Tanuki-Anime

Osobom, którym znany jest pierwowzór, fabuły streszczać nie trzeba. Pozostałych odsyłam do recenzji Gundam Seed. Całość stanowi bowiem skróconą i lekko zmienioną wersję serii telewizyjnej. Dodano również parę nowych scen (głównie takich, których nie można było pokazać w telewizji), niektóre rozbudowano, a jeszcze inne w ogóle wycięto, tworząc streszczenie 50­‑odcinkowego serialu. W podobnych przypadkach nie dziwią obawy, iż powstały obraz będzie zlepkiem zupełnie wyrwanych z kontekstu scen, które razem nie stworzą niczego spójnego. Na szczęście tutaj wyszło to całkiem nieźle: owszem, można mieć wrażenie, iż czasem czegoś brakuje, ale ogólnie nie ma na co narzekać.

Od strony wizualnej nie zmieniło się zbyt wiele, jeśli nie liczyć zwiększenia płynności animacji (o ile w serii telewizyjnej była ona bardzo dobra, o tyle tutaj wypada rewelacyjnie). Walki stały się bardziej dynamiczne, a ruchy postaci – jeszcze bardziej naturalne. Muzyka nadal dobrze podkreśla klimat i buduje napięcie. Miło było również usłyszeć „stare” endingi. W drugiej części dano też nową piosenkę, która wcześniej przewijała się jedynie w trakcie odcinków i ginęła gdzieś w tle. Natomiast w Special Edition można usłyszeć Akatsuki no Kuruma w całej okazałości.

Pytanie brzmi: czy warto dla kilku scen sięgać po OAV? Czy można obejrzeć to zamiast serii telewizyjnej? Na pierwsze odpowiem: tak, jeśli jest się zagorzałym fanem/fanką. Z kolei tym, którzy jeszcze nie widzieli Gundam Seed, a przeraża ich długość, powiem, że mogą spróbować, ale moim zdaniem jeśli już oglądać, to zdecydowanie oryginał. To mniej więcej tak jak z ciekawą lekturą; czytając streszczenie tracisz całą przyjemność, jaką może dać poznanie całości.