Tanuki-Anime

Tanuki.pl

Wyszukiwarka recenzji

Yatta.pl

Anime

Oceny

Ocena recenzenta

4/10
postaci: 7/10 grafika: 4/10
fabuła: 8/10 muzyka: 9/10

Ocena redakcji

5/10
Głosów: 2 Zobacz jak ocenili
Średnia: 4,50

Ocena czytelników

8/10
Głosów: 126
Średnia: 7,52
σ=1,98

Kadry

Zrzutka
Zrzutka
Zrzutka
Zrzutka
Źródło kadrów: Własne (Loko)
Więcej kadrów

Wylosuj ponownieTop 10

Ghost in the Shell 2.0

zrzutka

Czyli jak umierają legendy. Albo raczej: jak są mordowane.

Dodaj do: Wykop Wykop.pl
Ogryzek dodany przez: klonik1985

Recenzja / Opis

Kilka lat temu zrobiło się modne tworzenie różnego rodzaju wersji „reżyserskich”, „poprawionych” i „ulepszonych” rozmaitych głośnych filmów po to tylko, żeby producent mógł jeszcze raz skierować je na rynek wideo i DVD oraz zarobić kilka dodatkowych groszy na tytułach, do których dodano kilka nieistotnych szczegółów. Czy Ghost in the Shell, jeden z najsłynniejszych filmów anime, jakie nakręcono, mógłby się obyć bez tego typu wątpliwej jakości ulepszenia? Ależ oczywiście, że nie…

Przed autorami reedycji Ghost in the Shell stanęło trudne zadanie: musieli bowiem zmierzyć się z legendą. Tu nie wystarczało dokręcenie jednej czy dwóch niewiele wnoszących scen. Trzeba było czegoś więcej. Japończycy poradzili sobie z tym problem na swój sposób. Albo raczej: nie poradzili sobie w ogóle.

Zasadniczo osoby wchodzące w skład tak zwanej „redakcji Tanuki.pl”, czyli nadsyłające teksty do tego serwisu, żywią dość staromodne przekonanie (niektórzy powiedzieliby zapewne „przesąd”), że w anime najważniejsze są oglądane przez widza wydarzenia, układ scen, ich tempo, wydźwięk, logiczny związek między nimi, pokazana na ekranie akcja, wreszcie przesłanie tworzone przez całość, czyli innymi słowy: fabuła. To zwykle ona, nie grafika czy muzyka, decyduje o końcowej ocenie danej produkcji. Są jednak od tej reguły wyjątki. Jednym z nich jest właśnie Ghost in the Shell 2.0. Pod względem fabularnym mamy bowiem do czynienia z tym samym anime, co kiedyś. Jego wydźwięk się nie zmienił, a jeśli nawet, to w niewielkim stopniu. Zmieniono za to obraz i jego siłę oddziaływania.

Czegokolwiek nie mówić by o Ghost in the Shell, trzeba przyznać, że pierwsza wersja filmu robiła wrażenie. W przypadku wersji 2.0 należy tę opinię powtórzyć, przy czym niestety tym razem jest to wrażenie negatywne. Powód jest prosty: „poprawiono” wiele scen, kręcąc je na nowo. Wykorzystano w tym celu całą gamę środków, które mogły wydawać się nowoczesne w roku 1995, jednak w 2008 (rok nakręcenia remake’u) już trudno je takimi nazwać. Mowa tu głównie o grafice komputerowej: dawno już nie widziałem tak niedobrej. Jest bardzo sztuczna, niestaranna i wyraźnie wciśnięta na siłę, bez żadnego pomysłu. Zastępuje wiele scen, które w starszej wersji robiły najmocniejsze wrażenie, zwyczajnie film psując. Pierwszy Ghost in the Shell był majstersztykiem tradycyjnej animacji, Ghost in the Shell 2.0 jest natomiast partactwem CG. Co gorsza, grafika komputerowa odcina się bardzo wyraźnie od reszty pokazywanych na ekranie scen. Jako że najlepsze wizualnie z nich zostały usunięte, dostajemy sporo materiału, który wyraźnie odbiega od tego, co dziś uchodzi za staranną animacje. Pozostały obraz nadal jest rzemieślniczo dobry, jednak brakuje mu wymuskania, jakie można ujrzeć w niektórych dzisiejszych filmach i serialach „z górnej półki”, wieje też nieco archaicznością. W efekcie więc cały film wygląda gorzej, i to dużo gorzej, niż to, co nakręcono trzynaście lat wcześniej.

Przy reszcie oprawy na szczęście nie zdecydowano się mieszać. Dźwięk jest więc taki sam, jak we wcześniejszej wersji filmu.

Tak wiec, podsumowując: mamy tu do czynienia ze starym dobrym Ghost in the Shell, ubranym w nowe, brzydkie niczym z lumpeksu, szaty. Pytanie brzmi, po co oglądać tego typu „dzieło”, skoro można zdecydować się na starszą i przy tym o wiele lepiej wykonaną oryginalną wersję? Moim zdaniem mija się to z celem. Stąd więc taka, a nie inna ocena.

Zegarmistrz, 29 czerwca 2011

Twórcy

RodzajNazwiska
Studio: Bandai Visual, Production I.G.
Autor: Masamune Shirow
Reżyser: Mamoru Oshii
Muzyka: Kenji Kawai