Tanuki-Anime

Tanuki.pl

Wyszukiwarka recenzji

Otaku.pl

Anime

Oceny

Ocena recenzenta

6/10
postaci: 6/10 grafika: 8/10
fabuła: 5/10 muzyka: 7/10

Ocena redakcji

brak

Ocena czytelników

6/10
Głosów: 23
Średnia: 5,78
σ=2,13

Kadry

Zrzutka
Zrzutka
Zrzutka
Zrzutka
Źródło kadrów: Własne (Kaltresos)
Więcej kadrów

Wylosuj ponownieTop 10

Juushin Enbu: Hero Tales

Rodzaj produkcji: seria TV (Japonia)
Rok wydania: 2008
Czas trwania: 26×24 min
Tytuły alternatywne:
  • Destiny Warriors
  • 獣神演武 - HERO TALES -
Tytuły powiązane:
Widownia: Shounen; Pierwowzór: Manga; Miejsce: Świat alternatywny; Inne: Supermoce
zrzutka

Historia młodego wybrańca, na którego barkach spoczywają losy całego świata. Każdy już to widział, nie każdy jest gotów zobaczyć ponownie.

Dodaj do: Wykop Wykop.pl
Ogryzek dodany przez: Sasayaki

Recenzja / Opis

Szesnastoletni Taitou jest sierotą. Mieszka w miasteczku świątynnym wraz z przyszywaną siostrą Lailą oraz przybranym ojcem. Pewnego dnia świątynię atakuje samotny napastnik, który w pojedynkę likwiduje wszystkich strażników broniących wstępu do miejsca, w którym przetrzymywany jest legendarny miecz Kenkaranbu, którego dobyć może jedynie prawowity dziedzic tronu imperium. Drogę zagradza mu jednak nikt inny, jak dzielny Taitou, gotowy pomścić śmierć swoich przyjaciół. Rozpoczyna się walka, w trakcie której główny bohater dobywa Kenkaranbu i rani napastnika. Mimo to przeciwnik ostatecznie wygrywa starcie i oddala się ze zdobytym mieczem. Kilka dni później, gdy ranny Taitou budzi się ze śpiączki, dowiaduje się, że jest wybrańcem gwiazd – Hagunem, którego przeznaczeniem jest uratowanie przeżartego korupcją imperium przed rychłym upadkiem. Wraz z siostrą oraz wyznaczonym na jego opiekuna mnichem o imieniu Ryuukou postanawia ruszyć za swoim wrogiem do stolicy, aby wziąć odwet za poległych przyjaciół i odebrać mu legendarne ostrze. Tak zaczyna się Juushin Enbu – opowieść o bohaterstwie, sile przyjaźni, walce z przeznaczeniem oraz miłości. Brzmi znajomo, prawda?

Hero Tales nawet nie próbuje udawać dzieła oryginalnego. Fabuła rozwija się według przewidywalnego schematu anime typu shounen: główny bohater, skrzywdzony przez los (brak rodziców), lecz jednocześnie obdarzony niezwykłą mocą, wyrusza w podróż, aby dokopać śmiertelnemu wrogowi zagrażającemu całemu światu i przy okazji odzyskać coś, co mu odebrano. Po drodze poznaje nowych przyjaciół, rośnie w siłę i dojrzewa, aby z młodzika o gorącym temperamencie oraz niewyparzonej gębie zmienić się w szlachetnego i odpowiedzialnego obrońcę uciśnionych. Duża ilość motywów wplecionych w fabułę została już dawno wyeksploatowana w szeregu innych produkcji. Wiele z nich (między innymi siedmiu wybrańców gwiazd obdarzonych charakterystycznymi znamionami oraz zboczony staruszek będący mistrzem sztuk walki) wydaje się zaczerpniętych z tak kultowych serii jak Tajemnica Przeszłości czy Dragon Ball.

Nieoryginalność i przewidywalność fabuły to główne wady Juushin Enbu, które zniechęcą widzów poszukujących ciekawej intrygi. Wielbicieli pojedynków odstraszy natomiast mała ilość ciekawych starć – większość walk polega na spuszczaniu lania masie przeciwników przez Taitou i jego przyjaciół. Z rzadka pojawia się jakiekolwiek zagranie taktyczne, a walki, których najbardziej się wyczekuje, zazwyczaj kończą się na zasadzie: „obydwaj użyjemy teraz swojego najlepszego ciosu i zobaczymy, który z nas przeżyje”. Niektórych może także denerwować mały realizm starć. Każdy cios może tu spowodować zawalenie się ogromnego muru, ale kiedy dosięgnie ludzkiego ciała, krew leje się bardzo rzadko. Czasem jednak zdarza się ciekawa potyczka, która nie tylko jest dobrze zaplanowana, ale także cieszy oko.

Postacie na tle fabuły wypadają już trochę lepiej, nie licząc głównego protagonisty, będącego ucieleśnieniem prawie wszystkich stereotypów dotyczących bohaterów shounen. Słabo wypada także stojący po przeciwnej stronie barykady antagonista – szogun Keirou. Motywy jego działań nie okazują się wprawdzie banalne, ale mimo to jego zachowania są pozbawione naturalności. Keirou zdaje się pełnić tylko rolę kukiełki, z którą można utożsamiać całe zło tego świata. Uroku ciemnej stronie mocy dodają jednak postacie drugoplanowe, z tajemniczym osobnikiem zwanym Shimei na czele. To samo tyczy się bohaterów pomagających Taitou w jego misji. Każdego z nich wyróżnia jakaś ciekawa cecha lub umiejętność, które sprawiają, że postacie te stają się bardziej żywe i łatwiej się przejąć ich losami.

Anime zawdzięcza też dużo humorowi. Sceny komiczne pojawiają się dość często i są zgrabnie wplecione w główny wątek fabularny. Część gagów kilkakrotnie powtarza się w ciągu serii, co może niektórych zirytować, jednak częstotliwość ich pojawiania się jest na tyle ograniczona, że można przymknąć na to oko.

Od strony technicznej seria została wykonana bardzo starannie. Tła są różnorodne, animacje powtarzają się bardzo rzadko i są płynne. Fani Hiromu Arakawy (autorki Fullmetal Alchemist) z pewnością od razu dostrzegą, że postacie projektowała właśnie ona. Grafice nic więc nie brakuje. To samo dotyczy dźwięku. Muzyka idealnie komponuje się z obrazem, budując odpowiedni klimat dla akcji osadzonej w kraju przypominającym starożytne lub wczesnośredniowieczne Chiny. Ścieżka dźwiękowa jest bogata, a poszczególne odgłosy rzadko pojawiają się kilkakrotnie. Oba endingi i oba openingi z łatwością wpadają w ucho, choć osobom nieprzyzwyczajonym do j­‑rocka mogą się nie spodobać. Słowem – nie ma się do czego przyczepić.

Juushin Enbu: Hero Tales to tytuł, od którego nie powinno się wiele oczekiwać. Widzów do tego anime może przyciągnąć nazwisko Hiromu Arakawy, ale ktoś, kto spodziewa się następcy Fullmetal Alchemist, na pewno się rozczaruje. Moim zdaniem nie jest to tytuł ani dobry, ani kiepski. Hero Tales to przeciętna historia opakowana w ładny papierek. Czas przy niej upływa szybko i przyjemnie, a do jej bohaterów łatwo się przywiązać, ale nie wnosi do naszego życia nic ciekawego. Warto jednak zadać pytanie, czy każda opowieść musi być oryginalna i wielowymiarowa? Odpowiedź brzmi: nie. Czasem po prostu ma się ochotę obejrzeć coś lekkiego. Dlatego właśnie serię polecam przede wszystkim widzom, którzy potrzebują wytchnienia od dzieł trudniejszych w odbiorze. Tym zaś, którzy szukają czegoś nowego i intrygującego, stanowczo ją odradzam.

Kaltresos, 27 sierpnia 2011

Twórcy

RodzajNazwiska
Studio: Studio Flag
Autor: Hiromu Arakawa
Projekt: Hiromu Arakawa
Reżyser: Osamu Sekita
Scenariusz: Mayori Sekijima
Muzyka: Tamiya Terashima