x
Tanuki.pl korzysta z plików cookie w celach prowadzenia
reklamy, statystyk i dla dostosowania wortalu do
indywidualnych potrzeb użytkowników, mogą też z nich korzystać współpracujący z nami reklamodawcy.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Szczegóły dotyczące stosowania przez wortal Tanuki.pl
plików cookie znajdziesz w
polityce prywatności.
Jedną z największych zagadek tegoż to anime jest niepozorny ,,przerysowany” kociak, o skromnej posturze i nieforemnym pyszczku. Jego czarne futerko i wyraziste oczy pojawiają się w niespodziewanym momencie. Zwierzak zjeżdża z kadru na kadr, lub w którychś z klatek animacji pojawia się i równie szybko znika. Jego istnienie przez bohaterów anime jest niezauważalne! Czyżby był to tylko jakiś komediowy, podkreślający groteskę i wyjątkowość fabuły, obrazu i narracji „Triguna” chwyt?
Świetny klimat, humor i główny bohater 8-/10
Do połowy serii był to teatr jednego aktora. Od samego początku wiedziałem, że Vash znajdzie się na mojej liście ulubionych męskich bohaterów (aktualnie piąty). Bohater, który walczy ze sprzecznościami i posiada niezapomniany styl i charakter. Po pojawieniu się Wolfwooda, akcja nabiera rumieńców, a fabuła powoli zostaje ukazywana cierpliwemu odbiorcy. Mimo, że finał historii nie powala, to wszystko co dzieje się w trakcie już tak: kliknij: ukryte smutna, ale przewidywalna śmierć plebana.
Oczywiście, seria ta posiada sceny walki. Zdecydowana większość jest wykonana co najmniej dobrze, a bohaterowie nie boją się wykorzystać mózgu, przewagi terenu i odrobiny szaleństwa. Grafika w Trigunie dobrze pasuje do klimatu (tylko kobiety mogłyby być trochę bardziej kobiece).
Przedstawianie historii w luźno powiązanych ze sobą epizodach, charyzmatyczny główny bohater i dobre poczucie humoru zachęcają do obejrzenia tej serii. kliknij: ukryte Love&Peace!
8-/10
Dawno temu obejrzałam kilka odcinków i klimatycznie bardzo mi przypadło ale nie chcę zabierać się ponownie rozczarować jeśli nie jest to zamknięta historia.
Z czasem pojawiają się wskazówki ujawniające przewodni wątek całości. Pod koniec przewodni wątek w niezbyt równym tempie dąży do kulminacji i zamknięcia. Sposób prowadzenia fabuły jest dość swoisty więc lepiej sprawdzić na własne oczy. Porównanie pod tym względem do Beebopa wydaje się do pewnego stopnia trafione (Beebop też ma kulminację i rozwiązanie, jednak nie sposób powiedzieć, żeby cała seria konsekwentnie wiodła do tego punktu).
Różne emocje
Największy pacyfista wśród bohaterów anime – Vash The Stampede.
Anime z daawnych czasów, które nie straciło na wartości i oryginalności.
Postacie są rysowane wręcz topornie, szczególnie oko bolą kształty postaci kobiecych, no kobiece to one nie są. Charakterystyczny styl rysowania, po obejrzeniu „Triguna” rozpozna się potem każdy losowy kadr i bohaterów.
Przekaz anime jak najbardziej aktualny, chociaż zbieranie się tych dramatycznych, patetycznych chmur nad bohaterem uważam za zabieg chybiony, przedramatyzowane.
Muzyka zawiewa nutami zachodnimi, ale nie przypadła mi do gustu. Bohaterowie budzą sympatię i nie sposób nie wspomnieć o bardzo oryginalnym chwycie zamieszenia czegoś takiego jak problem agencji ubezpieczeniowych i włóczących się za głównym bohaterem agentek tejże agencji. Bo wypłacają odszkodowania.. świetny pomysł, ugryziony z innej strony, świeży.
Mimo wszystko seria chwilami mnie nudziła, zwłaszcza pod koniec, paradoksalnie. Starano się za bardzo upiększyć postać Vasha, dodając mu wręcz anielskie cechy. Jego pacyfizm zaczął mnie irytować.
Komu polecić? Tym, którzy lubią przygodowe klimaty, a także tym, których nie odstrasza stara kreska i chcą poznać anime klasyczne, którego nie wypada nie znać.
Ogólnie,sama fabuła bywa podręcznikowo prosta. Schematy? A i o owszem, owszem. Ale pokazane w taki sposób, że nabierają zupełnie nowych, ciekawych barw.
Ksiądz z karabinem/wyrzutnią rakiet/wieloooma pistoletami w żelaznym krzyżu? Znamy. Słodki, niby naiwny, tak naprawdę doskonale zjanący życie facet z dziwną fryzurą i w czerwonym płaszczu i posiadający dziwaczne zdolności? Znamy. Dwie panienki, jedna bardziej naiwna od drugiej? Znamy!
Ale co z tego, jeśli zostają pokazani w taki sposób, że każda minuta jest pełna nieprzewidywalnych – albo i cudownie przewidywalnych – zabawnych momentów? Że co odcinek płaczesz ze śmiechu? A co kilka – ze smutku? Czyż można nie pokochać serii tak pięknie pokazującej ludzi? Ich nadzieje legnące w gruzach lub przeciwnie – odradzające się z pomocą innych. Ich chęć zemsty, niekoniecznie słusznej, ale jedynej rzeczy mogącej przynieść ulgę? I przeszłości, która pogrzebana pod warctwą cynizmu lub dobrocią, mimo wszystko nie daje o sobie zapomnieć.
A teraz zejdźmy na ziemię i przyjzryjmy się kresce. ajk na anime niemłode, grafika trzyma poziom, a postaci rysowane są całkiem sympatycznie. Nie jest to może cudo pod tym względem, ale patrzy się bardzo przyjemnie. Podobnie muzyka, nie będąca może arcydziełem, ale idealnie tworząca klimat i niekiedy mocno wpadająca w ucho.
Serię polecam każdemu. Według mnie, nie jest kierowana do konkretnej grupy – każdy, kto jestdostatecznie otwarty na jej klimat, powinien poczuć się usatysfakcjowany.
NO stary
Przy tym się płacze i śmieje jednocześnie *.*
Zacznę od tego, że na wstępie kliknij: ukryte średnio mi się spodobało, ale potem zaczęło się rozkręcać. Uważam, że to dobra komedia, a niektóre sceny i teksty Vasha i Wolfwooda powalają z nóg. ;) Postacie były naprawdę barwne i ciekawe. Już sama nie wiem, który bohater był moim ulubionym…x.x Każda była na swój sposób zabawna. Fajnie, że w anime znalazły się również elementy SF. Dawno czegoś podobnego nie oglądałam. Chyba najbardziej spodobały mi się sceny walk i strzelanin. Jak się tak ogląda, kiedy w każdym odcinku główni bohaterowie wywijają tymi rewolwerami to człowiekowi się nagle zachciewa też tak umieć, mówię prawdę. ^.^
kliknij: ukryte Kiedy Wolfwood umierał nie mogłam w to uwierzyć, myślałam, że jest tylko ranny i wyzdrowieje,a potem…płakać się chciało, nie powiem. :(
Postacie – 10/10
Fabuła – 10/10
Grafika – 9/10
Muzyka – 9/10
Na koniec dodam, że nabrała mnie ochota na następną serię i planuję ją niedługo obejrzeć. Polecam przygodówek i westernów. Zdecydowanie 10. ;)
Zamaskowano spoiler.
– Morg, kontroler prasy, publikacji i widowisk
super !
Anime bardzo mi się podobało i miło się je ogladało. Polecam :)
8/10
Ogląda się miło i przyjemnie dałem 8 lecz mówiąc szczerze to nie jest anime które może sie równać z hellsingiem czy samurai deeper kyo – co najwyzej takie se devil may cry jest porównywalnym odpowiednikiem – końcowa ocena 6+
Fantastyczne!
I nie zgodzę się z poprzednika „moralizatorstwami” i skokami emocji. Wręcz przeciwnie, ilu ludzi potrafi w jednej sekundzie płakać, by w drugiej zarzucić żartem i śmiać się z niego serdecznie? Vash do takich właśnie należy – i chwała mu za to!
Super
średnie anime
fabuła 6/10
grafika 7/10
muzyka 5/10
a więc średnie anime
Dość dobre
Myślę że warto zobaczyć ale nie ma co sobie robić dużych nadziej.
Trigun, Trigun Maximum
Co do anime: już wcześniej się wypowiadałam i dodam tylko kilka kwestii:
Primo: porównywanie Triguna do Bebopa, to jakby porównywanie Naruto i Ninja scroll (w obu przypadkach ninja, w obu przypadkach jest element misji i są shurikeny…tia). Obie w/w produkcje mają zbyt różne fabuły, klimat i konstrukcję, by je porównywać. A to, że w obydwu jest element „kowbojów” i s‑f nie zmienia faktu, że wartościowanie poprzez porównanie jednego i drugiego jest nadużyciem.
Secundo: gwałtowne przejście w klimacie Triguna jest spowodowane min. tym, że twórcy starali się zmieścić w dość niewielkiej ilości odcinków, całą mangę i kawałki kontynuacji. To jednak dodaje serii wielkiego uroku i dynamizmu.
Tertio: FILM KINOWY Trigun: Badlands rumble niebawem wchodzi na ekrany! :D
Warto obejrzeć
:)
recenzja może zniechęcic
Zamaskowano spoiler. Moderacja
Re: recenzja może zniechęcic
Trigun
Pozdrawiam wszystkich pacyfistów :D
love & peace
Love and peace!
Pierwsze odcinki powaliły mnie na kolana, a mojego tatę przyprawiały o spazmy, co mówi samo za siebie. Nie mogłam się doczekać kolejnych odcinków.
Przejście do poważnych tematów nie jest takie „nagłe”, właśnie raczej subtelne, daje do myślenia. Każda postać przedstawia inne wartości, dzięki czemu skłaniani jesteśmy do refleksji. Jednak przesada była, gdy Vash walczył w statku i zaczął opłakiwać straconych przyjaciół – miałam ochotę powiedzieć „Ej, ty! Chyba miałeś coś zrobić, nie?” To na serio wyprowadziło mnie z równowagi.
Jednak, mimo wszystko, anime jest świetne i godne polecenia! Love & peace! Jedzmy pączki!
Nie czytajcie o tym recenzji
Całkiem przeciętne
Niestety wyszło tak, że nie zrealizowano całkowicie nawet powyższych założeń, udziwniając anime, niekoniecznie na plus.
Vash, czyli jedna z najbardziej irytujących mnie postaci w ogóle. Dopóki nie brało mu się na wspominanie przyszłości, opłakiwanie zabitych łotrów itp., był całkiem przyjemny, ale im bliżej końca, tym gorzej. Ten jego szloch, jego naiwność, będąca już głupotą. To było dla mnie wręcz nie do zniesienia. A te głupoty, jakie wygadywał. Rem faktycznie zrobiła mu pranie mózgu. Niestabilny psychicznie, pełen sprzeczności, nadwrażliwy… Nie, nie mogłem go polubić. A Knieves nie był wcale lepszy – tylko ten wpadł w drugą skrajność, jakby nie mogło być nic po środku.
Za to wiele serii dały postaci Wolfooda i Legato, moje w niej ulubione. Ciekawe, intrygujące. Wolfwood szukający, rozdarty i Legato, wprawdzie tylko wykonujący rozkazy Knievesa, ale jakże od niego ciekawszy (inna sprawa, że miał więcej czasu „antenowego”).
Meryl i Milly to głównie para komediantek, ale tą drugą trudno mi było nie polubić.
Fabuła przeciętna. Zapowiadało się lepiej niż się skończyło. Wraz z biegiem czasu twórcy wprowadzali dość utarte już schematy. Na dodatek co najmniej połowa anime to nic nie wnoszące do wątku głównego odcinki.
Rysunek stary, ale też nic specjalnego nie prezentował. Widziałem już lepsze produkcje z tego okresu. Sporo nieruchomych obrazków, czasem kłopoty z płynnością ruchu. Krajobraz prościutki, bo pustynny. Et, przeciętność. Niestety po Vash bardzo irytowały mnie te kiczowate „łotry” pojawiające się prawie co odcinek. Pewnie to celowy zamysł twórców, ale mnie one odrzucały. Nie znoszę takich projektów postaci.
Muzyka na plus. Lubię gitarowe brzmienie, momentami zapożyczające z westernów. Na dodatek spodobała mi się piosenka śpiewana przez Rem.
Oceniając:
Rysunek: 6/10
Postaci: 6.5/10 (robota Vasha)
Fabuła: 6/10
Muzyka: 8.5/10
Całość: 7/10
Jestem po 4 odcinku
Nietuzinkowe anime
Mnie urzekł przede wszystkim klimat. Mimo, że teoretycznie nie przepadam za westernową stylistyką, Trigun wywołał u mnie najprzyjemniejsze skojarzenia (łącznie z Diuną Herberta i kilkoma innym książkami s‑f/fantasy). Tak naprawdę nie jestem w stanie sprecyzować dlaczego owa produkcja tak bardzo mi się podoba. Trigun ma w sobie „to coś”, co powoduje, że po latach chce się do niego wracać.
A propos zwrotu akcji: dla mnie to wyjątkowa zaleta! Nic mnie bardziej nie nuży niż przewidywalne tasiemce, które notabene są teraz tak popularne wśród młodszych odbiorców.
Seria jest trochę przejaskrawiona a dramatyzm miejscami przesadzony – to fakt…ale według mnie to dodatkowo podsyca klimat Triguna.
Na pewno jest to produkcja godna polecenia i warto przebrnąć przez pierwszych parę odcinków, które dają nieco mylny obraz całości.
BTW: porównywania z Bebopem w ogóle nie rozumiem :| gatunki obu produkcji teoretycznie się zazębiają ale stroniłabym od ich porównywania.
jest bardzo dobrze
Nieoglądalne
Fabuła banalna. Sztuczna melodramatyczność.
I nie mówcie, że grafika to dziedzictwo epoki, w której Trigun powstał. Wystarczy spojrzeć na Cowboya Bebopa, żeby się przekonać, że nawet wtedy można było stworzyć anime o lepszej fabule i grafice. W Cowboyu dodatkowa zaleta to możliwość porównania wizji przyszłości sprzed 10 lat z obecną. Wnioski ciekawe.
Podsumowując – jeśli chcecie obejrzeć coś z klasyki to sięgnijcie po Cowboya albo NGE.
Vash za Stampido ;)
pierwsze dziesięć, a potem...
Polecam. Seria naprawdę godna uwagi.
Love and peace! I nie zapomnijcie o pączkach! ;)
Tak.
...
Co mogę powiedzieć po seansie?Oglądanie Triguna to niezła rozrywka:DPodoba mi się postać Vash'a chociaż w ostatnich odcinkach staje się mniej ciekawa. Nie ja pierwsza to napiszę, ale wprowadzenie dramatyzmu w końcu serii wcale jej nie służy, fabuła staję się przewidywalna i taka typowa[w sumie biorąc pod uwagę rok powstania nie jest tak źle(ach te holywoodzkie, typowo amerykańskie szmiry)]
Coby się więcej nie rozpisywać polecam Triguna każdej osobie,która szuka naprawdę dobrej rozrywki
"Miau" - powiedział kot.
O szczegółach wylano już morze atramentu i zuploadowano wiele megabajtów, więc po prostu polecam – to trzeba zobaczyć.
Pozdrawiam
perła
Zaczyna się świetnie konczy mizernie.
Nędza
Re: Nędza
Re: Nędza
Re: Nędza
Re: Nędza
Re: Nędza
^o^
garf71
komedia albo akcję, i zgodzę się, że w Trigunie jest cdo conajmniej zaskakujące połączenie‑od połowy seria z komedi staje się dramatem. I o ile pierwsza połowa seri jest świetna jako komedia o tyle dla mnie do drógiej dramatycznej połowy się nie umywa. 2 cześć jest dla mnie poprostu boska, np dla tego że tak dobrze oddaje ludzkie uczucia, a jeśli chodzi o pseudo‑księdza to dawno tak realnego bohatera w anime nie widziałęm i dawno któregoś tak nie polubiłem…
Dhamatyczne
Zgadzam się z Zegarmistrzem, twórcy z ilością dramatyzmu zdecydowanie przesadzili. Tak od połowy serii zaczyna się dramat, który trwa już do końca. Co nie znaczy, że Trigun mi się nie podoba. Po 10 odcinkach dołączył do panteonu moich ulubionych serii, który teraz liczy tych serii dwie.
Vash mnie rozbrajał już od pierwszego momentu, w którym go zobaczyłam. Chociaż na początku miałam spore problemy żeby go rozgryźć ( zaskakiwał mnie i niepokoił szaleńczo) potem było to już proste. Tak gdzieś po 15 odcinku nie miałam już tego problemu. Ciężko mi coś bliżej o nim napisać, mam olbrzymią słabość do wysokich panów, a do bardzo wysokich szczególnie.
Co do klimatu i fabuły. Pierwszy raz w Trigunie zauważyłam i pierwszy raz mi przeszkadzały przeskoki z komediowych sytuacji do tych mniej komediowych. kliknij: ukryte W którymś z końcowych odcinków gdy Vash żegnał się z Meryl, ni z tego ni z owego pokazano go w SD. Nie wywołało to we mnie uśmiechu jak zwykle. W 25 odcinku gdy rzucił się na Meryl w jakiś sposób rozładowało to emocje, ale to ten jeden jedyny raz. Do końca zresztą miałam nadzieję, że twórcy trochę zbiją dramatyzm czymś miłym. Zawiodłam się troszkę. Co ciekawe mimo wszystko, gdy nadszedł 24 odcinek w którym nie ma ani jednego elementu zabawnego odczułam pustkę. Magia Triguna. Podobały mi się retrospekcje zrobione w taki sposób, że kompletnie mi nie przeszkadzały ! To było wykonane naprawdę genialnie. Ale przedramatyzowania nie wybaczę. kliknij: ukryte W odcinku ze śmiercią Wolfwooda (wiedziałam że z nim będzie coś nie tak ! Pierwsza rzecz która zwróciła moją uwagę to brak jego obecności w openingu, sympatię moją wzbudził ale nieufną )doszłam do wniosku, że Vash jest już cholernie zmęczony i wszystko mu jedno. Po czym znowu było to samo, coś wesołego i Vash wraca do normy. Tu już przesadzili, a apogeum miało miejsce tuż przed śmiercią Legato. Wtedy zdałam sobie sprawę jak naciągnięty jest sam Vash, jak niekonsekwentny ma charakter. Był ludzki i zrozumiały, ale zdecydowanie przesadzono. Jego wiek w zasadzie mógł wpływać na jego zachowanie ale byłby chyba wtedy bardziej opanowany. O reszcie bohaterów nie mówię bo reszta sprawiała mi niespodzianki. Np Milly i Wolfwood. O Milly od początku wiedziałam, że jest bardzo inteligentna i jest fantastycznym obserwatorem. Zaskoczyła mnie w związku z Wolfwoodem, i to bardzo. Czy pozytywnie nie wiem. Ogólnie ciekawie zrobione i pokazane są uczucia bohaterów wobec siebie, bo wątkiem miłosnym czegoś co pojawia się dosadniej chyba w 2 odcinkach nazwać się nie da.
Co do fabuły zachwyciło mnie rozłożenie jej w ten sposób. Naprawdę nie miałam nic do zarzucenia. Porównywałam sobie na bieżąco z Kenshinem i Kenshin został całkowicie pokonany w tym pojedynku. Przypuszczam że po Trigunie nie będę w stanie sięgnąć przez dłuższy czas po Kenshina. Nawet odcinki lżejsze w Trigunie były pełne akcji, nie nudziłam się ani przez sekundę. Podobał mi się też realizm. Jak Vash albo ktokolwiek inny dostał w zęby to nie udawał, że nic się nie stało bo mu duch sił dodawał. kliknij: ukryte Jak Vashowi Knives odstrzelił rękę to Vash nie mówił heroicznych monologów, tylko się normalnie skręcał z bólu na podłodze. Byłam zdziwiona na początku tym realizmem, a potem aż się sama zdziwiłam moim zdziwieniem. Czemu ? Kenshin podziabany jak ser szwajcarski latał sobie radośnie żywiutki jak szczypiorek na wiosnę… Wolfwood postrzelony w nogę, a raczej draśnięty też nie biegał sobie jak źrebaczek tylko kulał. Poza tym Vash był logiczny, szybki, inteligentny. A że dziecinny to inna rzecz. Nie podobało mi się to że miał tyle osobowości. Tyle różnych stron. A mimo to bardzo go lubię.
Wypadałoby napisać coś o technicznej stronie. Byłam zachwycona openingiem i przerywnikami, które oglądałam z przyjemnością. Straszliwie mi się spodobały. W życiu nie przypuszczałam, że aż tak mogą mi się podobać tego typu utwory i tego typu klimat ale fakt faktem podobały się. Endingu nie obejrzałam ani razu, chociaż nie, w ostatnim odcinku obejrzałam. Za pierwszym razem nastawiona pozytywnie po openingu doznałam trwałego urazu i potem ending starannie omijałam. Z niejasnych przyczyn miałam wrażenie, że facet który to śpiewał musiał się zdrowo urżnąć i śpiewać na ciężkiej bani. Naprawdę potworny ending. Kreska, hmm kreska była dla mnie neutralna. Ani nie jestem negatywnie nastawiona ani specjalnie pozytywnie. Ale dopasowana była do serii. I przez to była idealna.
Na uwagę zasługuje finał, poprowadzony w bardzo dobry sposób. Bałam się, że twórcy nie dadzą sobie rady z zakończeniem tego w dobry sposób. kliknij: ukryte W ostatnim odcinku podczas śmiechu Knivesa, miałam wrażenie że rozwalę monito. Alleluja obyło się bez poważnych patetycznych rozmów. Końcówka była zachwycająca biorąc pod uwagę co się widzi w innych seriach. Świetnie zrobiona, i bardzo mile mnie zaskoczyła. Mam maleńkie zastrzeżenia co do samego zakończenia. Bo to się NIE skończyło. Ale że byłam jak Vash zmęczona to nie odczułam wielkiego żalu zaraz po skończeniu ( wielki żal czuję teraz ).
Naprawdę ze wszystkich stron to anime jest absolutnie fantastyczne i mimo, że mój post wcale do panegiryków nie należał, Triguna uwielbiam całym sercem. A Vash ? Nie miałam wrażenia, że zostanie ulubionym bohaterem ale teraz chyba zmienię zdanie. Trigun jak już mówiłam zostaje oficjalnie drugim tytułem który zyskał sobie miano mojego ulubionego. Za całokształt. Naprawdę seria warta obejrzenia, przedramatyzowana (Obiwanshinobi ta seria nie ma tragicznego finału ta seria jest dramatyczna tak gdzieś od połowy… ), ale bardzo dobra. Płakać to ja płaczę wyłącznie ze śmiechu, więc nie wiem czy warto się zaopatrywać w duże ilości chusteczek, jest trochę dosyć smutnych wrażeń pod koniec, ale seria jest interesująca. Ciekawy świat, ciekawi bohaterowie, minimalne luki w fabule, akcja, brak typowych monologów, sympatyczne walki, ciekawie poprowadzone wątki, ZABÓJCZY humor ( też zostałam powalona na ziemię jego Love & Peace, bo się tego kompletnie nie spodziewałam ), nie obejrzeć tego to byłaby wielka strata.
Re: Dhamatyczne
Love & Peace!
Tragiczny finał?
Czekałem ne ten tragiczny finał i w końcu nie wiem, czy oglądałem to samo anime, co recenzent. Do tragizmu finałowi Triguna sporo brakuje.
Muzyka stanowi ogromną zaletę tej serii (samego OSTu słucham z przyjemnością, jest on zresztą wspaniale wyprodukowany).
The best
Trigun to część mojej duszy..na zawsze.
Wow.
Grafika 6/10
Fabuła 7/10
Postacie 8+/10
Muzyka 8/10
***
Vasha sie kocha i nie ma innej opcji :)
POLECAM
GE-NIA-LNE
I pierwsze,które doprowadziło mnie do łez smutku oraz wzruszenia.^^
No i niesie (komuś może wydać się błahe,ale jak dla mnie – głębokie) przesłanie, o którym każdy powinien pamiętać.Nie chcę spoilerować,zatem…
Polecam wszystkim.:D I starym i młodym.xP
Love&peace!xD
sugoi ^o^
LOVE AND PEACE !!!
Wrażenie
9/10
Re: Wrażenie
TRIGUN
muzyczka
love & peace ^_^
Jest to na prawdę jedno z najlepszych anime jakie widziałam. wciągające tak samo od początku do końca i z ciekawym przesłaniem.
love & peace! :D
Cienka recenzja dla tak dobrego anime
Bardzo godne polecenia – Takich anime już się nie robi
Ocena własna 9/10
Re: Cienka recenzja dla tak dobrego anime
Jak to nie? A SunaBouzu (Desert Punk)? Podobnie zaporowe pierwsze odcinki i w ogóle – rzuca się w oczy, że Trigun zainspirował twórców SunaBouzu.
Trigun :)
5+
Wadą tego anime jest to co w prawie każdym… naciąganie liczby odcinków do 26. Z tą jednak rużnicą ,że ostatnie odcinki ogloda się chętnie wiele razy! (wszystko ostatecznie się wyjaśnia) , a te mniej lubiane odcinki znajdują się gdzieś w środku. Polecam…