Tanuki-Anime

Tanuki.pl

Wyszukiwarka recenzji

Studio JG

Anime

Oceny

Ocena recenzenta

1/10
postaci: 2/10 grafika: 6/10
fabuła: 1/10 muzyka: 2/10

Ocena redakcji

1/10
Głosów: 3 Zobacz jak ocenili
Średnia: 1,33

Ocena czytelników

2/10
Głosów: 11
Średnia: 2,27
σ=1,76

Kadry

Zrzutka
Zrzutka
Zrzutka
Zrzutka
Źródło kadrów: Własne (moshi_moshi)
Więcej kadrów

Wylosuj ponownieTop 10

Prayers

Rodzaj produkcji: seria OAV (Japonia)
Rok wydania: 2005
Czas trwania: 2×25 min
Tytuły alternatywne:
  • Prayersツメタイコエ, プレイヤーズ
Postaci: Artyści; Rating: Przemoc; Miejsce: Japonia; Czas: Przyszłość
zrzutka

„Chłopiec z gitarą…”, czyli pojedynek na jazgot plus kilka wyjątkowo niesmacznych pomysłów.

Dodaj do: Wykop Wykop.pl

Recenzja / Opis

W 2014 roku w wyniku buntu młodzieży przeciwko rządowi Shibuya (dzielnica Tokio) zostaje ogłoszona niepodległym państwem. Na dodatek mniej więcej w tym samym czasie dzielnicę nawiedza trzęsienie ziemi, zamieniając jeden z kwitnących rejonów Tokio w wielkie gruzowisko. W tym pogrążonym w chaosie „państwie”, mieszkają głównie młodzi ludzie, których ulubioną rozrywką jest specyficzna gra, zwana pray. Jest to muzyczny pojedynek, polegający na zniszczeniu mózgu przeciwnika za pomocą fal dźwiękowych. Podczas takiego właśnie pojedynku Tasuku, jeden z uczestników, ratuje młodą dziewczynę, ściganą przez terroryzujące Shibuyę potwory. Shouko, bo tak nazywa się owo dziewczę, nie pamięta kim jest, skąd się wzięła i dlaczego jest ścigana, dlatego Tasuku tymczasowo pozwala jej zamieszkać u siebie.

Ta dwuodcinkowa OAV planowo miała mieć cztery części, czego można się dowiedzieć na stronie oficjalnej. Z bliżej nieznanych mi przyczyn nie wydano dwóch ostatnich i szczerze mówiąc, bardzo się cieszę z tego powodu. Jeżeli ktoś po przeczytaniu wstępu ma jeszcze wątpliwości co do bezsensowności tej produkcji, to spróbuję je rozwiać. Zacznijmy od fabuły… Chwileczkę, jakiej fabuły? Przecież ten zlepek dziwacznych i absurdalnych pomysłów nie zasługuje na to miano. Zostajemy wrzuceni w sam środek wydarzeń, bez żadnego logicznego wyjaśnienia, bo trudno za takie uznać natchnione wprowadzenie narratora. Shibuya oddzieliła się od Japonii w wyniku buntu młodzieży, ale jakie były jego przyczyny, co się stało z dorosłymi, dlaczego tak łatwo zrezygnowano ze wspaniale prosperującej dzielnicy? Niestety na te pytania odpowiedzi nie dostajemy. Żeby nie było zbyt nudno, od czasu do czasu, po ekranie plączą się jakieś stwory, zwane Itasu, a gdzieś w mrokach ruin podstępnie knuje tajemnicza sekta. O stworach nie wiadomo nic, natomiast sekta pragnie przejąć władzę w Shibuyi. Po co im zrujnowany i nie przynoszący żadnych korzyści kawałek ziemi? Tego również się nie dowiadujemy, ale akurat od sekty nie wymagam racjonalnych wyjaśnień. Zresztą to tylko wątki poboczne, które twórcy postanowili upchnąć na siłę w tej krótkiej produkcji. Tak naprawdę wszystko kręci się wokół pojedynków prayers (tak nazywani są uczestnicy gry). Wygląda to dosyć zabawnie, przynajmniej na początku: na ogromnej scenie pojedynkują się na muzykę dwie drużyny. Każda osoba w zespole ma podpięte do skroni specjalne urządzenie, które przesyła wzmocnione fale wprost do mózgu. Wygrywa drużyna, której uda się zniszczyć mózg przeciwnika. Tak, dobrze rozumiecie, w pray chodzi o to, aby zabić drugą osobę, niszcząc jej organy wewnętrzne za pomocą dźwięków. Brzmi to idiotycznie i takie właśnie jest, ale kiedy patrzyłam na wyginające się w konwulsjach ciała i krew wypływającą uszami, to nie było mi do śmiechu. Zwłaszcza że zwycięzcy zazwyczaj nie okazywali w związku ze swoim czynem jakichś większych emocji, a tłum radośnie wiwatował na ich cześć. Nie należę do osób szczególnie wrażliwych, ale to, co zaprezentowano w Prayers, wzbudziło we mnie jak najgorsze odczucia oraz skrajne zniesmaczenie. Za szczyt złego smaku, uważam scenę z pierwszego odcinka, w której Shouko przy pomocy swojego „pięknego głosu” morduje cały zespół. Na dodatek utwór, jaki wykonuje, to Toccaty i fugi d­‑moll Jana Sebastiana Bacha, a tego jako miłośniczka muzyki klasycznej wybaczyć nie mogę.

Shouko to typ bohaterki, którego szczerze nie cierpię. Oliwy do ognia dolewa fakt, że twórcy starają się wybielić jej czyny, tłumacząc wszystko amnezją lub chęcią pomocy Tasuku. Znakomitym przykładem takich zabiegów jest wyżej wspomniana scena. Bohaterka przypomniawszy sobie tragiczną przeszłość za wszelka cenę stara się ocalić życie przyjaciela. Równie dobrze mogłyby pojawić się napisy: „Spójrzcie, jaka ona jest niewinna i dobra, mimo że w przeszłości spotkało ją tyle nieszczęść! To, że nie odróżnia dobra od zła, to wina jej oprawców!”. Generalnie na widok takich autystycznych dziewczynek ze zwichrowaną osobowością, które potrzebują tylko ciepła i miłości, dostaję wysypki. Ani tragiczna przeszłość, ani śliczna buźka nie usprawiedliwiają jej zachowania, chorobę psychiczną powinno się leczyć, zawsze! O dziwo, najnormalniejszą osobą w tym towarzystwie wydaje się główny bohater. Oczywiście nie oszczędzono mu traum i złych wspomnień z dzieciństwa, ale chyba jako jedyny zachowuje resztki rozsądku w tym zdegenerowanym świecie. Tasuku uchodzi za jednego z najzdolniejszych prayers, chociaż słynie z tego, że nie zabija swoich przeciwników (i chwała mu za to). Jest zamkniętym w sobie mrukiem i jednocześnie „ostatnim sprawiedliwym”. Ogólnie postacie nie należą do szczególnie udanych, schemat goni schemat i schematem pogania, zwłaszcza w przypadku Shouko. Jest tu trochę bohaterów silących się na bycie drugoplanowymi, ale nic poza tym. Wszyscy są tak nijacy, że trudno kogokolwiek zapamiętać.

Kiedy anime traktuje o muzyce, to zazwyczaj człowiek spodziewa się przynajmniej w miarę solidnej ścieżki dźwiękowej. Niestety utwory zaprezentowane w tej serii nie są nawet przeciętne. Melodie nakładające się na siebie podczas pojedynków, zamiast współgrać ze sobą w interesujący sposób, tworzą zwyczajny jazgot lub w najlepszym przypadku słabiutki j­‑pop, którego aż żal słuchać. O brutalnym gwałcie na kompozycji Bacha nie chce mi się już nawet pisać, ale za takie coś powinni wsadzać do więzienia na długie lata. Jedynym wyjątkiem jest niezwykle nastrojowa piosenka towarzysząca napisom końcowym, śpiewana przez Kaori Funakubo. Oprawa graficzna prezentuje się całkiem nieźle. Projekty postaci niezbyt mi się podobały, nie ma w nich nic, co by sprawiło, że zapamiętam je na dłużej. Nie wyróżniają się niczym szczególnym na tle innych produkcji z tego okresu. Natomiast wyjątkowo przypadły mi do gustu tła. Zrujnowane ulice Shibuyi prezentują się efektownie, zwłaszcza w świetle zachodzącego słońca. Bardzo umiejętnie operuje się tu światłem, nadając poszczególnym scenom odpowiedni nastrój.

Prayers to rasowa chała, której nie polecam nikomu. Fabuła poszła daleko w las i już nie wróciła, na dodatek seria nie ma czym nadrobić jej braków. Po obejrzeniu dwóch pierwszych odcinków mam wrażenie, że nawet gdyby ukazały się pozostałe, w niczym by to nie pomogło. Upchnięto tu tak dużo wątków, bez odpowiedzi pozostawiono tyle pytań, że nie wyobrażam sobie, w jaki sposób twórcy mieliby sensownie zakończyć całość tylko dwoma odcinkami. Seria jest niespójna i dziurawa niczym szwajcarski ser. Na dodatek chore i niesmaczne pomysły polano ogromną ilością patosu i dramatyzmu. Szkoda czasu na taki koszmar, lepiej iść na spacer.

moshi_moshi, 6 marca 2009

Twórcy

RodzajNazwiska
Studio: PPM
Autor: Hiroki Ikeda
Projekt: Kazuo Takigawa
Reżyser: Yuusaku Saotome
Scenariusz: Kazuhisa Sakaguchi
Muzyka: You Tsuji