Tanuki-Anime

Weźmy kawaii dziewczęta i zróbmy z nich międzygwiezdne agentki! I niech będą superpotężnymi zmodyfikowanymi cyborgami! I niech będą nieśmiertelne, ale obecnie cierpiące na amnezję! I niech jedna będzie genialną hakerką, zdolną włamać się do każdego systemu! I poślijmy je na serię misji, których celem będzie spektakularne skopanie czterech liter Bardzo Złym Kryminalistom^TM! I dołóżmy jeszcze międzygwiezdne podróże, i floty, i stacje, i roboty, i mechy, i… i sześcienne statki Borgów! A tytuł… Coś tam się wylosuje ze słownika na chybił­‑trafił! Tak mniej więcej musiały wyglądać pierwsze chwile spotkania, na którym powstała koncepcja tej serii. A potem… Wszystko to zrealizowano.

W bardzo odległej przyszłości mediacjami w konfliktach wszelkiej maści (od lokalnych wojen aż po strajki robotników) z ramienia zrzeszającej zamieszkałe światy Unii Galaktycznej zajmuje się GOTT (Galactic Organisation for Trade and Tariffs, czyli Galaktyczna Organizacja Handlu i Taryf Celnych; taka przyszłościowa WTO). A w ramach tejże funkcjonują agenci ES (Encounter of Shadows), czyli spece od mokrej roboty. To elita elit, obdarzona niezwykłymi talentami, zdolna unicestwiać całe floty za pomocą szminki lub rozbijać opancerzone głowy robotów gołymi pięściami. To znaczy, jeśli nie jest akurat zajęta wybieraniem nowego kostiumu do następnej sceny… Dopiero po kilku odcinkach główne bohaterki – agentki Éclair i Lumiere (po francusku: Błyskawica i Światło) zauważą, że w tym świecie coś nie gra, że gdzieś czai się jakaś mroczna siła, a one same chyba wcale nie stoją po jedynie słusznej stronie Dobra i Sprawiedliwości^TM. Wkrótce przyjdzie czas na operację plastyczną, zmianę koloru włosów, nowe kostiumy, i… drżyjcie, łotry, choćbyście byli u szczytów władzy! Éclair i Lumiere spuszczą wam baty (dosłownie!).

Ktoś, kto oczekuje poważnej, wiarygodnej science­‑fiction, oglądając tę serię mocno się zawiedzie. Kiddy Grade to bajecznie kolorowa bajka, w której wszystko należy traktować z przymrużeniem oka. Do tego bajka zrealizowana z ogromnym rozmachem i techniczną biegłością typową dla tak znanego studia, jak Gonzo. Akcja, akcja, akcja! Przez cały czas coś się dzieje, bo przecież Wszechświat jest ogromny i pełen drani do zgnębienia i flot do zniszczenia, a nasze bohaterki są w tym niezmordowane! Poza tym w miarę rozwoju głównego wątku fabuła przynajmniej parę razy robi zwrot o 180 stopni. Pozostaje zasiąść i podziwiać widowisko, oprawione w przyzwoitą, choć raczej przeciętną muzykę z dodatkiem standardowego j­‑popu.

Ze względu na tematykę, przemoc i może – raczej okazjonalny – fanserwis, Kiddy Grade nie jest propozycją rozrywki dla wszystkich. Jednakże spora doza akcji i humoru, wartka fabuła nie wymagająca zbyt wielkiego wysiłku umysłowego przy oglądaniu oraz bardzo kawaii obsada płci obojga z pewnością znajdą zwolenników.