Tanuki-Anime

Tanuki.pl

Wyszukiwarka recenzji

Otaku.pl

Anime

Oceny

Ocena recenzenta

2/10
postaci: 2/10 grafika: 2/10
fabuła: 1/10 muzyka: 6/10

Ocena redakcji

4/10
Głosów: 6 Zobacz jak ocenili
Średnia: 3,50

Ocena czytelników

5/10
Głosów: 299
Średnia: 5,3
σ=2,48

Kadry

Zrzutka
Zrzutka
Zrzutka
Zrzutka
Źródło kadrów: Własne (Enevi)
Więcej kadrów

Wylosuj ponownieTop 10

Togainu no Chi

Rodzaj produkcji: seria TV (Japonia)
Rok wydania: 2010
Czas trwania: 12×24 min
Tytuły alternatywne:
  • 咎狗の血
Tytuły powiązane:
Postaci: Przestępcy; Pierwowzór: Gra (otome); Miejsce: Japonia; Czas: Przyszłość (postapokaliptyczna)
zrzutka

Najpierw powstała gra, potem mnóstwo doujinshi, kilka mang i na końcu anime… Czyli puszka, do której chciano wepchnąć o kilka sardynek za dużo.

Dodaj do: Wykop Wykop.pl
Ogryzek dodany przez: Elle S.

Recenzja / Opis

W postapokaliptycznym Tokio (a właściwie jego pozostałościach, zwanych Toshimą) pewna organizacja przestępcza organizuje niebezpieczną grę, będącą krwawą wersją pokera. Fałszywie oskarżony o morderstwo młody Akira zostaje wyciągnięty z więzienia przez tajemniczą kobietę, która obiecuje mu wolność, jeśli zgodzi się wziąć udział we wspomnianej rozgrywce i pokona tzw. „Il­‑re” (króla) – najsilniejszego człowieka Toshimy. Chłopak, nie mając nic do stracenia, zgadza się na postawione warunki. Nie ma jednak pojęcia, że jego doświadczenie w pojedynkach ulicznych nie będzie aż tak przydatne, a sama Toshima okaże się miejscem o wiele gorszym, niż można by przypuszczać…

Pięć lat temu Nitroplus wypuściło na rynek swoją pierwszą grę spod znaku yaoi, którą spokojnie można określić mianem ekstremalnego randkowca. Główny bohater ma kilka opcji do wyboru, panowie różnią się między sobą odpowiednio, jednak na romantyczność raczej nie można w tym przypadku liczyć. Toshima jest miastem pełnym przestępców, zwyrodnialców, psychopatów i tym podobnych typów. W takim środowisku o normalne relacje dość trudno, więc obecność brutalnych gwałtów i morderstw dziwić szczególnie nie powinna. Zapewne to i kilka innych szczegółów (o których wspomnę potem) zadecydowało o sporej popularności gry wśród spragnionych mocnych wrażeń fanek gatunku. W tym przypadku dla mnie zaletą był brak prób wykorzystania świata przedstawionego w celu pogrążenia postaci w otchłaniach rozpaczy i niekończących się monologach.

Fani, którzy po obiecującej zapowiedzi z niecierpliwością wyczekiwali ekranizacji Togainu no Chi, raczej nie powinni się spodziewać „mięska”, które obficie występowało w oryginale – tego raczej w telewizji by nie pokazali. Ale nadzieja nadzieją – cenzura wcale nie musi oznaczać, że wątki yaoi skończą na śmietniku – ostatecznie zostaje przecież wyobraźnia, która z nawiązką potrafi załatać dziury. Tak zrobiła Suguro Chayamachi w swojej wersji mangi i raczej nie powinno się mieć jej tego za złe, zwłaszcza że rozwinęła i sprawnie połączyła poszczególne scenariusze gry. A jak ma się sprawa w anime? Cóż, można powiedzieć „dopatrujcie się, a znajdziecie”, ale równie dobrze można to powiedzieć tym, którzy pragną znaleźć wątki homoseksualne w seriach niemających nic z tym gatunkiem wspólnego. Owszem, w tle majaczą wybitnie niewyraźne i bardzo nieudolnie podane podteksty, ale generalnie na tym się kończy, więc romans, nawet patologiczny, w grę nie wchodzi. W tym momencie od serii odpadną zapewne fanki, które miały nadzieję na choćby śladową ilość yaoi.

Pomijając sceny erotyczne, gra ma jednak do zaoferowania fabułę – nieszczególnie ambitną i odkrywczą, ale rozplanowaną tak, aby rozgrywka była choć odrobinę ciekawa dla wszystkich, którzy oczekują po yaoi czegoś więcej niż tylko seksu. Mamy tajemnice, mnóstwo dramatu i zgrabnie zaprojektowany świat – czy można było zrobić z tego chociażby średnie anime? Myślę, że bez większego problemu. Niestety, mając do dyspozycji wszystko to, co zawierał pierwowzór, twórcy anime popełnili podstawowe błędy, a ich pomysły mają szansę załamać nawet najbardziej odpornych widzów. Seria liczy dwanaście odcinków, w których spokojnie można by zamknąć jeden ze scenariuszy, dopełniony informacjami z innych. Jednakże scenarzystka, Natsuko Takahashi (odpowiedzialna wcześniej za m.in. Koutetsu Sangokushi i Uragiri wa Boku no Namae o Shitteiru), postanowiła wcisnąć tu jak najwięcej i całość wymieszano w sposób bardzo nieudolny. Efektem tego było m.in. nierówne tempo akcji, która na początku wlecze się niemiłosiernie, a bohaterowie snują się bez celu przez większość czasu, nie robiąc nic konkretnego, by pod koniec niesamowicie przyspieszyć i utonąć w oparach absurdalnej inwencji własnej twórców i dziurach fabularnych widocznych gołym okiem.

Podobnie sprawa ma się w przypadku postaci, które w grze, dodatkach i wersjach alternatywnych dysponowały jakimiś osobowościami i miały szansę zaskarbić sobie sympatię lub zasłużyć na nienawiść – słowem: trudno było przejść obok nich obojętnie. Głębokich i przeanalizowanych z góry na dół charakterów nie ma się co spodziewać, ale są w miarę konkretne i momentami potrafią zaskoczyć. Sprawnie i bardzo wyraziście zarysowano też relacje między poszczególnymi postaciami. Jak już wspomniałam, do romantycznych im daleko, ale zdecydowanie iskrzy. Tu twórcy anime zawiedli po raz kolejny. Większość wątków zastąpiono kompletnie niepasującymi i sztampowymi scenami, które nie pomogły w wykreowaniu osobowości. Nudny i leniwy wstęp nie przybliża bohaterów w ogóle, mgliste podteksty budują związki­‑widma, absurdy końcówki zaś bardzo klarownie pokazują, że mamy do czynienia z kukłami, które nie mają nic do powiedzenia, gdy do akcji wkracza wszechmocna wola scenarzysty.

Akira to chodząca nijakość, która przez większość czasu nie przejawia prawie żadnych emocji, by pod koniec dostać je chyba w prezencie od jakiejś wróżki (scenarzystki) i zamienić się nagle w filozofa… Jego przyjaciel, Keisuke, naiwny, ślamazarny i zwyczajnie głupi, pałęta się po ekranie bez wyraźnego celu i okazjonalnie jęczy bezradnie, gdy dzieje się coś złego. Postrach graczy, tajemniczy Shiki, przez większość czasu pojawia się w najmniej oczekiwanych momentach, by kogoś zabić i postraszyć groźnym spojrzeniem. W oryginale już na kilometr było czuć, że to psychopata, ale miał jednak w sobie coś, co przyciągało (dorobił się przez to sporego grona fanek). Tymczasem w anime ze świra z klasą został zdegradowany do mrocznej wydmuszki, której motywacja i postępowanie załamały prawdopodobnie niejedną jego wielbicielkę. Pozostali przeżywają lepsze i gorsze chwile z przewagą tych drugich i tu wyraźnie sprawdza się powiedzenie, że im mniej o nich wiemy, tym lepiej.

Pamiętając chociażby Kannagi czy Senkou no Night Raid i zapoznawszy się z zapowiedzią serii, miałam nadzieję na porządną oprawę graficzną. Wszak dwanaście lub trzynaście odcinków aż takich ogromnych nakładów finansowych wymagać nie musi, prawda? Twórcy najwyraźniej jednak dysponowali naprawdę mizernym budżetem, bo stworzono chyba jeden z największych koszmarów graficznych 2010 roku. Same projekty postaci przypominają te z oryginału, chociaż są znacznie bardziej kanciaste i uproszczone. Akcja toczy się praktycznie tylko w Toshimie, nie powinny więc dziwić ponure, postapokaliptyczne krajobrazy miejskie – nie znaczy to jednak, że wykonano je chociażby starannie. Tła są byle jakie, a zniszczone budynki często przypominają równe bryły bez jakichkolwiek szczegółów. Ubogą kolorystykę da się wytłumaczyć próbą stworzenia klimatu, ale mimo wszystko można się było bardziej postarać. Przykładowo, lejąca się strumieniami krew bardziej przypomina czerwoną farbę lub ketchup niż faktyczną zawartość ludzkich żył. Prawdziwy horror zaczął się jednak w momencie, gdy całość wprawiono w ruch. Animacja prezentuje się koszmarnie. Bohaterowie poruszają się, jakby połknęli kije od szczotki, a niekiedy w oddaleniach nawet nie tak sporych widać niedbałości kreski. Doszło nawet do tego, że tło w niektórych chwilach zamierało nienaturalnie, a postać ledwo co otwierała usta, gdy mówiła. Zdarzały się również powtórki poszczególnych scen i to wtedy, kiedy raczej nie powinniśmy się tego spodziewać. Sam ostatni odcinek to przemielone wycinki z poprzednich epizodów. Sami twórcy najwyraźniej stwierdzili chyba, że wersja telewizyjna to jedna wielka pomyłka, gdyż niedawno anulowano przełożoną już wcześniej premierę pierwszej płyty DVD i zapowiedziano poprawione wydanie zbiorcze, które ma się ukazać pod koniec roku…

Z całości najlepiej prezentuje się oprawa muzyczna, która jako jedyna jest się w stanie wybronić. W tle usłyszymy wiele różnych utworów, jednak w przeważającej większości będą to kompozycje elektroniczne, gdzieniegdzie poprzetykane fortepianem, skrzypcami, okazjonalnie saksofonem lub trąbką i z obowiązkową obecnością chórów dla podkreślenia dramatyzmu. Wśród nich można znaleźć kilka charakterystycznych kawałków, których słucha się dobrze, jednak nie w oderwaniu od obrazu, a melodyjki są w większości najwyżej nijakie. Złośliwi mogą twierdzić, że cały budżet poszedł na opłacenie artystów, którzy wyrazili zgodę na wykorzystanie ich utworów. Serii oprócz jednej czołówki towarzyszy dwanaście różnych endingów, z których przynajmniej połowy słucha się naprawdę dobrze. Do moich faworytów zaliczają się dwie piosenki (No Moral i Honed Moon – Togareta Tsuki) Kanako Itou, której utwory można znaleźć również na ścieżce dźwiękowej do oryginalnej gry. W grze postaciom głosu użyczyło kilku znanych seiyuu, nie powinna (a może powinna?) więc dziwić ich obecność w tej produkcji. Niestety zarówno Hikaru Midorikawa, jak Tomokazu Sugita, Kousuke Toriumi czy Jun Fukuyama, nie mieli zbytnich możliwości, by się popisać swoimi umiejętnościami…

Czy wyklęta przez większość fanów ekranizacja może być polecona komukolwiek? Jesteś fanką/fanem yaoi i liczysz na produkcję z choćby śladowymi ilościami takich wątków? Lubisz niekoniecznie ambitne, ale w miarę ciekawe historie w klimatach postapokaliptycznych, przyprawione odpowiednią ilością przemocy? Masz słabość do przystojnych animowanych psychopatów, którzy działają na kobiety jak magnes i nie straszą wtórnością charakterów? A może liczysz na porządną grafikę, która w 2010 roku powinna być standardem? Jeżeli na którekolwiek z powyższych pytań (lub co gorsza na wszystkie) odpowiedziałeś twierdząco, to znaczy, że powinieneś, Drogi Widzu, trzymać się od tej pozycji jak najdalej.

Enevi, 20 marca 2011

Twórcy

RodzajNazwiska
Studio: A-1 Pictures
Autor: Nitro+CHiRAL
Projekt: Naoyuki Konno
Reżyser: Naoyuki Konno
Scenariusz: Natsuko Takahashi

Odnośniki

Tytuł strony Rodzaj Języki
Podyskutuj o Togainu no Chi na forum Kotatsu Nieoficjalny pl