x
Tanuki.pl korzysta z plików cookie w celach prowadzenia
reklamy, statystyk i dla dostosowania wortalu do
indywidualnych potrzeb użytkowników, mogą też z nich korzystać współpracujący z nami reklamodawcy.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Szczegóły dotyczące stosowania przez wortal Tanuki.pl
plików cookie znajdziesz w polityce prywatności.
Piękny film. Niekoniecznie wybitny, ale ciepły, bardzo autentyczny emocjonalnie i z genialną grafiką. Bohaterowie bardzo sympatyczni – nawet do handlarza masek nie czuje się jakieś większej niechęci. Podoba mi się też to, że ani razu nie przesadzono z dramą, bo Japończycy i szczególnie Mari Okada, mają do tego tendencję. Główny bohater nieco nijaki, ale Muge skradła cały show – mocno bezpośrednia dziewczyna, nieco wkurzająca i dziecinna, ale nie sposób nie wczuć się w jej niekoniecznie rozsądne decyzji i sytuację. Końcówka jedynie nieco przeciągnięta, przez co epilog został zepchnięty do napisów końcowych – nieco szkoda.
Studio Ghibli od 6 lat nie zrobiło niczego ciekawego, chyba zainteresuję się bliżej Studiem Colorido, bo ich produkcje też robią podobne wrażenie, najciekawiej zapowiada się chyba Penguin Highway.
Bajka – o Kotach, które żyją za krótko i Ludziach, którzy nie doceniają swojego życia.
Historia dziewczyny, która za wszelką cenę próbuje złapać swoje szczęście – jak byka za rogi – oraz o odwadze mówienia o tym, co czujemy i na czym nam bardzo zależy.
Przyjemna grafika, głównie tła, a tylko projekty postaci mi nie odpowiadały. Ale ogólnie można obejrzeć przed snem.
Trudno to anime jednoznacznie sklasyfikować. „Narzeczona dla Kota” jest idealnym przykładem kina familijnego, ale tutaj większe znaczenie ma wątek miłosno‑psychologiczny, co zazwyczaj śmiertelnie nudzi dzieciaki :) Ja bym raczej polecał fanom romansów z kocimi uszkami w tle :) Względnie takim jak ja maniakom na punkcie studia Ghibli, bo Nakitai ma zbliżony klimat, a to wrażenie potęguje podobna do dzieł Ghibli szczegółowość teł, chociaż nie tak perfekcyjna jak np. w „W Krainie Bogów” :)
Kino familijne według mnie nie musi być bardzo bajkowe.
Musi się po prostu nadawać do obejrzenia przez dzieci nie zanudzając przy tym dorosłych. I jak dla mnie – niosąc jakiś potrzebny dzieciom przekaz, czy ucząc ich czegoś przydatnego.
Tu mogłabym wymienić całą listę takich rzeczy – odwrotnie niż w Narzeczonej dla kota. Tam interesująca była fabuła. Ale poza tym… Ale każdy ma własne zdanie i coś innego go inspiruje, uczy czy daje cennego.
Dobrze, że Serene dodała ogryzek, bo jakoś przegapiłem newsa o tym filmie, chociaż nawet na IMDb i Filmweb ma już całkiem sporo ocen, ale to pewnie efekt Netflixa. Aktualnie 6.8, jak na anime całkiem nieźle, czyli podoba się nie tylko animaniakom :)
Bardzo dobry film. Przede wszystkim przeuroczy, oglądałam z niewymuszonym uśmiechem od początku do końca. Ot, idealny seans na leniwy, letni dzień. Świetnie wypadło połączenie okruchów życia, romansu i elementów magicznych, w którym nie zabrakło też miejsca na tajemniczy, niekiedy wręcz psychodeliczny (nie wiem, czy dobre słowo) klimat, dzięki czemu udało się twórcom uniknąć miałkiej historii. Bo owszem, ta to nic oryginalnego, ale tak podana, w takim wykonaniu (o grafice nie ma co pisać, jest prześliczna) jak najbardziej może się podobać, ponadto porusza ważne tematy jak kliknij: ukryte ucieczka od trudności życia. Siłą filmu są również bohaterowie. Kento wypada z nich najsłabiej, ale nie znaczy, że źle – w sumie najbardziej przeszkadzało mi w nim jego nijaki projekt postaci, już bardziej wyróżniali się jego koledzy z klasy, no ale to szczegół. Miyo za to wspaniała w każdej postaci. Bardzo sympatyczna, bezpośrednia i urocza, na szczęście bez przesady, a do tego ze świetną seiyuu. Miło widzieć bohaterkę, która na widok chłopaka, w którym się podkochuje, nie oblewa się rumieńcem i nie ucieka jak najdalej. W żadnym momencie seansu nie odebrałam jej zachowania jako nachalnego czy niesmacznego – jest parę „momentów”, ale krótkich i zdecydowanie w tonie humorystycznym; twórcy nie przekroczyli granicy dobrego smaku. Poza nimi mamy wielkiego, tajemniczego kocura i szereg różnorodnych postaci pobocznych, dobrze odgrywających swoje role.
Zgadzam się w 100%. Można by nawet pomyśleć, że to film Ghibli, jednak ma nieco większy ładunek emocjonalny, a mniejszy rozrywkowy, w porównaniu np. do „Narzeczonej dla Kota”. Zdecydowanie warto zobaczyć, na pewno jeszcze do niego powrócę :) Dla kociarzy lektura obowiązkowa :)
Po prostu dziwne.
Dziwne i niesmaczne były dla mnie zbliżenia i kontakt cielesny głównej bohaterki pod postacią kota z chłopakiem, na którego leciała. Tak samo to, jak bardzo nachalna wobec niego była jako człowiek. Z drugiej strony okej, sposób jej postępowania zapewne wynikał z niestandardowej sytuacji rodzinnej i braku dostatecznej ilości ze strony bliskich. Ale gdyby na koniec chłopak jakkolwiek kliknij: ukryte negatywnie na to zareagował, a ona zrozumiałaby, że to lekka przesada, to byłoby dużo lepiej. Ale nie, musiał być kliknij: ukryte happy end i nie wiadomo co. Dlatego ja nie jestem zbyt zadowolona, ale obejrzeć można.
Bajka o...
Historia dziewczyny, która za wszelką cenę próbuje złapać swoje szczęście – jak byka za rogi – oraz o odwadze mówienia o tym, co czujemy i na czym nam bardzo zależy.
Przyjemna grafika, głównie tła, a tylko projekty postaci mi nie odpowiadały. Ale ogólnie można obejrzeć przed snem.
Raczej jest to kino familijne.
Re: Bajka o...
Re: Bajka o...
Musi się po prostu nadawać do obejrzenia przez dzieci nie zanudzając przy tym dorosłych. I jak dla mnie – niosąc jakiś potrzebny dzieciom przekaz, czy ucząc ich czegoś przydatnego.
Tu mogłabym wymienić całą listę takich rzeczy – odwrotnie niż w Narzeczonej dla kota. Tam interesująca była fabuła. Ale poza tym… Ale każdy ma własne zdanie i coś innego go inspiruje, uczy czy daje cennego.
Re: Bajka o...
Może większość chłopców będzie wolała Cars, ale już dziewczynkom może ( być może) spodoba się to właśnie anime.
Ciekawe, czy ktoś tu już przetestował je na dzieciach?
Re: Bajka o...
Siłą filmu są również bohaterowie. Kento wypada z nich najsłabiej, ale nie znaczy, że źle – w sumie najbardziej przeszkadzało mi w nim jego nijaki projekt postaci, już bardziej wyróżniali się jego koledzy z klasy, no ale to szczegół. Miyo za to wspaniała w każdej postaci. Bardzo sympatyczna, bezpośrednia i urocza, na szczęście bez przesady, a do tego ze świetną seiyuu. Miło widzieć bohaterkę, która na widok chłopaka, w którym się podkochuje, nie oblewa się rumieńcem i nie ucieka jak najdalej. W żadnym momencie seansu nie odebrałam jej zachowania jako nachalnego czy niesmacznego – jest parę „momentów”, ale krótkich i zdecydowanie w tonie humorystycznym; twórcy nie przekroczyli granicy dobrego smaku. Poza nimi mamy wielkiego, tajemniczego kocura i szereg różnorodnych postaci pobocznych, dobrze odgrywających swoje role.
Warto zerknąć!
Ani to dobre, ani złe.
Dziwne i niesmaczne były dla mnie zbliżenia i kontakt cielesny głównej bohaterki pod postacią kota z chłopakiem, na którego leciała. Tak samo to, jak bardzo nachalna wobec niego była jako człowiek. Z drugiej strony okej, sposób jej postępowania zapewne wynikał z niestandardowej sytuacji rodzinnej i braku dostatecznej ilości ze strony bliskich. Ale gdyby na koniec chłopak jakkolwiek kliknij: ukryte negatywnie na to zareagował, a ona zrozumiałaby, że to lekka przesada, to byłoby dużo lepiej. Ale nie, musiał być kliknij: ukryte happy end i nie wiadomo co. Dlatego ja nie jestem zbyt zadowolona, ale obejrzeć można.
Przynajmniej grafika ładna.