Komentarze
Piano Forest
- komentarz : Bez zalogowania : 4.08.2022 15:22:16
- Re: Miło : keeveek : 11.11.2013 21:18:25
- Miło : Naija : 11.08.2013 00:26:23
- ''used to say, I like Chopin...'' ^^ : kako : 7.08.2011 02:28:07
- Bardzo piękne. : anulka406 : 31.07.2009 00:59:34
- Sympatyczne : Nakago : 30.03.2009 21:11:43
- Piano no Mori : Psychoza : 15.11.2008 13:10:21
- 10/10 ! : Jt. : 10.10.2008 18:26:41
Może gdybym oglądała w odwrotnej kolejności, to film by mi się podobał.
A tak trochę się wynudziłam.
Może i późniejsze seriale są nieco przedramatyzowane, ale przynajmniej potrafią utrzymać uwagę.
Film tylko dla tych, którzy nie chcą oglądać serii. Takie kino familijne, a nawet kodomo.
Miło
Szczególnie podobał mi się wątek Takako, wprowadził trochę uśmiechu, ale tak to trochę zabrakło ikry. Graficznie w porządku, utwór grany na eliminacjach trochę męczył. Zastanawia mnie jak to jest, że mama Kaia, pracująca w specyficznym środowisku, jest taka kochana, nie wiem czemu ale wyobrażałam ją sobie jakoś ostrzej, a tu proszę :)
No i życiowy kop – poświęcasz się czemuś, wyrzekasz się przyjemności, a i tak pojawi się ktoś bardziej utalentowany, kto osiąga to co ty znacznie łatwiej. Dlatego ucieszyłam się, kliknij: ukryte że to Amamiya się zakwalifikował i jeszcze nie czuł zawiści
''used to say, I like Chopin...'' ^^
Bardzo piękne.
Każdy zasługuje na to, aby zapoznać się z Piano no Mori.
Sympatyczne
Ano tak, bo humoru „Piano no Mori” odmówić nie można. W większości przypadków jest to zwykły, „codzienny” humor, humor dzieci (no, młodszych nastolatków – żeby nam się gimnazjaliści nie obrazili ;-)), bez wielkich fajerwerków, znajomy, zwykle ciepły, czasami obraźliwy (pamiętamy przydomki, które nadawliśmy naszym nauczycielom? może akurat „Pogrzebu” – nota bene pochodzącego od nazwiska tej postaci – wśród nich nie było, ale jednak), bywa nawet nieco wulgarny. Mnie na łopatki rozłożył duch (a właściwie chyba duchy), prześladujący Kai'a, z jednej strony niesamowicie zabawny (gdzież go nie było…), z drugiej – strasznie wkurzający. Chyba jednak najlepsze było w nim to, że duch ten przybierał postać osób Kai'owi znajomych, jedynie odzianych odpowiednio do epoki, z której rzeczony duch pochodził. Przyznam, że z takim pomysłem jeszcze się nie spotkałam – tym bardziej gratuluję osobie, która na niego wpadła. Nie jest łatwo wymyślić coś nowego.
Jeśli zaś chodzi o Kai'a, to ja jestem w stanie uwierzyć w jego talent. Nie znam się na muzyce, nigdy nie grałam na żadnych instrumentach, a ucho mam w najlepszym przypadku drewniane, podejrzewam jednak, że dziecko ze słuchem absolutnym byłoby w stanie dojść do tego, do czego doszedł Kai. Zaś kwestia fortepianu, na którym może grać tylko jedna osoba (no, właściwie dwie), została wyjaśniona w najzupełniej zadowalający mnie, laika, sposób. Pierwszy właściciel instrumentu grał specyficznie, a Kai uczył się grać na tym właśnie fortepianie, więc siłą rzeczy dopasował się do niego. I potem miał problemy, żeby się „odpasować”...
Graficznie film również bardzo mi odpowiadał, prawdopodobnie w znacznej części dlatego, że nie potrzebuję żadnych „fajerwerków” w projektach postaci, za to bardzo chętnie patrzę na dopracowane tła i grę światła, których w tym anime było bardzo dużo. Grafika i animacja znakomicie pasowały do treści i klimatu filmu, udatnie podkreślając ciepło i zwyczajną, codzienną magię, którą możemy zauważyć również w naszym życiu, jeśli zatrzymamy się chociaż na chwilę.
Muzycznie irytowało mnie powtarzanie w kółko tego samego utworu, przygotowywanego przez chłopców na konkurs, a potem na nim granego. Całe szczęście, że nigdy nie zostaliśmy uszczęśliwieni tą melodią w całości – ale i tak miałam jej serdecznie dosyć (co wcale nie znaczy, że ją zapamiętałam…). Podobały mi się za to „charakterystyki” kompozytorów: to jest Beethoven, to jest Mendelssohn, to jest Chopin… Prawdopodobnie miały w tym swój udział same kompozycje, dla każdego z twórców naprawdę charakterystyczne i znane nawet takim muzycznym ignorantom, jak ja.
Cóż mogę dodać. „Piano no Mori” jest bez wątpienia jednym z tych anime, do których będę wracać, mam nadzieję, przez długie lata. Może wtedy, gdy będę potrzebowała odprężenia po ciężkim (tygo)dniu pracy, a może również kiedy będzie mi się nudzić i nabiorę ochoty na coś ciepłego, ogrzewającego serce.
Piano no Mori
10/10 !