Tanuki-Anime

Tanuki.pl

Wyszukiwarka recenzji

Otaku.pl

Komentarze

Shoujo Kakumei Utena

  • Dodaj komentarz
  • Recenzja anime
  • Avatar
    A
    zakuro5 28.08.2018 11:13
    Absolutny majstersztyk, moje ulubione anime (ex aequo z księżniczką mononoke). Wybitnie przedstawiona narracja o ułudności narracji, niezależności, nostalgicznych wspomnieniach, rozumieniu innych ludzi i wielu innych tematach. Gorąco polecam, zwłaszcza widzom na granicy dorosłości. Sugeruję powstrzymanie się od brania wszystkiego na ekranie za takie, jakim się wydaje.
    Odpowiedz
  • Avatar
    A
    Rinsey 9.10.2017 23:25
    Trochę wstyd się przyznać, że przy mojej długoletniej przygodzie z anime sięgnęłam po Utenę dopiero teraz. Niewątpliwie do seansu bardzo mnie zachęciła doskonała i jedyna w swoim rodzaju recenzja Avellany. Zastanawiałam się, jakie anime może wywołać u Redaktor Naczelnej Tanuki takie odczucia i po zakończeniu ostatniego odcinka mogę się z czystym sumieniem pod każdym słowem recenzji.

    Utena jest… magiczna? Niesamowita? Jedyna w swoim rodzaju? Jednym z kamieni milowych animacji japońskiej? Nie będę się tu rozpisywać z moją interpretacją. Może wrócę do tego wątku za kilka lat, gdy obejrzę serię po raz drugi i trzeci. Póki co mam wrażenie, że przyjęłam do wiadomości pierwszą warstwę przekazu, może nadgryzłam nieco drugą, bo zostałam ostrzeżona, że do seansu należy podchodzić niezwykle uważnie. Na razie mogę napisać, że jestem niebywale poruszona i zachwycona historią o dorastaniu i bardzo wielu kształtach, jakie potrafią przybrać emocje ludzkie.

    10­‑ka.
    Odpowiedz
  • Avatar
    A
    odpowiedzi: 3
    Progeusz 18.06.2015 16:31
    Jestem ciekawy co się zmieni w dalszych odcinkach (na razie obejrzałem 10), bo póki co  kliknij: ukryte  Nie żeby mi to przeszkadzało, tak po prostu się zastanawiam.
    Pierwszy odcinek zachwycił reżyserką i nie sposób było się od niego oderwać, ale już w czwartym ta padła na pysk. Ehh, Ikuhara. Powtarzające się sceny na szczęście są dawkowane odpowiednio, aby się nie przejść, a nawet wciąż potrafią się podobać, duża w tym zasługa chóru – nie mają jednak startu do SEIZON SENRYAKU z nowszego Penguindrum. O postaciach nie będę się jeszcze rozpisywał, ale są na plus. Co mnie najbardziej zaskoczyło, na tym etapie Utena wybija się przede wszystkim humorem, w tej kwestii prezentuje naprawdę wysoki poziom.
    Odpowiedz
  • Avatar
    A
    odpowiedzi: 3
    Hex 19.04.2015 21:39
    Ech...
    Już na wstępie powiem, że Kunihiko Ikuhara w moich oczach jest twórcą, który potrafi dobrze wykonać swoją pracę tylko wtedy, gdy ktoś będzie go pilnował. Obejrzawszy rozczarowujące Yuri Kuma Arashi postanowiłem obejrzeć jego mangum opus Shoujo Kakumei Utena olewają całkowicie Mawaru Penguindrum (nie miałem zamiaru tego oglądać nawet jeśli Utena mnie zachwyci). Utena mnie nie zachwyciła. Największą wadą serialu jest zbyt duża ilość powtórnie wykorzystanych scen. Nawet nie wspominam o kompozycji serialu typu „pojedynek tygodnia”, który został zerżnięty z „potwora tygodnia” Sailor Moon. Nie mam z tym problemu. Ale wykorzystania tak dużej ilości tych samych scen nie mogłem ścierpieć. Znów wracając do Sailor Moon, tam też mieliśmy w każdym odcinku te same sekwencje transformacji i ataków. Ale w Utenie mamy ich zdecydowanie za dużo. Scena „wejściowa” szkolnej rady, wejście na arenę i transformacja (ponad 2 minuty!), specjalna moc, atak kończący, „spowiedź”, jazda samochodem i inne pomniejsze scenki. Sporo tego jak na 24 minutowy odcinkowiec. Czyżby budżet produkcji był aż tak niski? Inny problem jaki mam to sam Ikuhara i jego nieodparta chęć nawrzucania masy dziwnych, niby symbolicznych obrazów do serialu. O ile do połowy serialu panowała jeszcze jakaś równowaga pomiędzy jego „widzi mi się” a kompozycją fabularną, to druga połowa (gdzie pojawiły się Akio i samochody) stała się dziwacznym mariażem, który kompletnie zaczął przyćmiewać fabułę serialu. Tak jakby reżysera za bardzo poniosło i to w negatywnym sensie. To właśnie miałem na myśli pisząc o Ikuharze na wstępie. Te elementy zamiast uatrakcyjnić i wzbogacić fabułę Uteny, bardziej przeszkadzały i wprowadzały niepotrzebny mętlik w zrozumieniu tego, co się dzieje. Co do samej fabuły Uteny nie mam zastrzeżeń. Bardzo ciekawy koncept niszczący „bajkę” o ideałach, opowiadający o dorastaniu (standard w anime) oraz rewolucji ( kliknij: ukryte ). Ostatecznie nie uważam czasu spędzonego przy Utenie za stracony, ale spodziewałem się czegoś mocnego, można powiedzieć wręcz rewolucyjnego.
    Ocena: 6/10
    Odpowiedz
  • Eugeniusz 18.11.2012 14:53:06 - komentarz usunięto
  • Avatar
    A
    Lin 19.07.2012 11:18
    rewolucyjna dekonstrukcja konwencji
    Utena jest tworem przedziwnym. Pod płaszczykiem gatunku shoujo przemyca postmodernistyczną opowieść o dekonstrukcji archetypów. Choć duża część odcinków wydaje się schematyczna i powtarzalna – ujęcia swoistej transformacji Uteny, pojedynki z kolejnymi bohaterami, cała konstrukcja „Sagi Czarnej Róży”, to jednak na żadnym etapie fabuły nie byłam w stanie przewidzieć, co wydarzy się w kolejnym odcinku i do czego finalnie całość prowadzi. Utena pogrywa sobie ze swoim odbiorcą, kpi z niego i łamie wszelkie znane mu konwencje, jedną po drugiej. W efekcie dostajemy starą jak świat opowieść o księciu i księżniczce w formie kompletnie przenicowanej –  kliknij: ukryte  I jak to przyłożyć do czegokolwiek, co wpajano nam od dziecka na temat baśni i praw rządzących światem?

    Konia z rzędem (i rękę księżniczki!) temu, który pojął wszystkie zawiłości Uteny. Przyznaję, że wielu rzeczy nie zrozumiałam i z pewnością do serii za jakiś czas powrócę. Choć to może nie najważniejszy element fabuły, zagadkę stanowią dla mnie groteskowe do granic absurdu odcinki komediowe z Nanami w roli głównej – stado słoni z morderczyni intencjami, przemiana w krowę, znoszenie jajek… Czy to kolejna odsłona gry z konwencją, wyraz przynależnego postmodernizmowi czarnego humoru, czy może historia z drugim dnem? To właśnie tak bardzo irytuje i zarazem fascynuje w tym anime – które elementy świata przedstawionego istnieją tylko po to, by namieszać nam w głowach, wykpić konwencję, a które skrywają w sobie kolejne puzzle umożliwiające dopełnienie układanki przesłania? I czy w ogóle mamy tu do czynienia z przesłaniem w sensie klasycznego morału?  kliknij: ukryte  Może więc na tym polega zwycięstwo?

    Fantastyczna jest sama forma, w której opowieść zostaje nam podana. Nieustanne nawiązania do teatru, czy to w postaci teatrzyku cieni, czy w postaci samej scenografii pełnej kadrów zamkniętych w ramkach (dosłownych, zdobionych różami lub w formie przenośnej w postaci wielkich okien, drzwi, bram etc.), podkreślają umowność fabuły, jej symboliczność i archetypiczność.

    Projekty postaci, choć początkowo faktycznie wydawały się dziwne, archaiczne, wręcz nieestetyczne, szybko uznałam za kolejny doskonale dopracowany element świata przedstawionego. Niezwykle szczupłe sylwetki, włosy we wszystkich kolorach tęczy, ogromne oczy, skrajna „bizonowatość” bizonów, to ponownie przedstawienie koncepcji w krzywym zwierciadle.

    Faktycznie, trudno w anime znaleźć bohatera, który wzbudza bezwzględną sympatię – jest oczywiście Utena, ale ta wydaje się tak naiwna, tak nieświadoma, tak niedopasowana do całej reszty postaci, że ciężko postrzegać ją jako integralną część tej dziwnej ekipy. Osobiście polubiłam Tougę, choć ciężko go nazwać bohaterem dającym się lubić. Oczywiście gdzieś tam w końcówce serii znów zagrano nam na nosie –  kliknij: ukryte 

    Utenę cenię sobie również za jej „szkatułkowy” charakter – w pierwszych trzech częściach, w których rozgrywają się pojedynki, niemal co odcinek dostajemy nową historię i nowego bohatera. Całość nie zamyka się na opowieści o duelistach – dotyczy również osób z ich otoczenia. Pod tym względem najciekawsza wydaje się „Saga Czarnej Róży”. Co ważne te swoiste stand alone’y serii nie są pustymi zapychaczami – każde coś wnosi, każde w jakiś sposób porusza.

    To naprawdę niezwykłe anime. Na pewno przeznaczone do wielokrotnego oglądania. Kolejny tytuł, który utwierdza mnie w przekonaniu, że Kunihiko Ikuhara to gwarancja niesamowitych, aczkolwiek pokręconych przeżyć ;)

    I na koniec chciałam jeszcze dodać, że absolutnie powaliła mnie recenzja Uteny, autorstwa Avellany. Jeden z najlepszych tekstów, które czytałam na tym portalu. Precyzyjna, szczegółowa, przemyślana, obszerna – tak powinny wyglądać wszystkie recenzje.
    Odpowiedz
  • Avatar
    A
    Hela 18.12.2011 21:25
    Anime o tym, że aby nie stracić naszego celu w życiu, musimy odróżniać ludzi, którzy naprawdę nas kochają i chcą naszego dobra, od tych, którzy tylko udają. Ogólnie polecam, tylko, że niestety trzeba przewijać niektóre nudniejsze sceny. Na pewno spodoba się tym, którzy lubią wątki psychologiczne.
    Odpowiedz
  • Avatar
    R
    odpowiedzi: 16
    Utenos 18.11.2011 13:27
    Recenzja do kosza!
    Anime świetne, ale recenzja w ogóle nie zachęca do obejrzenia. Zamiast intrygującego wstępu – pierdu, pierdu o twórcach. Zamiast krótkiej zajawki – pierdu,pierdu o fabule, której i tak nie da się opisać w kilku akapitach, więc nikt, kto jeszcze nie oglądał Uteny, nie zrozumie o czym w ogóle jest mowa.
    Umówmy się, jak się nie widziało serialu, to z suchego opisu wyłania się tylko stek bzdur: jakaś Różana Oblubienica, jakaś moc, która ma zrewolucjonizować świat – tożto samo w sobie brzmi jak czysty absurd!
    Dopiero jak już pani recenzentka kończy nam strzeszczać fabułę w czterech opasłych akapitach (nie znoszę streszczania fabuły przez recenzentów – świadczy to o ich ograniczonych horyzontach, braku inwencji i pomysłu na recenzję… no i szaczunku dla widza, któremu odmawia się prawa, do samodzielnego poznawania recenzowanego dzieła) to pisze coś z sensem na temat samego anime i postaci. A potem, to już standardowe pierdu, pierdu o grafice, pierdu, pierdu o muzyce i koniec.
    Recenzja ma oceniać dzieło, zachęcać do jego obejrzenia, lub wręcz przeciwnie, ostrzegać przed nim. A nie streszczeać dzieło, czy być jego nieudolną analizą.
    Potencjalny widz, kiedy słyszy o jakimś tytule, to wchodzi na stronę przykładowo tanuki, żeby się dowiedzieć czy dobre i z grubsza o czym jest. Z GRUBSZA!!! Potencjalny widz nie chce czytać streszczenia, bo jak mu ktoś wszystko ze szczegółami opowie, to po co ma to jeszcze oglądać? Potencjalny widz nie potrzebuje także gruntownej analizy, bo dopóki nie obejrzy, to i tak nie zrozumie o czym jest mowa.
    Potencjalny widz potrzebuje co najwyżej kilku wskazówek, kótre mu pozwolą lepiej zrozumieć film. Dobrze mu zwrócić uwagę na kilka szczegółów, które mogłyby mu umknąć w czasie seansu, gdyby nie uważał. A już na pewno potencjalnemu widzowi nie będzie chciało się czytać czyichś wypocin na 20.000 znaków! Coś, co ma 20.000 znaków nie jest recenzją, tylko czystą grafomanią! I niech się wreszczie tanuki zdecyduje, czy publikuje tu recenzje anime (i mangi) czy grafomańskie wypociny. Amen.
    Odpowiedz
  • Avatar
    A
    odpowiedzi: 4
    Maciejka 1.11.2011 12:30
    Żyjmy heroicznie
    Często natykałam się na wzmianki o Utenie na stronach internetowych, ale jakoś nie mogłam przemóc się, żeby ją obejrzeć. Dopiero zachęcona Mawaru Penguindrum sięgnęłam po to małe dziełko.
    Początek właściwie wydawał mi się mało interesujący. Stopniowo przedstawiano głównych bohaterów, przy czym schematyczność odcinków aż biła w oczy, dopiero podczas drugiej części przestałam zwracać uwagę na to, że każdy odcinek przebiega w podobny sposób, bo zaczęło się robić mroczniej. Każda relacja, która początkowo wydawała się zwyczajna, z czasem zyskiwała na toksyczności. To, co z początku uważałam za wstawkę komediową lub coś czystego, w dalszych odcinkach nabierało ciemniejszych barw. Druga część anime skupiała się bardziej na mroczniejszej stronie ludzkiej natury, najczęściej wynikającej z nieszczęśliwej miłości. Trzecia część z kolei była tak niewulgarnie zmysłowa, że aż wbijała w fotel – tego nie uświadczyłam w żadnym anime. Nawet Utena – silna i szlachetna niczym wyśniony książę – w pewnym momencie uległa tej zmysłowości.
    Z pozoru zwykła historia o poszukiwaniu własnego księcia na białym rumaku zmieniła się w opowieść o… właśnie, o czym? O dojrzewaniu, różnych, niekoniecznie zdrowych, rodzajach miłości? I tak samo jest z bohaterami. Oprócz Uteny nie ma tu postaci, które zdołałabym tak do końca polubić – pierwsze wrażenie jest w porządku, ale im dalej w las, tym ciężej nazwać je dobrymi. Każda z nich ma w sobie jakiś cień i o ile motywy Nanami łatwo wytłumaczyć, tak Touga daleki jest od bycia typowym, głównym męskim bohaterem shoujo i wbrew temu, co sądziłam na początku serii, bardziej niż jego polubiłam Saionjiego.
    Akio to z kolei całkiem inna bajka, fascynuje i przeraża jednocześnie, ale jego też nie potrafię nazwać głównym złym. Bo w tej baśni właściwie nic nie jest takie, jakim się wcześniej wydawało.
    Warto też zwrócić uwagę na symbole, bo pojawia się ich naprawdę wiele, a takie wyłapywanie ich – nie wiem, jak innym – mnie sprawiało przyjemność. Niektóre można interpretować na wiele sposobów, ale już na przykład tak nachalnie eksponowana wieża, w której rezyduje Akio, w jego arcu jest raczej jednoznaczna.
    Bez żalu wystawiam dziesiątkę, mimo że wcześniej, podczas kilku pierwszych odcinków, zastanawiałam się, za co te wszystkie zachwyty. Teraz sama jestem zachwycona tą mroczną, surrealistyczną bajką. W dodatku mam pewność, że kiedyś będę wracała do niej nie raz, żeby zrozumieć wszystko, co się wydarzyło.
    Odpowiedz
  • Avatar
    A
    yasu 28.08.2011 13:21
    To anime dla mnie jest jednym wielkim listem poleconym- takie „koniecznie musze podać dalej” ^^
    Nie mogę uwierzyć dlaczego nie trafiłam na to wcześniej! Miałam do czynienia z tyloma bezsensownymi tytułami, a Utene przegapiłam!
    No ale lepiej późno niż później.

    Na muzyke nie narzekam.
    Sądzę też że kreska nadała klimatu, „teatru” jak ktoś tu wcześniej zauważył/(a) (ładna głębsza metafora ^^).
    Fabuła jest wspaniała, ale postacie istny majstersztyk!

    Nie mogę zrozumieć, NIE bardziej zaakceptować…Wtedy kiedy ona się z tym pożal się boże  kliknij: ukryte Nie no…ZABIĆ JĄ! ALBO NIE, LEPIEJ JEGO!
    Wiedziałam że tak to się skończy jak tylko się pojawił ale…szlak mnie trafia na samą myśl!
    (A całą serie oglądałam ładnych pare razy!)

    Troche mnie te zwiazki homoseksualne i kazirodcze w pierwszym momencie odepchnęły. Niby nie mam brata, ale tylko NIBY. Mam bardzo bliskiego kuzyna, ktory jest dla mnie jak brat. Więc chyba nie dziwota że mnie to troche (a chwilami bardzo) raziło.
    Wierze jednak że tu owe związki miały ukryty sens (tu praktycznie WSZYSTKO coś w sobie kryje!).

    Po wielokrotnym obejrzeniu musze powiedzieć że:
    1. Zapewne po paru latach jak sobie odświeżę bd w stanie dostrzec więcej (bo wszystko to nawet nie marzę xD). Chodź z początku WYDAWAŁO mi się że widze wiele, wystarczyła rozmowa i wymiana wrażeń z przyjaciółką bym się zorientowała jak niewiele dostrzegłam
    (A ta i tak twierdzi że to co widzi to tylko wierzchołek góry lodowej- i ciesz się tu swoimi spostrzeżeniami -,- ).
    2. Wszystko co chciałam powiedzieć w bardzo jasny i wspaniały sposób przedstawiła Dżul ^^
    (ja również chciałam się odwołać do „Tezeusza w labiryncie” xD )

    Utena to dla mnie klasa sama w sobie!
    Niestety nie mam w swoim słowniku słów by oddać jak bardzo cenie to anime.
    Pozycja obowiązkowa!
    Pozdrowienia ;D

    Ps. Po obejrzeniu zaczęłam się zastanawiać czy chce odnaleźć swojego „księcia” xD

    Odpowiedz
  • Avatar
    A
    malna 27.08.2011 00:48
    inna bajka
    W ogóle się na anime nie znam. Nie bierze mnie, no jakoś po prostu nie. Obejrzałam kilka kultowych tytułów, wciągnęło mnie jedynie Ergo Proxy. No i jest jeszcze Utena. Ale to już inna bajka.

    No właśnie, „inna bajka”. Odwrócony zamek – w zasadzie idealne podsumowanie graficzne.  kliknij: ukryte 

    Utena jest po prostu genialną konstrukcją. Każdy odcinek jest przemyślaną, odrębną całością i jednocześnie każdy z nich jest misternie dopracowanym elementem większej całości. Utena jest napisana po prostu diablo inteligentnie. Praktycznie nie padają zdania niepotrzebne. Słowa, obrazy, mają swoje znaczenie. Lub i wiele znaczeń – nieprzypadkowych, a pogłębiających zamysł. Oszczędność przy jednoczesnej, niebywałej trafności środków wyrazu daje miażdżący efekt.
    A i tak zazwyczaj zakończenie każe spojrzeć na wszystko zupełnie inaczej – i to może największe mistrzostwo.

    Jednocześnie występuje bardzo fajny kontrast; mianowicie z jednej strony te wyrafinowane puzzle w połączeniu z absurdalnym humorem tworzą tak silnie teatralny efekt, że chwilami czułam jakby bezpośredni kontakt z twórcami – wszystko znikało i to było jak gdybyśmy w środku opowiadanej historii zaczynali wspólnie się z niej śmiać – z tyko nam znanych nawiązań i przywar konkretnych 'osób'. Nie, nie tylko śmiać, po prostu mam wrażenie, że chwilami naprawdę twórcy zrzucali kostium opowieści i głosem aktorów przebijali się wprost do widza.

    Bo właśnie, z drugiej strony, w gruncie rzeczy, mimo całej tej intelektualnej układanki – a może i dzięki niej – Utena to głęboko intymna opowieść. I do tej intymności podchodzi się tu z szacunkiem, dyskrecją i wyostrzoną, wyczuloną na niuanse wrażliwością. Także bliskość wzrasta w cichych, ciepłych scenach.

    Tak, zgodzę się, że Utena jest w dużej mierze spojrzeniem na dorastanie, ale ewidentnie spojrzeniem dość daleko wstecz. To jest jak najbardziej dorosłe i w dorosłej formie rozliczenie z przeszłością, także z tym, na ile i w jaki sposób każdy z nas jest wciąż zdeformowany swoją dawną 'skorupką', jakie pozostały jej ślady.

    Nadal nie lubię anime. Nie ukrywam, że również w Utenie kreska i momentami pewna konwencja mi przeszkadzają. No to co. Piękne, subtelne, wstrząsające, inteligentne – tak mogę podsumować tę opowieść i sposób jej prowadzenia. I uśmiecham się, jak widzę komentarze typu 'dla fanów anime pozycja obowiązkowa'.


    Odpowiedz
  • Avatar
    A
    Edi 25.07.2011 03:26
    Co to ma być?
    Kompletna porażka. Nie wiem od czego zacząć. Wytrzymałem 15 odcinków, a potem włączyłem ostatni, aby zobaczyć jak się to skończy. I nie żałuję, bo dzięki temu zaoszczędziłem sporo czasu. W każdym odcinku jest ta sama długa wstawka przed walką, która po pewnym czasie już irytuje. To anime ma więcej wad niż zalet. Moja ocena 1/10.
    Odpowiedz
  • Avatar
    A
    Tamago-chan 21.07.2011 11:36
    Naprawdę godne uwagi
    Trochę żałuję, że przed obejrzeniem tego anime zapoznałam się z recenzją. Dlaczego? Bo pierwsze odcinki wcale nie zapowiadały, że ta seria jest aż tak wyjątkowa. Gdybym nie przeczytała recenzji to na pewno byłabym nieźle zaskoczona tym, jak niezwykła jest ta seria. Ale mimo wszystko jestem pozytywnie zaskoczona, bo dość sceptycznie do niej podchodziłam, a kilka rzeczy, które na początku nie za bardzo mi się podobały, nie wiadomo kiedy uznałam za genialne. Początkowo skutecznie odstraszył mnie wygląd postaci. Za długie, za chude, a ich twarze też jakieś takie nieładne… Po kilku odcinkach zauważyłam, że postacie bardzo mi się podobają – są po prostu inne, kreska jest charakterystyczna, wyjątkowa. Grafika jak na swoje lata wcale nie jest zła. Kolejną rzeczą jest muzyka. Gdy usłyszałam kawałek towarzyszący wejściu na arenę uznałam, że totalnie on nie pasuje, ale potem nie potrafiłam sobie wyobrazić tej sceny bez tego utworu, a i w innych momentach muzyka stanowiła ładne tło.
    Sama historia o dziewczynie, która chciała zostać księciem jest ciekawa. Dochodzą do tego Różana Oblubienica, Koniec Świata i inne ciekawe wątki. Bardzo byłam ciekawa jak dalej potoczą się losy bohaterów. Nie zostałam rozczarowana, bo ostatni odcinek jak dla mnie był świetny. Trzymał w napięciu i nie pozostawił dużego niedosytu. Największą jednak zaletą moim zdaniem są postacie. Są stworzone w taki sposób, że na prawdę można niektóre znienawidzić. Ja osobiście nie znosiłam Tougi oraz Akio. Mimo tego byli oni potrzebni tej serii i potrzebni, aby zamieszać w głowie głównej bohaterki. Co do samej Uteny, bardzo polubiłam tą dziewczynę. Wydawała się najbardziej „normalna” spośród wszystkich postaci. Dobra robota twórców w przypadku Himemiyi, która niby sprawia wrażenie miłej osóbki, ale z jakiegoś powodu mocno irytuje, co na pewno było zamierzone. Jedyną rzeczą, do której mogłabym się tak naprawdę przyczepić były powtarzane w kółko sceny, ale nie jest to w porównaniu z satysfakcją jaką daje obejrzenie Uteny żadna wada.
    Prawda jest taka, że o tym anime można by pisać i pisać. Dlatego chyba najlepiej zapoznać się z nim osobiście i wyrobić sobie opinię na jego temat. Ja oceniam je jak najbardziej pozytywnie.
    Odpowiedz
  • Avatar
    A
    Ali99 11.07.2011 18:27
    Zakochalam sie
    Utene postanowilam obejrzec mimo ze jakos nie moj rodzaj anime. Absolutnie sie zachwycilam. Fabula, postaci…mistrzostwo.
    Odpowiedz
  • Avatar
    A
    Xander 25.06.2011 02:10
    No i po ostatnim odcinku...
    Obejrzałem. Świetne, genialne. Tyle że… momentami zatrzymywałem, przewijałem, zamyślałem się – i dochodziłem do podobnego wniosku jak kilka lat temu czytając „Pornografię” czy właśnie wspomnianą niżej „Księżniczkę Burgunda” – że niewątpliwie scena którą właśnie poznaję ma sens i jest bardzo znacząca – lecz ja nie potrafię go uchwycić, prześlizguję się tuż obok niego i wręcz czuję, jak wyślizguje mi się z rąk o milimetry od zrozumienia…
    Dziś dojrzałem już nieco do „Czytania Tekstów” (a nie tylko „czytania tekstów”) i powyższe książki nie są dla mnie taką zagadką. I na Ciebie przyjdzie kolej Uteno! To nie jest coś, co można poznać w pełni za pierwszym obejrzeniem.
    Odpowiedz
  • Avatar
    A
    Hitori Okami 18.02.2011 20:01
    Rewolucyjne shoujo! ;)
    Zacznę od tego, że to anime na pewno nie jest przeznaczone dla młodszej widowni. Dla mnie to ewidetnie josei. Ubrany w baśniową szatę w stylu shoujo, ale jednak josei. Myślę, że należałoby wziąć na ten element poprawkę przy specyfikacji widowni.
    Ponadto takiego nawarstwienia bohaterów o skłonnościach kazirodczych i biseksualnych nie spotkałem jeszcze nigdzie (ale nie twierdzę, że ktoś czegoś jeszcze bardziej ekstremalnego nie stworzył). Przypuszczam, że gdybym miał siostrę, to to anime byłoby dla mnie odrzucające. Ale że siostry nie posiadam, to miałem ubaw po pachy, wyobrażając sobie reakcje róznych bigotów i dewotek :)
    Niestety jako facet mogłem się identyfikować wyłącznie z ... Uteną.  kliknij: ukryte Ja też kiedyś chciałem być dla kogoś księciem z bajki…
    Odpowiedz
  • Avatar
    A
    odpowiedzi: 1
    Dżul 10.01.2011 22:11
    Utena jako mit współczesny
    Trudno mi ubrać w słowa to, co chciałabym powiedzieć. Z pewnością mam za sobą jeden z najbardziej niezwykłych seansów anime w moim życiu. Tak jak powiedziała Eire na temat Uteny można tworzyć miliony interpretacji i każda będzie miała swoje uzasadnienie. Mimo to podejmę się próby zapisania swoich przemyśleń.

    Tytuł mojego komentarza zainspirowany został lekturą książki „Tezeusz w labiryncie”. Autor tego dzieła wysuwa teorię, że archetypy i symbole zawarte w mitach, były zapisem podświadomości ludzi starożytnych i były przez nich intuicyjnie pojmowane, zaś dla ludzi współczesnych są one nie do odczytania. Podczas oglądania Uteny towarzyszyła mi myśl, że oto mam do czynienia z mitem współczesnym. Symbole, aluzje, typy osobowości i inne umowne rzeczy w tym anime są odczytywane przez widza w klarowny, choć nie zawsze dający się jasno wyrazić, sposób. Duża część akcji dzieje się tylko na poziomie psyche, zaś na planie rzeczywistym nie ma miejsca, gdyż jest stłumiona przez świadomość. Trzeba zaznaczyć, że to stłumienie nie ma wydźwięku wyłącznie pejoratywnego: nieujawniane emocje są zazwyczaj brudne, pierwotne, nieokiełznane i destrukcyjne.  kliknij: ukryte  Sama Utena zdaje się na początku nie mieć ukrytych pragnień, być tylko sobą samą i przez to zmieniać otoczenie.  kliknij: ukryte 

    Wraz z rozwojem serii coraz bardziej sięgamy w podświadomość- bohaterów, a zarazem swoją. Stąd coraz większe natężenie podskórnego, wszechobecnego erotyzmu…witamy w świecie Freuda…

    Jeśli mam dalej lecieć w ten pseudointeligenty komentarz, to wspomnę jeszcze, że postać Anthy kojarzyła mi się nieodparcie z tytułową bohaterką dramatu Gombrowicza „Iwona, księżniczka Burgundii”. Pomijając już tak oczywiste aspekty, jak uległe i apatyczne zachowanie, to rola jaką odgrywały jest bardzo podobna- stawały się lustrem otoczenia, które odkrywało najgorsze, najbardziej ukrywane cechy, a także – paradoksalnie- poprzez doprowadzoną do ostateczności bierność były katalizatorem wydarzeń. Na swój sposób symbolizują również erotyzm w stanie czystym, pozbawionym estetycznej otoczki.

    Kończąc ten mętny wywód- zachęcam wszystkich do zgłębienia się w świat Uteny i odkrycia własnej interpretacji. A ode mnie- oczywiście- 10/10…
    Odpowiedz
  • Avatar
    A
    pewupe 28.08.2010 22:01
    Heh.
    To jest kolejne anime, które wbrew powszechnej opinni jakoś mnie nie zachwyca .. Czemu? Sama nie wiem. Może to przez tą grafikę.. i ogólnie wykonanie niezbyt mi się podoba.. Może muszę obejrzeć jeszcze raz.. może.. 7/10
    Odpowiedz
  • Avatar
    A
    Eire 13.08.2010 23:19
    I co tu napisać?
    O Utenie można napisać wszystko i nic. Kiedy po zakończeniu seansu chciałam opisać swoje wrażenia długo brakowało mi słów. Kiedy wreszcie wyraziłam swoją opinię okazało się, że wiele osób zinterpretowało te same sceny w zupełnie inny sposób i każdy ma na poparcie swoich przemyśleń mocne argumenty.
    Utena pozostanie dla mnie anime idealnym, do którego wracam i tęsknię, ale ostrzegam, że nie każdemu może się spodobać.
    Odpowiedz
  • Avatar
    A
    Kari 30.07.2010 17:24
    nie dla każdego
    takie sobie…tutaj albo mi się coś podobało albo nie mogłam tego ścierpieć. Fabuła jest bardzo oryginalna ale mnie nie porwała. Za to bardzo podobał mi się charakter Uteny. Nie była to jakaś dziewuszka, która bez przerwy się zamartwia i potrzebuje pomocy. Zresztą inne postacie też miały fajne charaktery.Dziwi mnie ta oprawa graficzna.Skoro tyle ludzi tworzyło Utenę to nie mogli zrobić ładniejszej kreski? Mi wyjątkowo nie przypadła do gustu. Młodsze osoby pewnie niewiele zrozumieją, a styl też ich odrzuci wię tym osobom odradzam oglądanie.Jak ktoś(tak jak ja) nie za bardzo gustuje w shoujo też powinien se odpuścić. Reszcie polecam.
    Odpowiedz
  • Avatar
    A
    Ai 30.07.2010 16:27
    zgadzam się z Forestem. Oglądałam dużo anime dla dziewczyn ale widząc projekty postaci totalnie mnie odrzuciło. Fabuła jest taka,że nie wszystko nawet zrozumiałam ale może dlatego że mocno się męczyłam oglądając kolejne odc. Recenzentka ma racje, że to anime jest mocno specyficzne i nie każdy je polubi. Ja nie polubiłam:d
    Odpowiedz
  • Avatar
    A
    Forest 21.06.2010 21:37
    słabe
    Napisze krótko co myślę o tym anime ze to jakaś ściema skąd te komentarze .Jakoś nic tam fajnego nie znalazłem.Choć wiem ze ta produkcja jest dla dziewczyn to i tak pod względem technicznym nawet jak na tamte czasy to coś okropnego.
    moja ocena:
    postacie 3
    muzyka 2
    kreska 3 /10
    fabuła 3
    ogólnie 5 (+2 za to ze nie należę do grupy docelowej)
    Odpowiedz
  • Avatar
    A
    Oczko 18.04.2010 13:24
    I'm speechless!
    Po pierwsze pokorne ukłony i wdzięczne podziękowania dla recenzentki za doskonały tekst – precyzja wysłowienia, wnikliwość analizy oraz perswazyjność – 10/10. W dużej części jego to zasługa, że ostatecznie sięgnęłam po „Utenę”, która na początku zraziła mnie grafiką i projektami postaci. Ech, człowiek młody jest (stażem ;) i głupi. Jednakowoż, gdy pośród intelektualnych poszukiwań dotyczących japońskiej animacji jako takiej co raz to natykałam się na pełne rewerencji wzmianki o „Rewolucjonistce”, wróciłam na TANUKI, pochłonęłam recenzję jednym tchem, poczułam się do głębi zaintrygowana, obejrzałam i… zachłysnęłam się zachwytem! Dzięki Avellana!
    „Utena” w pełni zasługuje na swą sławę. Kompletnie mnie oszołomiła swoim szalonym, surrealistycznym, mrocznym imaginarium. Oglądanie serii było jak jazda windą Mikage – coraz głębiej, coraz duszniej, coraz ciemniej. Ujął mnie mistrzowsko poprowadzony zabieg stopniowego zgęszczania atmosfery – tak subtelnie, tak płynnie, że człowiek sam nie wiedział kiedy spod niewinnej słodyczy różowo­‑różanego sztafażu zaczęła wyłaniać się treść zupełnie już nie niewinna i nie słodka. Migotliwość – znaczeniowa, nastrojowa, wizualna – to chyba jedna z istotniejszych cech „Uteny” i bez wątpienia jedna z największych jej zalet.
    Dawno już nie oglądałam niczego tak … fizycznie! „Utena” wchodzi nie tylko w umysł (na wszystkich jej smaczkach, zapętleniach sensu, intertekstualno­‑postmodernistycznych smakowitościach można mózg zwichnąć), ale i w ciało. Łzy, ściskanie w dołku, motyle w brzuchu, gęsia skórka, ciarki przerażenia i wstrętu, dreszcze i wypieki na przemian – oto niepełna lista cielesnych sensacji, jakich doświadczyłam podczas seansu. Za wypieki odpowiadały tyleż zwroty akcji, co niesłychanie sensualna atmosfera (swoją drogą to nie wiem, czy gdzieś jeszcze widziałam tyle symboli fallicznych naraz! Był moment, że wszystko zaczęło mi się od tego symbolizmu kojarzyć… ;). Zwłaszcza Akio’s car arc poziomem erotycznego napięcia wgniatał niekiedy w fotel, nie popadając przy tym nigdy w wulgarność, co generalnie jest sztuką. Duszny klimat skutecznie wzmacniała oprawa muzyczna – tej części „Uteny” towarzyszą jedne z najbardziej ciemnych, zmysłowych motywów instrumentalnych, jakie dane mi było słyszeć. Owa „ilustracyjna”, nieprzeciętnie sugestywna muzyka nawet bardziej przypadła mi do gustu niż efektowne chóralne „kawałki” stanowiące tło transformacji i pojedynków.
    Czy ja mówiłam, ze grafika na pierwszy rzut oka wydała mi się brzydka? Zaiste, chyba mnie Bóg opuścił! W tym momencie uznaję Utenę za niesłychanie atrakcyjną wizualnie serię. Nawet abstrahując od niepokojących surrealistycznych dekoracji, w jakich rozgrywają się jej wydarzenia. Po raz pierwszy chyba zwróciłam w anime uwagę na kompozycję kadrów na logikę ujęć, na montaż – efekt świadomego posługiwania się wszystkimi tymi środkami ekspresji (by wzmocnić napięcie emocjonalne, by dopełnić charakterystyki bohaterów, by spotęgować ciężar i wagę ujawnianych tajemnic) momentami zapierał dech w piersiach. Dodać do tego „efekty specjalne” w postaci obrazów w sepii czy tych stylizowanych na teatr cieni – i … po prostu brak mi słów!
    Na koniec zostawiłam ochy i achy pod adresem postaci. Jak cała reszta elementów strukturalnych „Uteny” – są znakomite! Nawet te z drugiego planu. Nawet te, które pojawiają się i znikają po dwóch odcinkach  kliknij: ukryte . Większość z nich cechuje smakowita, niepokojąca ambiwalencja, która jest cechą tyleż pożądaną, co rzadką w świecie artystycznej fikcji. Brawo! A już największe wyrazy uznania pod adresem … czołowego czarnego charakteru, którego diaboliczna natura została odmalowana tyleż przekonująco, co konsekwentnie.  kliknij: ukryte przeraża, budzi wstręt i fascynuje jednocześnie. Wzmianka o Lucyferze w odniesieniu do jego osoby nie stanowi jedynie ozdobnika, ale raczej istotny trop. Bo  kliknij: ukryte  to zaiste upadły anioł, uosobienie żywiołu zepsucia i genialny kłamca. Uwodziciel (we wszystkich tego słowa znaczeniach), szafarz obietnic bez pokrycia,  kliknij: ukryte  po prostu roztrzaskały mnie wewnętrznie. Nienawidzę drania, ale jako postaci nie mogę mu odmówić charyzmy (jedyna rzecz, za jaką go lubię, to fakt, że przy nim Touga wydaje się naiwny i niewinny jak baranek ;).
    Na koniec, przy okazji bohaterów „Uteny”, refleksja (jeszcze bardziej) osobista. Po „Saiunkoku Monogatari” myślałam, że arogancki, podły, zdradziecki płomiennowłosy piękniś manipulator mówiący kosmatym głosem Takehito Koyasu może być tylko jeden. Ha! W jakimże głębokim byłam błędzie!

    Odpowiedz
  • Avatar
    A
    Anna's cat 29.03.2010 15:01
    a w e s o m e
    najcudowniejsze.
    10/10
    Odpowiedz
  • Avatar
    A
    Shenai 2.01.2010 17:10
    Cudownie wykreowany świat. Tego właśnie zazwyczaj poszukuje w anime jak i w literaturze. Znalazłem taki w Utenie, chociaż w moim odczuciu pierwsze odcinki były mylące względem całości. Anime z gatunku „trzeba znać” , „trzeba zobaczyć” aby sobie wyrobić opinie. Dla mnie klasyka.
    Odpowiedz
  • Dodaj komentarz
  • Recenzja anime