x
Tanuki.pl korzysta z plików cookie w celach prowadzenia
reklamy, statystyk i dla dostosowania wortalu do
indywidualnych potrzeb użytkowników, mogą też z nich korzystać współpracujący z nami reklamodawcy.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Szczegóły dotyczące stosowania przez wortal Tanuki.pl
plików cookie znajdziesz w polityce prywatności.
Po La corda d'oro sięgnęłam po obejrzeniu wielu rewersów, po utapri, nodame, akatsuki, czy kamisama hajimemashita.
Te całkiem badziewne pominę.
Wszyscy zachwalali tak bardzo ten reverse a ja jestem kapkę rozczarowana. To nie baśnie albo romans, co najwyżej anime muzyczne, ale Nodame było lepiej zrobione, ciekawiej.
Kinówkę mogli z tego zrobić zamiast przeciągać na siłę i nawet muzyka nie ratuje sytuacji.
A
Akaruisama
25.10.2013 15:30
Po licznych dyskusjach na stronie poświęconej Diabolik Lovers a dotyczących ogólnej charakterystyki reverse haremu postanowiłam jeszcze raz obejrzeć jeden z przywołanych tytułów, czyli La corda d'oro.
Anime zrobiło na mnie niesamowite wrażenie. Może to wynik kliku odcinków Brothers Conflict i Diabolik Lovers. Ciekawa fabuła, przyjazna atmosfera i bardzo interesujące postacie.
To wszystko, czym dysponuje La corda d'oro, a czego brakuje wyżej wymienionym tytułom.
Hino Kohoko jest zwykłą licealistką, ma dużo uroku i ciepła, ma charakter i własne zdanie. Nagle los sprawia, że odnajdue swoją pasję, coś co naprawdę i kocha i stara się zrobić wszystko, by przekształcić miłość do muzyki w prawdziwe umiejętności. Pomaga jej w tym grupa osób, która dzieli z nią pasję. W większości są to oczywiście przystojni chłopcy.
Każdy z nich ma inne podejście do muzyki, inne doświadczenia, ale wszyscy pomagają sobie nawzajem pogłębić swoją miłość do muzyki i jej rozumienie. Główna bohaterka, mimo że potrzebuje pomocy, sama im pomaga.
Tym, co wyróżnia to serię są ciekawe relacje bohaterki z jej bishounenami. Można powiedzieć, że są prawdziwymi przyjaciółmi, a wątki romantyczne odsunięte zostały na dalszy plan, przynajmniej na początku. Kahoko nie rumieni się pod lada pretekstem, nie zachowuje głupio, a jej zainteresowanie nimi w dużej mierze wynika z zainteresowania muzyką; dobrym przykładem jest Tsukimori. Hino lubi go i podziwia, ale przede wszystkim pragnie, żeby uznał ją za rywala i zazdrości mu jego umiejętności, sama próbując nauczyć się od niego jak najwięcej. Tschiura jest jednym z najcieplejszych, najbardziej chłopięcych, uroczych, ale prawdopodobnych bohaterów shoujo, jakich widziałam.
Ogólnie seria jest przecudowna. Dużym walorem jest muzyka klasyczna. Po poprzednim obejrzeniu serii wiele z utworów weszło do mojej stałej playlisty. Nie da się opisać wzruszeń, jakie daje np. Kaprys 24 Paganiniego, czy Kanon Pachabelo.
A teraz coś dla zainteresowanych mangą, którzy nie boją się spoilerów.
kliknij: ukryte Wszyscy wiemy, że Hino straciła magiczne właściwości skrzypiec i próbowała nauczyć się grać samodzielnie. To dobre zakończenie anime. Zabierając się za mangę miałam nadzieję, że bohaterka będzie próbowała rozwijać swoje umiejętności, konsekwentnie dążąc do celu. Zamiast tego, Hino zmienia się, a konsekwentnie wzdycha tylko do Tsukimoriego. Oczywiście próbuje nauczyć się grać, ale ma to tylko to znaczenie, że kolejni bishouneni uczą się przy niej kochać muzykę, a ona nie posuwa się ani o cal do przodu. W końcu Tsukimori, który traktuje ją strasznie, decyduje się ją pocałować, a ono stwierdza, że skrzypce to były tylko po to, żeby podążać za swoim rycerzem. Naprawdę nie rozumiem, jak kobieta może w ten sposób przedstawiać inne kobiety.
I tak moja rada, anime jest cudowne, ale żeby nie popsuć sobie wizerunku, lepiej nie czytać mangi. Oczywiście jest tam więcej romansu, ale psuje tylko całość.
Całą serię obejrzałem z szczerym zainteresowaniem i prawdziwą przyjemnością. Niezwykle ciepła i przyjemna historia z, ciekawymi postaciami i świetną główną bohaterką (choć moim faworytem jest Shimizu, ten to dopiero oryginał…). Co prawda grafika zachwyciła mnie raczej średnio, ale oprawa muzyczna to wręcz klasa sama w sobie i stanowi prawdziwą ucztę dla miłośników dobrej muzyki. Osobiście jestem z tej serii naprawdę zadowolony i z radością obejrzałbym pełnoprawną kontynuację fabuły.
A
hersa
20.08.2011 16:49 :)
Bardzo przyjemne anime :) Muzyka klasyczna jest po prostu piękna. Szkoda, że nie rozwinął się żaden głębszy romans. kliknij: ukryte I jakoś tak wolałabym, żeby jej skrzypce odzyskały moc…;)Oceniam 7/10
Ogólnie zgadzam się z Calm :D Gdyby nie oprawa muzyczna i cała ta przygoda z muzyką poważną, już po paru odcinkach zawiesiłabym oglądanie. Główna bohaterka jest trochę tępa, jednak CLASSICAL MUSIC wszystko wynagradza ;D Nigdy nie miałam styczności z muzyką klasyczną, przyznaje się bez bicia lubię czasami się wyszaleć przy techno i dancie, jednak po tym anime zwróciłam się do genezy :) Zaczęłam ściągać utwory klasyczne i powiem wam, że naprawdę jestem zachwycona, ze sięgnęłam po to anime. Oczywiście zakończenie mnie nie satysfakcjonuje, Jest zbyt otwarte. Ja rozumiem, że to ma być uczta dla wyobraźni, ale co przepraszam mózg mam sobie odgryźć?! Kahoko jest aż nadto niezdecydowana.Ogółem moja ocena to 7 na 10 :D
Anime niezwykle banalne, nużące, dodatkowo można by nawet rzec płytkie. Ni romans, ni komedia, dużo dramatyzmu i dłużyzn, beznadziejne zakończenie… Dlaczego więc jestem tak oczarowana? Odpowiedz jest prosta:MUZYKA! Cała ta otoczka ukazująca miłość do skrzypiec i dźwięków. Przedstawienie oddziaływania wykonawcy na odbiorców i pasje temu wszystkiemu towarzysząca, mnie po prostu ujęła.
Postacie bardzo przyjazne (Yunoki- można polemizować). W przeciwieństwie do niektórych (sądząc po wypowiedziach), bardzo polubiłam Kahoko. Nie da się ukryć: jest tempa, ale jej zaangażowanie i przywiązanie do instrumentu mnie poruszyło.
Główni Bishouneni, hmm…o każdym można powiedzieć coś dobrego: Najpierw ADHD, czyli Hihara. Najbardziej charakterystyczną cechą jaka wybija mi się na pierwszy plan, gdy tylko o nim pomyśle jest Humor(ależ nieprzewidywalne xD). Yunoki, to chyba najbardziej kontrowersyjna i barwna postać spośród całej piątki. Jeżeli chodzi o Shimizu, jest ok. Szczerz powiedziawszy nie do końca rozumiem czemu niektórzy tak się nim zachwycają (Być może nie potrafiłam tego zauważyć, bo na wejściu mam rezerwę do blondynów). Tsuchiura- uparty! Nic więcej nie trzeba dodawać ;D No i na koniec mój faworyt Len. Czyli, słodkie ciastko obsypane kwaśnym proszkiem (nie pamiętam jak to się nazywało- już tego nie sprzedają).
O Grafice nie powiem nic złego, mi się podobała. Ogółem oceniłabym na 8/10. Jednak daję maxa, ponieważ dzięki tej pozycji jeszcze raz przypomniałam sobie: za co kocham skrzypce i z jakiego powodu zaczęłam na nich grać. Pozdrowienia!
Dlaczego sięgnęłam po to anime? Odpowiedź jest prosta: nie mam pojęcia, tak samo nie mam pojęcia, co mam o nim wyrazić. Po ostatnim odcinku miałam mieszane uczucia.
Podobały mi się bardzo klasyczne utwory: utwory Chopina, Polka Dziadka grana przez Fuyumi, Kanon i dobrze mi znana Ave Maria. Kreska też jest bardzo miła. Nie gryzie. Podobały mi się całkiem fajnie zbudowane charaktery postaci, szczególnie bishów xD. Jak zawsze, znalazłam sobie faworyta – Hiharę. :) Anime jest całkiem dobre i miłe w odbiorze, można obejżeć. Trochę denerwuje przeciąganie, wywołujące minę na twarzy a la „no dziej się coś!” i bezwarunkowe ziewanie. Ale niektóre momenty ciekawią i nie było żadnych momentów w stylu 'zagubiony sens'. Właśnie. Od początku zaczynają tworzyć się uczucia pomiędzy bohaterami, co w takiej haremówce być powinno. Niestety, większość czasu antenowego skupiają oni na muzyce, i nic pozatym, więc po co tak zagajać skoro nie ma się w zamiarze tego rozwijać? :/ To spowodowało u mnie niedobór wrażeń, więc sięgnęłam po mangę. Zobaczymy ci z tego wyjdzie.
A
Ruka
4.03.2011 22:37
Zapomniłam ale musze to napisac .Cieszę się że było w tym anime wspomniane o polsce .Najpierw w zagadce o CHopinie z rozmowach bohaterow i występie Fuyumi„polska piosenka ludowa”:)
A
Ruka
4.03.2011 22:32
Coś wspaniałego.Naprawdę cudowne anime .Teraz inaczje atrzę na muzyke klasyczną i instrumenty .Szkoda gtylko ze nie ma jakiekogś rozwiniecia romansu ael i tak jest ok .Polubiłam prawie wszystkie postacie ale jakoś nie mogłąm się przeknac do Yunokiego.Hihara cudo wesoły chłopak.Shizuna zamulony.Len chłodny ,Ryo otwarty.Oczywiście widac podobieńtwo między innymi postaciami z anime tak jak Ouran np.I nie przeszkadzały mi kolorwoe włosy własnie to lubie w anime.A włosy to chyba najlepsze miał HIharachoc wolę z długoimi jednak że nie bardzo polubiłam Yunokiego to odpada .Naprawdę polecam 10/10
Po obejrzeniu 26 odcinków La Cordy, sama nie wiem co myśleć o tym anime. Wszystko mi się ogółem podobało. Muzyka świetna, na prawdę poruszająca jak słuchałam tych cudownych kawałków, kreska też mi odpowiada. Każdy bohater inny, z własnym charakterem i Kahoko, o której nie wiem co powiedzieć :P Niektóre odcinki trochę mi się dłużyły, a poza tym ja w ogóle nie widzę w tym anime komedii… Dla mnie to raczej okruchy życia z nutką dramatyzmu jak sobie przypomnę, że w niektórych fragmentach miałam łzy w oczach. Romansu też śladowe ilości. Uczucia bohaterów skupiają się wyłącznie na muzyce i instrumentach. kliknij: ukryte I w sumie tylko sobie za to dziękują.A romansu nie ma, chociaż było ewidentnie pokazane, który z panów co czuje do czerwonowłosej bohaterki… A ona sama, w gronie tylu przystojniaków zwykła się tylko rumienić. A to za mało na romans. W czasie oglądania serii zastanawiałam się z kim ona będzie, a tu kicha. Warto zobaczyć dla przepięknej muzyki i kochanego „Ave Maria” poza kawałkami fałszu :)Na pewno polecam dla tych, którzy kochają muzykę i nie tylko!
A
Yumiko-Sama
29.11.2010 17:14
Zwykle nie przepadam za tego typu anime, ponieważ są one niezwykle schematyczne;
Mamy tu oziębłego, lecz bardzo uczuciowego chłopca z wahaniami nastrojów [Tsukimori, Zero Kiryuu z VK XD]
Takiego uroczego kumpla z sąsiedztwa [Hihara‑senpai… ah… *p*]
Długaśnego bisza XD [Tsuchiura, czy Kain Akatsuki z VK, czy Takashi Morinozuka z Ourana]
„Cudownego, ah takiego the best, [najlepiej z długimi hairami XD] który jest świętością i pokłony,pokłony” [Yunoki‑senpai, Aiduo z VK, Tamaki z Ourana, Edgar z Hakushaku]
I na zakończenie drobne dziecię słońca [Shimizu‑kuuun~, Mitsukuni Haninozuka z Ourana]
Oj! Chwila! Czyżbym o czymś zapomniała? Ale jakże… została nam nudna, sztampowa bohaterka „popychadełko” Czyżby?
Ze zdziwieniem spostrzegłam iż przez te 26 odcinków, mimo chwilowej irytacji, ze względu na tragiczne dylematy nie jest ona typowym „dzieckiem szczęścia”. Całkiem dobrze sobie radzi, a jej problemy nie kończą się na tragicznej przeszłości i uczuć do wianuszka biegających za nią biszów.
Podsumowując:
Kreska; Rewelacyjna, bardzo zadbana, tła dobre, nawet bardzo, anatomia niby dobrze, ale postać Ryotaru mnie razi, ale takie wielkoludy już tak mają XD
Muzyka; Wcześniej jakoś nie mogłam polubić, potem pokochałam całym sercem opening i to karaoke z biszami na końcu XD, utwory klasyczne na występach [XD zabiło mnie to o Chopinie na końcu jednego z odcinków XD], utwory w tle dobre, oddające charakter sceny, ale w pamięć specjalnie nie zapadają
Fabuła; Całkiem, całkiem, ale jak ktoś cierpi na biszowy głód to i bez fabuły obejrzy XD, na szczęście takowa jest i nie zawiązuje się jedynie do problemów emocjonalnych Kaho i jej miłosnych przygodach
Postacie; Jak ktoś czuje niedosyt to może śmiało sięgnąć po drugą serię [dwie OAV'y], gdzie dostanie trzy dodatkowe bisze i urwany wątek [jednak słyszałam że jest, lub ma być 3 seria, ale cicho sza! nie zapeszać!]
Miałam wyjątkowo mieszane uczucia po tej serii – początkowe odcinki były bardzo obiecujące, później poziom spadł, a główna bohaterka z całkiem rozsądnej dziewczyny zmieniła się w rozlazłe emo, na szczęście udało jej się pozbierać i ostatnie odcinki oglądałam z większą przyjemnością. Bohaterów polubiłam, chociaż Kahoko ma u mnie duży minus za co najmniej czteroodcinkowe gocenie się w kąciku kliknij: ukryte (te dylematy, czy ma prawo grac na skrzypcach przyprawiały mnie o zgrzytanie zębów i chęć rzucenia czymś w Bogu ducha winny monitor). Żałowałam, że mało czasu poświęcono Fuyuumi i innym dziewczętom i że nie miały one praktycznie żadnych interakcji z męskimi uczestnikami konkursu (wywiady Nami się nie liczą, to cześć jej pracy)- właściwie żaden z nich, oprócz senseia i Shinobu nie zwrócił uwagi na grę Fuyuumi (w ogóle cały czas była traktowana po macoszemu, jej występy można było usłyszeć dopiero w czwartej i piątej odsłonie konkursu). Panowie byli sympatyczni, mimo że niektóre ich zachowania kliknij: ukryte vide mroczna strona Yunokiego, z którą wyskoczył zupełnie nagle i właściwie bez powodu i przemiana wewnętrzna Rena były zupełnie nielogiczne. Za to grafika spodobała mi się bez żadnego „ale”, a muzyka będąca prawdziwą siłą napędową La Cordy pozwoliła mi przetrzymać te gorsze momenty. Ostatni odcinek (25 żeby nie było, 26 dla mnie nie istnieje) bardzo ładnie zamknął serię kliknij: ukryte (gdyby jeszcze tylko nie wymawiali imienia Kahoko podczas grania ostatniego utworu, ale nie, oczywiście musieli, bo tak jest bardziej romantycznie grrr) i przyczynił się do podwyższenia oceny końcowej. 8/10
To Anime jest dość ciekawe. Pierwsze odcinki poruszają i zachęcają. Muzyka wspaniała( Ave Maria!), klasyczna, sporo instrumentów plus 5 przystojniaków. Jednak z odcinka na odcinek coraz nudniejsze i mi tak szczerze nie chciało się oglądać, ale coś mnie ciągle do tego ciągnęło. W odcinku 21 to zrozumiałam, ,,Magiczne Skrzypce''. To moja odpowiedź. Zniknęły w tym odcinku, znaczy nie ,,Skrzypce'', tylko to ,,Magiczne'' z początku. Zaczęłam się wahać czy oglądać dalej. Gdy tak sobie myślałam minęłam szkołę muzyczną i usłyszałam muzykę. To mnie przekonało. To anime ratuje się ostatnim odcinkiem.(Według mnie) Występy i to na koniec… Może było warto na to czekać? Każdy z bohaterów mi się podobał czym innym. Len‑Typ samotnika, ale mimo wszystko opiekuńczy. Hihara‑Humor! Tsuchiura‑To, że był tak uparty. Shimizu‑Ciągle zaspany, zabawny, mądry jeśli chodzi o muzykę. Yunoki‑Za to, że jako jedyny okazywał yo, że lubi Hino inaczej niż wszyscy.(Chociaż jeden mądry) I charakter(szczególnie te jego rozdwojenie jaźni) Fuuyumi‑Za nieśmiałość! Kanazawa‑Za to, że lubił koty i próbował coś wkuć Hino do łba. Ousaki‑Za to, że pomagał bez interesownie! I przyszedł czas na Hino. Hino‑Za upór, za to, że kochała skrzypce, za to, że lubiła się uczyć(Gry bo gry, ale jednak.) oraz dobrze ukrywa to, że jest załamana. (Uwielbiam scenę z zakonnicą!) Bardzo lubiłam opening i ending(Ending bardziej), ale(pora na negatywy) kliknij: ukryte pisze jak byk ROMANS T czemu w tym anime nie ma prawie śladu romansu? Chyba, że jako romans można zaliczyć, w tym wypadku, miłość do skrzypiec. Owszem jest parę scen(Romeo i Julia, parę z Hiharą czy Tsukimorim… , ale ciągle za mało! Niech wybierze jednego i niech to będzie romans. Co prawda ktoś do któregoś odcinka dał dobry komentarz. ,,Fajne by wyszło z tego Yaoi'' lub ,,Niech Hino będzie miała śmiertelny wypadek z herbatą i niech wyjdzie z tego Yaoi''. Coś w tym jest. Ja nawet znalazłam trochę materiału na Yuri!(No bo czemu by nie)? Ale bez przesady. Poza tym, dlaczego Hiharze nie ruszały się policzki podczas gry? Czemu w jednym odcinku Yunoki grał podczas występu, a nawet nie dotykał ustami instrumentu? Dlaczego trąbka Hihary raz jest srebrna, a raz złota? Takie niedociągnięcia były (niestety) widoczne. To nie możliwe by nauczyć się w tak krótkim czasie: a)Grać na skrzypcach b)Nut c)Utworu A patrząc na tej jej pierwszą grę. Tym bardziej. Bardzo się cieszyłam gdy były piosenki polskich wykonawców. (Chociaż w jednym anime!) Ale ogólnie, moja ocena to tak 6 lub 7/10. Daje 7! Seria ogólnie dobra, ale trochę nudząca.
A
Marta
6.09.2009 14:38 Tu się nie da kibicować jednemu facetowi!!
Heh) ja tak zrobiłam – Hihara Kazuki, dla mnie najbardziej kawaiii:) i tylko on jeden przyznał się przed sobą samym że kocha Hino. Denerwujący Yunoki, tak owszem, ale ślamazarny Keichi wyprowadzał mnie z równowagi jeszcze bardziej. Generalnie jedna z lepszych serri jakie widziałam, i to zatrzęsienie przystojniaków:)
A
shizuru
7.08.2009 14:14 ciekawe dzieło ;d
całkiem ciekawa seria ;d. myślę, że wiele osób, które uważają muzykę klasyczną za coś niewartego słuchania, po obejrzeniu tego anime mogłoby zmienić zdanie ;d. Oprawa graficzna bardzo ładna, w anime roi się aż od bishonenów ;d. jest tu też dużo śmiesznych monentów. hm, z postaci najbardziej lubię Tsukimori'ego i Junoki'ego, szczególnie po tym jak ten drugi pokazał swoje prawdziwe oblicze ^.^ wkurza mnie tylko to, że wszyscy wręcz ubóstwiają Hino, ale tak to już bywa w shojo (których tak nawiasem mówiąc nie lubię, ale ciii xD) ;D. niedługo zabiorę się za czytanie mangi, ciekawe czy też spodoba mi się tak bardzo jak to anime ^.^
A
Mia_Onessan
28.06.2009 00:18 Kwawaii i nic więcej?
Tak szczerze to oglądając la corda zastanawiało mnie wiele rzeczy, ale mimo wszystko pokochałam tą serie z całego serca i z wielką chęcią do niej wracam ^^
Muzyka była czymś co mnie szczerze….. uszczęśliwiło (uwielbiam słuchać muzyki tym bardziej klasycznej) nasi męscy bohaterowie nie dokonali u mnie wielu szkód no co najwyżej przez nich o mało bym nie dostała zawału serca kiedy pierwszy raz ich zobaczyłam ^^ ale najbardziej spodobał mi się Len jego charakter (szczery aż do bólu, wredny aż się uszy trzęsą ) no cóż właśnie taki był i to mi się podobało… innych boskich kawaii facetów nie wiedziałam w tym anime… (co najwyżej kawaii bo przydomek „boski” należy się tylko Lenkowi ) ;p
No i jeszcze jedna sprawa – Hino tak nasza głupiutka Hino która powtarza sobie ciągle (lub ktoś jej mówi ciągle) „daj z siebie wszystko” LUDZIE jej gadają DAJ Z SIEBIE WSZYSTKO a ta co…. nic nadal jest głupia a te ciasteczka (że się tak wyrażę ;p ) lepią się do niej jak muchy do słodkości!! GEZZ to jest jakaś paranoja ^^"
Ale OK cała seria BOSKA po prostu dlatego ja bym dała jej 10!
Usunięto PS. Trochę kultury przy wyrażaniu „podziwu”. Moderacja
Nom to taka ocenka o La cordzie miłego dnia ;p
A
Paulina
26.06.2009 18:30 La Corda D'Oro ~primo passo~
Słodkości! Tyle przystojniaków,a dziewczyna nie może się zdecydować. Zresztą nie dziwie się :)
A
Marilee
11.06.2009 18:43 Warto obejrzeć!
Moim zdaniem anime godne polecenia. Miło się oglądało. Oczywiście jest pare wad ale niewielkich. Najbardziej raziła mnie trochę postawa głównej bohaterki -Kahoko. To nie tak, że jej nie lubiłam. Polubiłam ją, i to nawet bardzo ale drażniło mnie jej to niezdecydowanie i to, że nie zauwazyła ani przez chwilę, że ewentualnie komuś może się podobać. To takie troche naciągane.
Jeśli chodzi o panów. Nie wiem czemu większość osób nie lubi Tsuchiury? Dla mnie to jest postać męska nr. 1. Był bardzo męski, przystojny (może nie aż tak jak Len), grał w klubie piłkarskim, do tego grał extra na pianinie i był opiekuńczy- ideał faceta. Ze wszystkich mężczyzn najbradziej dbał o Kaho. Nie liczyła się dla niego zbytnio 'muzyka' dziewczyny ale ona sama. Dla innych facetów liczyły się tylko jej skrzypce i muzyka jaką grała Kaho‑chan. Tak mi się bynajmniej wydaje.
Kolejnym bohaterem płci męskiej, który bardzo mi się spodobał był Hihara. Ten jego zarażający optymizm:). Był trochę za dziecinny ale słodki.
Na miejscu 3 jest…Yunoki. Taaaak… zastanawiałam się czy nie będzie na 2 miejscu ale jednak Hihara bardziej mi przypadł do gustu. Otóż Yunoki podobał mi się bardzo ponieważ został obdarzony w specyficzny i dosyć niekonwencjonalny charakter. kliknij: ukryte Taki niby dwulicowy, ale jednak był dobrym chłopcem;p. W sumie nie dziwie się czemu swoje prawdziwe 'ja' ukrywał. Od samego początku ktoś za niego wybierał w życiu i być może to wpłynęło na jego charakter. To jak zachowywał się w stosunku do Kahoko wcale mnie nie zraziło (może jedynie brak zdecydowanej odpowiedzi ze str. dziewczyny). Uważam, że zachowując się w stosunku do niej tak jak się zachowywał potwierdza tylko to, że ją darzył uczuciem i traktował jak bliską osobę. Ponieważ tylko ona poznała jego 'prawdziwe ja'. Nawet Hihara go nie znał z tej str. A do tego był bosko przystojny…i ten głos;]
4.miejsce Len? Wachałam się czy aby nie polubiłam bardziej Shimizu od Tsukimoriego. Shimizu był słodki i taki ospały. W sumie traktowałam go neutralnie. Ren natomiast wywarł na mnie dziwne uczucie. Fakt, był bardzo przystojny jak nie najprzystojniejszy z wszystkich facetów. To jednak nie przekonał mnie totalnie do siebie. Ta jego wyniosłość nie była tak bardzo odpychająca. Byłam do tego trochę przyzwyczajona i szczerze mówiąc bardzo lubie takie 'zagadkowe typki' ale tym razme nie zbyt tak wyszło. Dla mnie Len po po prostu był niedojrzały. Zachowywał się jak dzieciak miejscami, i to jego kapryszenie. To mnie trochę odpychało.
Postaci drugoplanowe też były bardzo fajne Kanazawa, Ousaki, Fuyumi itp.
Pod wzlędem postaci nic dodać i ująć, urozmaicenie było;].
Fabuła trochę nudnawa ale bardzo fajnie zrobiona.
Tak jak każdego trochę mnie rozczarowała końcówka ale mimo wszystko bardzo bardzo polubiłam serie dzięki muzyce klasycznej, pięknej kolorystyce i tak dalej…A opening jest moim jednym z ulubionych. Ach…to Brand New Breeze…piekne
8 na 10 pkt..
A
Sakura-chan
7.06.2009 19:21 tylko, jeśli chcesz się pośmiać
ona jedna, wielu ich – pięknych i wielokrotnie kadrowanych, z każdej możliwej strony, perspektywy i z każdą możliwą miną. oczywiście każdy się w niej kocha – bardziej lub mnie j skrycie, a ona tylko się czerwieni i nie umie grać. w skrócie – la corda d'oro.
A
Agu
7.05.2009 15:21 Irytujące, ale...
...bardzo mi się podobało :p Z reguły traktuję anime i mangę z przymrużeniem oka, więc z błyskotliwych powitań, wyolbrzymianych problemów i innych irytujących spraw mogłam się tylko pośmiac. Już dawno nie oglądałam anime, które tak by mnie wciągnęło. Przypomniała mi się dawna miłośc do pianina (nie do skrzypiec, niestety :p) i muzyki klasycznej, poza tym bardzo „przyjemni” bohaterowie płci męskiej :D
Podsumowując:
Oryginalny temat, nieco mniej oryginalne wykonanie, ale moim zdaniem warto obejrzec!
A
Olka Z.
27.04.2009 17:39 Wielkie nadzieje...
Zwykle nie sięgam po haremy, ale z ciekawości (bo lubię skrzypce, choć ich w życiu w rękach nie miałam…) obejrzałam pierwszy odcinek. No nie powiem, niektóre utwory były super, choć osobiście nie przepadam za muzyką klasyczną. To mnie mile zaskoczyło. A co do tego haremu, to miałam nadzieję, że kliknij: ukryte choć w tym haremie coś jednak na końcu się wyjaśni i ta Hagu wybierze któregoś z dość ciekawej palety jegomościów, a tu… no właśnie. Pry wszystkich czuła się super, ale nikogo nie wybrała, a szkoda, bo moim ulubieńcem był Tsuchiura‑chyba tak to się pisze…A tak z innej beczki to w recenzji jest napisane, że mimo wszystko akcja nie łączy się nierozerwalnie z tym konkursem, a tu takie małe suprise, bo moim zdaniem konkurs był najnudniejszą częścią anime a jednak autor/ka wybrał/a go na najważniejszą część kreskówki. Wkurzające jest jednak to, że kliknij: ukryte nie ogłosili osoby, która go wygrała… :/
Easnadh
27.04.2009 19:18 Re: Wielkie nadzieje...
Olka Z. napisał(a):
Wkurzające jest jednak to, że kliknij: ukryte nie ogłosili osoby, która go wygrała… :/
Obejrzyj pierwszy odcinek „La Corda d'Oro ~seconko passo~", to się dowiesz.
Nati
15.05.2009 17:29 Re: Wielkie nadzieje...
Albo przeczytaj mangę (też na podstawie gry i fabularnie też niczego zarzucić jej nie można), tam od razu podano ;) Bez zbędnych kliknij: ukryte dogrywek
Zna ktoś może anime o podobnej tematyce? Ogólnie jestem zachwycona po tej serii, dawno nie widziałam tylu ciach naraz :)Muzyka extra, kliknij: ukryte co do romansu myślę, że jakby Hino się z kimś związała to bo by się fani innych bishounenów obrazili. przeglądając wasze komentarze widać że niektórzy najbardziej nie przepadali za Ryoutaro. Dla mnie był genialny, projek postaci mnie powalił i ta jego pasja gdy grał(*_*) ma u mnie 1. miejsce razem z Lenem. Podobała mi się ich rywalizacja ^^. Wprowadzenie mrocznego Yunokiego wg mnie było bardzo trafione, ta jego gra pozorów i pseudo stosunek do Hino dodawał kolorytu serii. A przecież przy tylu postaciach ważne są dobrze rozwinięte i urozmaicone charaktery, co się tu nawet udało (w niektórych seriach jak jest dużo bohaterów to niestety postacie są spłycone)
Dla mnie 10/10
A
Ayanami
17.04.2009 12:11 ...
Jest to jedna z niewielu serii, którą naprawdę trudno mi ocenić. Z jednej strony jest wiele plusów: muzyka, grafika, ciekawi bohaterowie. Z drugiej jednak jest sporo wad. W tym anime było wiele wątków, które zdecydowanie lepiej można było poprowadzić. Cieszyła bym się bardzie, gdyby watek miłosny był lepiej wykreowany. kliknij: ukryte Cieszę się, że przynajmniej to Len zwyciężył 1 miejsce w konkursie . No, ale fanom La Cordy polecam teraz obejrzenie pierwszego odcinka dwuepizodowej serii, będącej 'kontynuacją'. Na drugi odcinek trzeba zaś poczekać do 5 czerwca ;)
A
Kiki
23.03.2009 12:53
Dopiero zaczynam oglądać, ale już teraz mogę powiedzieć, że lepszej piosenki na otwarcie nie słyszałam.
A
Lilyanne
27.01.2009 21:36 absolutely fantastic!
Jak w tytule – cudo! Piękna grafika, przystojni chłopcy, wspaniałe charaktery i muzyka klasyczna… tylko saksofonu do perfekcji zabrakło ^^ cudne anime, fabuła niezbyt przewidywalna (+100000 pkt ^^) i wciągająca… tylko Kahoko… nikogo nie wybrała :(
Lista chłopców (od najwspanialszego do najmniej wspaniałego, choć i tak cudnego *-*):
1) Len (oziębły na zewnątrz, kawaiiii w środku ^^)
2) Hihara (zapał godny podziwu i najbardziej… męski typ urody ^^
3) Keichi (!) – taki piękny, najpiękniejszy z chłopców i taki… słodko ospały :) ćwiczyć do świtu? O_o
4) Yunoki – z lekka „czarny” charakter xD ale ma swój urok… i jest na swój sposób męski :)
5) Ryotarou (chyba tak się pisze ;p) – nie wiem czemu, ale wylądował na ostatnim miejscu. jak dla mnie jest chyba zbyt matowy i blady w porównaniu do reszty chłopców (choć najbardziej ciemną karnację ma). Mimo to, czuję do niego pewną sympatię ;p
Gorąco polecam tenże tytuł, naprawdę godny obejrzenia i nawet jeśli usłyszeliście coś innego – ja mówię coś innego! ^^
A
Kakeshi
24.01.2009 19:44 Zawiodłem się. Porażka
To anime nie ma żadnych pozytywnych cech. Prawdziwy gniot.
Z gatunku shoujo to jeden z najsłabszych tytułów.
Co innego znakomite vampire knight, ale tego nie polecam.
Kreska ładna, ale to nie wystarczy. Sądziłem że przynajmniej powstało na podstawie eroge, a okazuje się że to tylko zwykła gra.
Główna bohaterka denerwująca. Nie realistyczne zachowania postaci. Jednym słowem dno.
3/10
AmaiChi
20.08.2011 12:27 Re: Zawiodłem się. Porażka
Popieram. Główna bohaterka to pierdołowata idiotka (przepraszam za wyrażenie ale inaczej jej się nie da określić). Zachowanie reszty bohaterów zatrzymało się na granicy absurdu i charakterystycznego dla peruwiańskich telenoweli kiczu. Brakuje właściwych dla romansu elementów, po za bishonenami. Anime właściwie nudne, a zakończenie nie wnosi nic do fabuły. Równie dobrze twórcy mogli poprzestać na pierwszych 3 odcinkach.
ratunku, chyba nigdy nie widziałam takiego natężenia naprawdę ładnych bishounenów *-*
A
Olus
11.11.2008 21:12 La corda d'oro
Według mnie to anime było zniewalające, wzruszające i zawierało sporoą dawkę muzyki klasycznej która poprzez własnie to anime bardziej mnie zainteresowała. Tylko szkoda, że Hino nie zdecydowała się na żadnego przystojniaka… miała tylu do wyboru.
Jak dla mnie anime godne polecenia :)
A
Ann
11.11.2008 17:54 mistrzostwo
No naprawde wspaniałe anime, przepełnione muzyką poważną, ale bez przesady :)
Fantastycznie dobrana muzyka i postacie.
Jesli chodzi o samą treść to nie oponuję – naprawde czuć powiew świeżości ! Nibanalny sceniariusz – przyznam szczerze, że po raz pierwszy spotykam się z tematem 'powazny' w anime.
Co do postaci – genilne ! Oczywiście w tym miejscu musze pochwalić moją ulubioną postać – Tsukimori Len !! Jest tak poważny i opanowany. Uwielbiam takich facetów – dlatego on :):):)
Co do głownej bohaterki – chwała autorom za co, że nie zrobili z niej jakieś ślamazarnej kobitki, która cały czas wpada w tarapaty <patrz Miaka FY>. Może ma i zwloty i upadki – ale kto z nas drogie panie <bo panowie się wyprą> ich nie ma :):):)
Reszta oczywiście rówznie genialna !
Ogólnie anime bardzo miło się ogląda i przede wszystkim słucha !
Polecam serdecznie !!!
A
Kyokuya-chan
30.07.2008 22:34 Kawaii!!!!
Moja przygoda z La Corda D'Oro zaczęła sie dzięki mandze. Jako entuzjastka muzyki, nie mogłam nie posłuchać jakież to utwory występują w tym anime, toteż pokusiłam się o obejrzenie.
Ta produkcja przeszła najśmielsze oczekiwania!!! Przez 26 odcinków zdążyłam sie stać fanatyczką muzyki poważniej i pogłębiłam swoje schorzenie, stając się niepoprawną romantyczką jeszcze bardziej!
Nasza główna bohaterka…Hino Kahoko‑chan… Po prostu fantastyczna postać, która ewidentnie wyznaje moją zasadę! NIe poddawać się, choćby nie wiem co! [Co prawda było drobne załamanie, ale to można wyciąć ^^] Kolejnego plusa dostanie ode mnie za skrzypeczki. Ja kocham skrzypeczki, ale nie mam możliwości grania na nich osobiście i póki co, zapewne nie byłoby żadną przyjemnością słuchania mojej muzyki, to jednak k woli drobnych wyjaśnień.
Anime i manga (of course) otrzymują ode mnie również całe mnóstwo plusików za nasz męski, niewolniczo oddany głównej bohaterce harem. Mattaku, te ich oczęta i szeptania w duchu na temat Kaho‑chan! Kawaii! Jestem zachwycona, ponieważ pozwolę sobie przypomnieć, jestem niepoprawną romantyczką:P
Każdego z panów na swój sposób lubię. Jednak są dwaj przystojniacy, którzy wyjątkowo przypadli mi do gustu.
Jednym z nich jest Kazuki Hihara‑kun. Ten porażający entuzjazm i przezabawna reakcja na rewelacje związane z Kahoko, po prostu sugoi! Warto przy okazji dodać jego fantastyczną grę na trąbce. Niby zwykły instrument dęty, no ale utwór Wagnera – Under the Double Eagle wspaniałe! No i nie zapominajmy o groteskowym Gavotte.
Tym drugim bishonenem jest Tsukimori Len‑kun, mochiron:P Z początku jest zimnym, błękitny „ja”: wszystko po mnie spływa. Ale potem to jego zaszokowanie na recenzję jego Ave Maria w wykonaniu Kako‑chan, słodkie. No i te wszystkie jego gwałtowne reakcje na zagrożenie dla paluszków Hino:P
Jeśli chodzi o resztę szanownych kolegów, to na drugim miejscu (pierwszy – Kazuki i Len) dałabym naszego śpioszka: Keiichi Shimizu‑kun!
Piękny niczym archanioł Gabriel! Oraz ślamazarny jak… rozkoszny szczeniaczek! (uniżone przeprosiny za podobne metafory). Jednak przede wszystkim polubiłam go za jego grę. konkretniej utwór „Prelude” Bacha wykonywaną na barokowej wiolonczeli – tonę w falach przyjemności!!!
W Corda znalazł się również chłopiec z porażającymi umiejętnościami, na drugim z kolei ulubionym instrumencie – fortepianie.
Ryoutaro‑kun wa hontoni, hontoni sugoi desu!!!
Na ostatnim miejscu ulokował się szanownym Yunoki Azuma‑sama. Ma facet tupet. mimo to, jestem zmuszona wykonać ukłon w jego stronę za to, że potrafił (z niewiedzą) wzbudzić w swoich konkursowych kolegach tyle emocji! Domo arigato Yunoki‑sama!
Reasumując:
Muzyka boska, boshe boskie moto moto, fabuła wciągającą, miłostki kręcą sie tu i tam (VIOLIN ROMANCE rlz!). 20/10 ^^
Mam jedynie jedyne pytanie, czy będzie La Corda D'Oro secundo passo? Chodzi mi o drugi sezon tego anime.
Jeśli byłby ktoś kto zechciał pomóc niepoprawnej romantyczce, to mój nr gadu: 11114925.
Z góry dzięki!
A
guuchan
16.05.2008 00:21 Powiem szczerze
ani to wybitne ani beznadziejne, ale jedno trzeba powiedzieć – Junoki to po prostu masterpiece!!!Jest boski, diabeł o twarzy aniołka!!!;p. Ogromne brawa dla twórców za przełamanie pewnych schematów i ciekawe zbudowanie postaci. Oby było takich jak on więcej!!
A
michiru
22.02.2008 13:35 polecam
osobiście całkiem lubię serie shuojo, jednakże ciekawie jest, gdy poza <kawaii!!> momentami jest w nich coś więcej. W tym anime głównym tematem jest muzyka, coś co kocham całym sercem *__* i dla lepszego poznania, oswojenia się lub po prostu posłuchania muzyki klasycznej, polecam obejrzenie tego anime. Minusów niewiele, przynajmniej z mojej perspektywy. Bądź co bądź, wielkiego dylematu <którego pana mam wybrać?!> nie było, Kahoko po prostu, świadomie lub nie, wpływała na otoczenie dokoła. Owszem, trochę to przesadzone z tą <zmianą dotychczasowego sposobu pojmowania świata>, ale nie zapominajmy, że wpłynęła pozytywnie również na nieśmiałą Fuyuumi, oraz na swoją pierwszą akompaniamentkę. Panowie też nie bili się o dziewczynę, Hihara (prawie) otwarcie przyznawał się do swoich uczuć i robił coś w kierunku zbliżenia się do Hino.
Bohaterowie bardzo mi się podobali. kliknij: ukryte Wyluzowany sensei Kanazawa, ciągle z papierosem w zębach i kotem błakającym się gdzieś dokoła. Ciągle zaspany i nieobecny Shimizu, dorzucający cicho i beznamiętnie komentarze do zaistniałych sytuacji… a jego reakcja na słowo <kwartet>, po prostu boska!!! Hihara, z nieprawdopodobną energią w sobie, w relacjach z młodszymi bynajmniej nie zachowywał się jak senpai (scena rozmowy z Tsuchiurą, po wpadnięciu na Hino) oraz radość, jaką sprawiała mu gra na ukochanej trąbce. Tsuchiura, mówiacy głosem Kentarou Itou (tak, to JEST Ensei z Saiunkoku Monogatari X3 ) Yunoki – dziękuję jakiemuś człowiekowi, który wymyślił jego <drugą twarz>!!! to był strzał w dziesiątkę! Totalny zwort akcji, odjeście od stereotypów. Efekt – cudowny. No i oczywiście Len – jego złagodnienie było trochę niezgrabne, ale jako jedyny widzi, że coś <nie gra> z talentem Kahoko. Jeśli chodzi o zakończenie, to trochę mnie zmęczył odcinek 26, ale nie podanie wyników konkursu uważam również za dobry ruch – każdy miał swojego faworyta, wszyscy zagrali <wspaniale> i żeby nikogo nie rozczarować, a także nie przyznawać 1. miejsca laikowej Kahoko czy któremuś ze zmienionych uczestników, autorzy nie wyznaczyli zwycięzcy. W pewnym momencie pojawiają się w serii tak zwane <Dramaty Życiowe>, co jest albo zasmucające i przygnębiające, albo nudne i irytujące <w zależności od nastroju widza>. I, rzeczywiście, poziom ekscytacji najkrótszą i najprostszą melodią jest trochę… za wysoki. Oraz za każdym razem przeniesienie w świat wyobraźni, który koniecznie musi być słodziuuuteńki ;/
Mimo wad, miło oglada się tą serię. Polecam gorąco ;D
Widze, że anime to coraz bardziej zbiera poztywne komentarze co jest raczej dla mnie zaskoczeniem. Seria jak dla mnie jest po prostu bardzo płytka..ale pokolei!
Graficznie anime rzeczywiście prezentuje się nieźle. Główna bohaterka wygląda fajnie, podobają mi się wnętrza szkoły itp No Ci główni bohaterowie są za piękni ale każda z dziewczyn znajdzie coś dla siebie. Więc co mnie podkusiło by dać taką notę?
Ano główna fabuła jest momentami dla mnie monotonna i przewidywalna. Więkoszośc dialogów opiera się na typu: cześć X, o cześć Y, narazie X, narazie Y – i tak każdy z każdym, normalnie z 2 odcinki z samych przywitań i pożegnań głównych bohaterów można zrobić.. Zresztą kliknij: ukryte można dostrzec schemat pojawiania się głównych panów, jeśli jakiegoś długo nie było napewno za chwilę się pojawi, i tak za każdym razem – co odbiło się na fabule. Człowiek ma taką nadzieje na ten romans który podany jest jako gatunek tego anime – a tu... Przeszkadzało mi jeszcze to notoryczne pokazywanie ekstazy muzycznej głównej bohaterki. Aż nasuwa mi się pytanie czy jest coś przy czym ta dziewczyna nie załapałaby takiej ekstazy? Dla mnie to było zbyt namolne ciągle oglądanie takiego obrazka. (jako mały minusik zalicze jeszcze tego elfka, skrzata – to stworzenie towarzyszące głównej bohaterce, muzyka jaka często pojawiała się razem z tym elfem to normalnie esencja kiczu choć takie rzeczy można wytrzymać dla dobrej fabuły).
Podsumowując: Podobał mi się opening, pan w niebieskich włosach i ogólnie grafika – ale takie rzeczy nie załatają braku głębi. Po prostu już pod koniec nie wytrzymyałam „problemów” głównej bohaterki kliknij: ukryte które notorycznie własciwie były takie same własciwie: czy ma one biedna grać?. W tym anime nie było tego czegoś. Przeliniowa, banalna historia :/
Wczoraj, a raczej dzisiaj tylko hmm nieco wcześnie rano skończyłam serię.
Przyznam się, że na początku byłam zachwycona. Pierwszy odcinek (a raczej pierwsze zobaczenie openingu) zwalił mnie z nóg, bo nie wiedziałam że może istnieć AŻ tak intensywny fanserwis, to był dla mnie niezły szok. Ale seria niesamowicie mi się spodobała i pierwsze odcinki były w mojej opinii świetne. Ale im dalej w las tym nieco mniej pięknie, a już zakończenie mi się nie podobało. Ale to nie zmienia faktu, że jestem wdzięczna za serię, która (jak niegdyś Ouran) zmuszała mnie do codziennych seansów. Sama myśl, że będę oglądać La Cordę wieczorem była dla mnie ogromną przyjemnością. Chociaż seria zwłaszcza od 10 odcinka wywoływała we mnie również intensywne negatywne emocje kliknij: ukryte (fioletowowłosy kretyn).
Może najpierw o muzyce, kwiczałam z radości niemal na każdym odcinku bo niemal w każdym było coś co bardzo lubiłam (Mozart ! Mozart ! Mozart!). I tak jak totemowi również niesamowitą przyjemność sprawiła mi Polka Fuyuumi. Jakby to ująć ? Nieco niespodziewane to było… No i Chopin, chyba za to jedno nie znielubiłam Ryou do końca. Chociaż i tak moim bezwzględnym faworytem był Ren i jego skrzypce. Coś pięknego. Generalnie mam hopla na punkcie skrzypiec i może dlatego uwielbiałam zarówno Rena jak i Shinobu. Ano właśnie do moich ulubionych postaci należeli wszyscy tworzący nasz kwartet smyczkowy ! kliknij: ukryte Ja się już od początku zastanawiałam a jakby oni sobie zagrali takim kwartetem i umarłam jak w jednej zapowiedzi faktycznie zobaczyłam że to zrobią, mało tego ! Oni zagrali mojego ukochanego Mozarta !!! I jak tu La Cordy nie kochać ? Scena tej gry kiedy się nieco „rozjechali” i Ren pomagał Hino szaleńczo mi się podobała. Chociaż nic, NIC nie pobije najpiękniejszej sceny w anime ever – sceny balkonowej. Może tylko ja tak reaguję, nie wiem. Ale było to jedna z najpiękniejszych scen jakie widziałam. Pominąwszy że Ave Maria samo w sobie bardzo mi się podobało. Ale coś w tej scenie było, coś niesamowitego. Mnie urzekła całkowicie. Dla mnie miała niesamowity ładunek emocjonalny. Chyba nie trzeba się domyślać kogo typowałam na parę dla Hino ? Tylko Ren był z całego haremiku znośny i odpowiedni dla niej (ach to pokrewieństwo duchowe, te same instrumenty itd.). Może swój wpływ miało dla mnie skojarzenie z Ghost Huntem (identyczne jak moshi), chociaż Hino Mai pięt nie była godna całować, a i Ren był nieco bardziej ludzki od Naru (aż ZA ludzki pod koniec, ale nad końcówką to ja się osobną poznęcam). Zresztą pełno było przeróżnych scen/gestów/sugestii (no dobra, ja lubię coś takiego, szukanie romansu którego nie ma) na korzyść Rena chociaż tak naprawdę to ona kochała tylko te swoje skrzypce. Co do reszty panów, Shimizu zwalał z nóg za każdym razem jak został użyty komediowo. Jego reakcja na słowo kwartet, albo jak się przylepił Renowi do drzwi, coś pięknego. Był przeuroczy i wbrew pozorom nie aż taki nierealny jak by się wydawało. Bohaterem którego lubiłabym najbardziej gdyby było go więcej był Shinobu, facet strasznie mi się spodobał (skrzypce, skrzypce !), było w nim coś strasznie sympatycznego. Nie umiem określić co to było ale spodobało mi się szalenie. Myślę że wychodzi tu moja mania na tle skrzypiec. Hihara był dla mnie infantylny w stopniu urągającym wszelkim normom. Ryoutarou był dla mnie zbyt… nie chcę go nazwać gburem ale nie lubiłam go, żeby nie Chopin to by mógł (nomen omen) konkurować z kliknij: ukryte Yunokim jako najbardziej antypatyczny bohater serii, ale jednak nic nie pobiło kliknij: ukryte Sakuju… Yunokiego. Ano właśnie, cholerny Yunoki, nie lubiłam drania od samego początku a od 10 odcinka zaczął mi niesamowicie podnosić ciśnienie sam jego widok. Jeszcze mnie chyba nikt tak nie irytował. Strasznie wkurzający typek. Kompletnie go nie rozumiałam, to jak zachowywał się wobec Hino było dla mnie czymś dziwnym. A jeszcze gorsze były jej reakcje na to co robił, zero oporu. I ona go jeszcze ewidentnie lubiła ! To już było dla mnie za dużo.
Bardzo podobała mi się kolorystyka serii, co ciekawe zabójcze tęczowe włoski wcale nie raziły (a był to jeszcze jeden plus Shinobu, uwielbiam czerwień) a bardzo ładnie się komponowały z pełnymi słońca tłami i tworzyły klimat i nastrój serii. Właśnie taki bardzo ciepły, słoneczny, pełny czaru i magii (Lili się w to nie wlicza). O muzyce nie mówię, bo jak już pisałam wcześniej każdy odcinek to była przynajmniej chwila czystego zachwytu nad muzyką, trochę mnie irytowało to jak bohaterowie się ekscytowali ponad miarę utworami, ale w pewnym sensie jestem w stanie zrozumieć.
Naciągany był dla mnie za to motyw samych magicznych skrzypiec. Pod koniec bohaterka działa już sama ale nieco mnie te jej rozterki egzystencjalne dobijały. Cały ten wpływ na wszystkich panów również mnie nieco rozstrajał. Zwłaszcza pod koniec, ano właśnie, koniec. kliknij: ukryte Jeśli jeszcze mogłam zrozumieć resztę, to już kompletnie nie rozumiałam nagłej przemiany i ucywilizowania się Rena. Nieco mnie odrzuciło od tej postaci (chociaż jeszcze 25 odcinek przejdzie, ale ta cała sytuacja z delfinem to było jedno wielkie nieporozumienie !) po tym co zobaczyłam. Ten koncert który dał razem ze swoją matką i całe o jego zachowanie. Niekonsekwentnie poprowadzona postać, jak dla mnie. A już to podziękowanie „Salut d'amour” na koniec… No niezbyt mi się podobają takie zagrania (tzn. w sensie muzyki to to było przepiękne, ale sam fakt i to, że każdy z nich musiał obowiązkowo powiedzieć jej imię… nie lubię czegoś takiego). No i kto tak naprawdę to wygrał…? Szczerze mówiąc kompletnie mnie to nie interesowało, nie to było tu ważne. Ale, ale zapomniałam o jednej irytującej rzeczy, oni chyba dmuchali w te instrumenty siłą woli, ani nie ruszały im się policzki ani grdyki, nic. Zazwyczaj jednak coś tak się człowiekowi na twarzy rusza jak gra np. na trąbce. Chociaż nadęci panowie to byłby na pewno niezamierzony efekt komiczny exemplum Yunoki z wydętymi policzkami… Chyba bym go polubiła jakby się tak ponadymał trochę… Polubię wszystko co ma poczucie humoru, albo jest obiektem żartów ze strony twórców.
Sama Hino na początku bardzo mi się podobała, stwierdziłam, że nareszcie będzie jakaś znośna bohaterka i żeby nie sytuacja z [uktyj]Yunokim[/ukryj] i to jej przesadne czerwienienie się przy jednoczesnym braku jakiegokolwiek zainteresowania którymś z panów podobałaby mi się nadal. Na pewno jest lepsza od niektórych bohaterek ale brakowało mi nieco więcej charakteru w niej. kliknij: ukryte Jeśli Yunoki przypominał mi Sakujuna (a przypominał i to cholernie, zwłaszcza jak jej mówił że mu się nie znudzi, no to był cios poniżej pasa dla mnie…) to Hino była jak Shuurei. Dokładnie ten sam stosunek tylko mniejszy kaliber… O reszcie panów pisałam, najbardziej podobał mi się nasz kwartet i nic tego nie zmieni.
Ogółem seria jest niesamowicie ciepła, delikatny humor bardzo mi się podobał (chociaż powinni byli użytkować Rena nieco częściej), kreska jest całkiem niezła (po kilku odcinkach zupełnie przestałam zwracać uwagę na fanserwiśność postaci, teraz jestem zaskoczona, że ich wygląd mógł mnie kiedyś zaskoczyć), muzyka… tu nie potrzebuję nic mówić. Sposób poprowadzenia historii też mi się bardzo podobał, to jak od każdego z nich czegoś nowego się o muzyce uczyła, naprawdę świetnie to zrobiono. Poza kilkoma wadami w fabule i czasem sporej niekonsekwencji w prowadzeniu bohaterów seria jest naprawdę świetna. Urzekła mnie całkowicie. Dla kogoś kto lubi takie ciepłe historie, z piękną muzyką w tle i kogoś kto (jak ja) lubi takie delikatnie zarysowane wątki romantyczne na pewno będzie to jedna z ulubionych serii. Ja na pewno do La Cordy wrócę i to nie jeden raz. I Eine Kleine Nachtmusik już NIGDY nie będzie takie samo, mój kwartecik ukochany…
A
Joyce
8.12.2007 19:11 świetne
Jedno z ciekawszych anime jakie ostatnio widziałam. Bardzo przyjemnie i wciągające. Świetnie zostały pokazane emocje głównej bohaterki jeśli chodzi o muzykę i skrzypce, no i te piękne utwory klasyczne!!! Brakowało mi trochę „realnego” romansu, ale perypetie bohaterki były rzeczywiście ciekawe… Hmmm.
Moim zdaniem charakter Yunokiego był trochę niedopracowany, choć dziękowałam w duchu, że nie zrobili z niego Keichiro Akasaki (Tokyo Mew Mew)
Polecam!
A
Drzuma
1.12.2007 20:38 rety
Rety… to anime na prawdę mnie wzruszyło… popłakałam się na nim… sama nie wiem czemu… (wyjątkiem była kuzynka, która przeklinała i darła się: „I gdzie ten cały romans!” oraz „Czemu nikt o nią nie walczy!”... ehh… cała ona ^^'')
Sama gram na gitarze, pianinie i zaczynam na skrzypcach, więc anime niezwykle mi się spodobało… chętnie obejrzałabym więcej takich ^^ oczywiście chodzi o wątek muzyczny :)
A
Liquid
27.11.2007 18:28 .nedza.
Ledwo przez to przebrnąłem, ciężko strawne jak dla mnie, myślę ze źle podeszłem to tego anime, z nastawieniem a'la Nodame Cantible, rozczarowanie.
Chociaż ogromny plus za występ Tsuchiry w odcinku 25, a konkretnie wykonanie Liszt'a, wyśmienity kawałek na piano.
A
Beliark
26.11.2007 18:44 polecam
Cze fajne anime polecam sam raz dla zabicia czasu. Daje 9 bo dawno nic mnie tak nie wciągnęło jak to anim.
A
wa-totem
25.11.2007 19:50 bardzo przyjemna seria rozrywkowa
La Corda to nie koniecznie produkcja tylko dla dziewcząt. Głównie ze względu na fakt, że nie jest to klasyczny reversal haremówki – Kaho może i będzie się gocić, ale BAAARDZO jej daleko do klasycznego frajera typu Shinji/Makoto. Daje się ją lubić, a jest jeszcze i Fuyumi czy szefowa klubu prasowego… Męską część widowni bizony mogą nieco śmieszyć, ale Kaho na pewno da się kibicować, co czyni serię „oglądalną”.
Wybór muzyki klasycznej też nie jest najgorszy… Mnie największą frajdę sprawiła Polka którą zagrała Fuyumi – którą „u nas” wszyscy rozpoznają, bo „od zawsze” służyła jako sygnał i znak rozpoznawczy „Lata z Radiem”.
Seria nie dorównuje może Nodame Cantabile, ale fani tamtej serii mogą się i do tej przymierzyć.
A
Odin14
21.11.2007 20:46 Great!
Jak dla mnie seria bardzo dobra, głównie ze względu na postacie, pomysł – o ile się nie myle nie ma zbyt wielu „muzycznych” anime no i właśnie… muzykę klasyczną^^
Szkoda tylko, że do końca nie dowiadaujemy się kto tak naprawdę Kaho kliknij: ukryte kocha.
Jak dla mnie 8 z dużym plusem :)
Oby było więcej takich serii.
A
kuki:)
20.11.2007 22:53 piękne
Moim zdaniem seria jest bardzo udana, nie tylko ze względu na dużą ilość bardzo przemyślanie dodanych utworów klasycznych, ale i ze względu na przesłanie jakie ona niesie. Uważam, że anime powinni obejrzeć zwłaszcza ludzie, którzy tak jak ja mieli, bądź mają styczność z „żywym” instrumentem. Dla mnie „La Corda D`Oro” miało drugie dno w pokazaniu jak bardzo człowiek może zżyć się z instrumentem, zatopić w jego dźwięku i jak się czuje pozbawiony przyjemności grania na nim. Myślę, że to anime właśnie trafi do osób grających na instrumencie i może dodatkowo ich czegoś nauczy. Podobało mi się także, jak to zostało określone w recenzji, że anime nie ma sprecyzowanego zakończenia, a na pierwszy plan wysuwa się„romans” Kahoko z muzyką. Jak dla mnie to wielki plus,ponieważ seria choć trochę zyskuje na oryginalności. Kolejny plus należy się przepięknemu openingowi i świetnie dobranym i przemyślanym utworom klasycznym. Podsumowując, uważam że seria jest naprawdę godna obejrzenia i z całego serca ją polecam.
A
enevi
20.11.2007 20:59 miło
Spokojne, miłe i niewymagające. Na pewno poprawia humor, ale ktoś kto za bardzo się zaangażuje i będzie kibicował któremuś z panów, będzie trochę zawiedziony (jak wspomniane w recenzji + autopsja) Seria dobra, warto obejrzeć.
7 :)
R
miu
19.11.2007 18:56 opening
W pełni zgadzam się z recenzją i poprzednim komentarzem. Seria jest bardzo przyjemna i, co bardzo ważne, właściwie nie ma w niej rażącej naiwności i infantylizmu typowego dla wielu shoujo. Jedyną wadą jest opening. Piosenka naprawdę ładna, świetnie zaśpiewana, aż przyjemnie posłuchać. Ale na ekranie widzimy kiczowatą sekwencję obrazów we wszystkich kolorach tęczy. Ten kontrast pomiędzy muzyką, a obrazem tak mnie zaskoczył, że przez chwilę zwątpiłam w poziom serii (choć zawsze ufałam gustowi Avellany;)). Dlatego, jeśli opening Wam się nie spodoba, nie zrażajcie się. Dalej jest lepiej:)
La Corda D'Oro to jedna z najsympatyczniejszych serii jakie zdarzyło mi się oglądać. Muszę przyznać, że po zakończeniu ostatniego odcinka było mi przykro rozstawać się z bohaterami, bardzo ich polubiłam. Hino jest poprostu urocza, już dawno nie widziałam tak bezpretensjonalnej i sympatycznej bohaterki (trochę przypomina mi Mai z Ghost Hunt). Panowie, co tu dużo mówić, piekielnie przystojni, utalentowani, niemalże chodzące ideały – nie da się ich nie lubić. Fabuła jest prosta, a najważniejsze są relacje pomiędzy bohaterami. Na szczęście nie ma tu taniego sentymentalizmu, dhamatycznych wyznań i „trudnych” wyborów, seria nie tonie również w powodzi lukru. Całość jest radosna, ciepła, pełna humoru, w sam raz na poprawę nastroju w szarobure dni.
Graficznie La Corda prezentuje się bardzo dobrze. Podobała mi się ciepła, trochę jesienna kolorystyka i nawet tęczowe włosy panów. Bardzo podobał mi się sposób pokazania gry i w ogóle same instrumenty (ciągle mam w pamięci komputerowe efekty z Nodame Cantabile – coś okropnego). Do muzyki też trudno się przyczepić, może OST nie jest jakiś wybitny i pamięta się głównie utwory klasyczne (nie wiedzieć czemu, zaskoczył mnie Wieniawski i to bardzo), ale np. opening bardzo przypadł mi do gustu.
Niezwykle udana seria, dlatego z czystym sumieniem dałam 8, polecam przede wszystkim damskiej widowni, chociaż mój brat również z zainteresowaniem śledził losy bohaterów. Mam cichą nadzieję na kontynuację.
Te całkiem badziewne pominę.
Wszyscy zachwalali tak bardzo ten reverse a ja jestem kapkę rozczarowana. To nie baśnie albo romans, co najwyżej anime muzyczne, ale Nodame było lepiej zrobione, ciekawiej.
Kinówkę mogli z tego zrobić zamiast przeciągać na siłę i nawet muzyka nie ratuje sytuacji.
Anime zrobiło na mnie niesamowite wrażenie. Może to wynik kliku odcinków Brothers Conflict i Diabolik Lovers. Ciekawa fabuła, przyjazna atmosfera i bardzo interesujące postacie.
To wszystko, czym dysponuje La corda d'oro, a czego brakuje wyżej wymienionym tytułom.
Hino Kohoko jest zwykłą licealistką, ma dużo uroku i ciepła, ma charakter i własne zdanie. Nagle los sprawia, że odnajdue swoją pasję, coś co naprawdę i kocha i stara się zrobić wszystko, by przekształcić miłość do muzyki w prawdziwe umiejętności. Pomaga jej w tym grupa osób, która dzieli z nią pasję. W większości są to oczywiście przystojni chłopcy.
Każdy z nich ma inne podejście do muzyki, inne doświadczenia, ale wszyscy pomagają sobie nawzajem pogłębić swoją miłość do muzyki i jej rozumienie. Główna bohaterka, mimo że potrzebuje pomocy, sama im pomaga.
Tym, co wyróżnia to serię są ciekawe relacje bohaterki z jej bishounenami. Można powiedzieć, że są prawdziwymi przyjaciółmi, a wątki romantyczne odsunięte zostały na dalszy plan, przynajmniej na początku. Kahoko nie rumieni się pod lada pretekstem, nie zachowuje głupio, a jej zainteresowanie nimi w dużej mierze wynika z zainteresowania muzyką; dobrym przykładem jest Tsukimori. Hino lubi go i podziwia, ale przede wszystkim pragnie, żeby uznał ją za rywala i zazdrości mu jego umiejętności, sama próbując nauczyć się od niego jak najwięcej. Tschiura jest jednym z najcieplejszych, najbardziej chłopięcych, uroczych, ale prawdopodobnych bohaterów shoujo, jakich widziałam.
Ogólnie seria jest przecudowna. Dużym walorem jest muzyka klasyczna. Po poprzednim obejrzeniu serii wiele z utworów weszło do mojej stałej playlisty. Nie da się opisać wzruszeń, jakie daje np. Kaprys 24 Paganiniego, czy Kanon Pachabelo.
A teraz coś dla zainteresowanych mangą, którzy nie boją się spoilerów.
kliknij: ukryte Wszyscy wiemy, że Hino straciła magiczne właściwości skrzypiec i próbowała nauczyć się grać samodzielnie. To dobre zakończenie anime. Zabierając się za mangę miałam nadzieję, że bohaterka będzie próbowała rozwijać swoje umiejętności, konsekwentnie dążąc do celu. Zamiast tego, Hino zmienia się, a konsekwentnie wzdycha tylko do Tsukimoriego. Oczywiście próbuje nauczyć się grać, ale ma to tylko to znaczenie, że kolejni bishouneni uczą się przy niej kochać muzykę, a ona nie posuwa się ani o cal do przodu. W końcu Tsukimori, który traktuje ją strasznie, decyduje się ją pocałować, a ono stwierdza, że skrzypce to były tylko po to, żeby podążać za swoim rycerzem. Naprawdę nie rozumiem, jak kobieta może w ten sposób przedstawiać inne kobiety.
I tak moja rada, anime jest cudowne, ale żeby nie popsuć sobie wizerunku, lepiej nie czytać mangi. Oczywiście jest tam więcej romansu, ale psuje tylko całość.
Piękne
:)
Ahh ta muzyka ^^
Ni romans, ni komedia, dużo dramatyzmu i dłużyzn, beznadziejne zakończenie…
Dlaczego więc jestem tak oczarowana?
Odpowiedz jest prosta:MUZYKA!
Cała ta otoczka ukazująca miłość do skrzypiec i dźwięków. Przedstawienie oddziaływania wykonawcy na odbiorców i pasje temu wszystkiemu towarzysząca, mnie po prostu ujęła.
Postacie bardzo przyjazne (Yunoki- można polemizować).
W przeciwieństwie do niektórych (sądząc po wypowiedziach), bardzo polubiłam Kahoko.
Nie da się ukryć: jest tempa, ale jej zaangażowanie i przywiązanie do instrumentu mnie poruszyło.
Główni Bishouneni, hmm…o każdym można powiedzieć coś dobrego:
Najpierw ADHD, czyli Hihara. Najbardziej charakterystyczną cechą jaka wybija mi się na pierwszy plan, gdy tylko o nim pomyśle jest Humor(ależ nieprzewidywalne xD).
Yunoki, to chyba najbardziej kontrowersyjna i barwna postać spośród całej piątki.
Jeżeli chodzi o Shimizu, jest ok. Szczerz powiedziawszy nie do końca rozumiem czemu niektórzy tak się nim zachwycają (Być może nie potrafiłam tego zauważyć, bo na wejściu mam rezerwę do blondynów).
Tsuchiura- uparty! Nic więcej nie trzeba dodawać ;D
No i na koniec mój faworyt Len.
Czyli, słodkie ciastko obsypane kwaśnym proszkiem (nie pamiętam jak to się nazywało- już tego nie sprzedają).
O Grafice nie powiem nic złego, mi się podobała.
Ogółem oceniłabym na 8/10. Jednak daję maxa, ponieważ dzięki tej pozycji jeszcze raz przypomniałam sobie:
za co kocham skrzypce i z jakiego powodu zaczęłam na nich grać.
Pozdrowienia!
Niewiadomoco
Podobały mi się bardzo klasyczne utwory: utwory Chopina, Polka Dziadka grana przez Fuyumi, Kanon i dobrze mi znana Ave Maria. Kreska też jest bardzo miła. Nie gryzie.
Podobały mi się całkiem fajnie zbudowane charaktery postaci, szczególnie bishów xD. Jak zawsze, znalazłam sobie faworyta – Hiharę. :)
Anime jest całkiem dobre i miłe w odbiorze, można obejżeć.
Trochę denerwuje przeciąganie, wywołujące minę na twarzy a la „no dziej się coś!” i bezwarunkowe ziewanie. Ale niektóre momenty ciekawią i nie było żadnych momentów w stylu 'zagubiony sens'. Właśnie.
Od początku zaczynają tworzyć się uczucia pomiędzy bohaterami, co w takiej haremówce być powinno. Niestety, większość czasu antenowego skupiają oni na muzyce, i nic pozatym, więc po co tak zagajać skoro nie ma się w zamiarze tego rozwijać? :/ To spowodowało u mnie niedobór wrażeń, więc sięgnęłam po mangę. Zobaczymy ci z tego wyjdzie.
Przyjemne.
Mamy tu oziębłego, lecz bardzo uczuciowego chłopca z wahaniami nastrojów [Tsukimori, Zero Kiryuu z VK XD]
Takiego uroczego kumpla z sąsiedztwa [Hihara‑senpai… ah… *p*]
Długaśnego bisza XD [Tsuchiura, czy Kain Akatsuki z VK, czy Takashi Morinozuka z Ourana]
„Cudownego, ah takiego the best, [najlepiej z długimi hairami XD] który jest świętością i pokłony,pokłony” [Yunoki‑senpai, Aiduo z VK, Tamaki z Ourana, Edgar z Hakushaku]
I na zakończenie drobne dziecię słońca [Shimizu‑kuuun~, Mitsukuni Haninozuka z Ourana]
Oj! Chwila! Czyżbym o czymś zapomniała? Ale jakże… została nam nudna, sztampowa bohaterka „popychadełko”
Czyżby?
Ze zdziwieniem spostrzegłam iż przez te 26 odcinków, mimo chwilowej irytacji, ze względu na tragiczne dylematy nie jest ona typowym „dzieckiem szczęścia”. Całkiem dobrze sobie radzi, a jej problemy nie kończą się na tragicznej przeszłości i uczuć do wianuszka biegających za nią biszów.
Podsumowując:
Kreska; Rewelacyjna, bardzo zadbana, tła dobre, nawet bardzo, anatomia niby dobrze, ale postać Ryotaru mnie razi, ale takie wielkoludy już tak mają XD
Muzyka; Wcześniej jakoś nie mogłam polubić, potem pokochałam całym sercem opening i to karaoke z biszami na końcu XD, utwory klasyczne na występach [XD zabiło mnie to o Chopinie na końcu jednego z odcinków XD], utwory w tle dobre, oddające charakter sceny, ale w pamięć specjalnie nie zapadają
Fabuła; Całkiem, całkiem, ale jak ktoś cierpi na biszowy głód to i bez fabuły obejrzy XD, na szczęście takowa jest i nie zawiązuje się jedynie do problemów emocjonalnych Kaho i jej miłosnych przygodach
Postacie; Jak ktoś czuje niedosyt to może śmiało sięgnąć po drugą serię [dwie OAV'y], gdzie dostanie trzy dodatkowe bisze i urwany wątek [jednak słyszałam że jest, lub ma być 3 seria, ale cicho sza! nie zapeszać!]
bardzo mieszane uczucia
Muzyka jest niezla.. wiec wystawiam 5
Średnie
Każdy z bohaterów mi się podobał czym innym.
Len‑Typ samotnika, ale mimo wszystko opiekuńczy.
Hihara‑Humor!
Tsuchiura‑To, że był tak uparty.
Shimizu‑Ciągle zaspany, zabawny, mądry jeśli chodzi o muzykę.
Yunoki‑Za to, że jako jedyny okazywał yo, że lubi Hino inaczej niż wszyscy.(Chociaż jeden mądry) I charakter(szczególnie te jego rozdwojenie jaźni)
Fuuyumi‑Za nieśmiałość!
Kanazawa‑Za to, że lubił koty i próbował coś wkuć Hino do łba.
Ousaki‑Za to, że pomagał bez interesownie!
I przyszedł czas na Hino.
Hino‑Za upór, za to, że kochała skrzypce, za to, że lubiła się uczyć(Gry bo gry, ale jednak.) oraz dobrze ukrywa to, że jest załamana.
(Uwielbiam scenę z zakonnicą!)
Bardzo lubiłam opening i ending(Ending bardziej), ale(pora na negatywy) kliknij: ukryte pisze jak byk ROMANS T czemu w tym anime nie ma prawie śladu romansu? Chyba, że jako romans można zaliczyć, w tym wypadku, miłość do skrzypiec. Owszem jest parę scen(Romeo i Julia, parę z Hiharą czy Tsukimorim… , ale ciągle za mało! Niech wybierze jednego i niech to będzie romans. Co prawda ktoś do któregoś odcinka dał dobry komentarz. ,,Fajne by wyszło z tego Yaoi'' lub ,,Niech Hino będzie miała śmiertelny wypadek z herbatą i niech wyjdzie z tego Yaoi''. Coś w tym jest. Ja nawet znalazłam trochę materiału na Yuri!(No bo czemu by nie)? Ale bez przesady. Poza tym, dlaczego Hiharze nie ruszały się policzki podczas gry? Czemu w jednym odcinku Yunoki grał podczas występu, a nawet nie dotykał ustami instrumentu? Dlaczego trąbka Hihary raz jest srebrna, a raz złota? Takie niedociągnięcia były (niestety) widoczne. To nie możliwe by nauczyć się w tak krótkim czasie:
a)Grać na skrzypcach
b)Nut
c)Utworu
A patrząc na tej jej pierwszą grę. Tym bardziej.
Bardzo się cieszyłam gdy były piosenki polskich wykonawców. (Chociaż w jednym anime!)
Ale ogólnie, moja ocena to tak 6 lub 7/10. Daje 7! Seria ogólnie dobra, ale trochę nudząca.
Tu się nie da kibicować jednemu facetowi!!
ciekawe dzieło ;d
Kwawaii i nic więcej?
Muzyka była czymś co mnie szczerze….. uszczęśliwiło (uwielbiam słuchać muzyki tym bardziej klasycznej) nasi męscy bohaterowie nie dokonali u mnie wielu szkód no co najwyżej przez nich o mało bym nie dostała zawału serca kiedy pierwszy raz ich zobaczyłam ^^ ale najbardziej spodobał mi się Len jego charakter (szczery aż do bólu, wredny aż się uszy trzęsą ) no cóż właśnie taki był i to mi się podobało… innych boskich kawaii facetów nie wiedziałam w tym anime… (co najwyżej kawaii bo przydomek „boski” należy się tylko Lenkowi ) ;p
No i jeszcze jedna sprawa – Hino tak nasza głupiutka Hino która powtarza sobie ciągle (lub ktoś jej mówi ciągle) „daj z siebie wszystko” LUDZIE jej gadają DAJ Z SIEBIE WSZYSTKO a ta co…. nic nadal jest głupia a te ciasteczka (że się tak wyrażę ;p ) lepią się do niej jak muchy do słodkości!! GEZZ to jest jakaś paranoja ^^"
Ale OK cała seria BOSKA po prostu dlatego ja bym dała jej 10!
Usunięto PS. Trochę kultury przy wyrażaniu „podziwu”. Moderacja
Nom to taka ocenka o La cordzie miłego dnia ;p
La Corda D'Oro ~primo passo~
Warto obejrzeć!
Jeśli chodzi o panów. Nie wiem czemu większość osób nie lubi Tsuchiury? Dla mnie to jest postać męska nr. 1. Był bardzo męski, przystojny (może nie aż tak jak Len), grał w klubie piłkarskim, do tego grał extra na pianinie i był opiekuńczy- ideał faceta. Ze wszystkich mężczyzn najbradziej dbał o Kaho. Nie liczyła się dla niego zbytnio 'muzyka' dziewczyny ale ona sama. Dla innych facetów liczyły się tylko jej skrzypce i muzyka jaką grała Kaho‑chan. Tak mi się bynajmniej wydaje.
Kolejnym bohaterem płci męskiej, który bardzo mi się spodobał był Hihara. Ten jego zarażający optymizm:). Był trochę za dziecinny ale słodki.
Na miejscu 3 jest…Yunoki. Taaaak… zastanawiałam się czy nie będzie na 2 miejscu ale jednak Hihara bardziej mi przypadł do gustu. Otóż Yunoki podobał mi się bardzo ponieważ został obdarzony w specyficzny i dosyć niekonwencjonalny charakter. kliknij: ukryte Taki niby dwulicowy, ale jednak był dobrym chłopcem;p. W sumie nie dziwie się czemu swoje prawdziwe 'ja' ukrywał. Od samego początku ktoś za niego wybierał w życiu i być może to wpłynęło na jego charakter. To jak zachowywał się w stosunku do Kahoko wcale mnie nie zraziło (może jedynie brak zdecydowanej odpowiedzi ze str. dziewczyny). Uważam, że zachowując się w stosunku do niej tak jak się zachowywał potwierdza tylko to, że ją darzył uczuciem i traktował jak bliską osobę. Ponieważ tylko ona poznała jego 'prawdziwe ja'. Nawet Hihara go nie znał z tej str. A do tego był bosko przystojny…i ten głos;]
4.miejsce Len? Wachałam się czy aby nie polubiłam bardziej Shimizu od Tsukimoriego. Shimizu był słodki i taki ospały. W sumie traktowałam go neutralnie. Ren natomiast wywarł na mnie dziwne uczucie. Fakt, był bardzo przystojny jak nie najprzystojniejszy z wszystkich facetów. To jednak nie przekonał mnie totalnie do siebie. Ta jego wyniosłość nie była tak bardzo odpychająca. Byłam do tego trochę przyzwyczajona i szczerze mówiąc bardzo lubie takie 'zagadkowe typki' ale tym razme nie zbyt tak wyszło. Dla mnie Len po po prostu był niedojrzały. Zachowywał się jak dzieciak miejscami, i to jego kapryszenie. To mnie trochę odpychało.
Postaci drugoplanowe też były bardzo fajne Kanazawa, Ousaki, Fuyumi itp.
Pod wzlędem postaci nic dodać i ująć, urozmaicenie było;].
Fabuła trochę nudnawa ale bardzo fajnie zrobiona.
Tak jak każdego trochę mnie rozczarowała końcówka ale mimo wszystko bardzo bardzo polubiłam serie dzięki muzyce klasycznej, pięknej kolorystyce i tak dalej…A opening jest moim jednym z ulubionych. Ach…to Brand New Breeze…piekne
8 na 10 pkt..
tylko, jeśli chcesz się pośmiać
Irytujące, ale...
Podsumowując:
Oryginalny temat, nieco mniej oryginalne wykonanie, ale moim zdaniem warto obejrzec!
Wielkie nadzieje...
Re: Wielkie nadzieje...
Re: Wielkie nadzieje...
polecam
Dla mnie 10/10
...
absolutely fantastic!
Lista chłopców (od najwspanialszego do najmniej wspaniałego, choć i tak cudnego *-*):
1) Len (oziębły na zewnątrz, kawaiiii w środku ^^)
2) Hihara (zapał godny podziwu i najbardziej… męski typ urody ^^
3) Keichi (!) – taki piękny, najpiękniejszy z chłopców i taki… słodko ospały :) ćwiczyć do świtu? O_o
4) Yunoki – z lekka „czarny” charakter xD ale ma swój urok… i jest na swój sposób męski :)
5) Ryotarou (chyba tak się pisze ;p) – nie wiem czemu, ale wylądował na ostatnim miejscu. jak dla mnie jest chyba zbyt matowy i blady w porównaniu do reszty chłopców (choć najbardziej ciemną karnację ma). Mimo to, czuję do niego pewną sympatię ;p
Gorąco polecam tenże tytuł, naprawdę godny obejrzenia i nawet jeśli usłyszeliście coś innego – ja mówię coś innego! ^^
Zawiodłem się. Porażka
Z gatunku shoujo to jeden z najsłabszych tytułów.
Co innego znakomite vampire knight, ale tego nie polecam.
Kreska ładna, ale to nie wystarczy. Sądziłem że przynajmniej powstało na podstawie eroge, a okazuje się że to tylko zwykła gra.
Główna bohaterka denerwująca. Nie realistyczne zachowania postaci. Jednym słowem dno.
3/10
Re: Zawiodłem się. Porażka
kyaaa!
La corda d'oro
Jak dla mnie anime godne polecenia :)
mistrzostwo
Fantastycznie dobrana muzyka i postacie.
Jesli chodzi o samą treść to nie oponuję – naprawde czuć powiew świeżości ! Nibanalny sceniariusz – przyznam szczerze, że po raz pierwszy spotykam się z tematem 'powazny' w anime.
Co do postaci – genilne ! Oczywiście w tym miejscu musze pochwalić moją ulubioną postać – Tsukimori Len !! Jest tak poważny i opanowany. Uwielbiam takich facetów – dlatego on :):):)
Co do głownej bohaterki – chwała autorom za co, że nie zrobili z niej jakieś ślamazarnej kobitki, która cały czas wpada w tarapaty <patrz Miaka FY>. Może ma i zwloty i upadki – ale kto z nas drogie panie <bo panowie się wyprą> ich nie ma :):):)
Reszta oczywiście rówznie genialna !
Ogólnie anime bardzo miło się ogląda i przede wszystkim słucha !
Polecam serdecznie !!!
Kawaii!!!!
Ta produkcja przeszła najśmielsze oczekiwania!!! Przez 26 odcinków zdążyłam sie stać fanatyczką muzyki poważniej i pogłębiłam swoje schorzenie, stając się niepoprawną romantyczką jeszcze bardziej!
Nasza główna bohaterka…Hino Kahoko‑chan… Po prostu fantastyczna postać, która ewidentnie wyznaje moją zasadę! NIe poddawać się, choćby nie wiem co! [Co prawda było drobne załamanie, ale to można wyciąć ^^] Kolejnego plusa dostanie ode mnie za skrzypeczki. Ja kocham skrzypeczki, ale nie mam możliwości grania na nich osobiście i póki co, zapewne nie byłoby żadną przyjemnością słuchania mojej muzyki, to jednak k woli drobnych wyjaśnień.
Anime i manga (of course) otrzymują ode mnie również całe mnóstwo plusików za nasz męski, niewolniczo oddany głównej bohaterce harem. Mattaku, te ich oczęta i szeptania w duchu na temat Kaho‑chan! Kawaii! Jestem zachwycona, ponieważ pozwolę sobie przypomnieć, jestem niepoprawną romantyczką:P
Każdego z panów na swój sposób lubię. Jednak są dwaj przystojniacy, którzy wyjątkowo przypadli mi do gustu.
Jednym z nich jest Kazuki Hihara‑kun. Ten porażający entuzjazm i przezabawna reakcja na rewelacje związane z Kahoko, po prostu sugoi! Warto przy okazji dodać jego fantastyczną grę na trąbce. Niby zwykły instrument dęty, no ale utwór Wagnera – Under the Double Eagle wspaniałe! No i nie zapominajmy o groteskowym Gavotte.
Tym drugim bishonenem jest Tsukimori Len‑kun, mochiron:P Z początku jest zimnym, błękitny „ja”: wszystko po mnie spływa. Ale potem to jego zaszokowanie na recenzję jego Ave Maria w wykonaniu Kako‑chan, słodkie. No i te wszystkie jego gwałtowne reakcje na zagrożenie dla paluszków Hino:P
Jeśli chodzi o resztę szanownych kolegów, to na drugim miejscu (pierwszy – Kazuki i Len) dałabym naszego śpioszka: Keiichi Shimizu‑kun!
Piękny niczym archanioł Gabriel! Oraz ślamazarny jak… rozkoszny szczeniaczek! (uniżone przeprosiny za podobne metafory). Jednak przede wszystkim polubiłam go za jego grę. konkretniej utwór „Prelude” Bacha wykonywaną na barokowej wiolonczeli – tonę w falach przyjemności!!!
W Corda znalazł się również chłopiec z porażającymi umiejętnościami, na drugim z kolei ulubionym instrumencie – fortepianie.
Ryoutaro‑kun wa hontoni, hontoni sugoi desu!!!
Na ostatnim miejscu ulokował się szanownym Yunoki Azuma‑sama. Ma facet tupet. mimo to, jestem zmuszona wykonać ukłon w jego stronę za to, że potrafił (z niewiedzą) wzbudzić w swoich konkursowych kolegach tyle emocji! Domo arigato Yunoki‑sama!
Reasumując:
Muzyka boska, boshe boskie moto moto, fabuła wciągającą, miłostki kręcą sie tu i tam (VIOLIN ROMANCE rlz!). 20/10 ^^
Mam jedynie jedyne pytanie, czy będzie La Corda D'Oro secundo passo? Chodzi mi o drugi sezon tego anime.
Jeśli byłby ktoś kto zechciał pomóc niepoprawnej romantyczce, to mój nr gadu: 11114925.
Z góry dzięki!
Powiem szczerze
polecam
Bohaterowie bardzo mi się podobali. kliknij: ukryte Wyluzowany sensei Kanazawa, ciągle z papierosem w zębach i kotem błakającym się gdzieś dokoła. Ciągle zaspany i nieobecny Shimizu, dorzucający cicho i beznamiętnie komentarze do zaistniałych sytuacji… a jego reakcja na słowo <kwartet>, po prostu boska!!! Hihara, z nieprawdopodobną energią w sobie, w relacjach z młodszymi bynajmniej nie zachowywał się jak senpai (scena rozmowy z Tsuchiurą, po wpadnięciu na Hino) oraz radość, jaką sprawiała mu gra na ukochanej trąbce. Tsuchiura, mówiacy głosem Kentarou Itou (tak, to JEST Ensei z Saiunkoku Monogatari X3 ) Yunoki – dziękuję jakiemuś człowiekowi, który wymyślił jego <drugą twarz>!!! to był strzał w dziesiątkę! Totalny zwort akcji, odjeście od stereotypów. Efekt – cudowny. No i oczywiście Len – jego złagodnienie było trochę niezgrabne, ale jako jedyny widzi, że coś <nie gra> z talentem Kahoko.
Jeśli chodzi o zakończenie, to trochę mnie zmęczył odcinek 26, ale nie podanie wyników konkursu uważam również za dobry ruch – każdy miał swojego faworyta, wszyscy zagrali <wspaniale> i żeby nikogo nie rozczarować, a także nie przyznawać 1. miejsca laikowej Kahoko czy któremuś ze zmienionych uczestników, autorzy nie wyznaczyli zwycięzcy. W pewnym momencie pojawiają się w serii tak zwane <Dramaty Życiowe>, co jest albo zasmucające i przygnębiające, albo nudne i irytujące <w zależności od nastroju widza>. I, rzeczywiście, poziom ekscytacji najkrótszą i najprostszą melodią jest trochę… za wysoki. Oraz za każdym razem przeniesienie w świat wyobraźni, który koniecznie musi być słodziuuuteńki ;/
Mimo wad, miło oglada się tą serię. Polecam gorąco ;D
3/10
Graficznie anime rzeczywiście prezentuje się nieźle. Główna bohaterka wygląda fajnie, podobają mi się wnętrza szkoły itp No Ci główni bohaterowie są za piękni ale każda z dziewczyn znajdzie coś dla siebie. Więc co mnie podkusiło by dać taką notę?
Ano główna fabuła jest momentami dla mnie monotonna i przewidywalna. Więkoszośc dialogów opiera się na typu: cześć X, o cześć Y, narazie X, narazie Y – i tak każdy z każdym, normalnie z 2 odcinki z samych przywitań i pożegnań głównych bohaterów można zrobić.. Zresztą kliknij: ukryte można dostrzec schemat pojawiania się głównych panów, jeśli jakiegoś długo nie było napewno za chwilę się pojawi, i tak za każdym razem – co odbiło się na fabule. Człowiek ma taką nadzieje na ten romans który podany jest jako gatunek tego anime – a tu... Przeszkadzało mi jeszcze to notoryczne pokazywanie ekstazy muzycznej głównej bohaterki. Aż nasuwa mi się pytanie czy jest coś przy czym ta dziewczyna nie załapałaby takiej ekstazy? Dla mnie to było zbyt namolne ciągle oglądanie takiego obrazka. (jako mały minusik zalicze jeszcze tego elfka, skrzata – to stworzenie towarzyszące głównej bohaterce, muzyka jaka często pojawiała się razem z tym elfem to normalnie esencja kiczu choć takie rzeczy można wytrzymać dla dobrej fabuły).
Podsumowując: Podobał mi się opening, pan w niebieskich włosach i ogólnie grafika – ale takie rzeczy nie załatają braku głębi. Po prostu już pod koniec nie wytrzymyałam „problemów” głównej bohaterki kliknij: ukryte które notorycznie własciwie były takie same własciwie: czy ma one biedna grać?. W tym anime nie było tego czegoś. Przeliniowa, banalna historia :/
Niech żyją haremy ! Niech żyją kwarteciki ! Niech żyją skrzypce ! i niech piekło pochłonie fioletowowłosych panów !!!
Przyznam się, że na początku byłam zachwycona. Pierwszy odcinek (a raczej pierwsze zobaczenie openingu) zwalił mnie z nóg, bo nie wiedziałam że może istnieć AŻ tak intensywny fanserwis, to był dla mnie niezły szok. Ale seria niesamowicie mi się spodobała i pierwsze odcinki były w mojej opinii świetne. Ale im dalej w las tym nieco mniej pięknie, a już zakończenie mi się nie podobało. Ale to nie zmienia faktu, że jestem wdzięczna za serię, która (jak niegdyś Ouran) zmuszała mnie do codziennych seansów. Sama myśl, że będę oglądać La Cordę wieczorem była dla mnie ogromną przyjemnością. Chociaż seria zwłaszcza od 10 odcinka wywoływała we mnie również intensywne negatywne emocje kliknij: ukryte (fioletowowłosy kretyn).
Może najpierw o muzyce, kwiczałam z radości niemal na każdym odcinku bo niemal w każdym było coś co bardzo lubiłam (Mozart ! Mozart ! Mozart!). I tak jak totemowi również niesamowitą przyjemność sprawiła mi Polka Fuyuumi. Jakby to ująć ? Nieco niespodziewane to było… No i Chopin, chyba za to jedno nie znielubiłam Ryou do końca. Chociaż i tak moim bezwzględnym faworytem był Ren i jego skrzypce. Coś pięknego. Generalnie mam hopla na punkcie skrzypiec i może dlatego uwielbiałam zarówno Rena jak i Shinobu. Ano właśnie do moich ulubionych postaci należeli wszyscy tworzący nasz kwartet smyczkowy ! kliknij: ukryte Ja się już od początku zastanawiałam a jakby oni sobie zagrali takim kwartetem i umarłam jak w jednej zapowiedzi faktycznie zobaczyłam że to zrobią, mało tego ! Oni zagrali mojego ukochanego Mozarta !!! I jak tu La Cordy nie kochać ? Scena tej gry kiedy się nieco „rozjechali” i Ren pomagał Hino szaleńczo mi się podobała. Chociaż nic, NIC nie pobije najpiękniejszej sceny w anime ever – sceny balkonowej. Może tylko ja tak reaguję, nie wiem. Ale było to jedna z najpiękniejszych scen jakie widziałam. Pominąwszy że Ave Maria samo w sobie bardzo mi się podobało. Ale coś w tej scenie było, coś niesamowitego. Mnie urzekła całkowicie. Dla mnie miała niesamowity ładunek emocjonalny. Chyba nie trzeba się domyślać kogo typowałam na parę dla Hino ? Tylko Ren był z całego haremiku znośny i odpowiedni dla niej (ach to pokrewieństwo duchowe, te same instrumenty itd.). Może swój wpływ miało dla mnie skojarzenie z Ghost Huntem (identyczne jak moshi), chociaż Hino Mai pięt nie była godna całować, a i Ren był nieco bardziej ludzki od Naru (aż ZA ludzki pod koniec, ale nad końcówką to ja się osobną poznęcam). Zresztą pełno było przeróżnych scen/gestów/sugestii (no dobra, ja lubię coś takiego, szukanie romansu którego nie ma) na korzyść Rena chociaż tak naprawdę to ona kochała tylko te swoje skrzypce. Co do reszty panów, Shimizu zwalał z nóg za każdym razem jak został użyty komediowo. Jego reakcja na słowo kwartet, albo jak się przylepił Renowi do drzwi, coś pięknego. Był przeuroczy i wbrew pozorom nie aż taki nierealny jak by się wydawało. Bohaterem którego lubiłabym najbardziej gdyby było go więcej był Shinobu, facet strasznie mi się spodobał (skrzypce, skrzypce !), było w nim coś strasznie sympatycznego. Nie umiem określić co to było ale spodobało mi się szalenie. Myślę że wychodzi tu moja mania na tle skrzypiec. Hihara był dla mnie infantylny w stopniu urągającym wszelkim normom. Ryoutarou był dla mnie zbyt… nie chcę go nazwać gburem ale nie lubiłam go, żeby nie Chopin to by mógł (nomen omen) konkurować z kliknij: ukryte Yunokim jako najbardziej antypatyczny bohater serii, ale jednak nic nie pobiło kliknij: ukryte Sakuju… Yunokiego. Ano właśnie, cholerny Yunoki, nie lubiłam drania od samego początku a od 10 odcinka zaczął mi niesamowicie podnosić ciśnienie sam jego widok. Jeszcze mnie chyba nikt tak nie irytował. Strasznie wkurzający typek. Kompletnie go nie rozumiałam, to jak zachowywał się wobec Hino było dla mnie czymś dziwnym. A jeszcze gorsze były jej reakcje na to co robił, zero oporu. I ona go jeszcze ewidentnie lubiła ! To już było dla mnie za dużo.
Bardzo podobała mi się kolorystyka serii, co ciekawe zabójcze tęczowe włoski wcale nie raziły (a był to jeszcze jeden plus Shinobu, uwielbiam czerwień) a bardzo ładnie się komponowały z pełnymi słońca tłami i tworzyły klimat i nastrój serii. Właśnie taki bardzo ciepły, słoneczny, pełny czaru i magii (Lili się w to nie wlicza). O muzyce nie mówię, bo jak już pisałam wcześniej każdy odcinek to była przynajmniej chwila czystego zachwytu nad muzyką, trochę mnie irytowało to jak bohaterowie się ekscytowali ponad miarę utworami, ale w pewnym sensie jestem w stanie zrozumieć.
Naciągany był dla mnie za to motyw samych magicznych skrzypiec. Pod koniec bohaterka działa już sama ale nieco mnie te jej rozterki egzystencjalne dobijały. Cały ten wpływ na wszystkich panów również mnie nieco rozstrajał. Zwłaszcza pod koniec, ano właśnie, koniec. kliknij: ukryte Jeśli jeszcze mogłam zrozumieć resztę, to już kompletnie nie rozumiałam nagłej przemiany i ucywilizowania się Rena. Nieco mnie odrzuciło od tej postaci (chociaż jeszcze 25 odcinek przejdzie, ale ta cała sytuacja z delfinem to było jedno wielkie nieporozumienie !) po tym co zobaczyłam. Ten koncert który dał razem ze swoją matką i całe o jego zachowanie. Niekonsekwentnie poprowadzona postać, jak dla mnie. A już to podziękowanie „Salut d'amour” na koniec… No niezbyt mi się podobają takie zagrania (tzn. w sensie muzyki to to było przepiękne, ale sam fakt i to, że każdy z nich musiał obowiązkowo powiedzieć jej imię… nie lubię czegoś takiego). No i kto tak naprawdę to wygrał…? Szczerze mówiąc kompletnie mnie to nie interesowało, nie to było tu ważne. Ale, ale zapomniałam o jednej irytującej rzeczy, oni chyba dmuchali w te instrumenty siłą woli, ani nie ruszały im się policzki ani grdyki, nic. Zazwyczaj jednak coś tak się człowiekowi na twarzy rusza jak gra np. na trąbce. Chociaż nadęci panowie to byłby na pewno niezamierzony efekt komiczny exemplum Yunoki z wydętymi policzkami… Chyba bym go polubiła jakby się tak ponadymał trochę… Polubię wszystko co ma poczucie humoru, albo jest obiektem żartów ze strony twórców.
Sama Hino na początku bardzo mi się podobała, stwierdziłam, że nareszcie będzie jakaś znośna bohaterka i żeby nie sytuacja z [uktyj]Yunokim[/ukryj] i to jej przesadne czerwienienie się przy jednoczesnym braku jakiegokolwiek zainteresowania którymś z panów podobałaby mi się nadal. Na pewno jest lepsza od niektórych bohaterek ale brakowało mi nieco więcej charakteru w niej. kliknij: ukryte Jeśli Yunoki przypominał mi Sakujuna (a przypominał i to cholernie, zwłaszcza jak jej mówił że mu się nie znudzi, no to był cios poniżej pasa dla mnie…) to Hino była jak Shuurei. Dokładnie ten sam stosunek tylko mniejszy kaliber… O reszcie panów pisałam, najbardziej podobał mi się nasz kwartet i nic tego nie zmieni.
Ogółem seria jest niesamowicie ciepła, delikatny humor bardzo mi się podobał (chociaż powinni byli użytkować Rena nieco częściej), kreska jest całkiem niezła (po kilku odcinkach zupełnie przestałam zwracać uwagę na fanserwiśność postaci, teraz jestem zaskoczona, że ich wygląd mógł mnie kiedyś zaskoczyć), muzyka… tu nie potrzebuję nic mówić. Sposób poprowadzenia historii też mi się bardzo podobał, to jak od każdego z nich czegoś nowego się o muzyce uczyła, naprawdę świetnie to zrobiono. Poza kilkoma wadami w fabule i czasem sporej niekonsekwencji w prowadzeniu bohaterów seria jest naprawdę świetna. Urzekła mnie całkowicie. Dla kogoś kto lubi takie ciepłe historie, z piękną muzyką w tle i kogoś kto (jak ja) lubi takie delikatnie zarysowane wątki romantyczne na pewno będzie to jedna z ulubionych serii. Ja na pewno do La Cordy wrócę i to nie jeden raz. I Eine Kleine Nachtmusik już NIGDY nie będzie takie samo, mój kwartecik ukochany…
świetne
Moim zdaniem charakter Yunokiego był trochę niedopracowany, choć dziękowałam w duchu, że nie zrobili z niego Keichiro Akasaki (Tokyo Mew Mew)
Polecam!
rety
Sama gram na gitarze, pianinie i zaczynam na skrzypcach, więc anime niezwykle mi się spodobało… chętnie obejrzałabym więcej takich ^^ oczywiście chodzi o wątek muzyczny :)
.nedza.
Chociaż ogromny plus za występ Tsuchiry w odcinku 25, a konkretnie wykonanie Liszt'a, wyśmienity kawałek na piano.
polecam
bardzo przyjemna seria rozrywkowa
Wybór muzyki klasycznej też nie jest najgorszy… Mnie największą frajdę sprawiła Polka którą zagrała Fuyumi – którą „u nas” wszyscy rozpoznają, bo „od zawsze” służyła jako sygnał i znak rozpoznawczy „Lata z Radiem”.
Seria nie dorównuje może Nodame Cantabile, ale fani tamtej serii mogą się i do tej przymierzyć.
Great!
Szkoda tylko, że do końca nie dowiadaujemy się kto tak naprawdę Kaho kliknij: ukryte kocha.
Jak dla mnie 8 z dużym plusem :)
Oby było więcej takich serii.
piękne
miło
7 :)
opening
La Corda D'Oro
Graficznie La Corda prezentuje się bardzo dobrze. Podobała mi się ciepła, trochę jesienna kolorystyka i nawet tęczowe włosy panów. Bardzo podobał mi się sposób pokazania gry i w ogóle same instrumenty (ciągle mam w pamięci komputerowe efekty z Nodame Cantabile – coś okropnego). Do muzyki też trudno się przyczepić, może OST nie jest jakiś wybitny i pamięta się głównie utwory klasyczne (nie wiedzieć czemu, zaskoczył mnie Wieniawski i to bardzo), ale np. opening bardzo przypadł mi do gustu.
Niezwykle udana seria, dlatego z czystym sumieniem dałam 8, polecam przede wszystkim damskiej widowni, chociaż mój brat również z zainteresowaniem śledził losy bohaterów. Mam cichą nadzieję na kontynuację.