Komentarze
Seiken Tsukai no World Break
- Parodia schematu : Bez zalogowania : 14.05.2022 16:41:31
- Non Hercules... : Bez zalogowania : 14.05.2022 12:24:36
- komentarz : Bez zalogowania : 13.05.2022 23:36:50
- komentarz : Ayanami : 13.10.2019 22:39:40
- Satsuki Ranjou : Ayanami : 13.10.2019 22:38:36
- komentarz : Jackass : 2.08.2015 22:50:15
- komentarz : xzx24 : 2.08.2015 22:10:49
- komentarz : Nanami : 29.07.2015 21:32:02
- komentarz : Cthulhoo : 6.05.2015 14:38:03
- komentarz : Slova : 6.05.2015 14:29:10
Non Hercules...
Dodam tylko, że nawet w gatunku ecchi komedii fantasy plus harem seria ta bije rekordy głupoty i cringe'u. Taaak, zdecydowanie plasuje się nawet w czołówce x)
Trochę niepotrzebnie dali dwa ostatnie odcinki. Dramatyzm wcale (według mnie) nie pasuje do zastosowanej tu konwencji „tak głupie, że aż śmieszne”. I choć humor bazuje głównie na biustach, kompleksie siostrzyczki i trójkącie, a momentami jest naprawdę mocno przegięty (postać Wiceprzewodniczącej i sceny kliknij: ukryte molestowania Asa na plaży), to jednak mimo wszystko do 10ego odcinka może kogoś rozbawić.
Nie polecam jednak widzom zaczynającym przygodę z anime, ani tym, którzy szukaliby tu czegokolwiek wyrastającego ponad haremową papkę. No może prócz zobaczenia, że po prawie 120 latach nadal są silne w japońskiej mentalności pewne polityczne animozje ;)
Szkoda, że spaprali postać Czarownicy. Z drugiej strony po reinkarnacji nadal miała zaszłości z poprzedniego wcielenia, a wychowanie typowo „po japońsku” tylko jej dokładało „kajdanów”. Niby komedia, ale patrząc w kontekście społecznym to już nie.
Odradzam też tym, którzy szukają dramy, bo nawet patos jest tu obficie polany papkowo‑komediowym sosem.
Jako komedia 5/10
Jako haremówka 7/10 a może i 8
Jako fantasy… 3/10
Ogólne wrażenie 6/10, ale tylko kiedy się lubi ten gatunek ;)
Początkowo było „tak głupie, że aż zabawne” . Teraz pozostało na razie tylko „aż”
Satsuki Ranjou
Jeśli chcieli uczynić Satsuki Ranjou postacią perfekcyjną w odstraszaniu widzów to im się udało. Aktorka głosowa przypieczętowała umowę swoim okropnym głosem, który powinien być karany podcięciem gardła.
Em, zero zalet?
I ten główny bohater koszący wszystkich lotem prostopadłym.
Oczywiście nie uważam, żeby seria była dobra. Bardziej pasowałoby mi tu określenie: kolejna sztampowa adaptacja LN, przy której mimo wszystko da się miło spędzić czas.
Szału nie ma XD
Bez zbędnego rozpisywania się, to co najbardziej daje po oczach to jak wspomnieli poprzednicy, cała masa niedopatrzeń! Nie mogłam uwierzyć, że można popełnić tak wiele błędów :P Grafika mogła być ładna, ale widać, że nie mieli pieniążków, a tym bardziej czasu. Animacja i walki... serio dawno czegoś tak słabego nie widziałam XD Anime z lat 90‑tych posiadają lepsze sceny walk z płynniejszą animacją. Postaci z daleka wyglądają komicznie, totalnie zniekształceni ^^'. Już nie wspomnę o ostatnim odcinku i tym co zrobili graficznie z Haimurą XD Co do postaci większość była kompletnymi zapychaczami- pojawienie się okularnicy pogrzebało wszelkie nadzieje o w miarę udanej serii. Ogólnie dwie główne panie przedstawiały się dobrze i bardzo dobrze w osobie Urushibary (według mnie jedna z lepszych postaci kobiecych a anime). Muzyka na plus, zwłaszcza opening… ehh przypomniały się czasy serii hack :P
Ogólnie… byłoby całkiem nieźle, zaklęcia i inkantacje, a zwłaszcza te ostatnie wyglądały świetnie, szkoda tylko, że zmasakrowali wszystko ponad przeciętnie przewidywalną fabułą. Ostatnia rzecz, która nieraz zmuszała mnie do włączania pauzy- cały ten niepotrzebny patos. Ludzie chwalcie głównego bohatera toż to chłopak wypowiada „omoidashita!” (przypomniałem sobie) i rozwala wszystko w pył. Po kilku odcinkach ma się dosyć. Dosyć miałam tego koksowania, tych cudownych, podniosłych scen, które wyglądały jak wycięte z kreskówek dla dzieci, jak to nagle główny bohater dostaje power‑up. Masakra.
Na plus: Urushibara, inkantacje, pomysł z poprzednimi wcieleniami.
Polecam znudzonym i ewentualnie komuś kto chce coś obejrzeć przy obiedzie. W sumie nawet tego ecchi nie było zbyt wiele.
PS: Jakimś cudem oglądało się sprawnie i mimo tego wytrwałam. Magic XD
No więc. Sam pomysł jest całkiem spoko. Można by z tego wycisnąć coś naprawdę fajnego. Poprzednie życia bohaterów wydają się ciekawe i moim skromnym zdaniem gdyby historia ukazywała losy z ich wcześniejszych wcielen wyszloby to lepiej niż to to. :x Dlatego jestem zła, bo historia jest całkiem fajna i można by naprawdę zrobić na jej podstawie udaną lub chociaż przeciętną serię.
Postaci.. Poboczne były tragiczne. ><" Cała ta banda ich szkolnych znajomych była okropna, zwłaszcza ta tak bardzo zabawna zboczona okularnica ohohoho naprawdę była tak potrzebna a sceny z jej udzialem byly przednie, 0/10! </3
Główne były całkiem spoko, Moroha nie jest najgorsiejszy a Satsuki <3 i Shizuno były fajne!
Na łopatki mnie rozłożyła ilość niedopatrzen w tym anime, ono całe jest jednym wielkim przeoczeniem. XD Poważnie, co odcinek było chociaż kilka takich kwiatków. A to Satsuki wybiega z pokoju naga i biegnie na halę, a gdy już tam dociera jest już ubrana; a to innym razem w jednym pokoju śpią dwie Shizuno; do ćwiczeń nosi się stroje kąpielowe, Elena ma oko na włosach a Satsuki nosi kokardę po drugiej stronie niż ma kucyk.
Grafika.. umm nawet nie wiem do czego porównać jej jakość.. To jest potworne. XD Mordki postaci rozjechane, wizerunki potworów bolesne dla oczu, animacja nie lepsza.. Krótko mówiąc, pozytywów i tu brak.
Muzyka za to piękna! Opening już przy pierwszym przesłuchaniu zabrzmiał mi ali prodżektowo i nie pomyliłam się, bo piosenka właśnie przez Ali Project została ułożona; fajnie usłyszeć też ten charakterystyczny styl muzyki w innych głosach. Uwielbiam muzykę ali projecta i ta piosenka baardzo mi się spodobała. ogółem cały soundtrack ładny. Plusik za to. <3 Kto daje taką muzykę do takiego anime?!
Uważam że ta seria jest ogółem sztuką samą w sobie, żeby robić TAKIE błędy na każdym kroku tworząc anime trzeba też mieć talent. Mam wrażenie że ja bym je zrobiła lepiej. XD Czy autorzy tego dzieła nie widzą co robią? Nie czują jakiegokolwiek zażenowania swoimi czynami?
Jednak jakimś cudem miałam przyjemność z seansu i o dziwo nie nudziłam się. Już za samo to daję ocenę taką jaką daję. Szkoda tylko że zamiast wykorzystać potencjał chociaż trochę, to postanowiono stworzyć takie coś.
best girl: [link]
Pomysł był całkiem niezły – pamiętający poprzednie wcielenie mogli w sobie przebudzić nadnaturalne moce. Dałoby się zrobić z tego przynajmniej przyzwoitą serię – autor niestety albo nie miał pojęcia jak to wykorzystać.
Dwa, inkantacje – przypomina to trochę czarowanie z niektórych realii fantasy z zachodu i byłoby to całkiem niezłe ale teksty tych inkantacji to były zdania zmyślone chyba na przerwie w WC i nie raz wyglądało to komicznie.
Jeśli komuś nie przeszkadza kreska, ma bardzo małe wymagania i szuka jakiegoś zapychacza czasowego, to może spróbować – całej reszcie zalecam omijać z daleka.
Ode mnie 4/10.
Beznadziejne.
Kreska, animacja, openning i przede wszystkim bohaterowie irytują mnie niesamowicie, sam koncept fabuły nie byłby zły, tylko, że wykonany w ten sposób jest obecnie na dennym poziomie.
Obejrzę całą serię tylko w przekonaniu, że więcej niż poza próg punktowy dwójki na dziesięć nie wyjdzie.
Co jak co, ale to mój pierwszy tytuł anime, który napawa mnie jak narazie rządzą zrównania go z błotem.
Jako harem/ecchi dość przystępne ale to by było pewnie na tyle – zwłaszcza, że ponownie zastosowano „pokażemy im końcówkę, a potem jak do tego wszystkiego doszło”, nie jestem fanem takich rozwiązań, a już na pewno nie, jeśli historia czerpie schematy garściami z innych serii.
Obejrzy się pewnie dalej ale stawiam na przeciętną serię typu „dungeons&lachons”.
241
Krótkie pytanie.
Nie wiedziałam czego się po tym anime spodziewać, nie brak serii tego pokroju, ale w sumie oglądało mi się pierwszy ep miło. Pewnie skończy z jakimś pozytywnym 6/10 ode mnie (może nawet o oczko wyżej jeśli jakościowo się poprawi a nie tylko względem zapewnionej mi przyjemności z oglądania?), będę oglądać dalej i czekam na przyszły tydzień. ^^
Jak miało być, a jak się zapowiada...
Po pierwsze kreska, która na plakatach zapowiadających serię wydała mi się całkiem miła dla oka…kiedy przyszło do zobaczenia postaci w ruchu musiałam mocno skonfrontować swoje oczekiwania z tym co dostałam. Niedociągnięcia szczególnie widać na twarzach postaci, które przy zmianie kadru momentami stają się strasznie zdeformowane, a oczy rozjeżdżają się niemiłosiernie. O dziwo wszelkie ujęcia ze wspomnień bohaterów są zrobione o wiele lepiej i widać wyraźną różnicę miedzy kreską w teraźniejszości a w przeszłości, czyli jak się chce to się da! Mam nadzieję, że anime w tym względzie jeszcze da radę mnie pozytywnie zaskoczyć, nie będę na razie oceniać książki po okładce…
Po drugie bohaterowie, a raczej bohaterki, gdyż główny bohater zbyt konkretny nie jest, ale ujdzie w tłumie. Nie zdołałam zapamiętać imion bohaterek, więc będę ja klasyfikować tak jak seria (chyba…) nakazuje, czyli różowo‑włosa płaska i fioletowo‑włosa biuściasta, gdyż są to cechy bohaterek, które zostały w pierwszym odcinku najbardziej podkreślone. Tak jak biuściastą jeszcze da się znieść, chociaż jej metody mnie przerażają, to różowa wyczerpała mój limit tolerancji. Nie wiem czy dam radę znosić ją przez następne kilkanaście odcinków, gdyż posiada w sobie cechy, które najbardziej mnie drażnią – krzycząca, obwiniająca o wszystko głównego bohatera, kliknij: ukryte będąca jednocześnie młodszą siostrzyczką z kompleksem braciszka, zazdrosna o pełniejsze klatki piersiowe koleżanek, z kompleksem na praktycznie każdym punkcie + pierwszy odcinek ukazał również zadatki na tragiczną przeszłość. Uroczo…trzeba się uzbroić w oręż cierpliwości…pytanie tylko czy jest ku temu powód? Na razie fabuła nie zachęciła mnie na tyle, aby znosić dla niej uciążliwe różowe cudo, ale dam jej jeszcze szanse w postaci następnych 2‑3 odcinków.
Zobaczymy co z tego wyjdzie, a jak na razie mamy typowego średniaka z tendencją zniżkową. Szkoda.
Dobrze, że chociaż magiczny miecz to nie Excalibur, a główny bohater to nie Artur/Lancelot tylko „Flaga” (coś dużo tych polskich inspiracji ostatnio :])
Pass…
PS: Powoli zaczyna mnie wkurzać już ta japońska obsesja na punkcie kobiecej „górnej części” i te reakcje głównych bohaterów na ich wielkość. Bezczelne japońskie otaku złośliwie komentują, zamiast cieszyć się z przytulańców. Piersi to piersi bez względu na wielkość :)