Tanuki-Anime

Tanuki.pl

Wyszukiwarka recenzji

Yatta.pl

Komentarze

IceD

  • IceD 13.01.2013 22:56:38 - komentarz usunięto
  • IceD 13.01.2013 17:21:02 - komentarz usunięto
  • Avatar
    A
    IceD 13.01.2013 17:18
    Cycki + ekonomia = anime sezonu (przynajmniej wedle japończyków)
    Komentarz do recenzji "Maoyuu Maou Yuusha"
    Seria ma potencjał, ale z całą pewnością nie zaliczę jej do „najwybitniejszych pozycji” ostatnich miesięcy. Nie mam też zielonego pojęcia, czym tak ludzie się zachwycają w internetach, bo fabularnie historia jest tak naiwna, że szkoda gadać.

    Yuusha to „wielki bohater” cierpiący na kompleks rycerza w lśniącej zbroi i patrząc na rozwój akcji, jego użyteczność w serii będzie zmniejszać się adekwatnie do ilości scen w których będziemy mogli podziwiać (nad wyraz) okazałą, falującą pierś Maou. Sam duet ciekawy, ale oklepana schematyczność rodem z najstarszych powieści fantasy nie działa w tej sytuacji zbyt zachęcająco. Za plus uznam jednak ukazanie średniowiecznej sprawy wojen z odmiennej niż zwykle perspektywy. Czas pokaże, czy należycie.

    Seria zapowiada się całkiem sympatycznie. Będę oglądać – bo tak czy inaczej – szykuje się najpewniej najlepsze anime tego sezonu, w dodatku niezwykle dopracowane wizualnie, ale żadnych rewelacji póki co się nie spodziewam.
  • Avatar
    A
    IceD 13.01.2013 16:57
    Szykuje się absurd sezonu :]
    Komentarz do recenzji "Vividred Operation"
    Obejrzałem pierwszy odcinek z czystej ciekawości. Po ilustracjach i promosach dało się wyczuć odrobinę potencjału. Niestety, za produkcją stoi Kazuhiro Takamura – znany choćby z tak „wybitnego dzieła” jak Strike Witches i wyraźnie daje się odczuć, że seria jest ich „duchowym następcą”. Mimo wszystko liczyłem, że dostaniemy coś bardziej na poziomie.

    Tak niepojętej, absurdalnej i kompletnie idiotycznej mieszanki już dawno nie widziałem i powoli tracę resztki cierpliwości jaką żywię do japońskich twórców oglądając szajs tego pokroju.

    Sam już początek (dwie minuty) raczy nas dwoma, wybitnie fanserwiśnymi ujęciami. Do tego dochodzi jeszcze motyw mahou shoujo (w sci­‑fi), „specjalnej klasy” kombinezony bojowe (skrajnie specyficzny fetyszyzm Kazuhiro) i fakt, że najważniejsze wątki fantastyczno­‑naukowe opierają się na energii biorącej się dosłownie z „powietrza”, co rozwiązało wszystkie światowe problemy (ale nie jako taką „biedę” rodziny bohaterki) sprawiają, że całość naprawdę ciężko traktować poważnie, choć patos dosłownie wisi w powietrzu. O złych (na siłę) „kosmitach” już nawet nie wspomnę.

    Co jak co, ale chyba wyrosłem z oglądania bajek tego pokroju. Szkoda, bo wizualnie seria prezentuje się naprawdę na poziomie.
  • Avatar
    A
    IceD 23.12.2012 01:38
    Solidny film
    Komentarz do recenzji "Jin-roh"
    Solidny film w doskonałej oprawie audiowizualnej. Gratka dla każdego fana paramilitarystyki, intryg politycznych i ludzkich dramatów.

    Zegarmistrz napisał(a):
    Ja odebrałem ten film odwrotnie, jako zaprzeczenie możliwości jakiejkolwiek zmiany, poprawy na lepsze zarówno w osobie głównego bohatera jak i widza. Absolutną negacje katharzis, nawrócenia, czy zmiany raz już nabytych zachowań.

    A co niby miał zrobić? Zgrywać bohatera?  kliknij: ukryte 

    Ten film to nie dramat, a klasyczna tragedia oparta na kanwie militarnej. Utsuge. Ciężka i przytłaczająca produkcja, którą nie każdy będzie w stanie skonsumować. Jin­‑roh polecałbym otwartym widzom, którzy cenią sobie powagę i realistyczne historie.

    PS. Katharzis pisze się przez „s”, nie „z”.
  • Avatar
    IceD 21.12.2012 13:40
    Re: O borze, ale to się zrobiło głupie...
    Komentarz do recenzji "Busou Shinki"
    Widzę, że lubicie dyskutować na temat kwestii, które nie mają tak naprawdę najmniejszego znaczenia. Kończę, bo to prowadzi donikąd. Fakt jest jeden – Busou Shinki jest słabą serią, kierowaną do specyficznej grupy odbiorców i tak już pozostanie.
  • Avatar
    IceD 20.12.2012 22:45
    Re: O borze, ale to się zrobiło głupie...
    Komentarz do recenzji "Busou Shinki"
    Istnieje natomiast spora różnica między seriami, które aspirują do czegoś więcej i tymi, które nie stanowią nic ponad reklamę.
  • Avatar
    IceD 16.12.2012 18:26
    Re: O borze, ale to się zrobiło głupie...
    Komentarz do recenzji "Busou Shinki"
    A czego spodziewasz się po reklamie zabawek? :)

    PS. „borze” pisze się przez „ż”.
  • Avatar
    A
    IceD 8.12.2012 17:49
    Przeciętniak
    Komentarz do recenzji "K"
    Anime jest niezwykle przyjemne dla oka. Niestety, nie można tego samego powiedzieć o treści. Owszem – jest dynamicznie i kolorowo, ale niezbyt sensownie. Brak fabularnej konsekwencji sprawia, że całość po pewnym czasie przestaje trzymać się kupy. Zdrowego rozsądku też zabrakło.

    Twórcy z GoHands tym razem starali się zbyt mocno i wygląda na to, że na zdrowie im to raczej nie wyjdzie. Szkoda.
  • Avatar
    IceD 8.12.2012 16:08
    Porażka sezonu
    Komentarz do recenzji "Busou Shinki"
    Nie jestem zwolennikiem tego typu produkcji, ale dałem serii szansę ze względu na ciekawy pomysł. Rewelacji się nie spodziewałem, ale liczyłem na choć odrobinę zdrowego rozsądku…

    Tak beznadziejnego anime dawno nie widziałem, przy czym zawiodłem się kompletnie; Całość dawała spore pole do popisu na stworzenie czegoś pokroju Chobits w wykonaniu cybernetycznych, obdarzonych sztuczną inteligencją lalek (BJD, dokładnie mówiąc). Autorzy kompletnie zmarnowali potencjał, czyniąc z tej serii kolejny pastisz tandetnych chwytów i ogólnej głupoty, przesłodzonej do granic niemożliwości. Nic dziwnego, skoro seria miała posłużyć głównie za reklamę tandetnej linii figurek od Konami. Tylko dla zagorzałych fanów gatunku, zdolnych przymknąć oko na wszechobecną infantylność.
  • Avatar
    A
    IceD 8.12.2012 12:45
    Uzupełnienie
    Komentarz do recenzji "Niebieska łódź podwodna"
    Jeszcze jedna rzecz, a mianowicie ending. Jeden z najlepszych, jakie kiedykolwiek widziałem. Wraz ze skąpą animacją opadającej na dno Myutio i genialnym tekstem piosenki, całość niesie ze sobą wiele znaczeń, rewelacyjnie wplecionych w treść anime. Bardzo nastrojowy, niezwykle dekadencki erotyk.
  • Avatar
    A
    IceD 8.12.2012 12:25
    Wyjątkowa pozycja
    Komentarz do recenzji "Niebieska łódź podwodna"
    Wybitne anime, pod każdym względem. Prawdziwa perełka klasyki.

    Na świecie istnieją dwie grupy widzów – ci, którzy pochwycą przesłanie jakie niesie Ao no Roku­‑go i ci, którzy filmu kompletnie nie zrozumieją; ci ostatni najprawdopodobniej zawsze będą wychwalać „niebywałą” (owszem, ale tylko jak na tamte czasy) grafikę i wartką akcję, której w anime nie brakuje, ale nie docenią samego sedna filmu, traktując go jak przeciętną pozycję.

    Największe zalety? Ciekawy pomysł, doskonałe projekty postaci, maszyn i świata przedstawionego, genialna wręcz muzyka (która o dziwo wyjątkowo świetnie pasuje i buduje niesamowitą atmosferę) i wyjątkowo ładne, solidne wykonanie (dobre tła, ładna kreska).

    Nie mogę zgodzić się co do mało unikalnej fabuły i „płytkich” postaci; jedyne czego zabrakło, to trochę więcej czasu na przedstawienie i rozwinięcie osobowości bohaterów, ale nawet bez tego postacie są ciekawe i wyjątkowo ludzkie, a całość trzyma się kupy wyjątkowo dobrze. Co do fabuły – rzeczywiście, nie przedstawia sobą nic nadzwyczajnego, jeśli weźmiemy pod uwagę główny wątek (konflikt na masową skalę wywołany przez „szalonego” naukowca, koniec świata etc.), ale wszystko to wyłącznie przykrywka do opowiedzenia niezwykle poruszającej historii o znaczeniu wzajemnego zrozumienia i poszanowania dla życia, niezależnie jakim jest. Wartości te przejawiają się najmocniej w parze głównych bohaterów – Hayamim i Myutio. Choć dzieli ich przysłowiowa przepaść i pozostają niezdolni do rozmowy, potrafili stworzyć między sobą mocną więź opartą na wzajemnej empatii,  kliknij: ukryte Najciekawszą postacią okazał się sam główny antagonista – profesor Zorndyke. Z jednej strony, Zorndyke stanowi personifikację całej ideologii przedstawionej w anime z drugiej zaś, jest on zarówno niebywałym geniuszem jak i potwornym psychopatą. Mimo tego co uczynił, po bliższym poznaniu ciężko nie czuć do niego sympatii.

    Jest to właśnie jedna z najmocniejszych stron anime – wszyscy bohaterowie, wszystkie postacie są pełne sympatii. To istoty myślące z krwi i kości, nie zaś tekturowe figurki oparte na stereotypach, których mamy na pęczki we współczesnych produkcjach. Kierują się własnymi motywami i posiadają przekonania, by uznać swe czyny za słuszne. Są istotami, które nieustannie błądzą i poszukają odpowiedzi na pytania, jednocześnie doprowadzając do wielu pamiętnych scen ( kliknij: ukryte ) W tym anime można lubić i dopingować każdej ze stron – wszyscy mają bowiem powody by czynić to, co czynią, ale żadna ze stron nigdy nie będzie miała racji. To ukazuje beznadziejność całego konfliktu.

    Większość produkcji tego typu polega przeważnie na szczytowym wyzwoleniu całego napięcia – tzw. ostatecznym starciu „dobra” ze „złem”, ale rzeczy te istnieją tylko w bajkach. Rzeczywistość bowiem to nie „czerń” i „biel”; To bezgraniczna szarość a w każdym z nas tkwi tyle samo dobra, co zła. Wszystko to zostało sprytnie zamaskowane pod otoczką dynamicznego filmu akcji; Ao no Roku­‑go to anime o budowaniu związków z innymi a te przeważnie rzadko kiedy powstają w wyniku niezwykle dramatycznych zdarzeń. Z tego powodu właśnie, większość widzów zapewne uzna zakończenie za kompletnie rozczarowujące. Ale to właśnie owo zakończenie – kompletnie enigmatyczne, pełne niedomówień i niepokoju stanowi wyśmienite ukoronowanie całej serii. Prezentuje coś rzadko spotykanego w kinie tego typu – szlachetne poświęcenie, ale nie w imię swoich czy z powodu chęci zemsty, lecz z pragnienia pokoju i miłości, bez względu na narodowość, wyznanie czy ideologię. I patrząc na świat, który nas otacza – ta niesamowita empatia i wzajemne zrozumienie jest czymś, co jest nam w tej chwili wyjątkowo obce a za czym wielu z nas bardzo mocno tęskni.


    Błogosławieni niechaj będą pacyfiści.
  • Avatar
    A
    IceD 3.12.2012 11:51
    O czym ta dyskusja?
    Komentarz do recenzji "Sword Art Online"
    Dla większości widzów (szczególnie tych mniej wymagających) to po prostu solidna seria. W SAO zabrakło niestety elementów, które pomogłyby uplasować mu się wśród serii wybitnych; bardziej obeznani w tematyce będą po prostu zawiedzeni. Nie oznacza to jednak, że całość jest słaba i nie zasługuje na uznanie, gdyż ma wszystko co potrzebne dobremu anime – dobrą fabułę, odpowiednie tempo, ciekawych bohaterów, atmosferę i porządne wykonanie.

    Odnośnie ocen redakcji – śmiać mi się chce, jak widzę tak skrajne opinie. Owszem, anime nie jest niczym nadzwyczajnym, ale na boga – pozytywne oceny nie biorą się z powietrza; ludzie są po prostu zadowoleni z tego co otrzymali i kropka. Wystawianie takich negatywów po prostu źle świadczy o poszczególnych redaktorach.
  • Avatar
    IceD 25.11.2012 03:26
    Re: jak można...
    Komentarz do recenzji "Sword Art Online"
    Przeciętna jak na współczesne standardy. Jeśli chodzi o animację – jest stosunkowo uproszczona.
  • Avatar
    A
    IceD 22.11.2012 02:08
    Zmarnowany potencjał
    Komentarz do recenzji "Sword Art Online"
    Naprawdę przyzwoite anime, na którym niestety srogo się zawiodłem; do jakości light novels serii daleko – mnóstwo dziur fabularnych i spłycona fabuła pozostają największymi wadami (porządni fani prawdopodobnie zgrzytają zębami podczas seansów). Graficznie – przeciętniak na tle współcześnie trzymanego poziomu. Muzyka generalnie nie odzwierciedla, ani nie buduje atmosfery (wyjątek stanowią OP/ED, których słucha się naprawdę przyjemne). Oglądać można w ciemno – spodoba się niemal każdemu – w szczególności fanom mmorpg i sieciowych gier komputerowych, ale jeśli chodzi o aspiracje na coś więcej… na tym się skończyło. Tytuł generalnie stworzony na fali popularności light novels z myślą o koszeniu kasy w iście japońskim podejściu (fani to naiwniacy – kupią wszystko).

    Osobiście uważam, że całość jako opowieść to zmarnowany potencjał. Styl Kawahary sprawia, że SAO czyta się z zapartym tchem, jedno jest jednak pewne – jego wiedza na temat mmorpg jako gatunku (oraz wszelakich, związanych z nim koncepcji) jest bardzo znikoma, co odbija się na samej powieści.