Tanuki-Anime

Tanuki.pl

Wyszukiwarka recenzji

Komikslandia

Anime

Oceny

Ocena recenzenta

4/10
postaci: 4/10 grafika: 6/10
fabuła: 4/10 muzyka: 8/10

Ocena redakcji

4/10
Głosów: 3 Zobacz jak ocenili
Średnia: 3,67

Ocena czytelników

7/10
Głosów: 134
Średnia: 6,55
σ=2,1

Kadry

Zrzutka
Zrzutka
Zrzutka
Zrzutka
Źródło kadrów: Własne (Zegarmistrz)
Więcej kadrów

Wylosuj ponownieTop 10

Needless

Rodzaj produkcji: seria TV (Japonia)
Rok wydania: 2009
Czas trwania: 24×24 min
Tytuły alternatywne:
  • ニードレス
Tytuły powiązane:
Postaci: Androidy/cyborgi, Księża/zakonnice; Pierwowzór: Manga; Inne: Supermoce
zrzutka

Banda świrów ratuje postapokaliptyczne Tokio. Czyli kolejne głupawe, brzydkie i nudne anime.

Dodaj do: Wykop Wykop.pl

Recenzja / Opis

Niedaleka przyszłość. Ziemia została spustoszona przez kolejną już wojnę światową. Jak zwykle bardzo mocno ucierpiała Japonia, którą jakieś mocarstwo potraktowało nową superbronią. Tak więc w miejscu, gdzie ongiś wznosiło się Tokio, dziś zieje tylko gigantyczny krater pokryty skażonymi ruinami. Miejsce to pozostaje pozbawione wszelkich wygód cywilizacyjnych z elektrycznością włącznie, dzięki czemu widoczne jest nawet z kosmosu jako czarna plama na tle rozświetlonych Wysp Japońskich, dlatego przez ludność nazywane jest Black Spot, czyli po ludzku „Czarny Punkt”. To, zdawałoby się porzucone przez cywilizację, nieprzyjazne miejsce przyciąga jednak pewien typ ludzi. Są to wszelkiej maści menele / outsiderzy (niepotrzebne skreślić). Na skutek wszechobecnego skażenia niektórzy z nich cierpią na dziwne choroby i umierają w mękach / zyskują tajemniczą moc zwaną „Fragment”. Tacy właśnie ludzie, wyklęci przez zwykłe społeczeństwo alkoholicy i degeneraci / wybrańcy nazywani są Needless („Zbędni”). Jak łatwo zgadnąć, opowieść ta traktuje o nich i ich plugawych / heroicznych czynach.

Istnienie takiej dziczy w środku cywilizowanego państwa nie wszystkim jednak odpowiada. Black Spot staje się więc celem ataku złowrogiej bandy złodziei złomu i kopaczy biedaszybów / korporacji medycznej Simeon, której sługusy porywają i więżą Needless. Wszelki opór zdaje się bezcelowy. Jednak nawet w tym ponurym świecie jest miejsce dla iskierki nadziei. Taka pojawia się, gdy splatają się losy Cruza, młodego bojownika ruchu oporu, i ekscentrycznego księdza Adama Blade’a oraz jego bandy świrów.

Teoretycznie głównym bohaterem Needless jest Cruz, czyli chłopak należący do partyzantów walczących o wolność Black Spot, pragnący odzyskać zaginioną w akcji siostrę. Faktycznie jednak jego postać szybko zostaje zepchnięta na margines przez Adama Blade’a, wymienionego już „księdza”, będącego jednocześnie potężnym Needless zdolnym do „zapamiętywania” nieprzyjacielskich Fragmentów oraz używania ich mocy przeciwko wrogom. Towarzyszy mu Eve, nieco nadpobudliwa zmiennokształtna, potrafiąca przybierać dowolną postać i przeobrażać swoje ciało w broń, a także zdziwaczały naukowiec Gido. Jak to zwykle w tego typu bajkach bywa, drużyna dość szybko się rozrasta: dołącza więc do niej androidka Disc, władający mocą ognia Momiji Teruyama i jeszcze kilka innych postaci.

Skłamałbym, gdybym powiedział, że bohaterowie mają bardzo porywające charaktery. W zasadzie psychika większości z nich składa się ze skłonności do brania udziału w bójkach, skłonności do wrzasków oraz kilku dodatkowych cech stanowiących pretekst do gagów i retrospekcji z tragikomicznych przeszłości. Oraz oczywiście szaleńczej odwagi i poczucia sprawiedliwości. Czyli typowa banda przepaków z misją ratowania świata. Jeśli natomiast chodzi o postacie drugoplanowe, wrogów i przeciwników, to niestety, również nie mają one zbyt wiele do pokazania, oprócz oczywiście bielizny, której na ekranie jest bardzo, ale to bardzo dużo. Needless stanowi adaptację mangi, nawisem mówiąc odrobinę swobodną. W stosunku do oryginału wywalono sporą dawkę przemocy (moim zdaniem dość słusznie) zastępując ją inną atrakcją, to jest właśnie potężną ilością majtasów. Nawiasem mówiąc, na tym zmiany się nie kończą – objęły też fabułę, a zwłaszcza finał serii.

Powód, dla którego bohaterowie wydają się tacy papierowi, jest bardzo prosty: postacie w Needless nie są bohaterami z krwi i kości, tylko elementami komediowymi, które jakimś cudem zeszły z drzew i nauczyły się chodzić na dwóch nogach. Nie zawsze wychodzi to serii na dobre. Pomijając już fakt, że bohaterów tych zwyczajnie nie da się lubić, ani z nimi utożsamić, to w paru momentach zdecydowanie z poczuciem humoru przesadzono. O ile większość z nich to dość standardowe dziwolągi w rodzaju panienki oszalałej na punkcie napojów energetycznych czy też innej, porozumiewającej się wyłącznie za pomocą pisma, to pojawia się też taki kwiatek, jak Adam Blade, ksiądz mający „słabość” do małych dziewczynek (dzięki ci Boże, że nie do ministrantów!). Ok, ja ROZUMIEM, że to był żart, ale sami musicie przyznać, że powiedzieć, iż autorzy Needless poruszają się po grząskim gruncie, to jak stwierdzić, że „Titanic” miał drobną usterkę techniczną…

Prócz tego zawartość golizny mieści się w unijnej normie dla anime, czyli jest jej pełno. Odjazdów z kupami na patykach à la Doktor Slump nie uświadczymy, podobnie jak miesiączek rodem z Seitokai Yakuindomo. Jednakże dostajemy obdzieranie z ubrań, ciągłe ujęcia majtek czy panienkę komunikującą się wyłącznie na piśmie. Trudno o dramatyzm w walce, gdy ktoś co jakiś czas skrobie na tabliczce albo rozkłada atmosferę, pokazując majty. Ja rozumiem, że ta seria nie była całkiem na serio, ale na czterech wielkich bogów Chaosu! Dragon Ball albo inny Soul Eater też nie były, a jakoś bardziej to w napięciu trzymało. Nie mówiąc już, że postać komunikująca się poprzez pisanie swych kwestii na kartce papieru może wydawać się śmieszna lub oryginalna, ale pod warunkiem, że widzimy ją raz. Jednak jeśli pojawia się w kilkunastu odcinkach, to niestety żart nam się szybko opatrzy.

Kolejną wadą Needless są walki. Powiedzmy sobie szczerze: ta seria stanowić miała lekkie mordobicie dla facetów. Jednak Japończycy udowodnili już wiele razy, że czego jak czego, ale lekkich mordobić dla facetów to oni robić nie potrafią. Pojedynki między bohaterami są więc długie, nudne, monotonne, pełne wrzasku i niedojrzałych prób wepchnięcia podtekstów erotycznych, a w zasadzie sprowadzające się do „Poznaj moją potęgę, draniu” oraz obserwowania, jak bohaterowie dostają wpiernicz przez pół odcinka, albo i dłużej, do momentu, aż nie padnie sakramentalne „Zapamiętałem twój Fragment!” i sytuacja odwróci się o sto osiemdziesiąt stopni. Prawdę mówiąc, z dwojga złego wolę już starcia z naszego polskiego Kapitana Bomby. Pomijając już ich całe badziewie, przynajmniej są krótkie, mniej hałaśliwe i Bomba zawsze puentuje je jakimś zabawnym wulgaryzmem.

Gdy brałem się za oglądanie Needless, nie spodziewałem się filozofii porównywalnej z kartezjańską, czy w ogóle jakiejkolwiek. Miałem nadzieję na zabawne, odmóżdżające anime. Moje nadzieje zostały spełnione, jednak z jednym, drobnym ale… Needless owszem, na początku wydawał się zabawny, opowieść była dość prosta, szybko jednak stał się przytłaczająco hałaśliwy, wrzaskliwy i przesadzony. Jednocześnie sam w sobie nie oferował zbyt wiele jako widowisko telewizyjne. Przyczynę takiego stanu rzeczy stanowi między innymi grafika, przebieg walk, konstrukcja fabuły i wiele więcej. Niestety, powiedzmy sobie szczerze: bohaterom trudno kibicować, fabuła nie wciąga, a sama grafika nie należy do najlepszych. Tak naprawdę szata wizualna Needless jest zdumiewająco wręcz prosta. Częściowo wynika to oczywiście ze stylu, w którym utrzymany był oryginał, czyli manga. Wersja telewizyjna naśladuje go dość wiernie. Wiele spowodowane jest jednak ogólną oszczędnością formy. Najlepiej widać to na przykładzie tła, zwłaszcza w późniejszych odcinkach. O ile w dzisiejszych anime, nawet tych z drugiej ligi, tła potrafią być zdumiewająco wręcz szczegółowe, w Needless są to zwykle puste białe ściany, wielka czerwona przestrzeń udająca ogień, niebieskie niebo bez jednej chmurki, podłoga, czasem jakieś ruiny… To typowy wystrój graficzny tej serii. Także w walkach próżno szukać widowiskowości. Niestety ogólna skromność formy odbija się również na nich, co powoduje, że raczej nie budzą emocji.

Strona dźwiękowa Needless to chyba najlepsza część tej bajki. Muzyka bardzo mi się podobała, jest ostra, dynamiczna, chwilami dość wzniosła i że tak powiem: epicka, dobrze pasuje do atmosfery rozwałki, walk, zadym i ogólnie dzikich nieujarzmionych buntowników. Szkoda tylko, że Needless takowej atmosfery nie posiada. Gdyby seria ta miała bardziej wyważony, nie tak przytłaczający widza humor oraz efektowniejsze naparzanki między postaciami, a wszystko potraktowano bardziej serio, jej warstwa muzyczna mogłaby budować niezwykły klimat. Niestety w tym przypadku zwyczajnie egzystuje sobie gdzieś z boku. Jeśli natomiast chodzi o podkład głosowy, to powierzono go dobrym, doświadczonym aktorom, mającym nierzadko po kilkanaście lat doświadczenia i znanym z pierwszoplanowych ról w popularnych seriach. Pamiętam wiele postaci, w które się wcielali i najczęściej byli to bardzo charakterystyczni bohaterowie. Także w Needless potrafią tchnąć ducha w zdawałoby się papierowe charaktery. Niestety, podobnie jak w przypadku muzyki, efekty ich trudu skutecznie udaremnia miałki scenariusz, pozbawiona dramatyzmu akcja i nieciekawe charaktery postaci. Bardzo dobra, by nie powiedzieć gwiazdorska obsada nie zmarnowała się jednak. Ba! Jestem pewien, że dzięki niej Needless na zawsze przejdzie do historii anime. Już po wieki ludzie wspominać będą je jako serię, której nie zdołał ocalić nawet Takehito Koyasu.

Do głowy przychodzi mi tylko jedno anime, do którego mogę porównać Needless. W zasadzie to dwa anime. Pierwszym jest Deadman Wonderland, który prezentuje mniej więcej ten sam poziom głupoty. Jednak z tego przykładu zrezygnuję na rzecz Sengoku Basara. Otóż Sengoku Basara jest pod wieloma względami (przesada w walkach, wrzaski, durne postacie) duchowym starszym bratem Needless, jest jednak od swojego rodzeństwa przystojniejsze i mądrzejsze. Owszem, jest to mądrość na poziomie szkoły gimnazjalnej dla dorosłych, ale zawsze to lepsze niż upośledzenie w stopniu ciężkim.

Powiem szczerze: jeśli czytacie tę recenzję w nadziei, że znajdziecie jakieś fajne anime z walkami, to niestety muszę tę nadzieję zawieść. Zamiast oglądać Needless, przewińcie ten tekst do góry, znajdźcie wyróżnik Sztuki walki i kliknijcie weń, a następnie wybierzcie sobie jakiś tytuł z wysoką oceną. Bo naprawdę dla tej serii szkoda tracić czasu.

Zegarmistrz, 11 lutego 2012

Twórcy

RodzajNazwiska
Studio: Madhouse Studios
Autor: Kami Imai
Projekt: Hiromi Katou
Reżyser: Masayuki Sakoi
Scenariusz: Satoru Nishizono
Muzyka: Masaaki Iizuka, Tatsuya Katou