Tanuki-Anime

Tanuki.pl

Wyszukiwarka recenzji

Studio JG

Anime

Oceny

Ocena recenzenta

6/10
postaci: 5/10 grafika: 7/10
fabuła: 6/10 muzyka: 7/10

Ocena redakcji

6/10
Głosów: 2 Zobacz jak ocenili
Średnia: 5,50

Ocena czytelników

6/10
Głosów: 18
Średnia: 5,67
σ=2,13

Kadry

Zrzutka
Zrzutka
Zrzutka
Zrzutka
Źródło kadrów: Własne (Gamer2002)
Więcej kadrów

Wylosuj ponownieTop 10

Ginga Kikoutai Majestic Prince

Rodzaj produkcji: seria TV (Japonia)
Rok wydania: 2013
Czas trwania: 24×24 min
Tytuły alternatywne:
  • 銀河機攻隊 マジェスティックプリンス
Pierwowzór: Manga; Miejsce: Inne planety; Czas: Przyszłość; Inne: Mechy
zrzutka

Mechy kontra złe imperium. Czy na pewno? ...Raczej tak.

Dodaj do: Wykop Wykop.pl
Ogryzek dodany przez: Avellana

Recenzja / Opis

Rok 2110, ludzkość zaczęła kolonizować kosmos dzięki stworzeniu genetycznie zmodyfikowanych ludzi w ramach projektu MJP. Jednakże okazało się, że w nowym środowisku znajduje się wróg pod postacią tajemniczej rasy Obcych zwanych Wulgaru. Szesnastoletni Izuru Hitachi, jedno z dzieci projektu MJP, zostaje pilotem mecha z najnowszej serii AHSMB, wspomaganego przez tajemniczy system JULIA. Zostaje też liderem pięcioosobowej drużyny pilotów, szumnie zwanej Drużyną Królików.

Majestic Prince jest adaptacją mangi pod tym samym tytułem autorstwa Rando Ayamine i Hikaru Niijimy. Opowiada ona o piątce uczniów Akademii MJP, którym powierzono pilotowanie najnowszych modeli AHSMB. Jest to, krótko mówiąc, lekka i prosta historia typu „bohaterowie kontra złe imperium i jego generałowie” w wydaniu mecha. Co prawda jest parę elementów, dzięki którym ten tytuł się wyróżnia, ale summa summarum, nie jest to wybitna pozycja.

Tym, co utrzymuje serię na poziomie średnim, są główne postacie. Drużyna Królików, jako jedyna będąca w stanie pilotować najnowsze AHSMB, to zbieranina utalentowanych dzieciaków, które jednak są lekkimi dziwakami. Izuru Hitachi to miły naiwniak, chcący być niczym bohaterowie mang, a także zostać w przyszłości mangaką. Takie hobby jest miłym akcentem, a Izuru pozostaje sympatyczną postacią, ale jego rozwój sprowadza się do chęci bronienia wszystkich. Numerem dwa jest najstarszy z grupy Toshikazu Asagi, który stara się być najpoważniejszym członkiem zespołu, ale ma problemy z tremą i okazyjną niezdarnością. Zajmująca się analizowaniem pola bitwy (plus za uwzględnienie takiej roli) Kei Kugimiya też stara się być ułożona, ale nie potrafi zaakceptować faktu, że źle piecze. Snajper Ataru Suruga jest noszącym okulary wojskowym nerdem, a obsługująca najcięższą maszynę Tamaki Irie to pustogłowa kretynka – obydwoje są najsłabszymi postaciami w drużynie. W połowie serii poznajemy też szóstego członka drużyny. Anju Kuroki to zniewieściałe indywiduum, którego płeć nie zostaje jednoznacznie określona. Posiada dwie osobowości: nieśmiałą żeńską oraz męską agresywną, co początkowo czyni ją/jego postacią niejednoznaczną… Do czasu, aż wszyscy nie przejdą nad tym do porządku dziennego. Wspólnym problemem Królików jako postaci jest fakt wymazania ich wspomnień z czasów przed dołączeniem do Akademii. Okazjonalnie bywa to źródłem wątpliwości co do moralnej i etycznej strony projektu MJP, ale przede wszystkim niweczy szanse na jakiekolwiek nieznane głębie w bohaterach. Na pierwszy rzut oka widać wszystko, co znajduje się w ich głowach, i niczym już nie zaskakują. Z całej tej zbieraniny najlepszą postacią jest w sumie Asagi, przełamujący swoje wątpliwości i słabości, by dorosnąć do roli związanej z jego prawdziwym pochodzeniem.

Z postaci drugoplanowych warto wymienić trzyosobową Drużynę Dobermanów pilotujących słabsze prototypy AHSMB, ale dysponujących większym doświadczeniem. Są oni fajną grupą i odgrywają ważną rolę w fabule. Poza tym mamy zdroworozsądkową i troszczącą się o swych podwładnych kapitan Rin Suzukaze, tajemniczego komandora Simona Gatou oraz resztę personelu wojskowego i mechanicznego. Muszę przyznać, że są oni całkiem kompetentni i potrafią radzić sobie z nastoletnimi pilotami. Nawet operatorzy komunikacji są w stanie w najtrudniejszych sytuacjach utrzymywać pilotów w dobrym nastroju – ludzie z NERV­‑u powinni byli brać od nich szkolenia.

Z antagonistów wyróżnia się przede wszystkim książę Jiart, czyli brat króla Obcych. W zasadzie to on pełni rolę głównego złego, gdyż jego masywnej budowy brat zajmuje się jedynie siedzeniem na tronie. Jiart okazuje się całkiem niezłym złoczyńcą – chociaż jest odpychającym socjopatą, kierującym się wyłącznie poszukiwaniem ekscytacji, pozostaje pociągającą postacią. Potrafi uszanować Ziemian jako godnych przeciwników, nie zniża się do znęcania nad słabszymi i nie żywi żadnych osobistych uraz. Reszta generałów to typowi źli, spośród których interesujący wydaje się tylko na chłodno kalkujący wszystko Rumes, bliski współpracownik Jiarta.

Fabuła serii jest prosta jak drut, ubarwiana przez takie elementy, jak wątek księżniczki Obcych, choć twórcy starali się uczynić ją inteligentniejszą, wprowadzając w tle wątek polityczno­‑militarny. W sumie, jak na typowo komediowo­‑przygodową serię, był on nawet dobrze zrealizowany i dodawał realizmu światu przedstawionemu. Strukturalnie seria składa się na przemian z dwóch odcinków skupiających się na walce i dwóch opowiadających o innych rzeczach. Rozumiem wprowadzanie tego rodzaju odcinków „na złapanie oddechu”, ale ta seria ciut z tym przesadziła, dając nam po prostu zapychacze. Owszem, zdarzają się dobre sceny z udziałem poszczególnych postaci, a okazjonalnie poruszany jest wątek polityczny, ale już komedia nie jest dostatecznie dobra, by odciągać widza na tak długo od akcji, podczas której zresztą też mamy elementy komiczne. Poza tym zostały jeszcze wprowadzone dwa wątki romantyczne: jeden w formie trójkąta, który się w sumie rozmył i okazał się stratą czasu, drugi zaś nie do końca wywołał takie odczucia, do jakich zmierzali twórcy. Pojawia się także pytanie, czym grozi pilotowi używanie systemu JULIA, ale odpowiedź na nie okazuje się banalna. Zakończenie pozostawia parę otwartych wątków, ponieważ, o ile mi wiadomo, oryginalna manga wciąż jest wydawana.

Walki opierają się na założeniu, że jedynie mechy są skuteczną bronią przeciw Obcym. Już podczas swojego debiutu Drużyna Królików ratuje bazę, która została spisana na straty przez armię. Poza zwykłymi problemami związanymi z takim konceptem przeszkadzało mi też, gdy bohaterowie niby byli otoczeni przez masy wrogów, ale nic nie wskazywało na to, by ich sytuacja była gorsza niż zwykle. Przynajmniej seria wymaga od pilotów, by ze sobą współpracowali i pamięta o takich kwestiach, jak konieczność dbania o odpowiedni zapas amunicji. Misje są w miarę zróżnicowane, co rekompensuje niewielką liczbę znanych z imienia przeciwników, zaś finałowa bitwa została dobrze zrealizowana.

Trzeba przyznać, że animacja walk jest całkiem spektakularna. Pojedynki między Izuru a księciem Jiartem są niesamowicie szybkie, na efekciarstwo maszyn przyjemnie się patrzy, a Red 5 Izuru zawsze dobrze wygląda. Co prawda zdarzają się powtórzenia animacji, zaś szeregowi przeciwnicy mają mocno nijakie projekty, ale grafice przy starciach robotów mam niewiele do zarzucenia. Poza walkami jest jednak gorzej. Nie przepadam za projektami postaci Hisashiego Hirai, ponieważ jego styl bardziej pasuje mi do serii shoujo. Tym razem uprościł rysunek, minimalizując nosy, choć przynajmniej zadbał o znaczną różnorodność wyglądu bohaterów. Być może widać tu wpływ oryginalnych projektów stworzonych przez innego artystę, trudno mi to ocenić, nie czytając oryginalnej mangi. Mimo wszystko rzucają się w oczy różnice budżetowe między walkami robotów a całą resztą, co przy wspomnianej liczbie odcinków skupiających się na czym innym jest jeszcze bardziej zauważalne. Seria jednak poświęca trochę pieniędzy na fanserwis.

Głosu głównemu bohaterowi użycza Hiroki Aiba, którego jedynym dotychczasowym dorobkiem w anime jest rola Kanaty Irie z Shin Tennis no Ouji­‑sama. Dla księcia Jiarta jego seiyuu, Hikaru Midorikawa używa głosu podobnego do roli Heero Yuiego z GundamWing, który się dobrze sprawdza w tym przypadku. Głos tajemniczego weterana Simona Gatou podkłada Hiroki Touchi, co jest powtórzeniem jego roli kapitana Grodeka z Gundam AGE i niestety nasuwa mało korzystne dla Simona porównania. Irytujący głos Tamaki zawdzięczamy zaś Yuce Iguchi. Muzycznie seria nieszczególnie się wyróżnia, nie licząc pierwszego openingu, który jest silnie emocjonalny i zostaje doskonale wykorzystany w kluczowych scenach.

Majestic Prince jest średniakiem zawierającym sympatyczne i udane elementy, ale mimo to średniakiem. Nieszczególnie interesujący bohaterowie, przewidywalna i znana historia, zbyt długie przerwy między scenami akcji oraz rozwiązane zbyt prosto lub porzucone wątki nie pozwalają tej serii wybić się ponad przeciętność. Mimo to można ją obejrzeć z przyjemnością – na pewno nie jest słaba, choć nie jest też „majestatyczna”.

Gamer2002, 16 listopada 2013

Twórcy

RodzajNazwiska
Studio: Doga Kobo, Orange
Autor: Rando Ayamine
Projekt: Gouichi Iwahata, Hisashi Hirai, Kouji Watanabe, Yasuhiro Moriki
Reżyser: Keitarou Motonaga, Makoto Sokuza
Scenariusz: Reiko Yoshida
Muzyka: Toshiyuki Watanabe