x
Tanuki.pl korzysta z plików cookie w celach prowadzenia
reklamy, statystyk i dla dostosowania wortalu do
indywidualnych potrzeb użytkowników, mogą też z nich korzystać współpracujący z nami reklamodawcy.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Szczegóły dotyczące stosowania przez wortal Tanuki.pl
plików cookie znajdziesz w polityce prywatności.
Ocena sprawiedliwa inaczej. Film był czarujący, postaci dawały się lubić, poza tymi wyjątkowo złymi, które można było policzyć na palcach jednej dłoni pijanego drwala.
Demoniczny chłopak Xiao Qian z założenia ma być takim idio…idolem, śmiesznym i groźnym jednocześnie.
Koszmarnie tandetna piosenka? Bo trzeba było oglądać w mandaryńskim, a nie angielskim.
Jeśli ktoś widział aktorski oryginał „Chinese Ghost Story”, wie że jest to jednocześnie: horror, czarna komedia, romans i fantastyka. Dlaczego więc wersja animowana miałaby odbiegać od tej konwencji? Chińczycy lubią zarówno się pośmiać, jak i powzruszać, dlatego pierwsza połowa filmu utrzymana jest w tonie komedii, natomiast druga zaczyna być poważna, skłania ku refleksji.
Co do skomplikowanych maszynerii, jest po prostu steampunk, w dodatku okraszony sporą ilością magii (bo bez niej i tak nie miałby prawa działać)... Równie dobrze można byłoby mieć o to pretensje do Spirited Away czy Howl's Moving Castle.
Wątkiem głównym jest wędrówka, podczas której poznajemy prawdę o sobie, a jej celem jest szczęście. I nie powiem, że Xiao Qian gra pierwsze skrzypce, raczej są równorzędnymi partnerami. Wspólna podróż zmienia charaktery obydwojga. Jedynym minusem jest przekomputeryzowanie, którego szczerze nie trawię w żadnej produkcji, a niestety Chińczycy nie mają oporów przed tandetą…
To nie jest film dla każdego, przynajmniej wśród ludzi Zachodu. Żeby go rozumieć, trzeba znać mentalność Chińczyków, choć niekoniecznie się z nią zgadzać. Stąd to wymieszanie gatunków i słodko‑gorzkie zakończenie.
zbyt surowo
Demoniczny chłopak Xiao Qian z założenia ma być takim idio…idolem, śmiesznym i groźnym jednocześnie.
Koszmarnie tandetna piosenka? Bo trzeba było oglądać w mandaryńskim, a nie angielskim.
Jeśli ktoś widział aktorski oryginał „Chinese Ghost Story”, wie że jest to jednocześnie: horror, czarna komedia, romans i fantastyka. Dlaczego więc wersja animowana miałaby odbiegać od tej konwencji? Chińczycy lubią zarówno się pośmiać, jak i powzruszać, dlatego pierwsza połowa filmu utrzymana jest w tonie komedii, natomiast druga zaczyna być poważna, skłania ku refleksji.
Co do skomplikowanych maszynerii, jest po prostu steampunk, w dodatku okraszony sporą ilością magii (bo bez niej i tak nie miałby prawa działać)... Równie dobrze można byłoby mieć o to pretensje do Spirited Away czy Howl's Moving Castle.
Wątkiem głównym jest wędrówka, podczas której poznajemy prawdę o sobie, a jej celem jest szczęście. I nie powiem, że Xiao Qian gra pierwsze skrzypce, raczej są równorzędnymi partnerami. Wspólna podróż zmienia charaktery obydwojga. Jedynym minusem jest przekomputeryzowanie, którego szczerze nie trawię w żadnej produkcji, a niestety Chińczycy nie mają oporów przed tandetą…
To nie jest film dla każdego, przynajmniej wśród ludzi Zachodu. Żeby go rozumieć, trzeba znać mentalność Chińczyków, choć niekoniecznie się z nią zgadzać. Stąd to wymieszanie gatunków i słodko‑gorzkie zakończenie.