Tanuki-Anime

Tanuki.pl

Wyszukiwarka recenzji

Studio JG

Anime

Oceny

Ocena recenzenta

6/10
postaci: 5/10 grafika: 7/10
fabuła: 6/10 muzyka: 4/10

Ocena redakcji

7/10
Głosów: 9 Zobacz jak ocenili
Średnia: 6,56

Ocena czytelników

6/10
Głosów: 168
Średnia: 6,33
σ=2,06

Kadry

Zrzutka
Zrzutka
Zrzutka
Zrzutka
Źródło kadrów: Własne (Piotrek)
Więcej kadrów

Wylosuj ponownieTop 10

Dog Days

Rodzaj produkcji: seria TV (Japonia)
Rok wydania: 2011
Czas trwania: 13×24 min
Tytuły alternatywne:
  • ドッグ・デイズ
Widownia: Shounen; Postaci: Anthro, Magowie/czarownice; Miejsce: Świat alternatywny; Inne: Magia
zrzutka

Wojny między państwami rozstrzygane poprzez rywalizację sportową…? Czyli typowa przygodówka schowana pod nietypową wymówką.

Dodaj do: Wykop Wykop.pl
Ogryzek dodany przez: Altramertes

Recenzja / Opis

W pewien słoneczny, piękny i pogodny dzionek, chłopak w wieku gimnazjalnym, Shinku Izumi, zostaje nagle magicznie przeniesiony prosto w centrum wojny toczącej się w innym świecie. Brzmi mrocznie? A wygląda różowo. Chłopak zostaje tam sprowadzony za sprawą Millhiore, władczyni królestwa Biscotti, które aktualnie przegrywa wojnę z Galette, na czele którego stoi również królowa, Leonmitchelli. Władczyni Biscotti wybrała protagonistę na bohatera swojego państwa po tym, jak za sprawą magii obejrzała jego niesamowite osiągnięcia na polu rywalizacji lekkoatletycznej.

I tu pewnie wypada zrobić pauzę i zapytać: „zaraz, zaraz… Ale o co chodzi?”. Co ma sportowy talent wspólnego z wojną? Ano w tym przypadku ma dużo. We Flonyard, świecie, gdzie toczy się akcja, konflikty między państwami rozstrzygane są poprzez rywalizację ochotników z obu stron w wielkich zawodach sportowych, objętych szeregiem zasad fair play, uczynionych dzięki magii wyjątkowo bezpiecznymi. Mieszkańców Flonyard charakteryzują zwierzęce elementy ciała – uszy i ogony, mówiąc konkretniej. Fani kemonomimi znajdą na pewno wszystkie ulubione kombinacje. Starcia pomiędzy zwaśnionymi frakcjami odbywają się na terenach objętych specjalnym polem ochronnym – gdy ktoś z uczestników zostanie pokonany albo odniesie poważne obrażenia, zmienia się we włochatą kulę, przypominającą zwierzę, którego atrybuty posiada. W tej formie staje się nieszkodliwy i przestaje brać udział w rozgrywkach. Czyli w skrócie: możemy się dźgać, ciąć i co tylko dusza zapragnie, a wszystko jest w 100% bezpieczne.

Ideał pacyfistyczny pierwsza klasa, nie? Zamiast krwawej wojny na śmierć i życie wszyscy mogą się „wyszaleć” w ogromnych zawodach sportowych. Do tego dołączono całkiem sensowny system czerpania korzyści natury finansowej przez poszczególnych uczestników zawodów. Ta nutka pragmatyzmu pozwoliła lekko odsapnąć mojemu poczuciu zdrowego rozsądku, które z początku delikatnie wariowało wobec takiego charakteru „wojny”.

Jeżeli chodzi o samą rywalizację, to pomimo pozorów turnieju opartego na umiejętnościach atletycznych, wszystko sprowadza się tak naprawdę do standardowych bitew. Szkoda, bo daleki jestem od mniemania, że posiadanie wyjątkowych umiejętności atletycznych z miejsca czyni kogoś świetnym wojownikiem. Tutaj jednak zgodnie przyjęto, że im ktoś bardziej wysportowany, tym lepiej musi się sprawdzić na polu bitwy. Szybko też okazuje się, że choć w zawodach biorą udział tysiące uczestników, w praktyce liczy się kilka wyróżnionych przez twórców postaci, które mogą używać różnych supermocy, zmieniających ich w polowe bronie masowego rażenia, zdejmujące jednym atakiem dziesiątki przeciwników.

Gdy już jednak takowy stan rzeczy zaakceptowałem, przyszło mi dostrzec co nieco pozytywów w tej formie. Przede wszystkim, owa grupa bohaterów jest całkiem liczna, a konfrontacje pomiędzy nimi przebiegają w najróżniejszych kombinacjach, co czyni każdą kolejną walkę inną. Co jeszcze ważniejsze, starannie rozplanowano tutaj czas pomiędzy akcję a momenty spokojniejsze. Akcji jest dostatecznie dużo, aby nuda nam nie groziła, a starannie wplecione pomiędzy nią przerwy, wypełnione komediowymi gagami, są idealnymi chwilami na oddech. Dodając do tego fakt, że wszyscy wprowadzani na ekran bohaterowie mają swoją rolę do odegrania i każdy urozmaica fabułę w jakiś sposób, mogę spokojnie powiedzieć, że osiągnięto bardzo przyzwoity efekt i właśnie to stanowi główną siłę serii.

O ile na scenie aktorzy grają dobrze, o tyle jednak nic ciekawego o nich samych powiedzieć nie można. Każdy jest miły, uprzejmy, prawy, sprawiedliwy i do bólu nierealny. Relacje między postaciami toną w lukrze i duchu wzajemnego braterstwa – nie tylko pomiędzy bohaterami w obrębie jednej frakcji, ale i pomiędzy teoretycznymi wrogami. Są też wszyscy pod tym względem wyjątkowo konsekwentni – nie zdołałbym wyróżnić nikogo, bo i nikt nie odstaje od tego schematu w większym stopniu, łącznie z centralnymi postaciami historii. Zostawia to pewien irytujący posmak w trakcie seansu. Wiecznie wszyscy wzorcowi w swoich zachowaniach, wiecznie wszystko różowe jak włosy Millhiore. Brakuje urozmaiceń w postaci innych smaków – postaci bardziej dwuznacznych lub choćby wyraźnie złych.

Grafika wypada całkiem przyzwoicie. Dziewczyny są kolorowe niczym papugi, rozbłyski efektowne, walczący bohaterowie dołożyli animatorom masę roboty. Znaczy: jest solidnie tam, gdzie być powinno w kinie tego rodzaju. Bohaterowie są bardzo urozmaiceni, co warto podkreślić, ciut przeszkadza jednak fakt, że cały dwór, rody królewskie i generalnie każda przewijająca się przez ekran postać wygląda wyjątkowo młodo. Nie to, żebym oczekiwał jakiegoś specjalnego dbania w serii akcji o takie detale, ale żeby nie wkleić nawet jednej wyraźnie dorosłej postaci…? Muzykę potraktowano dość po macoszemu – ma być, jest. I tyle.

Podsumowując – o ile tylko ktoś nie oczekuje od tego tytułu anime wojennego, a chce zobaczyć trochę lekkiej i niezobowiązującej akcji, może śmiało po Dog Days sięgać. Niestety, jako nic więcej tytuł ten służyć nie może. Czy to za mało, czy też wystarczająco dużo, to już zależy od widza.

Costly, 8 grudnia 2011

Twórcy

RodzajNazwiska
Studio: Seven Arcs Pictures
Autor: Masaki Tsuzuki
Projekt: Akira Ootsuka, Hiroyasu Oda, Keiko Oota, Osamu Sakata
Reżyser: Keizou Kusakawa
Scenariusz: Masaki Tsuzuki
Muzyka: Maiko Iuchi, Yui Isshiki