Tanuki-Anime

Tanuki.pl

Wyszukiwarka recenzji

Komikslandia

Anime

Oceny

Ocena recenzenta

4/10
postaci: 6/10 grafika: 7/10
fabuła: 3/10 muzyka: 5/10

Ocena redakcji

brak

Ocena czytelników

7/10
Głosów: 108
Średnia: 7,2
σ=2,04

Kadry

Zrzutka
Zrzutka
Zrzutka
Zrzutka
Źródło kadrów: Własne (Altramertes)
Więcej kadrów

Wylosuj ponownieTop 10

Sora no Otoshimono: Tokei Jikake no Angeloid

Rodzaj produkcji: film (Japonia)
Rok wydania: 2011
Czas trwania: 96 min
Tytuły alternatywne:
  • Heaven’s Lost Property the Movie: The Angeloid of Clockwork
  • そらのおとしもの 時計じかけの哀女神[エンジェロイド]
zrzutka

Niekompletne streszczenie obu serii telewizyjnych, wzbogacone kilkoma dodatkowymi scenami. Innymi słowy – nuda.

Dodaj do: Wykop Wykop.pl
Ogryzek dodany przez: Mariko7711

Recenzja / Opis

Zapewne w tym miejscu oczekujesz ode mnie, drogi czytelniku, że streszczę ci pokrótce fabułę omawianego filmu. Więc jest tak: Hiyori Kazane, którą poznaliśmy w drugiej serii Sora no Otoshimono, podkochuje się w Tomokim, jednak brakuje jej odwagi, by się do tego przyznać. W międzyczasie Sugata, przewodniczący klubu mającego na celu znalezienie „nowego świata”, dokonuje zdumiewającego i przerażającego odkrycia. Jak wpłynie ono na życie Tomokiego, Hiyori i spółki? O tym, drogi widzu, musisz się przekonać sam.

Fabuła filmu nie grzeszy jakością. Ba! Ona nawet nie wysila się na stworzenie całkowicie nowego materiału, w zamian serwując nam znane już sceny w skróconej i niestety nudnej postaci. Zasadniczy problem polega bowiem nie na tym, że film bezczelnie stosuje recykling materiału bazowego, ale na tym, że robi to kompletnie nieumiejętnie. Sceny, które wybrano do filmu, ze względu na taką, a nie inną naturę fabuły należą do najnudniejszych w obu seriach. Co więcej, obserwujemy niemal wyłącznie życie szkolne bohaterów, od bidy ubarwiane eskapadami Sugaty do Synapsy. Gdzie łubudu, zapytacie? Niby nie było ono najważniejszym elementem serii, ale stanowiło nie lada atrakcję ze względu na bardzo dobrą jakość, szybkość i efektowność animacji. Kto by pomyślał, że oczekiwałem filmu opartego właśnie na motywach przygodowych, a dostałem średnio śmieszną komedyjkę okraszoną ledwo jedną, słownie JEDNĄ króciutką sceną akcji. Nijak nie było to w stanie wynagrodzić mi ponad godziny ziewania i oczekiwania na finał. W skrócie: fabuła leży i kwiczy, bowiem tempo rozwoju wątku głównego jest iście ślimacze, a to, czym można by nadrobić ewentualne braki w historii, czyli akcja, serwowane jest w śladowych ilościach.

Postaci w Sora no Otoshimono nigdy nie należały do najbardziej rozwiniętych, jednak trudno się temu dziwić, jako że serie ecchi rzadko takowymi dysponują. Tomoki to wciąż ten sam nieco kurduplowaty zboczeniec, który nie przepuści żadnej okazji do podglądania pań czy to w przebieralni, czy to łaźni. Nie grzeszy on również nadmierną inteligencją, czego efektem jest stałe pakowanie się w przeróżnego rodzaju tarapaty, najczęściej związane również z jego zboczonymi eskapadami. Pomimo tego wszystkiego, jak do każdej tego typu postaci, tak i do niego wręcz kleją się dziewczyny, choć w tym przypadku główne skrzypce gra Hiyori, a reszta haremu zostaje zepchnięta nieco na bok. Generalnie główny bohater jest postacią sympatyczną, choć momentami irytującą brakiem jakiegokolwiek obycia i taktu.

Obok Tomokiego główną rolę w filmie odgrywa Hiyori Kazane, spokojna i nieśmiała dziewczyna, skrycie podkochująca się w głównym bohaterze. Niestety, jest to osoba straszliwie nijaka, ponieważ poza uczuciem, jakim darzy Tomokiego, niewiele można o niej powiedzieć. Dysponuje standardowym już zestawem cech, do którego zaliczamy złote serce, cierpliwość w znoszeniu wszelkich fanaberii swojego wybranka i śmiałość dzikiej sarny. Z jej postacią, a raczej tożsamością, wiąże się główny wątek fabuły filmu (o ile można o czymś takim mówić) i gdyby nie to, zapewne zostałaby ona zepchnięta do roli bohaterki drugiego, bądź nawet trzeciego planu.

Trójka Angeloidów pomieszkująca z Tomokim również nie przeszła żadnych zmian. Ikraos dalej pozostaje zamkniętą w sobie, cichą dziewczyną, gotową wypełnić rozkazy swojego pana, jakkolwiek głupie by one nie były. Jest jednak postacią inteligentną, podobnie jak Nymph, która jednak różni się od Ikaros tym, że okazuje emocje podobnie jak ludzie i wciąż pragnie, aby Tomoki został jej panem (zgroza, jak to brzmi…). Można śmiało określić ją mianem typowej tsundere, na pierwszy rzut oka niezainteresowanej głównym bohaterem, a skrycie pragnącej jego uwagi i akceptacji. Atrea jest najgłupsza z całej trójki i poza tym, że kocha jeść i chyba również kocha Tomokiego, nie sposób powiedzieć o niej cokolwiek więcej.

Reszta postaci pełni rolę absolutnego tła, praktycznie nie biorąc udziału w ważniejszych wydarzeniach. Sohara, przyjaciółka Tomokiego z dzieciństwa, ogranicza się do tłuczenia go po głowie, gdy zrobi coś zboczonego, ewentualnie powiedzenia kilku kwestii. Partia przewodniczącej samorządu szkolnego jest jeszcze bardziej okrojona i zasadniczo jedyną osobą mającą jeszcze dość istotną rolę w fabule jest przewodniczący klubu, do którego należą bohaterowie, Eishirou Sugata. Jest on osobą bardzo ekscentryczną i dąży do celu, nie zważając na protesty osób dookoła.

Graficznie produkcja ta również nie poraża i po filmie przeznaczonym do wyświetlania w kinie, na dużym ekranie, spodziewałem się czegoś lepszego. Zasadniczo jest to poziom widziany w obu seriach telewizyjnych. Tła są wypełnione ciepłymi, pastelowymi barwami z dominacją zieleni, jako że Sorami najbliżej do niewielkiego miasteczka otoczonego lasami i kilkoma malowniczymi górami. Gwarantuje to też pewną różnorodność, nawet jeżeli akcja chwilowo toczy się w zamkniętych pomieszczeniach, jak klub, do którego należą Tomoki i spółka, dom bohatera, czy gospodarstwo, w którym pracuje Kazane. Podobnie sprawa ma się z projektami postaci, które nie zmieniły się nawet o jotę, co fani serii odbiorą jako niewątpliwą zaletę. Tak Angeloidy, jak i ludzie, narysowane są wyraźną kreską, wypełnione żywymi i barwnymi kolorami tak że nie ma sposobu na pomylenie postaci (tęczowe włosy to szczegół…). Zachowano nawet specyficzny sposób przedstawienia Tomokiego, który prezentowany jest głównie w formie super­‑deformed, mającej podkreślić jego niepoważny charakter i liczne zboczenia. Niezależnie od tego, co dzieje się na ekranie, postaci poruszają się naturalnie i nie sprawiają wrażenia kukiełek na niewidocznych sznurkach. Doskonale widać to podczas sceny walki, której jakości ustępują nawet niektóre współczesne serie przygodowe. Już wcześniej Sora no Otoshimono udowodniło, że jeśli tylko dochodzi do jakiejkolwiek „wymiany ognia”, widzowie mogą liczyć na piękny pokaz fajerwerków, niezależnie od długości takiej sceny, co bardzo cieszy, zważywszy na fakt, że serie ecchi zazwyczaj nie dysponują zbyt dużym budżetem.

A jeśli już o ecchi mowa, nie sposób nie wspomnieć o jednej z najważniejszych cech serii, czyli fanserwisie. Nie oszukujmy się, wszyscy na to liczyliśmy w mniejszym lub większym stopniu i nasze życzenia zostały wysłuchane. Cyc ściele się gęsto i nieraz dane nam będzie podziwiać atrybuty bohaterek, które w przytłaczającej większości zostały niezwykle hojnie obdarzone przez naturę/autorów. Jedynie Nymph nie zalicza się do tego szanownego grona, ale bynajmniej nie odbiera jej to uroku (swoją drogą, to ciekawe, że większość tsundere w anime jest albo płaska, albo w najlepszym wypadku słabo rozwinięta w okolicach biustu). Oczywiście oprócz piersi dane nam będzie zobaczyć kilka przebłysków bieli, gdy kamera zjedzie bohaterkom poniżej poziomu spódniczek. Na szczęście cały ten fanserwis utrzymany jest w granicach zdrowego rozsądku i nie przytłacza widza podczas seansu, co dzieje się w niektórych seriach ecchi, gdzie poziom golizny bądź natężenie ujęć kobiecych atrybutów potrafi przesłonić wszystko inne, z fabułą włącznie.

Jeśli mam być szczery, to ze ścieżki dźwiękowej zapamiętałem baaardzo niewiele… no dobra, pamiętam jedynie piosenki towarzyszące napisom początkowym i końcowym. Są to odpowiednio: SECOND, śpiewana przez zespół blue drops, w którego skład wchodzą Saori Hayami (seiyuu Ikaros) i Hitomi Yoshida. Jest to typowy j­‑popowy utwór – pełen energii, ale niemający w sobie nic szczególnego. Ending natomiast, śpiewany przez te same osoby, co opening, zatytułowany Sora no Maboroshi jest spokojnym, nieco melancholijnym utworem, nieźle podkreślającym zakończenie filmu. Obawiam się, że reszta ścieżki dźwiękowej tak idealnie zlała się z wydarzeniami na ekranie, że nie jestem w stanie powiedzieć o niej absolutnie nic, poza tym, że coś w tle leciało na pewno. Jeśli zaś chodzi o aktorów odgrywających role postaci, to nie zaszły tu żadne zmiany względem serii telewizyjnych. Głos Tomokiemu podkłada Souichirou Hoshi (Kira z Gundam SEED, Kei z Onegai Teacher), Ikaros to Saori Hayami (Saki z Higashi no Eden, Wako ze Star Driver), Nymph to Iori Nomizu (Haruna z Kore wa Zombie Desu ka?, Minatsuki z Deadman Wonderland), Astrea to Kaori Fukuhara (Tsukasa z Lucky Star, Run z A­‑Channel), a Hiyori gra Yoko Hikasa (Houki z Infinite Stratos, Mio z K­‑ON!).

Podsumowując, jeśli szukacie w miarę spójnego streszczenia obu serii telewizyjnych lub po prostu macie ochotę na półtorej godziny niezobowiązującej rozrywki, średnio trafiliście. Mimo iż film jest zasadniczo spójny, to jednak brakuje w nim najważniejszych wydarzeń z obu serii telewizyjnych, nie wspominając o niemal całkowitym wycięciu elementów akcji na rzecz mało śmiesznej komedii i cycków. Osobiście liczyłem na coś więcej, ale nie zawiodłem się aż tak straszliwie. Obejrzeć można, tylko po co, skoro dostajemy to samo, tylko w ciut innym opakowaniu?

Altramertes, 27 kwietnia 2012

Twórcy

RodzajNazwiska
Studio: AIC (Anime International Company)
Autor: Suu Minazuki
Projekt: Naohiro Washio, Yoshihiro Watanabe
Reżyser: Hisashi Saitou, Tetsuya Yanagisawa
Scenariusz: Yuuko Kakihara
Muzyka: Motoyoshi Iwasaki