Tanuki-Anime

Tanuki.pl

Wyszukiwarka recenzji

Otaku.pl

Anime

Oceny

Ocena recenzenta

4/10
postaci: 4/10 grafika: 5/10
fabuła: 3/10 muzyka: 7/10

Ocena redakcji

3/10
Głosów: 2 Zobacz jak ocenili
Średnia: 3,00

Ocena czytelników

5/10
Głosów: 64
Średnia: 5,11
σ=2,19

Kadry

Zrzutka
Zrzutka
Zrzutka
Zrzutka
Źródło kadrów: Własne (Piotrek)
Więcej kadrów

Wylosuj ponownieTop 10

Triage X

Rodzaj produkcji: seria TV (Japonia)
Rok wydania: 2015
Czas trwania: 10×24 min
Tytuły alternatywne:
  • トリアージX
Tytuły powiązane:
Gatunki: Sensacja
Widownia: Shounen; Postaci: Pielęgniarki/lekarze, Policja/oddziały specjalne; Pierwowzór: Manga; Miejsce: Japonia; Czas: Współczesność; Inne: Ecchi, Wielkie biusty
zrzutka

Spomiędzy dwóch piersi, pod którymi leżą zgnieceni bohaterowie, wystają resztki czegoś, co kiedyś może mogłoby się stać fabułą.

Dodaj do: Wykop Wykop.pl
Ogryzek dodany przez: Avellana

Recenzja / Opis

Shoujiego Satou kojarzę jedynie jako projektanta postaci w ociekającym absolutnie beznadziejnym fanserwisem Highschool of the Dead i po tej wizualnej uczcie nie paliłem się do dalszych kontaktów z jego twórczością. Szczególnie że dorobek tego pana składa się wyłącznie z mang typu hentai i ecchi – dwóch gatunków, których zupełnie nie trawię. Na moje nieszczęście jednak, studio Xebec (twórcy m.in. Pandora Hearts i Shaman King) postanowiło w przypływie szaleństwa przerobić jedno z jego dzieł na anime. I tak właśnie powstało Triage X.

Sekunda. Dokładnie tyle mija od włączenia pierwszego odcinka do momentu, w którym atakują nas pierwsze nieproporcjonalnie duże piersi, grzebiąc pod sobą nadzieję na przynajmniej w miarę stonowaną serię. Krótko potem zostaje nam przedstawiona tajemnicza organizacja Black Label – grupa zabójców pod przewodnictwem doktora medycyny, biegająca po mieście i bezlitośnie mordująca ludzi, których jej członkowie uważają za „raka” naszego społeczeństwa, a do których oficjalne organy egzekwowania prawa nie mogą się dobrać z różnorakich powodów. Motyw niby całkiem ciekawy, ale bardzo ograny i przez to trudny do pokazania w sposób, który mógłby zainteresować. A tutaj nawet nie spróbowano i fabuła szybko okazuje się zlepkiem bardzo powtarzalnych wątków. Mało co w tej serii wychodzi poza prosty schemat – Ten Zły przedstawia się widzowi, robiąc jakieś Złe rzeczy (jedną z nich stuprocentowo jest seksualne napastowanie cycatych kobiet) tak długo, aż twórcy będą pewni, że zrozumieliśmy, że jest Zły. Wtedy z kolei wpadają główni bohaterowie i pokonują Zło, mordując wszystkich w zasięgu wzroku. Nietrudno się domyślić, że nie ogląda się tego z zapartym tchem, chociaż czasem prześwitują gdzieś fragmenty ciekawszej fabuły, która w mandze jest najprawdopodobniej dalej rozwijana, ale której w animowanej wersji się nie doczekaliśmy.

Postacie są równie tendencyjne, co historia i przedstawiają jedynie wyświechtane stereotypy. Wśród kobiet mamy więc cycatą tsundere, cycatą idolkę­‑piromana, cycatą liderkę i temu podobne, a wszystkie one pozbawione głębi tak bardzo, że to aż przykre. To samo z głównym protagonistą, Arashim Mikamim, który przez większość serii zachowuje się jak kartonowa wycinka, nawet pomimo tego, że jest jednym z trzech bohaterów, którzy otrzymali cokolwiek, co można nazwać rozwojem postaci. Pomysł na niego był interesujący. W ataku terrorystycznym stracił on kończyny, które zostały mu przeszczepione od zabitego w tym samym incydencie przyjaciela. Od tego czasu Arashi widzi na jawie jego ducha, który doradza mu i komentuje jego posunięcia. Niestety, na pomyśle się skończyło, bo autor nie znalazł czasu na wgłębienie się bardziej w jego psychikę, może poza pojedynczym wątkiem pod koniec serialu, który służył też rozwinięciu postaci jednej z członkiń Black Label. Wątek, przyznaję, znośny i pokazujący jakiś cień osobowości w protagonistach, ale jedna jaskółka wiosny nie czyni. Nie podobał mi się w Triage X kompletny brak polemiki z motywem „słusznych zabójstw”. Co prawda oczekiwanie od ecchi filozoficznych wywodów ociera się o czystą naiwność, ale to, że żaden z bohaterów nawet przez chwilę nie kwestionuje słuszności ich działań, nie pomogło mi ich polubić. Do wad serii dochodzą też antagoniści, choć może być to zbyt duże słowo. W większości są to oprychy, lepiej lub gorzej ulokowane na społecznej drabinie, pozbawione osobowości, które znikają z ekranu równie szybko, jak się pojawiają i nie mają większego wpływu na fabułę. Wyjątek stanowi tu tajemnicza organizacja przewijająca się gdzieś w tle, jednak na etapie, na którym anime się skończyło, ich udział w historii cały czas pozostawał niewielki.

Jak na rok wydania i gatunek, rozczarowaniem okazała się dla mnie oprawa graficzna. Jako że nie spojrzałem na datę produkcji, naprawdę zdziwiło mnie to, że seria została wypuszczona wiosną 2015 roku. Pomijając bowiem wyjątkowo kiepskie efekty trójwymiarowe, animacja w Triage X wygląda po prostu na przestarzałą. Tła zawierają bardzo mało detali, czasem są to po prostu plamy pojedynczych barw i przy bliższym przyjrzeniu się wyglądają naprawdę biednie. Trochę inaczej sprawa ma się z projektami postaci – na ubrania nie będę narzekał, bo choć nie grzeszą oryginalnością, bojowe stroje są całkiem ładne i szczegółowe, ale wszystko sypie się, gdy dochodzimy do sylwetek głównych bohaterów. Czy raczej bohaterek. Czerpiąc inspirację ze swoich korzeni, anime wyposaża je w przeogromne, dyndające, wyeksponowane biusty, czym doprowadzało mnie do szału. Seria nie pozostawia żadnych wątpliwości, że to właśnie pokazywanie ich jest jej głównym celem, a że przez swój rozmiar są po prostu obrzydliwe, tego anime nie da się nawet obejrzeć, po prostu je ignorując, bo za każdym razem, gdy już się człowiek wczuwa w nastrój, zostaje z niego wypchnięty przez ordynarny fanserwis.

Seria nieco nadrabia w moich oczach scenami akcji, szczególnie walkami wręcz, których choreografia bardzo przypadła mi do gustu. Nawet jeśli były one lekko przesadzone, to i tak przyjemnie się je oglądało, w czym niebagatelny udział mieli dźwiękowcy. Muzyka w Triage X nie należy może do najbardziej oryginalnych, jakie zdarzyło mi się słuchać, ale zawiera kilka naprawdę dobrych kawałków, a reżyser wiedział, jak i kiedy je puszczać, żeby podkreślić sceny, którym towarzyszyły. Opening i ending również nie zawiodły przynajmniej jeśli chodzi o (ważniejsze dla mnie) piosenki, bo dołączone do nich animacje mogłyby być znacznie lepsze. Japońscy aktorzy też wypadli znośnie, może poza nudnymi występami Takayi Kurody jako szefa Black Label, o co chyba można obwiniać jedynie kiepski scenariusz.

Trzeba niestety powiedzieć, że Triage X to zwykłe marnowanie czasu. Seria liczy jedynie dziesięć odcinków, z czego ostatni to nieelegancki wypełniacz, i nie ma nic do zaoferowania, jeśli nie jest się wielkim fanem oglądania skaczących animowanych piersi. Jeśli pominąć aspekt erotyczny, jest to anime tak pozbawione charakteru, że nie ma za co go lubić, ale też właściwie nie ma za co nie lubić. Ot – po prostu seria, o której po postawieniu ostatniej kropki tej recenzji nie pomyślę już nigdy więcej.

Ao desu, 12 kwietnia 2016

Twórcy

RodzajNazwiska
Studio: XEBEC
Autor: Shouji Satou
Projekt: Akio Takami, Natsuko Fujiwara, Yasuyoshi Uetsu
Reżyser: Akio Takami, Takao Kato
Scenariusz: Katsuhiko Takayama

Odnośniki

Tytuł strony Rodzaj Języki
Triage X - wrażenia z pierwszych odcinków Nieoficjalny ja