Tanuki-Anime

Tanuki.pl

Wyszukiwarka recenzji

Studio JG

Anime

Oceny

Ocena recenzenta

10/10
postaci: 9/10 grafika: 6/10
fabuła: 9/10 muzyka: 5/10

Ocena redakcji

7/10
Głosów: 24 Zobacz jak ocenili
Średnia: 7,21

Ocena czytelników

8/10
Głosów: 662
Średnia: 7,57
σ=2,09

Kadry

Zrzutka
Zrzutka
Zrzutka
Zrzutka
Źródło kadrów: Własne (wa-totem)
Więcej kadrów

Wylosuj ponownieTop 10

Lucky Star

Rodzaj produkcji: seria TV (Japonia)
Rok wydania: 2007
Czas trwania: 24×24 min
Tytuły alternatywne:
  • らき☆すた
Postaci: Nauczyciele, Uczniowie/studenci; Pierwowzór: Manga; Miejsce: Japonia; Czas: Współczesność; Inne: Realizm
zrzutka

Yonkoma jako pierwowzór opowieści z życia stadka dziewcząt: brzmi znajomo? To wyśmienicie! Kyoto Animation rzuca wyzwanie pozycji, którą zdobyła Azumanga Daioh, i wygrywa przez nokaut.

Dodaj do: Wykop Wykop.pl

Recenzja / Opis

Konata Izumi, Kagami Hiiragi, Tsukasa Hiiragi, Miyuki Takara. Cztery licealistki, ich bliższe i dalsze otoczenie, rodziny i mniej lub bardziej codzienne sprawy – od nauki, przez fobie, hobby, aż po bieżące wydarzenia. Jak wygląda codzienność (nie)przeciętnych mieszkanek Kasukabe w prowincji Saitama?

Lucky Star, poczynając od niezbyt mocno powiązanego z zawartością tytułu, przez pierwowzór w postaci yonkomy (czteropanelowej mangi), po główną oś fabuły, którą stanowią licealne przygody grupy przyjaciółek, ogromnie przypomina swoją uznaną poprzedniczkę. Jednak okazało się, że Kyoto Animation potrafi zachować najlepsze, wnosząc wiele świetnie pomyślanych i mistrzowsko zrealizowanych innowacji. Bardzo pomyli się ktoś, kto na podstawie ogólnych podobieństw oczekiwałby nostalgicznej komedii ze skłonnością do powtarzania się (słodki kotek gryzący palce bohaterki Azumanga Daioh był zabawny dwa razy, ale gdy tę samą scenę w nieco innej aranżacji zobaczyłem po raz nasty, czułem już tylko irytację). Zasadnicze źródło różnic tkwi w elementach, których w Azumanga Daioh w zasadzie nie ma – takich jak wszechobecne telefony komórkowe i internet, znaki obecnych czasów.

Podobnie jak w Azumanga Daioh, bohaterki mają wyraźnie zarysowane i raczej typowe charaktery, pokrywające się z rozpowszechnionymi w anime archetypami postaci. Młodsza siostra – słodka niezdara, starsza – bardzo zasadnicza prymuska, rzadko pokazująca miękką stronę, oraz demonstrująca nienaganne maniery meganekko... Jednak w odróżnieniu od tamtej serii, Lucky Star ma główną bohaterkę – Konatę, istne wcielenie współczesności. Dziecko ery internetu z niepełną rodziną – owdowiałym ojcem, zainteresowana przede wszystkim mangą, anime i grami… tak eroge, jak i MMO. Bywalczyni Comiketu i „Legendarna Dziewczynka A” dla personelu wszystkich okolicznych sklepów z multimediami (notabene, japońskie prawo pozwala identyfikować nieletnie ofiary/sprawców przestępstw wyłącznie jako „chłopców/dziewczynki A, B, C” itd.). Konata okazuje się ekspertem, gdy chodzi o sprawy, które ją interesują, jest mistrzynią przedklasówkowych całonocnych maratonów, freeloaderem, zdolnym wymyślić tysiąc i jedną wymówkę w celu odpisania pracy domowej od kogoś innego, zaś z wychowawczynią swojej klasy grywa w tę samą grę online. Mimo że inteligencji jej nie brak, zupełnie nie przejmuje się szkołą, więc jej stopnie są bardzo nierówne. Wydatki związane ze swoim hobby finansuje pracą – jest kelnerką w jednej z wielu cosplay kisa (cosplayowych kawiarni). A to dopiero początek informacji, które znajdą w serii widzowie. Z czasem poznamy też rodziny bohaterek, a także krąg ich dalszych znajomych. Przy bliższym przyjrzeniu okazuje się, że główne postaci są w najmniejszych drobiazgach przemyślane, zaś widzowie mają możliwość poznania bohaterek zapewne niewiele gorzej niż niektórych prawdziwych znajomych.

Fabuła jest w ogromnej większości epizodyczna, bliższa reportażowi czy wywiadowi-„rzece świadomości”, aniżeli tradycyjnym rozwiązaniom. Spektrum poruszanych zagadnień rozciąga się od sposobu jedzenia rożków z kremem przez typowo szkolne, ponadczasowe i zawsze aktualne problemy, po aktualne społeczne stereotypy i ogólnonarodowe trendy. Jednak o ile Azumanga Daioh szukała nostalgicznych uogólnień, Lucky Star bliżej jest do reality show. W dodatku seria w niespotykanym dotąd stopniu stara się „przełamać barierę” między swoim fikcyjnym światem a rzeczywistością, tak sposobem budowania postaci, jak i sięganiem po prawdziwe miejsca i wydarzenia. Realistyczne podejście do serii typu „okruchy życia” znamy dobrze z produkcji takich jak Ichigo Mashimaro, o którym można w miarę spokojnie powiedzieć, że przedstawia wiarygodne od strony charakterologicznej postaci w spójnym, realistycznym otoczeniu. Jednak mimo wszystko Ichigo Mashimaro pozostaje produkcją całkowicie fikcyjną. Z Lucky Star jest zupełnie inaczej. Seria pełna jest rzeczywiście istniejących miejsc, przedstawionych z zaskakującą wiernością – i nie chodzi tylko o ważne i rozpoznawalne obiekty, takie jak świątynia Washinomiya, najstarsza świątynia w Kanto, w której siostry Hiiragi, szkolne przyjaciółki Konaty, pełnią rolę miko, i której charakterystyczny widoczek, z tańczącą Kagami, umieszczono w animacji początkowej. Realistycznymi przedstawieniami prawdziwych miejsc (przede wszystkim w prowincji Saitama) są też domy – Konaty, którego pierwowzór znajduje się w Satte, i sióstr Hiiragi, w oryginale w Washimiyi, szkoła zlokalizowana w Kasukabe, a nawet spora ilość rozmaitych zaułków czy choćby widoczków z mekki otaku – Akihabary.

Jednak to przenikanie rzeczywistego świata i świata anime nie ogranicza się tylko do scenografii. Cała seria dosłownie najeżona jest tysiącami nawiązań. Od spraw będących odwiecznym przedmiotem codziennych pogaduszek, jak pogoda, tłok w pociągach, stereotypy w postrzeganiu mieszkańców różnych części miasta i kraju, po zjawiska i fenomeny społeczne – powszechne, jak chociażby wspomniane wszechobecne telefony komórkowe, ale także ograniczone do kręgu otaku – chociażby sławny BBS 2ch, którego bywalczynią ma być i Konata. Od głośnych spraw z kronik kryminalnych i pierwszych stron gazet, po popularne reklamy – jak Timotei i BOSS, by wymienić chociaż dwie. No i oczywiście – niezliczone, mniej lub bardziej żartobliwe i mniej lub bardziej starannie zamaskowane odniesienia do elementów popkultury, gier, i wszelkich anime. Konata kontra postaci ze Street Fighter 2. Konata jako bohaterka gry galge/eroge. Fragmenty dialogów, wyjęte wprost z Maria­‑sama ga Miteru i Konata stwierdzająca, że ma obecnie „fazę” na tą serię, tudzież komentująca, jak bardzo zachowanie jednej z koleżanek przypomina jej bohaterki. Konata kupująca tomik Shuffle! i plakat z Shią, stojący w sklepie. Okazjonalny geass w oku sprzedawcy ze zwariowanej komiksiarni, którą często odwiedza Konata. Maska Bonta­‑kuna z Full Metal Panic?! Fummoffu na głowie policjantki – kuzynki Konaty. Wreszcie niezliczone parafernalia związane z anime, pojawiające się w otoczeniu postaci – nalepki z Dragon Ball, figurka Mikuru i czerwona opaska na ramię Haruhi z Suzumiya Haruhi no Yuuutsu, breloczek z Keroro Gunsou, by wymienić chociaż kilka – a także okładka aktualnego numeru „Newtype”, i Konata uszczęśliwiona opublikowaniem w nim jej fanartu. Oczywiście, ten właśnie numer „Newtype” zawierał w stosownej sekcji rysunek podpisany „Izumi Konata”... Kolejnym zacierającym granicę świata anime i rzeczywistości elementem była postać Minoru Shiraishiego, aktora i seiyuu, który występował w serii jako on sam, w wariancie „rysowanym” jako kolega z klasy Konaty oraz na żywo, przede wszystkim w absolutnie zwariowanych końcówkach, towarzyszących znacznej części odcinków, kręconych przez obsadę seiyuu w losowych miejscach w plenerze.

Zdecydowanie najliczniejsze wydają się jednak nawiązania, wzmianki i żarty związane z Suzumiya Haruhi no Yuuutsu, serią również wyprodukowaną przez KyoAni. Konata, zagorzała fanka, nie mogła nie dać upustu swemu szczęściu, gdy ogłoszono decyzję o produkcji drugiej serii tego anime. Jakby nie wystarczało, że cosplay kisa w której pracuje Konata odtwarza świat i postaci tej właśnie serii. I chyba nietrudno zgadnąć, za kogo przebiera się Konata, jeśli weźmiemy pod uwagę, że seiyuu zarówno Konaty, jak i Haruhi, jest Aya Hirano? Tropienie tego wszystkiego może zapewnić długie godziny zabawy, bo właściwie nie ma szans, by zauważyć wszystko przy pierwszym oglądaniu dowolnego odcinka. O fanatycznej dokładności, z jaką poumieszczano te wszystkie nawiązania, świadczyć może fakt, że gdy Konata z przyjaciółkami odwiedza Comiket, wtajemniczeni bez problemu zidentyfikują, że przedstawiono trzeci dzień Comic Market 71, który przypadał w sylwestra 2006 roku. Pokazana mapka stoisk odpowiada prawdziwej mapie stoisk tamtego dnia, a zaznaczone „do odwiedzenia” stoiska pasują do gustów Konaty – kręgi, które je zajmowały, sprzedawały głównie doujinshi związane z Maria­‑sama ga Miteru i Suzumiya Haruhi no Yuuutsu, chociaż niektóre… hmm… powiedzmy, że ich oferta może świadczyć, że Konata też lubi czasem poświntuszyć.

Lucky Star jest zaskakująco ubogą serią, jeśli chodzi o oprawę artystyczną. Projekty postaci są proste, w serii pełno „leniwej animacji” i uproszczeń w tłach, ale jednocześnie brak jakichkolwiek błędów animacyjnych i widać, że elementy istotne wykonano starannie. Muzyka to zaledwie kilka prostych, bardzo charakterystycznych melodyjek, choć gdzie trzeba, pojawiają się udane, oryginalne i całkiem skomplikowane tematy muzyczne. Niesamowicie zaraźliwa jest towarzysząca czołówce piosenka. Udany jest też dobór obsady seiyuu, a oglądając co odcinek inne szaleństwa Minoru Shiraishiego, nie sposób nie zauważyć, że tworzenie tej serii musiało być dla zespołu seiyuu całkiem dobrą zabawą. Wszystkie te niedostatki z nawiązką kompensuje fabuła. Łatwo daje się zauważyć, że Lucky Star w niesamowitym stopniu schlebia gustom otaku, czyni to jednak z ciętym, inteligentnym humorem. Nie należy się tu więc spodziewać zwyczajowego mniej lub bardziej nachalnego fanserwisu, nawet jeżeli wszelkie zazwyczaj wykorzystywane akcesoria i sytuacje, takie jak letnia wyprawa na plażę (obowiązkowo zakończona wieczorem przy fajerwerkach, w yukatach) są w serii obecne. Jednocześnie do wychwycenia znacznej części żartów i nawiązań niezbędna jest naprawdę ogromna wiedza, której nie należy się spodziewać po przeciętnym zjadaczu chleba, a nawet po początkującym fanie. Nie da się ukryć, że dla wielu fanów japońskiej animacji to właśnie jest apogeum, najwyższa i najbardziej wysublimowana forma fanserwisu.

Z jednej strony hermetyczność, z drugiej umowna konwencja i brak artystycznych wodotrysków zapewne spolaryzują oceny tej serii. Ci, których Lucky Star wciągnie, będą zachwyceni. Podejrzewam, że pojawi się też spora grupa, która nie znajdzie tu dla siebie niczego, i którą oglądanie tej serii zwyczajnie znudzi. Nie jest to propozycja dla każdego, ale zdecydowanie warto przynajmniej spróbować!

wa-totem, 26 kwietnia 2008

Recenzje alternatywne

  • Zegarmistrz - 1 kwietnia 2011
    Ocena: 6/10

    Seria, którą można kochać, nienawidzić lub przechodzić obok niej obojętnie… Recenzent wybrał zasadniczo tę trzecią opcję. więcej >>>

Twórcy

RodzajNazwiska
Studio: Kyoto Animation
Autor: Kagami Yoshimizu
Projekt: Yukiko Horiguchi
Reżyser: Yasuhiro Takemoto, Yutaka Yamamoto
Scenariusz: Touko Machida
Muzyka: Satoru Kousaki

Odnośniki

Tytuł strony Rodzaj Języki
Lucky Star - artykuł na Wikipedii Nieoficjalny pl
Podyskutuj o Lucky Star na forum Kotatsu Nieoficjalny pl