odrzuca, jest po prostu nudny i źle zrealizowany jak wszystko inne w tym anime. To, że Melida durzy się w swoim nauczycielu, jest normalne i adekwatne do wieku oraz wcześniejszych doświadczeń. Ze strony Kufy zainteresowanie trzynastolatką wygląda już nieco bardziej podejrzanie, ale wywołuje u mnie tylko wzruszenie ramion. Bohater nie rzuca się z łapami, nie fantazjuje o majtkach itp. Pozostaje tekturowym i wypranym z osobowości dżentelmenem. Nie przejawia też żadnych rozterek moralno‑miłosnych ani nic. Nigdy. Nawet udając narzeczonego innej – rzekomo bliskiej – mu dziewczynki. Gdyby zastanowić się głębiej, to oczywiście sympatia między bohaterami może wynikać głównie z ich obustronnej samotności i wcześniejszego poczucia odrzucenia (Melida jest pierwszą osobą, dla której Kufa jest ważny, i vice versa), ale anime nie wchodzi w aż tak skomplikowane motywacje postaci. Kufa i Melida tworzą słodką i kolorową tapetę na twój komputer, czy też tam inną nalepkę na piórnik, i tyle ci ma wystarczyć, drogi widzu.
Wracając do fabuły… Nie chce mi się wypisywać wszystkich idiotyzmów, przeskoków i „skrótów myślowych”, ale było ich multum. Kudosy np. za moment, kiedy główny bohater z automatu staje się głównym podejrzanym w sprawie zamachu na życie jednej z uczennic. Panienka tak po prostu omdlała gdzieś poza kadrem (może cukier jej spadł?…), a tu nagle afera na całe miasteczko i wnioski z… no, spomiędzy pośladków. Wyobraźcie też sobie, że jako uczniowie podstawówki na zielonej szkole jako pierwsi oglądacie w środku nocy zwłoki dzieci pomordowanych dopiero co w lokalnym kościele, jeszcze przed resztą mieszańców… Nie dlatego, że akurat byliście na miejscu, tylko że wasza nauczycielka uznała, że to widowisko właśnie dla was i to w pierwszym rzędzie. A ostatnie trzy epy są jeszcze lepsze. Te same bohaterki raz się do siebie milutko uśmiechają, żeby za chwilę knuć i zdradzać, żeby za chwilę znów się radośnie uśmiechać, żeby za chwilę znów knuć i zdradzać… i to wszystko na przestrzeni kilku minut, i nie w ramach udawania czegokolwiek (udawania przyjaciółek czy udawania zdrady), tylko z pełnym przekonaniem, jakby ktoś im przełączał niewidzialne pstryczki w mózgach i resetował system. Do tego dorzućmy Kopciuszka, Małą Syrenkę, Alicję w Krainie Czarów, angielskie słowa wtrącane tu i tam bez najmniejszego sensu, walki w sukniach ślubnych, śmiertelne rany leczone poza kadrem bez jednego słowa wyjaśnienia, wampira krzyczącego „limit break!” zupełnie na serio w środku ataku… i wiele, wiele innych cudowności.
Dwa słowa o samym świecie przedstawionym: pomysł na mieszkanie w wielkim żyrandolu, poza którym rozciąga się tylko śmiertelnie niebezpieczna ciemność, gdzie grasują potwory, ma swój urok. Ale nawet to, naturalnie, zostało spartaczone. Większość potworów, które poznajemy, to mobki do usiekania kilkoma ciosami przez trzynastoletnie dziewczynki, a ich bossowie albo szybciutko przechodzą na stronę dobra, albo jednym ciosem sieknie ich nasz główny bohater. Klasy postaci, jak w grze komputerowej, nie doczekują się żadnego rozwinięcia. Ten świat jest tak samo tekturowy, jak zamieszkujące go ludziki.
Muzyka kompletnie nie wybija się z tła i nie zapada w pamięć, może z wyjątkiem openingu – ale tego rodzaju wokal to nie moje klimaty. Animacja boli, często bolą nawet rysunki w statycznych kadrach, których jest tu mnóstwo. Większość odcinków to kopiuj‑wklej sylwetek postaci z byle jak maźniętym tłem. I tak, jestem pewna, że oczy kota na mundurkach bohaterek są absolutnie nieprzypadkowe – ktokolwiek to projektował i rysował, chciał, żebyśmy się gapili na pączkujące biusty loli.
Zastanawiam się, do kogo skierowane jest to anime. Haremik słodkich lolitek robiących słodkie rzeczy, opiekuńczy książę z bajki, zainteresowany tylko swoją „małą damą”, kilka scen psedo‑akcji… Jacyś młodzi widzowie, którzy jeszcze nie znają lepszych tytułów i chłoną wszystko jak gąbki, a którym spodoba się ktoś z bohaterów, może obejrzą Assassin’s Pride z przyjemnością. Ale nawet dla takiego targetu to anime jest najwyższej przeciętne. A dla pozostałych widzów plasuje się zdecydowanie poniżej przeciętnej.
Jego największe zalety? Ma tylko 12 epów. I faktycznie pozwala wyłączyć mózg. Dobre na sen po ciężkim dniu. Piszę to ostatnie bez ironii – w końcu po to sama je oglądałam. :)
Anime samo w sobie słabe i nie warte wspominania, ale tym razem na długo uda mi się zapamiętać imiona postaci, a zwykle mam z tym problem, bo czeguś podobnego chyba nie uświadczyłam. No ja niby rozumiem, że dla Japończyków takie obco brzmiące, zagramaniczne słówka pewnie dodają szyku całej stylistyce takiego np. około europejskiego klimatu fantasy, ale tu się wyjątkowo pos(ta)rali. Pan Psi Pysk Wampir, dosłownie zwalił mnie z krzesła na podłogę, a pojawiały się też inne kwiatki jak Mule La Mor (muł miłości?), czy Nerva Martillo (szalony młotek). Coś pięknego.
A
Saarverok
31.12.2019 13:31
Miałem chwilę wolnego czasu, żeby nadrobić dwa ostatnie odcinki, ale tak jak miałem spore oczekiwania na początku, tak teraz stwierdziłem, że już nawet nie chcę marnować tych 40 minut życia, by poznać zakończenie historii. Bo jest to najpewniej niewarte tego czasu i równie brzydkie i fragmentaryczne jak reszta opowieści. Takie 3/10 z mojej strony za pierwsze 10 odcinków.
A
MrParumiV18
29.12.2019 17:59 Assassins Pride po 12 odcinku (koniec)
No nie ukrywam, że obejrzałem na siłę, bo miałem niewiele do końca i w nadziei, że ujrzę w końcu coś pokroju Bacha z 3 epizodu, niestety brak. Męczyło, irytowało, z odcinka na odcinek w każdym aspekcie się pogarszało, aż częstymi momentami po prostu to coś się w końcu przewijało. Tytuł z pewnością do zapomnienia i jednym z gorszych w tym roku. Nie polecam.
MrParumiV18
5.05.2020 12:37 Assassins Pride - Episode 3 ost
Całkowicie przypadkiem sobie przypomniałem i znalazłem, więc zamieszczam, bo może kogoś to zainteresuje, a mianowicie ost Bacha z 3 epizodu, który jest jedyną „rzeczą” jaka wyszła tej serii. Kufa Vampire Theme – Shinen ga Nozoku [link]
A
Łowca czarownic
27.12.2019 22:37
Drop po 3 albo 4 odcinku. Rzadki to przypadek abym porzucał jak zacznę ale tytuł mocno na to zapracował.
Ugh, to bardzo szybko zrobiło się męczące i ostatni odcinek nie dość, że brzydki to jeszcze podkreśla któryś raz z kolei dziwną zasadę „wylosujmy, co tym razem zrobią bohaterowie”, dosłownie.
Na początku było całkiem niezłe, niestety z czasem robiło się co raz gorsze i teraz jestem już na 100% pewien, że ani autor pierwowzoru, ani twórcy adaptacji nie mieli pomysłu na ten tytuł.
Tak, zdecydowanie średniak z potencjałem który totalnie wykoleił się pod koniec. Dawno już nie widziałem serii która byłaby tak na siłę ciągnięta: może skończył się budżet i chcieli to po prostu dociągnąć do końca? Nie potrafię tego inaczej wytłumaczyć…
Strata czasu.
A
Saarverok
7.11.2019 17:31 po 5.
Szybko im się budżet skończył, jak w piątej minucie zobaczyłem rzuty drugiego tła na heroinę to prawie spadłem z krzesła ze śmiechu xD
Weiter
7.11.2019 22:43 Re: po 5.
Ho ho, takiego spadku wizualnego, to dawno nie widziałem. Ktoś tu z black clover'em idzie na pojedynek :D
MrParumiV18
9.11.2019 22:17 Odpowiedź na komentarz użytkownika Saarverok
Toż to nie same rzuty, projekty postaci też zabawne. No jak zobaczyłem tylko pierwszy kadr to było niezłe „xD”.
A
niiiick
25.10.2019 20:47 pierwszy drop w tym sezonie
Te anime jest odpychające.
Postacie do niczego, fabuły brak, bo to co się tam odjaniepawla to niezły miszmasz tandety i głupoty, brak jasno określonego celu.
Główna bohaterka w sumie taka typowa bezbarwna postać, ale nie irytuje, za to pan KUFA WAMPIR to zwykłe XD
Charakteru i pomysłu na tą postać wystarczyło na 3 minuty pierwszego odcinka.
Co odcinek to głupsze jazdy. Relacje między postaciami to już w ogóle śmiech na sali.
Dla mnie najgorsze anime(z tych które oglądałem) w tym roku, a konkurencje miało niezłą.
Na plus fajne miasto i muzyka, ale to nie wystarczy żebym oglądał dalej.
A
MrParumiV18
25.10.2019 11:32 Assassins Pride po 3 odcinku
Czy tylko ja widzę na tych mundurkach szkolnych dziewcząt w okolicach piersi oczy wkurzonego kota?! Chyba coś jest ze mną nie tak… Nie mogę przez to oglądać (nie żebym coś tracił :D), bo ciągle widzę te cholerne oczy… xD
MrParumiV18
25.10.2019 11:50 Re: Assassins Pride po 3 odcinku
Ale tak poza tym to nawet fajna muza poleciała gdy kliknij: ukryte wbił wampirek.
Saarverok
25.10.2019 13:39 Re: Assassins Pride po 3 odcinku
Aż tak się, hehe, nie zagłębiałem ;) ale póki co daje radę seans, tylko widać, że pewne wątki są mocno przyspieszone i przez to spada jakość. I serio – kliknij: ukryte Kufa Vampir okazał się być wampirem, to było tak oczywiste, że aż zwątpiłem :D czyli Melida Angel pewnie jest aniołem i dlatego się jej boją, bo włączy wszystkie żarówki w okolicy.
Nie zmienia to faktu, że historia mi się podoba, bo chociaż jest banalna, to jednak sam sposób interakcji między postaciami nie ogranicza się do durnego „baka, baka!” i ma jakieś hierarchiczno‑dworskie podłoże.
Dla mnie póki co to takie nijakie. Nijaki MC i panna. Fabularnie nie porywa, graficznie również (a od ciuchci rozbolała mnie łepetyna). Zobaczę, jak się rozwinie, bo na razie nie mam wyrobionego zdania, a na pierwszym epie mocno przysypiałem, tak był interesujący.
Na plus świat, czyli tutaj miasto, chciałbym żeby to rozwinęli, ale nie liczę na to. Na mega plus ścieżka dźwiękowa, to ona mnie wybudzała, cudo!
A
Saarverok
10.10.2019 23:33
Tak liczyłem po cichu, że to będzie wszystko to, czym Arifureta nie była. I póki co nie jestem zawiedziony. Mam tylko cichą nadzieję na to, że będzie nam dane usłyszeć co nieco o tym niezwykłym świecie, a animacja zostanie utrzymana na tym poziomie, na którym jest obecnie.
Melida na mega plus, dawno na ekranie nie widziałem heroiny, która swoim zachowaniem jest tak… nienachalna? A jednocześnie widać, że ma wolę i charakter.
A Pan Wampir jest naprawdę zagadkową postacią, kieruje się jakimś nietypowym kodeksem moralnym i działa na kilku płaszczyznach, więc szanuję bardzo.
O świecie wspomniałem, idealne uniwersum do subtelnej gry oświetleniem, daje też pewien nietypowy, tajemniczy vibe i pewną mroczność.
Podsumowując – to może być naprawdę fajna przygodówka, czekam na więcej :)
Zaskakująco dobrze się ogląda. Ładne to, całkiem ambitne jak na przygodówkę, uniwersum zdaje się być ciekawym post‑apo, mc jest rozumny i nie wcina nosa w nie swoje sprawy(choć w pewnym momencie kliknij: ukryte zaprzecza własnej ideologii) no i najważniejsze – nie dłuży się.
Walki są dynamiczne i animacja jest na poziomie.
Zdaje się również, że mamy tu do czynienia z pewną formą fanserwisu(tak myślę?) – wszystkie dziewczyny(jak i dorosłe kobiety) mają bardzo mały lub brak biustu.
Miałkie i poniżej przeciętnej
Sam początek może wprowadzać w błąd. Dwa mroczne i gustownie ubrane bisze, z których jeden nieźle umie w walkę mieczem i magiczne światełka, uzgadniają między sobą plan zabójstwa. A potem… no, to by było na tyle. To nie jest początek żadnej grubszej czy ciekawej intrygi, wciągającej i sensownej fabuły, spektakularnych walk czy czegokolwiek, dzięki czemu warto oglądać resztę.
Fabuła praktycznie nie istnieje. Szlachetny wampir‑dżentelmen o dobrym sercu postanawia szkolić kawaii dziewuszkę, którą miał zabić, ponieważ dziewuszka okazuje się dzielna i nie krzyknie o pomoc, kiedy strachy na wróble przewracają ją na ziemię. Dziewuszka ma problemy z odblokowaniem własnych magicznych mocy oraz z pogłoskami, jakoby pochodziła z nieprawego łoża, ale drogie dzieci, nic a nic się nie stresujcie: problemy te rozwiązują się praktycznie same. Wszyscy „źli” z kolejnych epów w pięć minut przechodzą po kolei na stronę dobra, zawsze bez konkretnego powodu, ale grunt, że naszym bohaterom od początku do końca nic nie grozi.
Zamiast fabuły, walk czy ciekawych dialogów możemy więc podziwiać krzywe uśmiechy, proste uśmiechy, zakłopotane uśmiechy, łzawe uśmiechy i inne statyczne zbliżenia na twarz heroiny, okraszone regularnymi kawaii piskami pod adresem szlachetnego senseja, który wprowadził w jej życie tyle dobra. Mamy też piękny romans tej pary, o którym nieprawdę piszą, że to pedofilia: największy zwrot akcji przeżyłam, kiedy odkryłam, że nasz doświadczony asasyn, taki badass, cool, OP, człowiek światowy i w ogóle, jest o raptem cztery lata starszy od swojej podopiecznej, a mieczem to macha może nawet krócej od niej.
Już zupełnie na poważnie o wątku romansowym: nie odrzuca, jest po prostu nudny i źle zrealizowany jak wszystko inne w tym anime. To, że Melida durzy się w swoim nauczycielu, jest normalne i adekwatne do wieku oraz wcześniejszych doświadczeń. Ze strony Kufy zainteresowanie trzynastolatką wygląda już nieco bardziej podejrzanie, ale wywołuje u mnie tylko wzruszenie ramion. Bohater nie rzuca się z łapami, nie fantazjuje o majtkach itp. Pozostaje tekturowym i wypranym z osobowości dżentelmenem. Nie przejawia też żadnych rozterek moralno‑miłosnych ani nic. Nigdy. Nawet udając narzeczonego innej – rzekomo bliskiej – mu dziewczynki. Gdyby zastanowić się głębiej, to oczywiście sympatia między bohaterami może wynikać głównie z ich obustronnej samotności i wcześniejszego poczucia odrzucenia (Melida jest pierwszą osobą, dla której Kufa jest ważny, i vice versa), ale anime nie wchodzi w aż tak skomplikowane motywacje postaci. Kufa i Melida tworzą słodką i kolorową tapetę na twój komputer, czy też tam inną nalepkę na piórnik, i tyle ci ma wystarczyć, drogi widzu.
Wracając do fabuły… Nie chce mi się wypisywać wszystkich idiotyzmów, przeskoków i „skrótów myślowych”, ale było ich multum. Kudosy np. za moment, kiedy główny bohater z automatu staje się głównym podejrzanym w sprawie zamachu na życie jednej z uczennic. Panienka tak po prostu omdlała gdzieś poza kadrem (może cukier jej spadł?…), a tu nagle afera na całe miasteczko i wnioski z… no, spomiędzy pośladków. Wyobraźcie też sobie, że jako uczniowie podstawówki na zielonej szkole jako pierwsi oglądacie w środku nocy zwłoki dzieci pomordowanych dopiero co w lokalnym kościele, jeszcze przed resztą mieszańców… Nie dlatego, że akurat byliście na miejscu, tylko że wasza nauczycielka uznała, że to widowisko właśnie dla was i to w pierwszym rzędzie. A ostatnie trzy epy są jeszcze lepsze. Te same bohaterki raz się do siebie milutko uśmiechają, żeby za chwilę knuć i zdradzać, żeby za chwilę znów się radośnie uśmiechać, żeby za chwilę znów knuć i zdradzać… i to wszystko na przestrzeni kilku minut, i nie w ramach udawania czegokolwiek (udawania przyjaciółek czy udawania zdrady), tylko z pełnym przekonaniem, jakby ktoś im przełączał niewidzialne pstryczki w mózgach i resetował system. Do tego dorzućmy Kopciuszka, Małą Syrenkę, Alicję w Krainie Czarów, angielskie słowa wtrącane tu i tam bez najmniejszego sensu, walki w sukniach ślubnych, śmiertelne rany leczone poza kadrem bez jednego słowa wyjaśnienia, wampira krzyczącego „limit break!” zupełnie na serio w środku ataku… i wiele, wiele innych cudowności.
Dwa słowa o samym świecie przedstawionym: pomysł na mieszkanie w wielkim żyrandolu, poza którym rozciąga się tylko śmiertelnie niebezpieczna ciemność, gdzie grasują potwory, ma swój urok. Ale nawet to, naturalnie, zostało spartaczone. Większość potworów, które poznajemy, to mobki do usiekania kilkoma ciosami przez trzynastoletnie dziewczynki, a ich bossowie albo szybciutko przechodzą na stronę dobra, albo jednym ciosem sieknie ich nasz główny bohater. Klasy postaci, jak w grze komputerowej, nie doczekują się żadnego rozwinięcia. Ten świat jest tak samo tekturowy, jak zamieszkujące go ludziki.
Muzyka kompletnie nie wybija się z tła i nie zapada w pamięć, może z wyjątkiem openingu – ale tego rodzaju wokal to nie moje klimaty. Animacja boli, często bolą nawet rysunki w statycznych kadrach, których jest tu mnóstwo. Większość odcinków to kopiuj‑wklej sylwetek postaci z byle jak maźniętym tłem. I tak, jestem pewna, że oczy kota na mundurkach bohaterek są absolutnie nieprzypadkowe – ktokolwiek to projektował i rysował, chciał, żebyśmy się gapili na pączkujące biusty loli.
Zastanawiam się, do kogo skierowane jest to anime. Haremik słodkich lolitek robiących słodkie rzeczy, opiekuńczy książę z bajki, zainteresowany tylko swoją „małą damą”, kilka scen psedo‑akcji… Jacyś młodzi widzowie, którzy jeszcze nie znają lepszych tytułów i chłoną wszystko jak gąbki, a którym spodoba się ktoś z bohaterów, może obejrzą Assassin’s Pride z przyjemnością. Ale nawet dla takiego targetu to anime jest najwyższej przeciętne. A dla pozostałych widzów plasuje się zdecydowanie poniżej przeciętnej.
Jego największe zalety? Ma tylko 12 epów. I faktycznie pozwala wyłączyć mózg. Dobre na sen po ciężkim dniu. Piszę to ostatnie bez ironii – w końcu po to sama je oglądałam. :)
hihi
Assassins Pride po 12 odcinku (koniec)
Assassins Pride - Episode 3 ost
Na początku było całkiem niezłe, niestety z czasem robiło się co raz gorsze i teraz jestem już na 100% pewien, że ani autor pierwowzoru, ani twórcy adaptacji nie mieli pomysłu na ten tytuł.
4/10 i radzę trzymać się z daleka.
Strata czasu.
po 5.
Re: po 5.
Odpowiedź na komentarz użytkownika Saarverok
pierwszy drop w tym sezonie
Postacie do niczego, fabuły brak, bo to co się tam odjaniepawla to niezły miszmasz tandety i głupoty, brak jasno określonego celu.
Główna bohaterka w sumie taka typowa bezbarwna postać, ale nie irytuje, za to pan KUFA WAMPIR to zwykłe XD
Charakteru i pomysłu na tą postać wystarczyło na 3 minuty pierwszego odcinka.
Co odcinek to głupsze jazdy. Relacje między postaciami to już w ogóle śmiech na sali.
Dla mnie najgorsze anime(z tych które oglądałem) w tym roku, a konkurencje miało niezłą.
Na plus fajne miasto i muzyka, ale to nie wystarczy żebym oglądał dalej.
Assassins Pride po 3 odcinku
Re: Assassins Pride po 3 odcinku
Re: Assassins Pride po 3 odcinku
Nie zmienia to faktu, że historia mi się podoba, bo chociaż jest banalna, to jednak sam sposób interakcji między postaciami nie ogranicza się do durnego „baka, baka!” i ma jakieś hierarchiczno‑dworskie podłoże.
Na plus świat, czyli tutaj miasto, chciałbym żeby to rozwinęli, ale nie liczę na to. Na mega plus ścieżka dźwiękowa, to ona mnie wybudzała, cudo!
Melida na mega plus, dawno na ekranie nie widziałem heroiny, która swoim zachowaniem jest tak… nienachalna? A jednocześnie widać, że ma wolę i charakter.
A Pan Wampir jest naprawdę zagadkową postacią, kieruje się jakimś nietypowym kodeksem moralnym i działa na kilku płaszczyznach, więc szanuję bardzo.
O świecie wspomniałem, idealne uniwersum do subtelnej gry oświetleniem, daje też pewien nietypowy, tajemniczy vibe i pewną mroczność.
Podsumowując – to może być naprawdę fajna przygodówka, czekam na więcej :)
Walki są dynamiczne i animacja jest na poziomie.
Zdaje się również, że mamy tu do czynienia z pewną formą fanserwisu(tak myślę?) – wszystkie dziewczyny(jak i dorosłe kobiety) mają bardzo mały lub brak biustu.