Tanuki-Anime

Tanuki.pl

Wyszukiwarka recenzji

Otaku.pl

Anime

Oceny

Ocena recenzenta

7/10
postaci: 7/10 grafika: 8/10
fabuła: 6/10 muzyka: 8/10

Ocena redakcji

6/10
Głosów: 17 Zobacz jak ocenili
Średnia: 6,47

Ocena czytelników

7/10
Głosów: 331
Średnia: 6,87
σ=1,69

Kadry

Zrzutka
Zrzutka
Zrzutka
Zrzutka
Źródło kadrów: Własne (Piotrek)
Więcej kadrów

Wylosuj ponownieTop 10

Dantalian no Shoka

Rodzaj produkcji: seria TV (Japonia)
Rok wydania: 2011
Czas trwania: 12×24 min
Tytuły alternatywne:
  • Mystic Archives of Dantalian
  • ダンタリアンの書架
Pierwowzór: Powieść/opowiadanie; Miejsce: Europa; Czas: Przeszłość; Inne: Magia
zrzutka

Kilkanaście krótkich, klimatycznych opowieści przyprawionych magią. Udany zbiór miniatur czy niewykorzystany potencjał?

Dodaj do: Wykop Wykop.pl
Ogryzek dodany przez: Avellana

Recenzja / Opis

Ostatnimi czasy pojawiło się kilka tytułów, których akcja dzieje się w Europie pod koniec XIX lub w początkowych latach XX wieku. Serie mniej lub bardziej udane, w różny sposób przedstawiające nasz kontynent, ale za każdym razem niezwykle interesujące dla przeciętnego europejskiego fana anime. Dantalian no Shoka to kolejny tytuł osadzony w takich realiach. Tym razem rzecz dzieje się w Anglii drugiej dekady XX wieku. W posiadłości lorda Diswarda zjawia się jego wnuk, Hugh Anthony. Zgodnie z wolą dziadka w zamian za przejęcie wielkiej posiadłości zobowiązuje się on wziąć odpowiedzialność za niezwykłą bibliotekę ukrytą w murach rezydencji. Jak się okazuje, oprócz stosów książek pod opiekę młodego lorda trafia Dalian, Czarna Biblioteczna Księżniczka, wykazująca się szeroką wiedzą na temat literatury, a także dość trudnym i niepotulnym charakterkiem. Połączonych przez los bohaterów spotka wiele przygód, a każda z nich dotyczyć będzie zakazanych magicznych ksiąg o niezwykłej mocy, zwanych genshou. Ich potężnej siły nie jest w stanie okiełznać większość ludzi, a Dalian i Hugh pilnują, aby jak najmniej z nich pozostawało w niepowołanych rękach.

Do czynienia mamy z kolejnym anime o epizodycznej budowie fabuły. Taka koncepcja niesie ze sobą pewne ryzyko. Ograniczona ilość czasu, jaką dysponują twórcy na przedstawienie kolejnych opowieści, powoduje, że stworzenie kompletu udanych miniscenariuszy nie jest zadaniem łatwym, czego doskonałym przykładem jest choćby emitowana równolegle i niedawno przeze mnie recenzowana Kamisama no Memo­‑chou, która okazała się kompletnym niewypałem i jednym z większych rozczarowań sezonu. Często zdarza się również, że poziom poszczególnych epizodów jest nierówny, co powoduje mieszane uczucia pod koniec. Jak jest w tym przypadku? Pierwsze wrażenie – jak najbardziej pozytywne. Początkowy epizod należy zaliczyć do udanych, a ciekawe miejsce i czas akcji oraz nietuzinkowy klimat od razu wzbudzają zainteresowanie widza. Czy to jednak wystarczy, aby po zapoznaniu się ze wszystkimi historiami odejść od ekranu z uczuciem sytości?

Na początek, trzeba przyznać, że świat przedstawiony w anime zasługuje na pochwałę. Znając „talent” Japończyków w tym temacie, ich niebywałą umiejętność do umieszczania w scenografii masy elementów, które, delikatnie mówiąc, niezbyt pasują do całości, tutaj twórcy wykazali się niebywałą wręcz wstrzemięźliwością i trzymali swoją fantazję na wodzy. Dobre odwzorowanie przedmiotów i pojazdów to zdecydowany plus. Jednocześnie jednak ze względu na obecność magii, nie można powiedzieć o serii, że jest realistyczna. Twórcy nie silą się na szczegółowe określanie miejsca akcji (choć tego typu informacje również się pojawiają), ale fakt ten zupełnie nie przeszkadza. Wręcz przeciwnie – daje duże możliwości przerzucania akcji w kolejne ciekawe miejsca. To, co pozostaje w tej serii niezmienne, to klimat. Pod tym względem twórcy urzekli mnie wyczuciem i smakiem. Odkrywaniu tajemnic genshou towarzyszy mroczna atmosfera, dla której przeciwwagę stanowią lżejsze momenty ukazujące codzienne życie bohaterów. Obydwa elementy serii zostały niezwykle harmonijnie połączone, powodując, że całość jest bardzo przyjemna w odbiorze.

Wracając do scenariusza: mało jest epizodów, które odstają poziomem od reszty, choć oczywiście zdarzają się lepsze i gorsze momenty. O ile jednak jeśli chodzi o klimat, anime okazało się strzałem w dziesiątkę, o tyle pod względem fabularnym nie jest już tak różowo. Sposób prowadzenia fabuły niewątpliwie wyróżnia się in plus, jednak przedstawione historie do szczególnie odkrywczych nie należą. Wręcz przeciwnie – czasem ma się wrażenie oglądania alternatywnych wersji znanych motywów z literatury czy filmu. Takie odgrzewane kotlety w nowej scenerii nie każdego przykują do ekranu. Z drugiej strony, nie można od tak krótkich epizodów wymagać przesadnej złożoności, założona koncepcja wprowadziła swoje ograniczenia. W efekcie otrzymujemy klimatyczną i ciekawą, aczkolwiek bardzo przeciętną fabularnie serię. Należałoby do tego wspomnieć, że sposób rozwiązywania kolejnych spraw nie musi przypaść do gustu. Niezależnie od sytuacji, para głównych bohaterów zawsze ma w zanadrzu odpowiednią formułkę, czyli inkantacje czytane z różnych ksiąg. Wątek ten nie został należycie poprowadzony i wyjaśniony, można więc spodziewać się, że ilość „cudownych magicznych recept” do dyspozycji bohaterów i do wykorzystania w każdej sytuacji jest niewyczerpalna. Samo czytanie magicznych ksiąg trwa dość długo, ale wszelkie grasujące wokół niebezpieczne istoty wydają się stać w miejscu, potulnie czekając na swój koniec, zamiast atakować. A może zatrzymuje się wtedy czas? Temu kluczowemu elementowi twórcy powinni byli poświęcić znacznie więcej uwagi.

Jeśli chodzi o postaci, kwestia ogranicza się w zasadzie do pary głównych bohaterów. Dalian, Czarna Biblioteczna Księżniczka, jest typowym rozwydrzonym dzieckiem o ciętym języku, niewdzięcznym i ukrywającym wszelkie pozytywne emocje. Muszę jednak przyznać, że postać ta szybko zyskała moją sympatię. Jej bezczelne zachowanie nie jest irytujące, a momentami wręcz zabawne i na swój sposób czarujące – po części jest to zasługą znakomitego głosu, użyczonego przez Miyuki Sawashiro. W efekcie Dalian to postać nieprzesadnie oryginalna, ale barwna i, co tu dużo mówić, mająca zdecydowanie pozytywny wpływ na odbiór serii. Nieco gorzej wypada Hugh, który jako posiadacz szlacheckiego tytułu nie powinien być taką szarą myszką. Jego niemrawe uśmieszki, wzdychania oraz to, jak pozwala sobie „w kaszę dmuchać”, mogą być nieco denerwujące dla widza. Przydałoby się po prostu temu bohaterowi więcej „ikry”. Na szczęście Dalian nadrabia tę kwestię z nawiązką. Pozostałe postaci mają znikome znaczenie, podjęto co prawda próbę wprowadzenia dwóch par bohaterów analogicznych do duetu Dalian – Hugh, ale niestety znikają oni tak szybko, jak się pojawiają.

Zdecydowanie pozytywne wrażenie zrobiła na mnie oprawa graficzna. I nie chodzi mi tu o projekty postaci, przedmiotów czy pojazdów, które jak najbardziej mogą się podobać, ale przede wszystkim o bardzo ładne akwarelowe tła. Ich zastosowanie niesie ze sobą co prawda mniejszą szczegółowość i wrażenie, jakby tła i postaci zostały zaimportowane z różnych produkcji i w nienaturalny sposób upchnięte w jeden kadr (co jest zresztą standardowe w tego typu przypadkach), ale niewątpliwie dodają one także klimatu i są elementem zdecydowanie zapadającym w pamięć. W jednym z odcinków mamy natomiast do czynienia z zastosowaniem zupełnie odmiennego stylu – ma to co prawda incydentalny charakter bez większego znaczenia dla całości, ale eksperyment ten uważam za udany i stanowi on miłą odmianę. Nic więcej nie zdradzę, żeby nie psuć niespodzianki.

Kolejnym bardzo dobrze zrobionym elementem serii jest utrzymana w stylu klasycznym muzyka. Można ją porównać do uszytego na miarę, dobrze skrojonego garnituru. Bez większego problemu mógłbym sobie wyobrazić inną, równie dobrą muzykę skomponowaną dla tego tytułu, nieco trudniej jednak byłoby wyobrazić sobie lepszą. Centralnym punktem ścieżki dźwiękowej jest opening – bardzo udana, świetnie pasująca do serii piosenka, którą zdarzało mi się nawet podśpiewywać w pracy czy podczas wykonywania codziennych czynności. Wiele utworów skomponowanych na potrzeby tego anime wykorzystuje główny motyw openingu, stanowiąc swego rodzaju wariację na temat. Trzeba przyznać, że zabieg ten udał się bardzo dobrze, dodając całości smaku. Nieco mniej przypadł mi do gustu ending, choć niesprawiedliwością byłoby stwierdzenie, że jest mniej udany. Podobnie jak opening, świetnie pasuje do serii i trzyma wysoki poziom. Tak na marginesie, jego dźwiękom towarzyszy bardzo ciekawy materiał graficzny.

To, czy seria spełni oczekiwania widza, zależy w głównej mierze od jego… oczekiwań. Na pytanie zadane w nagłówku można odpowiedzieć w dowolny sposób. Z jednej strony, przedstawione historie faktycznie stanowią całkiem udany zbiór opowiastek, które można obejrzeć z przyjemnością. Z drugiej – ostatni odcinek pokazuje, że potencjał Dantalian no Shoka jest o wiele większy, niż mogłoby się wydawać na początku przygody z tym tytułem. Można sobie tylko wyobrażać, czym byłaby seria zrealizowana w stylu ostatniego epizodu – ale lepszy rydz niż nic, finał, jaki serwują nam twórcy, mimo że pozostawia pewien niedosyt, jest znacznie lepszy niż rzucenie na koniec kolejnej wyrwanej z kontekstu historii, po której pozostałoby tylko uczucie pustki. Jest w tym anime coś, co można nazwać głównym wątkiem, który znajduje swoje wyjaśnienie w końcówce. Nawet jeśli to mało (bądź co bądź, wstęp do finału, stanowiący kilka krótkich scen przedstawianych przed openingiem, jest dość skąpy), trudno obiektywnie uznać to za wielką wadę. Jeśli ktoś natomiast spytałby mnie, czy chciałbym zobaczyć drugi sezon tej serii, bez namysłu odpowiedziałbym, że tak, ale z bardziej rozbudowaną fabułą kontynuującą wątki związane zarówno z głównymi bohaterami, jak i ich konkurentami. Wówczas ocena końcowa mogłaby być znacznie wyższa. Mimo to tytuł ten uważam za udaną produkcję, przy której bardzo miło spędziłem czas.

Osoby lubiące wielowątkową, skomplikowaną fabułę i poplątane intrygi, a także ceniące sobie rozbudowane charaktery postaci, nie mają tu czego szukać i nie polecam im kontaktu z Dantalian no Shoka. Z drugiej strony, jeśli ktoś ma ochotę na lekkie opowieści z dużą ilością gagów, również nie znajdzie tu niczego interesującego. Wszystkim pozostałym polecam – jest to tytuł, któremu warto dać szansę. Czy się spodoba, zależy od indywidualnych preferencji i aktualnego nastroju. Nie jest to seria do obejrzenia „na raz”, lepiej sprawdza się w systemie jeden odcinek – jeden dzień. W jesienny lub zimowy wieczór, kiedy ciemno za oknem, obejrzenie jednego czy dwóch odcinków będzie bardzo ciekawą formą spędzenia wolnego czasu dla wszystkich, którzy mają ochotę na coś nieskomplikowanego, ale klimatycznego. Bo to, czy damy ponieść się atmosferze tego anime, w dużej mierze może stanowić o jego sukcesie lub porażce.

kapplakk, 3 grudnia 2011

Twórcy

RodzajNazwiska
Studio: GAINAX
Autor: Gakuto Mikumo
Projekt: Sumie Kinoshita, Yuusuke G
Reżyser: Yutaka Uemura
Muzyka: You Tsuji