Tanuki-Anime

Tanuki.pl

Wyszukiwarka recenzji

Dango

Komentarze

Akari

  • Avatar
    A
    Akari 14.06.2021 12:03
    Komentarz do recenzji "Kakuriyo no Yadomeshi"
    Szczerze powiedziawszy naprawdę nijakie anime. Coś zaczęło się dziać dopiero pod koniec, ale to i tak niewiele jak na 26 odcinków. Do tego bardziej charakterne wydają się postacie drugo planowe niż pierwsze. Główny wątek odkrycia, kto uratował Aoi, kiedy była dzieckiem przedłużany na silę i bezsensowny. Wybaczcie, ale można było to rozwiązać dużo wcześniej. Naprawdę wystarczyło zapytać. Jeśli chodzi o grafikę, trochę kuły cyfrowe osoby w tle. Jeśli ktoś jest na to uczulony, to może być mu ciężko przebrnąć przez seans.
    Podsumowując. Anime przeciętne po całości. Niewiele się dzieje i ciągle jest pokazywane jedzenie oraz gotowanie (i na serio praktycznie nic więcej), więc nie polecam oglądać na głodniaka. Ogólnie jeśli ktoś szuka czegoś super lekkiego do gapienia się bez żadnego zastanowienia, czy refleksji to Kakuriyo się zda. Jednak jeśli szukasz spokojny i uroczych okruchów życia, w którym mimo wszystko coś się będzie działo a linia fabularna będzie miała jakiś sens i cel to lepiej nie oglądaj, bo tylko się sfrustrujesz.
  • Avatar
    A
    Akari 27.08.2019 12:56
    Komentarz do recenzji "Little Witch Academia [2017]"
    żałuję, że nie zerknęłam na tanuki przed zabraniem się za to „dzieło”. Na jednej z grup na fb, którą śledzę strasznie swego czasu zachwalali ten tytuł, a nawet był bum na gadżety z nim związane. A ja miała ochotę na lekką opowiastkę, miłą i przyjemną, więc sięgnęłam po ten tytuł. No cóż… Zamiast tego otrzymałam męczarnie. Dopiero po 10 odcinku zaczęło się „coś” dziać, ale absolutnie nie na tyle, aby to uratować. Także kategorycznie nie polecam.
  • Avatar
    A
    Akari 28.07.2018 21:32
    Miało być co innego, a wyszło...
    Komentarz do recenzji "Sword Art Online Alternative: Gun Gale Online"
    Jestem świeżo po obejrzeniu całej serii i szczerze powiem, że jest rozczarowująca. Tak jak jestem fanką uniwersum GGO, tak tutaj tego zupełnie nie kupiłam. Zapowiedź wydawała się ciekawa, lecz sam seans miejscami nużył. To naprawdę źle, jeśli oglądając zerkam na pasek, sprawdzając ile do końca odcinka.
    Motywy Pito absurdalnie nielogiczne. Jeszcze rozumiem jakby pociągnęli motyw jej szaleństwa, który był co rusz pokazywany oraz podkreślany, lecz oni na końcu całkowicie spłycili sprawę, a sama Pito jakby cudownie ozdrowiała. Serio? Gdyby zostawili jej obłęd do końca, mogłoby to lepiej wyglądać.
    Reszta bohaterek była sztampowa, ale do przyjęcia.
    Motyw ze zmuszeniem Llenn do zagrania w drugim turnieju dość przesadzony, tak samo jak  kliknij: ukryte 
    Również motyw zalogowania się przez Karen do gry… Rozumiem pobudki, okej nie ma sprawy, ale jak pomogło to jej pozbyć się kompleksu w prawdziwym świecie? Później, kiedy spotyka drużynę z liceum wydaje się wyzbyta problemu, tylko dlaczego? Jeszcze można byłoby zrozumieć, jakby gra udowodniała, że bycie wysokim nie gra roli, albo jest czymś dobrym, ale tak nie było. Wręcz przeciwnie, co rusz podkreślali, że niski wzrost Llenn jest wielkim atutem bez którego nie wygrałabym bardzo wiele strać, a także nie stała się tak dobra. Także, jak to miało Karen pomóc w wyleczeniu się z kompleksu? Gra dała jej pewność siebie, dzięki czemu przestała przejmować się czymś na co i tak nie ma wpływu? Być może, lecz nigdzie tego nie ukazali. Duże pominięcie powodu, dla którego dziewczyna zainteresowała się grami VR.
    Nie wspominając o szałowym umiejętnościach M, który zachowywał się jakby był zawodowym żołnierzem. Nawet podkreślał, że zdobył je w prawdziwym życiu, w co ciężko uwierzyć, po poznaniu jego pracy.  kliknij: ukryte  Dość to naciągane. Tak samo, jak uczestnictwo w turnieju, gdzie drużyny mogą posiadać od 2 do 6 członków. Raczej mało sprawiedliwe, aby dwójka stawała przeciw szóstce. W większości gier, gdzie występuje możliwość walki drużynowej rozbieżność w ilości członków może wynosić tylko dwa (składy 2­‑4 osobowe lub 4­‑6).
    Za to nagradzam plusem ogólnie pomysł na walki drużynowe i stworzenie Squad Jam oraz nawiązanie do Sinon. Dobrze, że nie pozostawili jej wyczynów w BoB oraz Kirito bez echa. To za duże wydarzenie, aby ot tak można było obok tego przejść.
    Podsumowując: anime słabe, raczej nie nadające się do polecenia. No chyba, że ktoś poszukuje czegoś luźnego do pogapienia się na zasadzie zombiaka, aby tylko rejestrować ruchome obrazki. Chociaż z pewnością znalazłyby się lepsze tytuły bardziej wciągające, a nadal spełniające rolę luźnego zapychacza czasu, do zwykłego pogapienia się.
  • Avatar
    A
    Akari 13.11.2017 22:40
    Naprawdę nie wiem skąd tyle zachwytów nad tym tytułem
    Komentarz do recenzji "Re: Zero Kara Hajimeru Isekai Seikatsu"
    Naprawdę nie wiem skąd tyle zachwytów nad tym tytułem. Tyle znajomych mnie zachęcało do obejrzenia, opowiadało, jakie to wspaniałe. Nawet w interencie wiele krążyło pochlebnych opinii, a zewsząd wyskakiwały ohy i ahy rozwodzące się nad niesamowicie wciągającą fabułą. Ja niestety się rozczarowałam, bo fabuła jakoś nie porwała, miejscami wręcz nudziła, a cały ten dramat był nijaki i do tego główny bohater irytował.
    Z początku to jeszcze nie wyglądało tak źle i faktycznie czuło się ten dramat, ale im dalej w las tym te „dramaty” podsumowywało się słowami „aha/znowu”. Na serio, jeśli głowy mają latać, co trzy odcinki to za piątym razem to nie robi żadnego wrażenia i nie idzie się wczuć w dramat sytuacyjny. No na serio, jeśli po raz dziesiąty bohater ginie krwawo i śmiercią makabryczną, a potem wiemy, że zaraz otworzy oczy w kolejnym punkcie zapisu, to, to przestaje być dramatyczne i nie wywiera większego wrażenia. O wiele lepiej by to wyglądało, jakby stopniowano krwawość i makabrę jego śmierci. A my już przy pierwszym razie dostajemy latające flaki.
    Do tego jak na 25 odcinków to niczego się nie dowiedzieliśmy. Ja rozumiem, że nie należy wszystkiego wyjaśniać od razu i trzeba zachęcić odbiorcę, aby obejrzał następny sezon i/lub sięgnął po pierwowzór. Ale tutaj, mamy 25 odcinków i zero przybliżenia się do rozwiązania. Nie dostaliśmy nawet wskazówek, które by małymi kroczkami przybliżały nas ku odpowiedzią na podstawowe pytania typu: „ dlaczego Subaru trafił do tego świata?/ co go łączy z czarownicą?/ dlaczego może się wskrzeszać cofając czas?/ dlaczego Emilia jest tak podobna do czarownicy?/itp.”. 25 odcinków i daje nic na ten temat nie wiemy. To trochę marnie.
    A co do bohatera był irytujący i drażnił swoją głupotą. Ja wiem, że sytuacja była tragiczna. Nagle jest w nowym nieznanym świecie i okazuje się, że po tym jak umrze to cofa się czas. No ja łapię, że to może być dużo (sama śmierć jest tragicznym przeżyciem) i tak dalej, ale to nie tłumaczyć, czemu zachowuje się tak mało logicznie, nie szukając odpowiedzi na pytania. Z początku to się załamałam, jak on uznał, że będzie próbował przeżyć te kilka dni w rezydencji tam samo jeszcze raz. Za x razem w końcu zmądrzał i zaczęło mi się podobać, że ruszył trochę głową i zaczął się uczyć języka, zaprzyjaźniać z pokojówkami, szukać rozwiązania swojej sytuacji. No to wreszcie było okej, ale potem wszystko siadło, bo po kolejnym powrocie z zaświatów, znów zaczynał jakoby od zera, zupełnie tak jakby poprzednie tego typu sytuacje nie dostarczyły mu żadnego doświadczenia. Bo znów popełniał podobne błędy, co zaczynało irytować. I to najbardziej drażniło w jego postaci.
    Do tego sama postać Emilii też jest lekko irytująca. Skoro chce kandydować na władcę i wie, że wszyscy mają o niej kiepskie mniemanie, to czemu nie wpadła na to, aby poprawić swój wizerunek wśród ludu? Nie zostało powiedziane, kto głosuje i od kogo zależy wygrana danej kandydatki, no ale tak czy siak powinna ruszyć się i próbować poprawić swoją sytuację, aby ludzie nie kojarzyli ją tylko z czarownicą. Spróbować jakiś może działalności charytatywnych, udzielać się społecznie ect. Bo nie lubią ją nawet w wiosce nieopodal rezydencji, a to tak jakby jej krąg wyborczy, więc lipnie.
    W kwestii grafiki, nie mogłam zdzierżyć postaci w tle. Sceny w mieście strasznie kuły w oczy z tymi poruszającymi się w tle postaciami, jakby żywcem wyjętymi ze sceny miejskiej w rpg. No na serio ruszały się tak komputerowo, że aż to raziło.
    A z rzeczy, które mi się podobały, i chyba jedyną, która mi się podobała była kreska. A raczej nie tyle, co kreska, co wspaniale oddana ekspresja twarzy Subaru, zwłaszcza w chwilach strachu czy załamania. Bardzo dobrze zostało to przedstawione. No i z plusów to tyle. Jeszcze kilka postaci zainteresowało jak Felti (chyba tak to się pisze), no ale jej postać zupełnie została nierozwinięta. Także zostało porzucona kwestia jej kradzieży, co jednak powinni wyjaśnić. Bo skoro ten emblemat był tak cenny, że wystarczyło tylko go mieć, aby ubiegać się o tron, to jednak powinni się zainteresować tym, dlaczego ta rozpruwaczka go chciała. Dla siebie, dla kogoś? A wątek umarł.
    W każdym bądź razie, ja osobiście nie znalazłam powodów do zachwytów nad tym tytułem i na serio nie wiem, co tak porwało znajomych, że aż tak gorąco polecali. Może moja ocena jest trochę bardziej surowa niż powinna, ale jednak ciężko się pozbyć uczucia rozczarowania. Śmiem przypuszczać, że gdyby nie one, ogólna ocena mogłaby skoczyć nawet o punkt w górę, a całość byłaby po prostu ot taki sobie anime, na którego z pewnością nie chciałoby mi się marnować więcej czasu pisząc opinię.
  • Avatar
    Akari 4.10.2017 21:42
    Komentarz do recenzji "Owarimonogatari [2017]"
     kliknij: ukryte 
    A tak przy okazji to mam pytanie. Ktoś się orientuje czy będzie więcej monogatari? Bo to wyglądało na niejakie zakończenie, a wielka by była szkoda
  • Avatar
    A
    Akari 11.09.2017 17:23
    Komentarz do recenzji "Kuroshitsuji: Book of the Atlantic"
    Strasznie się ucieszyłam na wieści, że mój ulubiony art będzie ekranizowany. Bardzo wyczekiwałam możliwości jego obejrzenia i… Chyba się lekko zawiodłam. Poprzedni art Book of Murder był lepiej nagrany i bardziej zgodny z wersją mangową. Ogólnie to trzymali się pierwowzoru, tylko dorzucili kilka dodatkowych scen, które w miarę pasowały do kanonu, więc nie było z tym problemu. To co mi się najbardziej nie podobało to animacja tła. O ile postacie jak zawsze wyszły pierwszorzędnie to sceneria, a głównie statek wypadały nie naturalnie. Nie znam się zbytnio na rodzajach animacji, ale wyraźnie sceny ze statkiem odróżniały się do reszty. On był realizowany bardziej (chyba w 3D, tak to się nazywa) jak w bajkach np. disneya, a postacie były typowo rysowane. Ten kontrast trochę psuł przyjemność z oglądania. Aczkolwiek możliwość zobaczenia Undertakera w wersji pokolorowanej rekompensowała wszelkie minusy.
    Aktualnie w sieci krąży tylko jedna wersja po polsku, która kuleje z tłumaczeniem i jakością napisów. Literówki, błędy ortograficzne, brak napisu, napis nie przetłumaczony itp. Wszystko to dość znacząco odbierało przyjemność z oglądania. No ale trzeba się cieszyć, że wreszcie można było to zobaczyć.
    Ogólnie moja ocena jest głównie skupiona na fabule i (trochę nie poprawnie) na wrażeniach jakie mi towarzyszyły, kiedy czytałam ten art, jeszcze w wersji mangowej. No ale, kinówka jest dedykowana głównie fanom Kuroshitsuji, którzy tak czy siak spędzą przyjemnie lekko ponad półtorej godziny z ulubionymi bohaterami.Przy okazji krótkie to wyszło, myślałam, że jak przy Book of Murder będzie to seans na 3h.