Tanuki-Anime

Tanuki.pl

Wyszukiwarka recenzji

Yatta.pl

Anime

Oceny

Ocena recenzenta

6/10
postaci: 9/10 grafika: 8/10
fabuła: 2/10 muzyka: 7/10

Ocena redakcji

6/10
Głosów: 3 Zobacz jak ocenili
Średnia: 6,00

Ocena czytelników

7/10
Głosów: 30
Średnia: 7,27
σ=1,55

Kadry

Zrzutka
Zrzutka
Zrzutka
Zrzutka
Źródło kadrów: Własne (Slova)
Więcej kadrów

Wylosuj ponownieTop 10

Toshokan Sensou: Kakumei no Tsubasa

Rodzaj produkcji: film (Japonia)
Rok wydania: 2012
Czas trwania: 105 min
Tytuły alternatywne:
  • 図書館戦争 革命のつばさ
  • Library War: The Wings of Revolution
Postaci: Policja/oddziały specjalne; Pierwowzór: Powieść/opowiadanie; Miejsce: Japonia; Czas: Współczesność; Inne: Realizm
zrzutka

Kontynuacja dość dobrej obyczajówki, uporczywie ciągnąca najsłabszy i najgłupszy ze wszystkich wątek przewodni. Pozycja wątpliwie obowiązkowa dla miłośników komando­‑bibliotekarzy.

Dodaj do: Wykop Wykop.pl
Ogryzek dodany przez: AliceAelin

Recenzja / Opis

Toshokan Sensou, serial z 2008 roku, było produkcją dziwaczną i trudną w ocenie, cechującą się swoistą bipolarnością wątków. Z jednej strony widniał motyw przewodni, czyli paradoks prawny ukazujący porażkę japońskiego ustawodawstwa, na skutek której do życia powołano aktywnie działających cenzorów o niemalże nieograniczonych uprawnieniach, w opozycji do których powstały siły obrony bibliotek, strzegące wolności słowa pisanego. O ile sam konflikt interesów dobra publicznego i swobód obywatelskich nie jest jeszcze sam w sobie przesadzony, to już zupełnym kuriozum okazało się uzbrojenie dwóch wrogo nastawionych do siebie formacji w broń palną. W efekcie widz miał okazje ujrzeć absurdalne oblężenia bibliotek, muzeów i tym podobnych instytucji, w których okopani bibliotekarze odpierali ataki cenzorów. Wszystko w biały dzień, legalnie, w państwie uchodzącym za demokratyczne.

W całym tym galimatiasie znalazło się miejsce na ciekawy i wciągający wątek obyczajowy, w którym pierwsze skrzypce grała para głównych bohaterów. Bez tego aspektu serial, z naciąganymi do granic przyzwoitości przepisami urojonego prawa zakrywającymi dziury fabularne, byłby totalną klapą. Niestety, tworząc filmową kontynuację ktoś stwierdził, że ponownie najlepszym wyjściem będzie skoncentrowanie historii na konflikcie cenzorów i bibliotekarzy i dołożenie do tego dalszego ciągu romansu. Nie trzeba być mędrcem, by odgadnąć, że pomysł ten okazał się chybiony.

Film otwiera w zamierzeniu wymowna scena, ukazująca sznur ciężarówek wypełnionych książkami i jadących w stronę spalarni odpadów (swoją drogą, nikt nie wpadł na pomysł, by skonfiskowane zbiory poddawać recyklingowi?). Cenzorzy są jednoznacznie źli (poza kilkoma wyjątkami neutralnie złymi). Chwilę potem wracamy do bardziej przyziemnych problemów, ponownie spotykając się z Iku Kasaharą, która właśnie szykuje się na wcale­‑nie­‑randkę z Atsushim Doujou. W każdym razie u naszych serialowych gołąbków wszystko układa się dobrze, chociaż niespiesznie. Niestety do czasu, bowiem ich romantyczne spotkanie przerywa wieść o tragicznym w skutkach ataku terrorystycznym. Co oni mają z tym wspólnego? W normalnym kraju zapewne nic, ale w ukazanej w Toshokan Sensou Japonii oznacza to dla nich nowe obowiązki. Oto bowiem o współudział w zamachu zostaje oskarżony pisarz, gdyż sprawcy, planując zamach, b y ć m o ż e bazowali na jego fabularnym dziele… Nie na żadnym elementarzu anarchisty czy poradniku małego wywrotowca, tylko na najzwyczajniejszej w świecie powieści sensacyjnej… Cenzorzy obarczają go winą za pisanie niebezpiecznych książek i chcą ukarać zakazem tworzenia. W odpowiedzi na to bibliotekarze postanawiają dowieść, że cenzorzy naruszają konstytucyjne prawa do wolności słowa i podejmują się uchronienia pisarza od niesłusznej kary, biorąc go pod opiekę i zbrojną ochronę. Tak rozpoczyna się brawurowa gra w podchody, szybko przeradzająca się w pościg i strzelaninę na ulicach zatłoczonej tokijskiej metropolii. Na szczęście film dociąga do końca i w satysfakcjonujący dla widza sposób zamyka główny wątek romantyczny, zapoczątkowany jeszcze w anime telewizyjnym. Bez tego Toshokan Sensou: Kakumei no Tsubasa nie nadawałoby się do oglądania nie tylko dla osób niezaznajomionych z serią z 2008 roku, ale także dla jej miłośników.

W stosunku do serii telewizyjnej wielkich zmian nie widać w rysunkach, które już wtedy były staranne i dokładne. Trochę ubolewam nad brakiem bardziej zaawansowanego cieniowania, dodającego płaskim obrazom głębi, a od produkcji filmowych należałoby oczekiwać dbałości o takie detale. Odniosłem wrażenie, że nieco lepiej prezentuje się klasyczna animacja, bowiem bohaterowie wydają się bardziej żywi i energiczni. Niestety dobre wrażenie psują wstawki wykonane techniką komputerową, zwłaszcza kulminacyjna scena pościgu samochodowego, w której trójwymiarowy model auta zachowuje się nienaturalnie i odstaje od rysunkowego otoczenia.

Toshokan Sensou: Kakumei no Tsubasa dałoby się naprawić. W tym celu należałoby z filmu usunąć wszystko poza scenami obyczajowymi, bowiem jestem niemal pewien, że to właśnie dla nich tę produkcję obejrzą widzowie zafascynowani serialem. Nie ma co się oszukiwać – główna oś fabuły to nieporozumienie. Na pocieszenie zdradzę, że w finale zostało wspomniane, że zarówno cenzorom, jak i bibliotekarzom odebrano prawo do służbowej broni. Cóż, nic dziwnego, ponieważ nawet policjanci byli oburzeni faktem, że ktoś strzela w środku miasta. Na szczęście, jako jedyni funkcjonariusze publiczni, zachowali zdrowy rozsądek i zareagowali adekwatnie do sytuacji, co zostało w filmie pokazane. Taki detal nie jest jednak w stanie wpłynąć na odbiór całości, bowiem przede wszystkim ponad połowa ukazanych w anime scen nie powinna mieć miejsca w państwie prawa.

Slova, 8 maja 2014

Twórcy

RodzajNazwiska
Studio: Production I.G.
Autor: Hiro Arikawa
Projekt: Sukumo Adabana
Reżyser: Takayuki Hamana
Scenariusz: Kenji Konuta