Komentarze
Hibike! Euphonium
- 10/10 : Windir : 26.01.2023 17:50:14
- komentarz : Koogie : 28.12.2015 14:58:26
- Niezapomniany seans : abunia : 28.12.2015 13:50:57
- czapka z głowy : Spoko : 6.09.2015 14:31:58
- "Jest w orkiestrach dętych jakaś siła!" : jolekp : 31.08.2015 21:37:13
- komentarz : The Beatle : 28.08.2015 12:54:21
- komentarz : jolekp : 28.08.2015 11:44:38
- komentarz : tamakara : 28.08.2015 11:42:25
- komentarz : jolekp : 28.08.2015 11:10:27
- komentarz : Slova : 27.08.2015 15:51:46
10/10
Minusy:
- Trochę za mało muzyki! Chciałbym w każdym odcinku jak najwięcej grania/ćwiczenia instrumentów!
Plusy:
+ Grafika. Kyoto Animation dowozi jak zawsze. Zwykłe tła pełne detali, specjalnie rozmyte w oddali (super efekt!), odbicia w wodzie, spływające krople po szybach. Detale i połysk instrumentów. Wszystko urywa głowę przy samej pupie.
+ Chemia/elementy komediowe/dialogi pomiędzy główną trójką. Świetnie się patrzy.
+ Relacja kliknij: ukryte Kumiko – Reina. „Inna” z braku lepszych słów. Oryginalna, fascynująca, prawdziwa, dziwna.
+ Trójkąt romantyczny kliknij: ukryte rozwiązany szybko i zgrabnie. I to w licealnych realiach. Nie wierzę, że tak się da w aniumu!
+ Zaawansowane podejście do muzyki. Wielu rzeczy nie rozumiem/nie rozróżniam/nie wiem co robią na ekranie, ale to dobrze! To wina mojej edukacji/RNG życiowego.
+ Poważne problemy klubowe/prywatne też się pojawiają. kliknij: ukryte Drama z zeszłego roku, protesty po przesłuchaniach, brak „pierwszeństwa” dla starszych roczników, odejścia z powodu przygotowań na studia, ploteczki, wielka presja by opanować materiał, zwątpienie, przepracowanie, problemy z przyznaniem przyjaciółce kto powinien grać partie solowe.
+ Seria mocno zalatuje mi sportówką, a tu niespodzianka! kliknij: ukryte Z głównego trio nowicjuszka Hazuki nie dostaje się na zawody. W zamian dostaje swój własny odcinek dodatkowy, ale takie podejście jest mega odświeżające!
+ Forma. Relacja w formie wspomnień co się działo. Lubię taką.
+ Yellow Magic Orchestra – Rydeen. IMO lepszy występ podczas festiwalu niż granie na zawodach. Zrobił większe wrażenie. Oryginalne nagarnie z 1979 też świetne!
+ Pomponiki do podkolanówek!!! Sapphire jak tym mnie zaimponowałaś w tej chwili!
PS: Na soundtracku są obie solówki i inne utwory grane po raz pierwszy/po poprawkach zaleconych przez Takiego.
W każdym razie. Hibike Euphonium to anime najwyższej proby. Moje anime roku 2015 I najlepszy slice of life ostatnich lat. Bez problemu mogę je polecić każdemu, nawet osobom nie przekonanym do okruszków. Jakby porownac to anime do potrawy to jest jak Gęś w toffi z najlepszej restauracji.
Soczyste, bez zadnych zylek, konkretne mieso które możesz odkroić maly kawalek kawalek i zachwycać się nad jego wyglądem trzymając na widelcu by później delektować się jego bogatym smakiem w ustach. Tofi powoduje ze calosc jest slodka, lecz słodycz ta nigdy nie dominuje nad rozplywajacym się w ustach smakiem miesa. Dodatkowo wszystko jest pięknie przybrane i komponuje się kolorystycznie tak ze, az żal pozbywać się tego dania z talerza. Kluseczki obok wchłaniają sos z miesa i mieszają się z toffi, przez co nawet dodatki do dania glownego sa nasiakniete wspanialoscia. W dodatku buraczki daja mnóstwo wartości odżywczych przez co masz swiadomosc ze spożycie tego dania na pewno Ci wyjdzie na zdrowie.
Wyoskie noty za wspaniale danie od kucharza który w mojej opinii był bardzo srodze przereklamowany. No ale coz, milo czasem się mylic.
Niezapomniany seans
Ta seria zaoferowała mi przede wszystkim świetnie wykreowane postaci, pełne prawdziwych emocji, własnych uczuć, motywacji (lub też jej braku), a nie kolejnych szablonowych bohaterów z miałkim charakterem. Głowna bohaterka, Kumiko, jest jedną z najlepiej napisanych postaci, z jakimi miałam styczność nie tylko w anime, ale we wszystkich formach przekazu. Przeżywanie razem z nią towarzyszących jej uczuć, zmagań i niepewności było niezwykle emocjonujące. Nie raz złapałam się na zaciętym dopingowaniu bohaterek. W dodatku każda postać, bez względu na to ile czasu antenowego zostało jej poświęcone, rozwija się wraz z biegiem wydarzeń. I jak człowiek, zwyczajnie popełnia błędy.
Muszę wspomnieć o rewelacyjnie ukazanej relacji kliknij: ukryte pomiędzy Kumiko a Reiną. Uczucie jakim się darzą jest niesamowite. Za każdym razem, gdy tylko pojawiały się razem na ekranie, rozpływałam się z wrażenia. Nawet jeśli w kontynuacji KyoAni uzna, że to tylko przyjaźń (nie zdziwiłoby mnie to), nie będę zawiedziona, bo przyjaźń w tak świeżym wydaniu również mi odpowiada.
Tak gorące uczucia podczas seansu nie zdarzają mi się często. Tutaj zaś przejmowałam się losem postaci, każda z ich porażek była jednocześnie wielkim ciosem prosto w moje serce. Nielicznym seriom udaje się wzbudzić we mnie tak płomienne uczucia. Pod względem emocjonalnym jest to jeden z najbardziej przeżywanych przeze mnie tytułów. Choć, paradoksalnie, nie przedstawia ciężkich dramatów, tylko problemy dotyczące dojrzewania i życia codziennego.
O oprawie graficznej chyba nie muszę wiele mówić. Screeny, gify i szyld „Kyoto Animation” mówią same za siebie. Gdy tylko widzę, że jakieś anime jest z tego studia, ani trochę nie boję się o oprawę audiowizualną. Hibike okazało się równie piękne, choć pod pewnymi względami nawet piękniejsze niż ich poprzednie dzieła. Znajdziemy tu malownicze tła, płynną animację, dobrze dopasowaną kreskę (jeśli komuś nie przeszkadza wygląd moe… mnie nie przeszkadzał), a także zapierające dech w piersi sceny, które można oglądać po kilka(naście) razy i wciąż nie wyjść z zachwytu. Nie jestem w stanie sobie wyobrazić, jak wiele pracy zostało włożone w każdą ze scen.
Nie sposób nie wspomnieć o muzyce, zwłaszcza że jest to seria opowiadająca o szkolnej orkiestrze… Doceniam fakt, że wraz z rozwojem fabuły, postaci kliknij: ukryte rozwijały swoje umiejętności w grze na instrumentach i faktycznie można było usłyszeć tę różnicę. Z początku słabe wykonania, powoli przeradzały się w utwory, którym można by przysłuchiwać się godzinami. Jest to jednak kropelka w całym oceanie zalet Hibike.
Fabuła jest dopracowana w każdym calu. Nie jest złożona z nie wiadomo jak wielu warstw, ale w końcu to w prostocie tkwi siła. Mnie do idealnego slice of life nie potrzeba nic więcej, niż otrzymałam od tego serialu. Jest to zdecydowanie jedna z najlepszych serii obyczajowych, z jakimi miałam przyjemność się zetknąć. Czyste 10/10 i miano jednego z moich ulubionych anime. Ach, już nie mogę doczekać się kontynuacji.
Tym, którzy jeszcze zastanawiają się czy warto obejrzeć
Hibike! Euphonium, mówię zdecydowane „tak!”.
czapka z głowy
No i te rewelacyjne wewnętrzne monologi naszej heroiny – miód z orzeszkami, poprawiały mi humor na cały dzień.
Za ciekawą historię,
za pokazanie naturalnej ewolucji „żywej” orkiestry składających się z postaci posiadających zróżnicowane osobowości, talenty, osobiste cele, zaangażowanie i wytrwałość itd.,
za świetną oprawę audiowizualną
oraz za to co opisałem na wstępie
należy się ode mnie maksymalna nota. Encore, encore!
"Jest w orkiestrach dętych jakaś siła!"
Choć fabuła nie jest jakoś przesadnie odkrywcza, a w dużej mierze nawet przewidywalna, brak w niej porywów, zwrotów i zakrętów (co ustaliliśmy już wspólnie w przydługiej dyskusji poniżej ;)), to ogląda się to cudo z zapartym tchem. Zdecydowanie ogromna tu zasługa bohaterów – dawno nie widziałam tak świetnie nakreślonych sylwetek, takich zwykłych ludzi, bez jakichś wyjątkowych, przerysowanych cech, a w tym wszystkim tak niesamowicie charakterystycznych, pełnokrwistych i barwnych. No, po prostu ludzkich. Nie spodziewałam się, że znajdę kiedyś serię, w której będzie tyle wspaniałych kobiecych bohaterek! Na czele stawki plasuje się oczywiście pan Taki, który skradł moje serce już w pierwszej scenie, w której się pojawił i nie stracił pozycji mojego ulubieńca do samego końca. Nawet postaci z dalszego planu mają swoje unikalne osobowości. Matyldo i Bożenko, kocham ich wszystkich! ^^
Dzięki tej serii dowiedziałam się też czegoś o sobie. Otóż… Jestem znacznie bardziej głucha niż myślałam do tej pory. Gdy grali „Hymn Marines” musiałam sobie puścić jeszcze raz wcześniejszy odcinek, żeby usłyszeć różnicę w „przed” i „po”, a i tak musiałam w dużej mierze uwierzyć na słowo, że zaszła jakaś większa poprawa. O pojedynku na trąbkowe solówki już nawet nie będę wspominać, bo to czysty wstyd na patyku… No i, gdyby nie to anime, mogłabym dożyć kresu swych dni nigdy nie dowiedziawszy się, że istnieje taki instrument jak eufonium ;). Ale na dobrą sprawę, nie przeszkodziło mi to wcale, aby czerpać z tej serii czystą radość pełnymi garściami.
Ech, utalentowani ludzie są tacy niesamowici… Nam, przeciętniakom ciosanym tępym kołkiem, pozostaje tylko piszczeć z pomponami i tworzyć tło, by lepiej eksponować blask i majestat :).
A co do rzekomego shoujo‑ai… Cóż, „podejrzane napięcie” dało się wyczuć nie tylko na płaszczyźnie Kumiko‑Reina, ale też i na paru innych. Mam wrażenie, że zaszło tu podobne zjawisko jak w przypadku gejowskich podtekstów we „Free” – nic oficjalnie się nie dzieje, ale kto chce, ten zobaczy. I tak jest idealnie :).
A tak już całkiem na marginesie, jest do dosyć niesamowite, że na tak niewielkiej przestrzeni (w obrębie jednej szkoły) znalazło się aż tyle osób z pasją gry na instrumencie. A jeśli pomyśleć ile szkół musi mieć swoją własną orkiestrę, skoro organizowane są takie konkursy, to mózg zagina się w ciasną sprężynę. Japończycy są… imponujący.
Bardzo podobał mi się też pomysł na przerywniki wewnątrz odcinków. Taki prosty, a jednocześnie taki pomysłowy i po prostu sympatyczny.
tl;dr – Było super. Chcę drugi sezon! :D
wut?
Nie widzę związku.
Wynika z tego, że Hibike nie jest schematyczne, dlatego, że jest na podstawie książki i na tym się opiera cała jego przewaga nad adaptacjami mang czy innych light noveli dla plebejuszy. Tak jakby nie było kiepskich, naszpikowanych schematami książek z płaskimi postaciami albo dobrych komiksów ze świetnymi postaciami, albo zepsutych adaptacji świetnych książek, albo adaptacji, które przewyższają pierwowzór. To nie jest zasługa tego, że pierwowzorem była książka, a nie manga, ale tego, że akurat ta konkretna książka była świetna i miała dobrze napisanych bohaterów, a zespół, który ją adaptował porządnie wykonał swoją robotę (zakładam, nie czytałam).
piosenka
[link]
owacje na stojąco
Podobał mi się realizm, wszystkie szczególiki życia orkiestrowego zostały oddane wzorowo. Pod tym względem Hibike wypada chyba nawet lepiej niż Nodame Cantabile. Kreska jest ładna, tła i postaci wyglądają bardzo miło dla oka. Ruchy palców na wentylach, animacja grających – miodzio!
Główna bohaterka jest świetna. Jest przeciwieństwem rozwrzeszczanych i słodziachnych heroin. Jest opanowana i trochę skryta. Wygląda na cool, kąśliwe uwagi i kwaśne miny były znakomitą cechą, a przy tym Kumiko jest wrażliwa i w gruncie rzeczy nieśmiała. Późniejsza relacja z Kousaką też mi odpowiadała. Wyszło to dość naturalnie. Zachowywały się jak licealistki – takie jeszcze trochę dzieciaki, a nie dorosłe panny. Próby były świetne, orkiestra podkładająca głos pod pierwsze ćwiczenia orkiestry Kitauji miała trudne zadanie przed sobą. Naprawdę było słychać zacięcia, fałsze i niepewność, co czyściło się z czasem i ostatnie wykonanie było naprawdę udane! Wreszcie nie był to tylko playback odtwarzany w kółko z płyty. Było nawet słychać różnicę w trąbkach walczących o solówkę. I jak Kumiko ćwiczyła na eufie, było słychać, że nadal jest niepewna, że się myli, zwłaszcza w porównaniu z czystym tonem eufa Asuki. Świetna postać również. Ta trójka: Kumiko, Kousaka i Asuka – gwiazdeczki. Przy czym Kousaka bywała niekiedy trochę sztuczna. Trudno spotkać taką osobę na żywo… Asuka była znakomita moim zdaniem. Silny i niezależny charakter. buziaki od Sana.
A na końcu cała orkiestra dęta gra opening. Kakkoi!
Finał
PS. Czy mi się tylko zdaje, czy kliknij: ukryte Asuka, delikatnie rzecz ujmując, nie chciała wygrać? Bo z jej miny wnioskuję, że w następnym sezonie opuści ona – a raczej będzie chciała opuścić – orkiestrę, na rzecz nauki, czy coś w ten deseń. Cokolwiek zrobi – na 100% nie była zadowolona ze zwycięstwa.
Spoiler
Ale naprawdę spoiler.
Taki z książki.
kliknij: ukryte Kumiko x Shuuichi
Koniec spoilera.
Czy to jeszcze przyjaźń?
KyoAni stąpa po cienkim lodzie (rozbudzając wyobraźnie i oczekiwania widzów) i może się przejechać jeśli nie poprowadzi odpowiednio relacji między dziewczynami kliknij: ukryte głównie Kumiko i Reiną gdyż sprawy zaszły trochę za daleko by tak po prostu dało się to wytłumaczyć przyjaźnią.
Odcinek 11
13
Czy tylko mi się wydaje, czy Japończycy w anime próbują być ukazani za mniej inteligentny naród, niż w rzeczywistości są? Ta cała drama z solówką była tak niepotrzebna, że szok – masz jakieś pretensje, jakieś plotki wychodzą na wierzch, to udowadniasz swoją rację i oczyszczasz swoje imię, a nie chowasz się i udajesz, że nic się nie dzieje – dlaczego Reina, czy ta druga od samego początku tych plotek nie powiedziały, że chcą powtórki? Z jednej strony, skoro Reina jest taka pewna swoich umiejętności, to czego się boi (chyba, że coś jest na rzeczy)? Z drugiej strony, czy ta 'senpai' nie potrafi sama o siebie zadbać, tylko potrzebuje pomocy swojej 'kouhai'? Bo skoro tak, to nie zasługuje na partię solową, jak nie potrafi walczyć o coś, na czym jej zależy.
Taki tak samo, niby nauczyciel, a prędkość załapytania takich podstawowych spraw jest u niego zatrważająco niska. Prawdę powie, to się chwali, ale problemu rozwiązać nie umie w odpowiednim czasie. No ale czego ja się spodziewam, skoro ma być dramat, to będzie dramat, nie ważne jakimi środkami uzyskany.
kliknij: ukryte Kumiko x Reina x Taki???????? :O
Ta panna z kokardą jest z odcinka na odcinek coraz bardziej denerwująca.
Dlaczego tak ciężko znaleźć tą LN w Internecie?! Ja naprawdę jestem ciekawy tego, jak to się potoczy, w tym momencie nawet bardziej, niż byłem ciekaw pojedynku kliknij: ukryte Tadokoro x Souma vs Shinomiya‑senpai.
Podsumować można… KUMIKO X REINA!
Nie jestem jakimś wielkim fanem yuri. Nie wiem nawet, czy to co pokazał ten odcinek można odbierać w tym kontekście. Wiem jednak jedno – wszystko co działo się między głównymi bohaterkami w tym odcinku miało w sobie to coś. Nie chodzi o realizm, czy takie pierdoły. Każdy dialog, każda scena miały dziwny rodzaj uroku, może magii?
Seiyuu Kumiko też bardzo ciekawie wypada w swojej roli. Jej „zwykłość” bardzo przypomina mi Katou z Saekano. A to dobre skojarzenia :D
Ale no te postacie są tak bardzo ciekawe w swojej normalności, ta ogromna dbałość o szczegóły no i jestem frajerem jeżeli chodzi o dobrze zrealizowane proste historie, a tu jest dokładnie to zrobione. Nie wiem, robi to anime dokładnie to czego oczekuje od tego typu show.
Muzyka!