x
Tanuki.pl korzysta z plików cookie w celach prowadzenia
reklamy, statystyk i dla dostosowania wortalu do
indywidualnych potrzeb użytkowników, mogą też z nich korzystać współpracujący z nami reklamodawcy.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Szczegóły dotyczące stosowania przez wortal Tanuki.pl
plików cookie znajdziesz w polityce prywatności.
Film lepszy od anime, ale i tak słaby. Nie powiela żartów o gwałtach, co jest sporym plusem. Cóż, komedia i z czegoś tam pośmiać się można, ale raczej nie polecam nikomu.
Film wspaniały!!! Nie wiem co jeszcze można napisać. Detroit Metal City polecam każdemu, kto chce się pośmiać. Mam nadzieję, że ukażą się kolejne części.
Szczerze mówiąc, jestem pozytywnie zaskoczony powyższą recenzją. Do tej pory słyszałem same niepochlebne opinie na temat tego filmu. Sam, jako fan serii anime, obejrzałem go już dość dawno i film przypadł mi bardzo do gustu. Oczywiście, trzeba wziąć poprawkę na to, że jest to parodia, emanująca olbrzymią ilością kiczu na klatkę kwadratową. Jeśli zasiądzie się do seansu bez nastawienia na kicz, można się na filmie zawieść. Główny bohater w formie „cywilnej” jest jeszcze bardziej zniewieściały w porównaniu do anime, co dla mnie, do pewnego stopnia niwelowało „stępienie” charakterku pani menedżer DMC. Bilans wyszedł prawie na zero. Bardzo miłym akcentem filmu jest udział w nim Gene'a Simmonsa z KISS(długo by pisać o powiązaniach między DMC a KISS) Co do odbioru filmu przez fanów ciężkiego brzmienia… Słucham sam death metalu i kilku moich znajomych też, a wszyscy pokładaliśmy się ze śmiechu podczas seansu. Trzeba też zauważyć, że cały japoński metal ma inną otoczkę niż ten „zachodni”. Biorąc to pod uwagę, można już śmiało siadać przed ekranem, uważając tylko żeby nie spaść z fotela ze śmiechu.
Mam nadzieję, że ukażą się kolejne części.
Toż to szok!
Oczywiście, trzeba wziąć poprawkę na to, że jest to parodia, emanująca olbrzymią ilością kiczu na klatkę kwadratową. Jeśli zasiądzie się do seansu bez nastawienia na kicz, można się na filmie zawieść.
Główny bohater w formie „cywilnej” jest jeszcze bardziej zniewieściały w porównaniu do anime, co dla mnie, do pewnego stopnia niwelowało „stępienie” charakterku pani menedżer DMC. Bilans wyszedł prawie na zero.
Bardzo miłym akcentem filmu jest udział w nim Gene'a Simmonsa z KISS(długo by pisać o powiązaniach między DMC a KISS)
Co do odbioru filmu przez fanów ciężkiego brzmienia… Słucham sam death metalu i kilku moich znajomych też, a wszyscy pokładaliśmy się ze śmiechu podczas seansu. Trzeba też zauważyć, że cały japoński metal ma inną otoczkę niż ten „zachodni”. Biorąc to pod uwagę, można już śmiało siadać przed ekranem, uważając tylko żeby nie spaść z fotela ze śmiechu.
Ależ się rozpisałem…