x
Tanuki.pl korzysta z plików cookie w celach prowadzenia
reklamy, statystyk i dla dostosowania wortalu do
indywidualnych potrzeb użytkowników, mogą też z nich korzystać współpracujący z nami reklamodawcy.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Szczegóły dotyczące stosowania przez wortal Tanuki.pl
plików cookie znajdziesz w polityce prywatności.
Lina
19.05.2014 18:11 "Do łezki łezka aż będę niebieska"
Podobnie jak serii TV tak i w filmie zdarzają się lepsze i gorsze momenty. Film byłby naprawdę udany gdyby nie kilka niestety istotnych problemów:
- ciągłe skoki czasowe (teraźniejszość filmowa, wspomnienia jednej postaci, teraźniejszość serialowa, wspomnienia drugiej postaci, teraźniejszość filmowa, kolejne wspomnienia itd…)
- Menma to, Menma tamto, Menma to, Menma tamto (świetny sposób by zniechęcić widza do skądinąd pociesznej postaci)
- znowu mamy okazję podziwiać Yukiatsu w kiecce (czy naprawdę nie mogli sobie darować tej sceny??)
- jakby spojrzeć chłodnym okiem to w sumie dużo hałasu o nic lub prawie o nic
- i najgorsze – to chyba jest sprzeczne z prawami fizyki i anatomii… to jakaś nowa forma fanserwisu, naoczny gwałt, pięć litrów na sekundę, namida no jutsu, Amazonka wraz z dorzeczami… Nie wiem jakie określenie opisałoby ilość wylanych przez postaci łez w tym półtoragodzinnym filmie, ale podobno w sąsiedniej prefekturze zarządzono alarm przeciwpowodziowy, a szefowie KyoAni stwierdzili, że studio kończy z produkcją dramatów.
Stało się. Usłyszałam „Znaleźliśmy Cię, Menma!” o jeden raz za dużo.
Choć reklamowany jako powtórzenie znanej nam już historii z punktu widzenia Menmy, film jest w zasadzie chaotycznym zlepkiem najbardziej wzruszających momentów, wzbogaconym o kilka wstawek z teraźniejszości, czyli kolejnego lata w życiu bohaterów. Nigdy nie byłam fanką AnoHany, aczkolwiek żywiłam do niej coś w rodzaju sentymentu, może słabości, lubię takie melodramaty. Niestety, A.1 Pictures posunęło się o krok za daleko. To już przestało wzruszać, a zaczęło irytować. Półtora godziny okazało się dla mnie absolutną męczarnią, którą musiałam oglądać w dwóch podejściach. Zamiast wykorzystać czas antenowy na rozwinięcie relacji pomiędzy bohaterami, postanowino podać nam odgrzanego kotleta i to już mocno stęchłego. Przy każdej kolejnej scenie czułam się, jak gdyby ktoś złapał mnie za włosy tuż przy samej głowie i uderzał nią o ścianę, krzycząc „Płacz, płacz!”. Nie podziałało. Stronę audiowizualną utrzymano na równie wysokim poziomie, co w serii TV, choć mam wrażenie, że nowsze wstawki prezentowały się lepiej – rozumiem, tak niskim kosztem robi się kasę, wszak po co odświeżać starsze, skoro były zupełnie niebrzydkie. Utwór przy napisach końcowych – piękny, bardzo melancholijny i przywodzący na myśl klimat „starej” AnoHany.
Gratka chyba tylko dla zdesperowanych fanów serii TV. Nie podobało mi się. 3/10
"Do łezki łezka aż będę niebieska"
- ciągłe skoki czasowe (teraźniejszość filmowa, wspomnienia jednej postaci, teraźniejszość serialowa, wspomnienia drugiej postaci, teraźniejszość filmowa, kolejne wspomnienia itd…)
- Menma to, Menma tamto, Menma to, Menma tamto (świetny sposób by zniechęcić widza do skądinąd pociesznej postaci)
- znowu mamy okazję podziwiać Yukiatsu w kiecce (czy naprawdę nie mogli sobie darować tej sceny??)
- jakby spojrzeć chłodnym okiem to w sumie dużo hałasu o nic lub prawie o nic
- i najgorsze – to chyba jest sprzeczne z prawami fizyki i anatomii… to jakaś nowa forma fanserwisu, naoczny gwałt, pięć litrów na sekundę, namida no jutsu, Amazonka wraz z dorzeczami… Nie wiem jakie określenie opisałoby ilość wylanych przez postaci łez w tym półtoragodzinnym filmie, ale podobno w sąsiedniej prefekturze zarządzono alarm przeciwpowodziowy, a szefowie KyoAni stwierdzili, że studio kończy z produkcją dramatów.
Choć reklamowany jako powtórzenie znanej nam już historii z punktu widzenia Menmy, film jest w zasadzie chaotycznym zlepkiem najbardziej wzruszających momentów, wzbogaconym o kilka wstawek z teraźniejszości, czyli kolejnego lata w życiu bohaterów. Nigdy nie byłam fanką AnoHany, aczkolwiek żywiłam do niej coś w rodzaju sentymentu, może słabości, lubię takie melodramaty. Niestety, A.1 Pictures posunęło się o krok za daleko. To już przestało wzruszać, a zaczęło irytować. Półtora godziny okazało się dla mnie absolutną męczarnią, którą musiałam oglądać w dwóch podejściach. Zamiast wykorzystać czas antenowy na rozwinięcie relacji pomiędzy bohaterami, postanowino podać nam odgrzanego kotleta i to już mocno stęchłego. Przy każdej kolejnej scenie czułam się, jak gdyby ktoś złapał mnie za włosy tuż przy samej głowie i uderzał nią o ścianę, krzycząc „Płacz, płacz!”. Nie podziałało. Stronę audiowizualną utrzymano na równie wysokim poziomie, co w serii TV, choć mam wrażenie, że nowsze wstawki prezentowały się lepiej – rozumiem, tak niskim kosztem robi się kasę, wszak po co odświeżać starsze, skoro były zupełnie niebrzydkie. Utwór przy napisach końcowych – piękny, bardzo melancholijny i przywodzący na myśl klimat „starej” AnoHany.
Gratka chyba tylko dla zdesperowanych fanów serii TV. Nie podobało mi się. 3/10