x
Tanuki.pl korzysta z plików cookie w celach prowadzenia
reklamy, statystyk i dla dostosowania wortalu do
indywidualnych potrzeb użytkowników, mogą też z nich korzystać współpracujący z nami reklamodawcy.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Szczegóły dotyczące stosowania przez wortal Tanuki.pl
plików cookie znajdziesz w polityce prywatności.
Powiem tak, że jeśli spojrzeć na to z większej perspektywy, to jest to na pewno lepsza Maeda – dramy jest znacznie mniej, okruchów i „głupkowania” więcej, nie ma usilnego poświęcania się protaga i jest tu element realizmu na sam koniec, bez rycerza przybywającego na białym koniu. Fani Maedy zapewne sobie darują, bo to nie jest jego typowy scenariusz, a przypadkowi widzowie nie znajdą dla siebie za bardzo nic dobrego, bo tak naprawdę seria niczym się nie wyróżnia na tle innych.
Zaczynając od nijakich bohaterów – główna „bogini” jest na potęgę irytująca „bo tak”, można by to tłumaczyć na różne sposoby ale nie zmienia to faktu, że jest odpychająca. Reszta bohaterów jest bardzo schematyczna, ich oglądanie nie jest jakieś przyjemne, czy odprężające, zabawne – co jest ogromnym minusem, ponieważ seria w dużej mierze to okruchy/komedia.
Mamy tutaj wpychanie do gardła motywów sci‑fi, które niby mają jakieś podłoże fabularne ale kompletnie nie pasuja do całości. Pojawiają się mądrości życiowe dorosłych, które o kant tyłka można rozbić, czy uzewnętrznianie emocji powodujące żenadę u widza.
Technicznie było jak najbardziej ok i tutaj ciężko mi się czegoś uczepić.
Jeden odcinek tygodniowo w zupełności wystarczył, nie wyobrażam sobie specjalnie rezerwować czasu na seans, dla tej konkretnej pozycji. Oceniłem 6/10 ale tylko ze względu na w.w. warstwę techniczną, czy przeważanie okruchów nad dramą. Mimo wszystko nie polecam.
Dałem taką samą ocenę, ale dla mnie to „na pewno dużo gorszy Maeda” (po raz kolejny, niestety).
Podobnie jak w Charlotte pomysł na fabułę zasadniczo był ciekawy, ale z jego wykonaniem dużo gorzej. Z wiekiem dostrzegam, że naiwności niektórych wątków stają się coraz bardziej irytujące kliknij: ukryte (np. licealista udający menadżera restauracji czy lekarza, znana prawnik‑celebrytka telewizyjna szlajająca się z grupą małolatów itd.).
Widz nie ma szansy by przywiązać się bliżej do którejkolwiek z postaci drugoplanowych, mając jedynie 12 odcinków do wypełnienia należało wprowadzić mniej postaci, za to dać każdej z nich więcej czasu. Zwłaszcza Izanami było zbyt mało, w ogóle nie rozwinięto jej wątku romantycznego z Yotą, który to wątek, jak dla mnie, mógł być „drugą nogą”, na której mogłaby wesprzeć się fabuła tego anime.
Ostatnie odcinki miały momenty na siłę rzewne (bezskutecznie), jednak to nie Clannad czy Angel Beats (też zresztą 12‑odcinkowe), gdzie wzruszenie przychodziło niejako naturalnie, wraz z fabułą. Moim zdaniem również seiyu Yoty, Natsuki Hanae jakoś tak zbyt krzykliwie nagrał swoje dialogi, co mnie raziło (i pomyśleć, że to również on podkładał głos pod Arimę Kouseia…). A propos, chyba jedynie ten motyw muzyczny grany na pianinie w drugim odcinku zapadnie mi w pamięci na dłużej.
Tomoya i Nagisa wciąż czekają na godnych następców.
A
Fan anime
7.01.2021 20:08 Zmarnowany czas
Z trudem dokończyłem. Sprawdziło się to co pisałem poniżej. kliknij: ukryte Bohater nagle całkowicie olewa swoją ukochaną przyjaciółkę z dzieciństwa i zakochuje się w bogini, mimo że nic na przestrzeni serii na to nie wskazywało. Zero jakichkolwiek sygnałów z jego strony, brak rozwoju relacji w kierunku romantycznym. Po prostu tak miało być i koniec. Dramat marny. Zapowiadają jakąś straszną chorobę bohaterki, przez którą ojciec porzuca ją jako dziecko, a po kilku latach (choroba powinna postępować) okazuje się, że Hina jest w jakimś tam stopniu upośledzona umysłowo i ruchowo, ale bez przesady. Może nawet grać na konsoli xD. Serio myślałem, że od tego komputera będzie wręcz zależeć jej życie… A właśnie, sprawa tego komputera kwantowego też nagle ucięta. Bohaterowie irytujący, części z nich w ogóle mogłoby nie być, bo nic nie wnoszą (laska z telewizji czy koleżanka z restauracji). Tylko komedia ujdzie. Parę razy się zaśmiałem np. przy odcinku z mahjongiem. Podsumowując 4/10 i nie polecam.
A
MrParumiV18
5.01.2021 22:05 Kami-sama ni Natta Hi po 3 odcinku (wstrzymane)
Z racji, że zacząłem to próbowałem dokończyć, ale no… nie dam rady. Ta bogini jest tak niewyobrażalnie irytująca, że nie szło obejrzeć epizodu do końca bez przynajmniej kilkunastu zgrzytów zębami. Przerywam i wątpliwe, że kiedyś wrócę, no i jednocześnie nie doczekam się już na nieuniknione.
Początkowo oglądało mi się super, bo komedia była złota. Naprawdę sporo się pośmiałam.
Ale odkąd wjechała drama… szkoda słów.
4/10
Nikolas
29.12.2020 01:54
Nie żeby coś, ale przecież wiadomo było od początku, że to komedia, ale i też dramat. Chyba, że losowo oglądasz, bez sprawdzania gatunku, no to raczej byś był przygotowany na niespodzianki :)
Wiem, jaki jest to gatunek i po autorze również miałam pewne wyobrażenie, jak to się potoczy. Nie mam nic przeciwko dramatowi, jeśli byłby sensowny. Ta część wypadła w tej serii naprawdę słabo, moim zdaniem.
A
Fan anime
20.12.2020 23:54 Po 10 odcinku
Spodziewałem się, że bohaterka kliknij: ukryte po usunięciu tego procesora z mózgu będzie w dużo gorszym stanie. Jej ojciec mówił o zaniku mózgu i mięśni, więc myślałem, że będzie jakimś kompletnym 'warzywem'. Z tego co tu pokazali wydaje się być tylko lekko upośledzona i do tego wystraszona/w szoku. Anime póki co bardzo przeciętne i myślę, że zakończenie tego nie zmieni. Obawiam się, że może je tylko pogrążyć jeśli bohater zmieni nagle obiekt uczuć na Hinę, olewając dziewczynę, do której wzdychał przez 3/4 serii.
A
kot schrödingera
2.12.2020 03:08 Po ósmym odcinku
Podczas gdy w Majo no Tabitabi (tam mamy dotąd dziewięć odcinków) trwają ożywione dyskusje nad podobno wątpliwą etyką Elainy, tutaj kliknij: ukryte ojciec Hiny tłumaczy, czym jest kliknij: ukryte ciężar dokonania wyboru odbierany z zewnątrz jako kliknij: ukryte samolubstwo, gdy wkracza rzeczywistość. Dwie różne historie, różni autorzy, jedno (współ-)odczuwanie. Wszystkie dobre anime są tą samą opowieścią z tym samym bohaterem ale o tysiącu twarzy.
Ja pieprze, co to za logika xD kliknij: ukryte Chłop dowiedział się, że dziecku zmarła matka, ojciec je porzucił, jej jedyny opiekun też zmarł – EeEeE a MoŻe PoSzUkAmY tWoJeGo OjCa????? Wiesz, tego, który cię porzucił xDDDDDDDDD Przecież problemy rodzinne trzeba rozwiązywać, nie może być tak, że ojciec tak sobie porzucił dziecko bo nie chce się nim zajmować, przecież TU MUSI BYĆ JAKIŚ PROBLEM KTÓRY TRZEBA ROZWIĄZAĆ! Twoje uczucia, komfort i zdrowie psychiczne? A KOGO TO INTERESUJE, ja chcę wiedzieć, przecież tak nie może być, HISTORIA MUSI SIĘ TOCZYĆ DALEJ! Jezu, jakie to głupie xD Tak słabego i głupiego MC dawno nie widziałem… Ogólnie to wpieprzanie się innym postaciom w życie jako podstawowe źródło fabuły… Chyba mi się to już przejadło, bo zwyczajnie zaczynają mnie takie bajki denerwować.
A
kot schrödingera
19.10.2020 04:15 Pociąg odjechał
Pierwszego odcinka nie podparto odpowiednio pięknymi obrazkami, w drugim wszystko jest już tak jak być powinno i to „coś” w powietrzu możemy nie tylko poczuć ale i wreszcie zobaczyć. Oraz się pośmiać – i to naprawdę nieźle. Opening i ending świetne i dużo mówiące, więc popłyńmy w to, czego i tak wszyscy się spodziewają: wprawdzie nie ma kliknij: ukryte motyla tylko złota rybka (szczęście?) więziona w tunelu (determinizmu?) którego koniec otwiera się na wiele możliwości, wręcz bezgraniczny potencjał. Zrealizowany? Jest też cena do zapłacenia; na koniec endingu kliknij: ukryte rybka znika i zostaje tylko jej przemykający cień w świecie. I smutek. Niepokoi kliknij: ukryte Hina na krześle reżyserskim jako „bóg” – mam nadzieję że nie wyjdzie z tego nowy Orange. W końcu wyreżyserowanie jednego scenariusza to śmierć wszystkich innych.
Ale, tak jak pisze przedmówca poniżej: nostalgia wali bejsbolem po głowie i nieważne jakie by wzloty i upadki przeżywała ta seria, będę przy niej warował do samego końca.
PS. Motyw pianina genialny, wyczuwam rodzącą się kultowość.
Liczyłem, a raczej łudziłem się że Maeda chociaż trochę odejdzie od swoich ukochanych schematów, ale po drugim odcinku mi przeszło. Teraz tylko pytanie czy dostanę kolejne Angel Beats które do dzisiaj miło wspominam (pomimo tanich chwytów), czy jednak będzie to Charlotte które rzuciłem w połowie 11(?) odcinka i próbuję zapomnieć o istnieniu tego badziewia.
.
18.10.2020 03:49 Re: Po 2 odcinku
Raczej to drugie
A
MrParumiV18
13.10.2020 22:57 Kami-sama ni Natta Hi po 1 odcinku
Odpaliłem bez większego powodu i nadziei. Ta bogini niby taka wszechwiedząca, a już w 5 minucie nie zna imienia protagonisty i jeszcze nie wie jak się je pisze. Gituwa, nie powiem… wyczuwam scam z domieszką farta. Widzę, że jednak trzeba do tego podejść na luźno i bez szarych komórek, inaczej nic z tego. :D Ale tak ogólnie to zdzierżyłem irytujący charakter bogini i nawet śmiechłem raz czy dwa, więc może być przyjemnie. A! No i to Maeda, dlatego czekam na nieuniknione.
Energiczny, humorystyczny początek. Nie obraziłbym się gdyby tak zostało przez cały serial, ale Jun Maeda to Jun Maeda, więc można już obstawiać jak się potoczy. I w ogóle Ayane Sakura brzmiała jak Sakura Tange… Zawsze tak było?
Zaczynając od nijakich bohaterów – główna „bogini” jest na potęgę irytująca „bo tak”, można by to tłumaczyć na różne sposoby ale nie zmienia to faktu, że jest odpychająca. Reszta bohaterów jest bardzo schematyczna, ich oglądanie nie jest jakieś przyjemne, czy odprężające, zabawne – co jest ogromnym minusem, ponieważ seria w dużej mierze to okruchy/komedia.
Mamy tutaj wpychanie do gardła motywów sci‑fi, które niby mają jakieś podłoże fabularne ale kompletnie nie pasuja do całości. Pojawiają się mądrości życiowe dorosłych, które o kant tyłka można rozbić, czy uzewnętrznianie emocji powodujące żenadę u widza.
Technicznie było jak najbardziej ok i tutaj ciężko mi się czegoś uczepić.
Jeden odcinek tygodniowo w zupełności wystarczył, nie wyobrażam sobie specjalnie rezerwować czasu na seans, dla tej konkretnej pozycji. Oceniłem 6/10 ale tylko ze względu na w.w. warstwę techniczną, czy przeważanie okruchów nad dramą. Mimo wszystko nie polecam.
Podobnie jak w Charlotte pomysł na fabułę zasadniczo był ciekawy, ale z jego wykonaniem dużo gorzej. Z wiekiem dostrzegam, że naiwności niektórych wątków stają się coraz bardziej irytujące kliknij: ukryte (np. licealista udający menadżera restauracji czy lekarza, znana prawnik‑celebrytka telewizyjna szlajająca się z grupą małolatów itd.).
Widz nie ma szansy by przywiązać się bliżej do którejkolwiek z postaci drugoplanowych, mając jedynie 12 odcinków do wypełnienia należało wprowadzić mniej postaci, za to dać każdej z nich więcej czasu. Zwłaszcza Izanami było zbyt mało, w ogóle nie rozwinięto jej wątku romantycznego z Yotą, który to wątek, jak dla mnie, mógł być „drugą nogą”, na której mogłaby wesprzeć się fabuła tego anime.
Ostatnie odcinki miały momenty na siłę rzewne (bezskutecznie), jednak to nie Clannad czy Angel Beats (też zresztą 12‑odcinkowe), gdzie wzruszenie przychodziło niejako naturalnie, wraz z fabułą. Moim zdaniem również seiyu Yoty, Natsuki Hanae jakoś tak zbyt krzykliwie nagrał swoje dialogi, co mnie raziło (i pomyśleć, że to również on podkładał głos pod Arimę Kouseia…). A propos, chyba jedynie ten motyw muzyczny grany na pianinie w drugim odcinku zapadnie mi w pamięci na dłużej.
Tomoya i Nagisa wciąż czekają na godnych następców.
Zmarnowany czas
Kami-sama ni Natta Hi po 3 odcinku (wstrzymane)
Ale odkąd wjechała drama… szkoda słów.
4/10
Po 10 odcinku
Po ósmym odcinku
Pociąg odjechał
Ale, tak jak pisze przedmówca poniżej: nostalgia wali bejsbolem po głowie i nieważne jakie by wzloty i upadki przeżywała ta seria, będę przy niej warował do samego końca.
PS. Motyw pianina genialny, wyczuwam rodzącą się kultowość.
nostalgii czas
Re: nostalgii czas
Po 2 odcinku
Re: Po 2 odcinku
Kami-sama ni Natta Hi po 1 odcinku
1