Tanuki-Anime

Tanuki.pl

Wyszukiwarka recenzji

Komikslandia

Anime

Oceny

Ocena recenzenta

1/10
postaci: 1/10 grafika: 1/10
fabuła: 1/10 muzyka: 1/10

Ocena redakcji

brak

Ocena czytelników

2/10
Głosów: 7
Średnia: 1,71
σ=1,16

Kadry

Zrzutka
Zrzutka
Zrzutka
Zrzutka
Źródło kadrów: Własne (fm)
Więcej kadrów

Wylosuj ponownieTop 10

Space Thunder Kids

Rodzaj produkcji: film (Japonia)
Rok wydania: 1991
Czas trwania: 84 min
Postaci: Obcy; Inne: Mechy
zrzutka

Fabuła, bohaterowie, akcja – ten film nie ma żadnego z tych elementów wykonanego źle. On ich w ogóle nie ma.

Dodaj do: Wykop Wykop.pl

Recenzja / Opis

Zły Dark Emperor (tak, on się naprawdę tak nazywa) pragnie podbić cały Wszechświat, o czym informuje nas w przydługim monologu otwierającym film. Do obrony przed jego armią Ziemia wystawia Space Thunder Kids – trzy zespoły nastolatków pilotujących wielkie mechy. Albo jeden zespół, na ten temat trwają zażarte dyskusje. Nasi dzielni obrońcy Ziemi muszą nie tyle walczyć z siłami zła, co spróbować przekonać widza, że cokolwiek tu się dzieje.

Film jest nie tylko nudny, ale też zupełnie pozbawiony wszelkiego logicznego sensu. Sami bohaterowie po prostu są i to wszystko co można o nich powiedzieć. Posiadają absolutnie zero jakiegokolwiek charakteru. Z jednym, wyjątkowo irytującym wyjątkiem, który jest jęczącą, zrzędliwą beksą. Co gorsze, postaciom zdarza się, ni z gruszki, ni z pietruszki, zmieniać kompletnie wygląd, płeć, wiek, a nawet znikać. Nie żartuję, w jednej scenie trzyosobowy zespół nagle bez jakiegokolwiek powodu zmienia się w duet dwóch innych osób. Nie pomaga tu fakt, że w tym filmie przewija się masa postaci, które wyskakują Bóg raczy wiedzieć skąd, czasem tylko na sekundę, by szybko zniknąć z ekranu i nigdy więcej nie powrócić, a lwia ich część wygląda jakby była przemycona ze znanych anime (mignął mi tam gdzieś Char Aznable, przysięgam na lewą rękę). Mało tego, całe sekwencje fabularne pojawiają się tu tylko po to, by po skończeniu nie mieć absolutnie żadnego wpływu na fabułę. Mamy tu trwającą ponad minutę scenę z czołgami, które jadą i jadą, i jadą, tylko po to, by wjechać do tunelu i zostać kompletnie zapomniane. W innym fragmencie dowódca stacji kosmicznej ogłasza załodze, że są atakowani i…to wszystko, nigdy więcej nie wracamy do tego wątku. Na samym początku filmu dostajemy najdłuższą z takich sekwencji, toczącą się na statku kosmicznym, która nie tylko ma zerowy wpływ na rozwój akcji, lecz dodatkowo zawiera dwie wyjątkowo głupie sceny. Najpierw możemy zobaczyć, jak cała załoga… zupełnie nic nie robi, czekając Bóg wie na co, i trwa to, aż kapitan nie spojrzy na zegarek, jakby chciał pokazać, że fabuła się spóźnia. Chwilę potem dwa razy powtarza się ta sama scena i dwa razy nie ma ona absolutnie żadnego sensu – najpierw jeden z członków załogi krzyczy, że zaraz zostaną trafieni przez deszcz meteorów, po czym zostaje odrzucony do tyłu… nim w ogóle dojdzie do uderzenia. Zapewne powaliła go siła jego własnego okrzyku. Gdy już dochodzi do uderzenia, znów widzimy tę samą scenę – osobnik zostaje odrzucony do tyłu… jako jedyny z załogi. Stojący obok niego ludzie nawet nie drgnęli.

„Leniwa animacja” jest tu używana na potęgę i jeśli chodzi o sceny kosmiczne, chyba nie ma takiej, która by się nie powtarzała dwa razy. Montaż to porażka – niejednokrotnie postacie zamierają w absolutnym bezruchu na kilka sekund między kolejnymi scenami. Daje to naprawdę przekomiczny efekt, który wspomagają jeszcze takie smaczki, jak postaci robiące bez powodu śmieszne miny, statek kosmiczny eksplodujący dobre pół minuty albo facet, który uderza obcego przez szybę i wyciąga go z samochodu, nie tłukąc przy tym tej szyby. Mechy, jakby tego było mało, czasami zmieniają się w zupełnie inne maszyny bez jakiegokolwiek wyraźnego powodu – ot nagle w środku walki tam, gdzie stał jeden robot, po chwili znajduje się coś kompletnie doń niepodobnego i wszyscy zachowują się, jakby nie zauważali różnicy. O tym, że część została zerżnięta z anime i kreskówek (mamy tu niebieskiego Mazingera i Inferno z Transformers), nie warto nawet wspominać. Lenistwo animatorów to niestety przyczyna tylko połowy problemów z tym filmem.

Również w fabule roi się od takich dziwactw jak na przykład stacja kosmiczna, która z jakiegoś powodu jest sterowana za pomocą drewnianego steru, czy chiński dyplomata, który na zgromadzeniu ONZ próbuje podkreślić wagę swoich postulatów… waląc butem o blat biurka. Nie pomaga to wcale fabule, która właściwie nie istnieje – widzimy tylko jakiś rozpadający się szkielet. Wszystko, co dostajemy, to tak naprawdę byle jak powiązane sceny walk (kiepskich) i przerywników między nimi (bezsensownych). W całym tym gniocie znalazłem tylko jedną scenę wartą uwagi – z ogromną pięścią mecha jednej z drużyn, która przebija się przez kadłub i uderza w twarz pilota wrogiego statku. Muzyka prawie nie istnieje – coś tam czasami leci w tle, ale brzmi monotonnie i nudno, jakby posadzili za konsolą muzyczną odurzonego środkami nasennymi leniwca. Aktorzy też się nie przykładają. Wszystkie kwestie wygłaszają na odwal się i czasami trudno zrozumieć, co mówią – do tej pory jestem pewien, że pod koniec filmu jeden z dobrych cieszył się, że teraz mogą wspólnie znaleźć sposób, by… zniszczyć Wszechświat bez używania broni masowego rażenia.

Space Thunder Kids to nawet nie jest prawdziwe anime. Tak naprawdę producent z Korei Południowej sklecił razem sceny z kilku innych koreańskich anime (z których większość i tak już z czegoś zrzynała) i podesłał Amerykanom, którzy zrobili byle jaki dubbing i zaczęli to sprzedawać za dolary. Kupując ten film, nabywasz tak naprawdę najgorsze AMV za świecie, jak również dajesz się bezczelnie okraść z czasu i pieniędzy.

616, 6 maja 2010

Twórcy

RodzajNazwiska
Autor: Joseph Lai
Reżyser: Joseph Lai