x
Tanuki.pl korzysta z plików cookie w celach prowadzenia
reklamy, statystyk i dla dostosowania wortalu do
indywidualnych potrzeb użytkowników, mogą też z nich korzystać współpracujący z nami reklamodawcy.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Szczegóły dotyczące stosowania przez wortal Tanuki.pl
plików cookie znajdziesz w polityce prywatności.
Chyba pierwsze anime, gdzie mój problem leży nie w tym, że nie zrozumiałem lub nie wiem jak to ocenić, ale w ogóle co ja czuję po obejrzeniu. Totalny chaos ogarnął moją głowę i podejrzewam, że dziś nie będę zdolny do zrobienia czegokolwiek, wymagającego umysłowego przygotowania.
Ogrom psychodelii i ogrom symboliki. I to chyba starczy do opisu, gdyby ktoś chciał się za to zabrać. Uprzedzam osoby wrażliwe i osoby starsze – ciężkie dla naszych emocji. Także osoby, które myśleć nie lubią – będzie was to zapewne nudzić.
Artystycznie niesamowite, ale dla samego kunsztu nie polecam (wydaję mi się zbyt długie, żeby patrzeć tylko na grafikę – chyba, że ktoś wytrwały jest).
W sumie to jakoś tak zimno mi się zrobiło, mimo iż siedzę obok kaloryfera.
Uprzedzam osoby wrażliwe i osoby starsze – ciężkie dla naszych emocji.
Ale to właśnie film dla takich osób.
Artystycznie niesamowite, ale dla samego kunsztu nie polecam
Come on, takie lata, kiedy kto nie ćpał ten nie żył. Obejrzyj sobie nakręconą w ramach tej samej serii „Cleopatrę” albo z innej beczki, „Zabriskie Point” lub „Solaris” Lema w reżyserii Tarkowskiego.
Artystycznie niesamowite, ale dla samego kunsztu nie polecam
Come on, takie lata, kiedy kto nie ćpał ten nie żył. Obejrzyj sobie nakręconą w ramach tej samej serii „Cleopatrę” albo z innej beczki, „Zabriskie Point” lub „Solaris” Lema w reżyserii Tarkowskiego.
Chyba troszkę o co innego tu się rozchodzi :p o takie ogólne wrażenia jakie towarzyszą projekcji jak i po niej.
Co prawda „Cleopatry” jeszcze nie widziałam, ale pozostałe przykłady wydają mi się pod tym kontem raczej mało zbieżne z „Kanashimi no Belladonna”.
Akurat „Solaris” Tarkowskiego to jeden z moich ulubionych filmów x3 owszem bardzo silnie oddziałuje nastrojem ale w sposób absolutnie widza faswcynujący x3 wciągający, budzący ciekawość, chęć poznania odpowiedzi zarówno co do konkluzji historii jak i stawianych przez nią pytań.
Z kolei „Zabriskie Point” też nie wzbudził u mnie żadnych ambiwalentnie skrajnych uczuć…
Natomiast seans „Kanashimi no Belladonna” uważam za zwyczajnie przeżycie dla mnie negatywne i budzące wręcz nieprzyjemne emocje i odczucia :( których frapująca warstwa wizualna mi nijak nie zrekompensowała.
Dlatego zgadzam się z tym zdaniem, że „dla samego kunsztu artystycznego” nie warto po nią sięgać. Można się srodze rozczarować.
Aczkolwiek nie wykluczam też, że komuś ten film mógł się podobać w aspektach wykraczających poza warstwę audiowizualną. Jednak ja bym się nikomu go nie odważyła polecić -_-".
Resztę opinii przedstawiłam w swoim poprzednim poście „Dysonans wrażeń” więc nie chcę ich kopiować. x3
Nie stwierdziłem, że nie dla nich. Tylko, że sporo targa emocjami ten film.
Come on, takie lata, kiedy kto nie ćpał ten nie żył. Obejrzyj sobie nakręconą w ramach tej samej serii „Cleopatrę” albo z innej beczki, „Zabriskie Point” lub „Solaris” Lema w reżyserii Tarkowskiego.
Takie lata są od powstania szamanizmu :P Głównie chodziło mi o to, że nie polecam osobom, które chcą podziwiać grafikę. Jak ktoś szuka psychodelii i nie ma nic przeciwko mętlikowi w głowie, nawet jeśli negatywnemu (jak wspomniała Ama‑chan [haha to brzmi śmiesznie, sorka xD]) to niech się za to bierze.
Ogólnie rzecz biorąc po odetchnięciu, mogę stwierdzić, że owszem ma to w sobie piękno, ale na mnie zadziałało mocno przygnębiająco, bez żadnych dobrych refleksji. Mimo wszystko pozostawię bez oceny, gdyż uważam się za niekompetentnego do wystawienia jakiejkolwiek.
Btw. Zabrałem się za to całkowicie przez przypadek. W Civ V trafiła mi się Joanna, a później (jakieś 20 minut) zobaczyłem losowy opis tej recenzji i pomyślałem, że może coś mnie do tego woła xD Tak więc nie wiedziałem też za co się w ogóle zabieram ;p
przyznam, że była to jedna z cięższych produkcji, jakie miałam okazję oglądać. film jest naprawdę trudny, nie tyle w zrozumieniu (bo mimo mnogości symboli jest zrozumiały), co w odbiorze. Przesycony kolorami, traumatyzmem, brutalnością, przytłaczającą muzyką i ogóle obrazem tamtejszej rzeczywistości, tylko podkreśla jej ułomność. dla człowieka z XXI wieku, jest to naprawdę coś niesamowitego i chorego. osobiście w pewnych momentach miałam dosyć, ale nie żałuję, że go obejrzałam. „zaręczam, jest to rzecz, która nie powinna umknąć uwadze żadnej osobie, która uważa się za miłośnika animacji.” zgadzam się
gomme za double post, ale chciałam tylko zauważyć jedną nieścisłość.
Zakochana w mężczyźnie o imieniu Jean wychodzi za niego, jednak lokalny władca, korzystając z tzw. prawa pierwszej nocy, brutalnie gwałci bohaterkę, by następnie oddać ją w ręce swoich żołdaków. Wzburzony Jean próbuje jej bronić, za co zostaje ukarany odcięciem prawej ręki.
Jean chce, ale nie może jej bronić, gdyż zostaje na ten czas wyrzucony z zamku. A lewej ręki zostaje pozbawiony w wyniku innych okoliczności.
Właśnie, trafnie powiedziane. Z jednej strony oprawa audio‑wizualna przyciąga i fascynuje, z drugiej fabuła wręcz odstręcza.
Wydarzenia na ekranie są pełne brutalności, bezmyślnego, niezrozumiałego dla współczesnych ludzi okrucieństwa i przemocy. Historia tragiczna i potworna. Zdecydowanie nie jest to film 'do lubienia' wywołujący pozytywne emocje, raczej odwrotnie, potrafi drastycznie człowieka przygnębić.
Dlatego z oceną w zasadzie szarpałam się strasznie xp równocześnie chciałabym postawić 9/10 za stronę muzyczno‑plastyczną i najlepiej jakąś ujemną za samą opowieść xp bo nie jest to historia którą chciałabym jeszcze raz obejrzeć xp Nie wiem, może mam za słabe nerwy -_-".
Podobny dylemat miała przy ocenie mangi „Kami no Kodomo”[link], która zafascynowała mnie wizualnie i emocjonalnie zdruzgotała xp tu też niestety widz nie do końca może sycić oczy obrazami, kiedy treść seansu wykańcza psychicznie xp więc sama nie wiem jak ja mam taki rodzaj artyzmu postrzegać czy oceniać -_-".
Wtedy napisałam, że gdyby mierzyć wartość sztuki właśnie impetem jaki wywiera na obcującego z nią, to na pewno wrażenie wywiera i obojętnym absolutnie nie pozostawia.
Nie sposób nie docenić wykonania, ale chyba jednak wolę seanse po których nie nawiedzają widza koszmary.
Miałam dokładnie tak samo, dawno temu, kiedy oglądałam ten film. Nie mogłam go skończyć i ciągle straszą mnie wspomnienia. Ale zrobiony jest doskonale. Bueh. Jest jeszcze jedno anime, które obejrzałam w tym samym okresie, jeszcze bardziej odstręczające… uh czuję powracające mdłości.
a które? xD Ja go trochę zmęczyłam pod presją recenzji, opini etc… -_-" tego, że to taki klasyk i że nim się twórca animowanej Uteny inspirował… oj ale nie był to seans który miło wspominam -_-" nie wiem czy warto się aż tak poświęcać xD
Nie nie, nie każ mi wspominać :|
Osobiście uważam, że nie warto się poświęcać, bo jednak pamiętam tylko okropieństwo wydarzeń, nie piękno formy.
A
Uber
24.10.2007 16:50 Więcej niz perła.
To juz nie perełka wśród anime, to wielokaratowy diament! O grafice moznaby napisać porządną pracę doktorską bo to chyba unikat wśór animacji. Famtastyczne, szalone, ekstrawaganckie.Dla fanów cudeniek – jak znalazł.
Ogrom psychodelii i ogrom symboliki. I to chyba starczy do opisu, gdyby ktoś chciał się za to zabrać. Uprzedzam osoby wrażliwe i osoby starsze – ciężkie dla naszych emocji. Także osoby, które myśleć nie lubią – będzie was to zapewne nudzić.
Artystycznie niesamowite, ale dla samego kunsztu nie polecam (wydaję mi się zbyt długie, żeby patrzeć tylko na grafikę – chyba, że ktoś wytrwały jest).
W sumie to jakoś tak zimno mi się zrobiło, mimo iż siedzę obok kaloryfera.
Ale to właśnie film dla takich osób.
Come on, takie lata, kiedy kto nie ćpał ten nie żył. Obejrzyj sobie nakręconą w ramach tej samej serii „Cleopatrę” albo z innej beczki, „Zabriskie Point” lub „Solaris” Lema w reżyserii Tarkowskiego.
takie drobne veto
Chyba troszkę o co innego tu się rozchodzi :p o takie ogólne wrażenia jakie towarzyszą projekcji jak i po niej.
Co prawda „Cleopatry” jeszcze nie widziałam, ale pozostałe przykłady wydają mi się pod tym kontem raczej mało zbieżne z „Kanashimi no Belladonna”.
Akurat „Solaris” Tarkowskiego to jeden z moich ulubionych filmów x3 owszem bardzo silnie oddziałuje nastrojem ale w sposób absolutnie widza faswcynujący x3 wciągający, budzący ciekawość, chęć poznania odpowiedzi zarówno co do konkluzji historii jak i stawianych przez nią pytań.
Z kolei „Zabriskie Point” też nie wzbudził u mnie żadnych ambiwalentnie skrajnych uczuć…
Natomiast seans „Kanashimi no Belladonna” uważam za zwyczajnie przeżycie dla mnie negatywne i budzące wręcz nieprzyjemne emocje i odczucia :( których frapująca warstwa wizualna mi nijak nie zrekompensowała.
Dlatego zgadzam się z tym zdaniem, że „dla samego kunsztu artystycznego” nie warto po nią sięgać. Można się srodze rozczarować.
Aczkolwiek nie wykluczam też, że komuś ten film mógł się podobać w aspektach wykraczających poza warstwę audiowizualną. Jednak ja bym się nikomu go nie odważyła polecić -_-".
Resztę opinii przedstawiłam w swoim poprzednim poście „Dysonans wrażeń” więc nie chcę ich kopiować. x3
Nie stwierdziłem, że nie dla nich. Tylko, że sporo targa emocjami ten film.
Takie lata są od powstania szamanizmu :P Głównie chodziło mi o to, że nie polecam osobom, które chcą podziwiać grafikę. Jak ktoś szuka psychodelii i nie ma nic przeciwko mętlikowi w głowie, nawet jeśli negatywnemu (jak wspomniała Ama‑chan [haha to brzmi śmiesznie, sorka xD]) to niech się za to bierze.
Ogólnie rzecz biorąc po odetchnięciu, mogę stwierdzić, że owszem ma to w sobie piękno, ale na mnie zadziałało mocno przygnębiająco, bez żadnych dobrych refleksji. Mimo wszystko pozostawię bez oceny, gdyż uważam się za niekompetentnego do wystawienia jakiejkolwiek.
Btw. Zabrałem się za to całkowicie przez przypadek. W Civ V trafiła mi się Joanna, a później (jakieś 20 minut) zobaczyłem losowy opis tej recenzji i pomyślałem, że może coś mnie do tego woła xD Tak więc nie wiedziałem też za co się w ogóle zabieram ;p
niesamowita historia
„zaręczam, jest to rzecz, która nie powinna umknąć uwadze żadnej osobie, która uważa się za miłośnika animacji.” zgadzam się
Re: niesamowita historia
Jean chce, ale nie może jej bronić, gdyż zostaje na ten czas wyrzucony z zamku. A lewej ręki zostaje pozbawiony w wyniku innych okoliczności.
Dysonans wrażeń
Wydarzenia na ekranie są pełne brutalności, bezmyślnego, niezrozumiałego dla współczesnych ludzi okrucieństwa i przemocy. Historia tragiczna i potworna. Zdecydowanie nie jest to film 'do lubienia' wywołujący pozytywne emocje, raczej odwrotnie, potrafi drastycznie człowieka przygnębić.
Dlatego z oceną w zasadzie szarpałam się strasznie xp równocześnie chciałabym postawić 9/10 za stronę muzyczno‑plastyczną i najlepiej jakąś ujemną za samą opowieść xp bo nie jest to historia którą chciałabym jeszcze raz obejrzeć xp Nie wiem, może mam za słabe nerwy -_-".
Podobny dylemat miała przy ocenie mangi „Kami no Kodomo” [link], która zafascynowała mnie wizualnie i emocjonalnie zdruzgotała xp tu też niestety widz nie do końca może sycić oczy obrazami, kiedy treść seansu wykańcza psychicznie xp więc sama nie wiem jak ja mam taki rodzaj artyzmu postrzegać czy oceniać -_-".
Wtedy napisałam, że gdyby mierzyć wartość sztuki właśnie impetem jaki wywiera na obcującego z nią, to na pewno wrażenie wywiera i obojętnym absolutnie nie pozostawia.
Nie sposób nie docenić wykonania, ale chyba jednak wolę seanse po których nie nawiedzają widza koszmary.
Re: Dysonans wrażeń
Re: Dysonans wrażeń
Re: Dysonans wrażeń
Osobiście uważam, że nie warto się poświęcać, bo jednak pamiętam tylko okropieństwo wydarzeń, nie piękno formy.
Więcej niz perła.