Tanuki-Anime

Tanuki.pl

Wyszukiwarka recenzji

Komikslandia

Anime

Oceny

Ocena recenzenta

9/10
postaci: 9/10 grafika: 9/10
fabuła: 8/10 muzyka: 9/10

Ocena redakcji

8/10
Głosów: 11 Zobacz jak ocenili
Średnia: 7,64

Ocena czytelników

8/10
Głosów: 491
Średnia: 8,23
σ=1,22

Kadry

Zrzutka
Zrzutka
Zrzutka
Zrzutka
Źródło kadrów: Własne (Piotrek)
Więcej kadrów

Wylosuj ponownieTop 10

Noragami Aragoto

Rodzaj produkcji: seria TV (Japonia)
Rok wydania: 2015
Czas trwania: 13×24 min
Tytuły alternatywne:
  • ノラガミ ARAGOTO
Widownia: Shounen; Postaci: Bóstwa, Uczniowie/studenci; Pierwowzór: Manga; Miejsce: Japonia; Czas: Współczesność; Inne: Magia
zrzutka

Dowód na to, że kontynuacja może być lepsza niż pierwsza część i że z lekkiej, głupawej komedii da się zrobić pełnokrwisty dramat.

Dodaj do: Wykop Wykop.pl
Ogryzek dodany przez: Avellana

Recenzja / Opis

Kontynuacje lubianych serii telewizyjnych są zawsze mile widziane przez fanów, ale niestety dość powszechna jest w ich przypadku tendencja spadkowa, tak pod względem formy, jak i zawartości. Rzadko zdarza się, by kontynuacja przerosła poziomem poprzednią część. Gdy jednak oglądałam drugą serię Noragami, nie miałam żadnych wątpliwości co do tego, że oto jestem świadkiem nieczęstego fenomenu w świecie anime, czyli sequela, który pod wieloma względami wyprzedził pierwszą część. Wybaczcie proszę brak silenia się na obiektywność, który to wielu z Was stwierdzić może na koniec lektury tej recenzji. Nie ukrywam, że piszę ją z punktu widzenia fanki pierwszej serii Noragami i głównie dla widzów, podzielających mój sentyment. Nie sądzę zresztą, by poniższym tekstem zainteresowały się osoby, którym poprzednia część przygód nieogarniętego boga Yato nie przypadła do gustu. Chyba że z założenia czytacie na bieżąco wszystko, co jest publikowane na Tanuki – w takim przypadku zaciśnijcie proszę zęby i przygotujcie się na panegiryk na cześć Noragami Aragoto.

Mamy więc hipotezę – „kontynuacja Noragami jest lepsza od pierwszej części” – którą należałoby potwierdzić. To zaś najlepiej będzie zrobić zestawiając obie produkcje i w świetle tego porównania ukazać, jak wszystkie wady i niedociągnięcia pierwszej serii zostały naprawione w kolejnej.

Najpoważniejszy zarzut, jaki stawiałam Noragami, dotyczył nieumiejętnego rozplanowania fabuły, z powodu którego seria zdominowana została przez jeden wątek, resztę z nich zaledwie zarysowując i porzucając bez solidnego zakończenia, a nawet rozwinięcia. W kontynuacji problem ten w dużej mierze rozwiązano. Całość rozpoczyna się od odcinka stanowiącego udany pomost między obiema częściami – na tyle zgrabny, że gdyby osobom, które nie zetknęły się wcześniej z tym tytułem, zaproponować obejrzenie wszystkich dwudziestu czterech odcinków bez przerw, prawdopodobnie nie zorientowałyby się one nawet, że w którymś momencie nastąpiło przejście między pierwszym a drugim sezonem. Jednocześnie odcinek ten pełni rolę wprowadzenia w pierwszy z dwóch wątków przewodnich Noragami Aragoto – historię bogini Bishamon i jej licznej rodziny. Bóstwo wojny pragnące pomścić śmierć swoich świętych broni od wieków próbuje zabić Yato – z tą właśnie wiedzą pozostawia nas pierwsza seria i nietrudno się zorientować, że jest to zaledwie wierzchołek góry lodowej w długiej relacji tej dwójki bohaterów. Nie ukrywam, że po seansie Noragami byłam mocno zawiedziona porzuceniem kwestii Bishamon bez żadnych wyjaśnień. Z tym większą radością przyjęłam wiadomość, że ten właśnie wątek rozwinięty zostanie w kontynuacji tytułu. I dodajmy od razu – rozwinięty wyjątkowo dobrze.

O ile pierwsza seria koncentrowała się na trójce bohaterów – Yato, Yukine i Hiyori – resztę postaci traktując bardziej jako byty epizodyczne, w ten czy inny sposób popychające naprzód dynamikę głównego trójkąta, o tyle druga w znaczny sposób poszerza granice świata przedstawionego. Do tego stopnia, że często można odnieść wrażenie, iż to Yato, do tej pory centrum wszechświata Noragami, staje się postacią drugorzędną, pewnego rodzaju narzędziem, które używane przez instancję narracyjną, ma służyć rozbudowaniu cudzej, a nie jego własnej historii. Tak właśnie dzieje się w przypadku Bishamon. Potężna, żądna zemsty bogini zyskuje ludzką twarz, a to za sprawą przybliżenia jej otoczenia, składającego się z kilkudziesięciu (jeśli nie kilkuset) świętych broni, które Bishamon przygarnia mimo ich obiektywnej bezużyteczności. Jak dowiadujemy się z pierwszej serii Noragami, świętą bronią może zostać tylko czysta dusza zmarłego człowieka, taka jaką był Yukine w chwili przygarnięcia go przez Yato. W drugiej serii okazuje się, że stosowanie się do tej zasady, zależy wyłącznie od samego bóstwa – Bishamon łamie ją nieustannie, oczyszczając i przygarniając dusze już skażone. Utrzymanie takiej rodziny nie tylko kosztuje ją wiele sił – jako posiadaczka licznych świętych broni tym bardziej narażona jest na zarazę, taką jak ta, która za sprawą Yukine dotknęła Yato – ale ostatecznie zostaje też wykorzystane w spisku, który w pewnym momencie zaczyna knuć przeciwko bogini jeden z jej podwładnych. Dawny sługa, przekonany o słabnącym charakterze bóstwa, niegdyś znanego z nieugiętości i władczości, postanawia doprowadzić do jej śmierci, a co za tym idzie reinkarnacji. W tym celu nie tylko sprowadza na nią zarazę, ale również skutecznie doprowadza do jej konfliktu z Kazumą, najwierniejszą i najpotężniejszą świętą bronią. Na ostatnim etapie złowieszczego planu w wydarzenia zaangażowany zostaje również Yato – zmanipulowany przez intryganta, staje do odwlekanego przez wieki pojedynku z Bishamon, który owocuje nie tylko spektakularnymi scenami walki, ale również dużą ilością zaskakujących zwrotów akcji, rzucających zupełnie nowe światło na dawne czyny Yatogamiego. Na rozwinięcie historii Bishamon przyszło nam zatem czekać długo, sądzę jednak, że ostatecznie było warto, gdyż wątek poprowadzony został po mistrzowsku, od samego początku zmieniając klimat tej w dużej mierze lekkiej i łatwej w odbiorze serii na znacznie poważniejszy i bardziej refleksyjny.

W podobnym tonie utrzymana została druga część serii, poświęcona kolejnemu wielkiemu bóstwu – Ebisu. Nieznany z poprzedniej części bohater wkracza na scenę jako postać niejednoznaczna, nawet kontrowersyjna. W gromadzeniu swej świty świętych broni Ebisu idzie znacznie dalej niż Bishamon – nie tylko przygarnia tzw. Nory, a zatem bronie mające wiele imion i wielu właścicieli, ale próbuje również nadawać imiona złym duchom, które bogowie pokroju Bishamon czy Yato zwykli zwalczać. Na czym polega strategia Ebisu? Tego dowiadujemy się w kolejnych odcinkach serii, kiedy decyduje się on na podróż do świata podziemnego, gdzie podąża za nim Yato. I w tę historię wchodzi on jako postać drugoplanowa, choć ostatecznie zostaje dotknięty przez kolejne wydarzenia w większym stopniu, aniżeli w przypadku wątku Bishamon. Za Ebisu wyrusza na polecenie wciąż tajemniczej postaci ojca, z którym powiązana jest znana z pierwszej serii Nora – jednak podczas wydarzeń mających miejsce w podziemnej krainie Yato przechodzi zaskakującą przemianę wewnętrzną, dzięki której pajacujący błazen w dresie pokazuje się widzom z poważniejszej strony. Nie chodzi oczywiście o to, że Yato traci swoją osobowość, za którą tak wielu z nas pokochało go w pierwszej serii. Bohater po prostu nabiera głębi, staje się postacią wielowymiarową, jego wielowiekowe tułaczki podsumowane zostają postanowieniem o zmianie dotychczasowego życia. O ile uwielbiałam szalonego Yato z pierwszej części, o tyle ten z drugiej zdołał podbić moje serce w zupełnie nowy sposób, zaskakując mnie wiarygodną ewolucją, jaką przeszedł na skutek nowych doświadczeń i zacieśniających się relacji z pozostałymi bohaterami.

W konstrukcji fabularnej Noragami Aragoto panuje równowaga, której zabrakło jej poprzedniczce. Oba opisane powyżej wątki dostają tyle samo czasu ekranowego oraz potraktowane są z taką samą uwagą i pieczołowitością. Jednocześnie gdzieś w odległym tle majaczy sprawa wspomnianego ojca Yato, który jest znacznie bliżej naszego bohatera, niż ten mógłby przypuszczać. Ostatnie sceny serii rzucają szokujące światło na tajemniczą postać, pozostawiając tym samym nie tyle nawet uchyloną furtkę, co raczej otwarte na oścież drzwi prowadzące wprost do trzeciej serii. Czy doczekamy się jej realizacji? Na chwilę obecną nie ma na ten temat żadnych wiadomości, przyznam jednak, że dotychczasowy poziom produkcji, a także popularność oryginału i jego adaptacji, rozbudzają moje nadzieje na przyszłość…

Wspomniałam już o poszerzaniu świata przedstawionego i o zmianie ogólnego klimatu Noragami Aragoto. Również z tego powodu uznaję wyższość kontynuacji nad pierwszą częścią. Czysto rozrywkową serię z powodzeniem udało się przekuć w dającą do myślenia opowieść o zależnościach między światem ludzi a bogów. Z pewnością nam, widzom z europejskiego kręgu kultury, trudniej jest wyłapać wszystkie subtelności i zawiłości odwołań do religii szintoistycznej, szczęśliwie jednak interpretacja historii i mitologii japońskiej jest tutaj na tyle swobodna, że nie musimy obawiać się hermetyczności, uniemożliwiającej zrozumienie tego, co dzieje się na ekranie. Wątki Bishamon i Ebisu, choć tak różne w treści, nawiązują do tych samych dylematów i pragnień żywionych przez wszystkie bóstwa. Część z nich dotyczy relacji ze świętymi broniami. Pierwsza seria skupiała się na relacji Yato i Yukine, czyniąc ten związek mistrza ze świętą bronią punktem odniesienia dla widzów. Kontynuacja tytułu znacznie rozszerza tę perspektywę. Z jednej strony mamy Bishamon, pełną miłosierdzia matkę, która przygarnia pod swój dach wszystkie zagubione dzieci. Choć jednak kierują nią szlachetne przesłanki, mnogość rodziny uniemożliwia jej utrzymywanie prawdziwych i zażyłych relacji ze swoimi sługami – kontrast ten widać podczas zetknięcia się Yukine z Suzuhą, jednym z podwładnych Bishamon. Choć chłopak wielbi swoją panią, ubolewa jednocześnie, że ta nie wezwała jego imienia od lat. To sytuacja skrajnie różna od tej, w której znajduje się Yukine – jako jedyna broń swojego mistrza, ma on nieustanny kontakt z Yato, przez większość czasu się z nim sprzeczając, w głębi duszy jednak czując, jak bliska i zażyła jest ich więź. Jeszcze inny typ relacji ze świętymi broniami ma Ebisu, który raz za razem ryzykując swoim życiem, szuka sposobów na poszerzenie wiedzy o ayakashi i możliwościach panowania nad nimi.

Kolejną istotną kwestią, być może najważniejszą z tych, które pośrednio porusza Noragami Aragoto, jest kruchość istnienia zależnego od cudzej pamięci. Bóg istnieje tak długo, jak długo jest ludziom potrzebny – to on zależy od nich, nie oni od niego. Jest to koncepcja skrajnie różna od znanej z religii chrześcijańskiej i być może dlatego tak bardzo fascynująca. Omawiana seria zapoznaje nas z różnego typu bogami. Mamy więc wielkie, powszechnie znane imiona, takie jak Bishamon czy Ebisu – oboje należą do grupy tzw. siedmiu bogów szczęścia, czczonych od wieków, których imiona znane są każdemu dziecku. To bogowie prawdziwie nieśmiertelni – gdy jedno wcielenie umiera, natychmiast rodzi się kolejne, powołane do życia z nieustających modlitw i myśli ludzkich. Wydawać by się więc mogło, że ewentualna śmierć nie powinna robić na nich wrażenia – taką postawę prezentuje Ebisu, w serii przedstawiony jako najczęściej odradzające się bóstwo. Zmienia się to w chwili, w której poznaje on Yato, otwarcie kwestionującego te przekonania i z całą determinacją próbującego przekonać Ebisu, że jego obecne życie jest bezcenne, że za wszelką cenę powinien walczyć o swoją tożsamość i swoje wspomnienia – wszystko to, co straci, jeśli umrze i pozwoli odrodzić się kolejnej swojej wersji. To zupełnie inna perspektywa, która w przypadku Yato, nieznanego i pomniejszego bóstwa, jest jedynym sposobem na życie. Bohater ma pełną świadomość tego, że jeśli umrze, nie odrodzi się na nowo, gdyż nie jest dość znany, by jego imię pozostało na ustach ludzi i doprowadziło do jego reinkarnacji. Przy okazji powraca również kwestia jego przywiązania do Hiyori. Choć ich relacja zostaje w drugiej serii odsunięta na dalszy plan, nie znika z horyzontu – w pewnym sensie ulega przemianie, jak wszystko inne w Noragami Aragoto zyskuje drugie dno. Pamięć Hiyori jest gwarantem istnienia tak dla Yato, jak i dla Yukine. Choć jednak dziewczyna jest do nich bardzo mocno przywiązana, okazuje się, że związek ten jest niezwykle kruchy i wystarczy dłuższa chwila rozłąki, by doprowadzić do zerwania ich więzów. Ów związek między Yato a Hiyori można oczywiście rozważać również w kategoriach romantycznych, do czego zresztą twórcy aktywnie i z pełnym rozmysłem widzów zachęcają, nie one jednak definiują jego wartość. Gdy w pewnym momencie Yato deklaruje, że uczyni Hiyori najszczęśliwszą dziewczyną na świecie, jego słowa nie wynikają z romantycznych względem niej uczuć (a przynajmniej nie tylko z nich), ale głównie ze świadomości, że dzięki niej nie musi już każdego dnia bać się, że zniknie, nie pozostawiając po sobie śladu w pamięci i sercach ludzi.

Jeśli więc recenzję pierwszej serii kończyłam, określając ją mianem relaksującej i zabawnej, to kontynuację postrzegam w zupełnie innym świetle – mimo wciąż obecnych akcentów komediowych, historia wkracza na znacznie bardziej dramatyczne i emocjonujące tory, zaś jej bohaterowie – już w poprzedniej części dający się lubić – prezentują się z zupełnie nowej strony, dzięki czemu stają się dla widzów jeszcze bardziej fascynujący.

W tych zachwytach nad Noragami Aragoto warto też odnotować, że i jakość wykonania, wbrew dość powszechnym w przypadku kontynuacji trendom, pozostaje na bardzo wysokim poziomie. Postaci wciąż przykuwają wzrok estetyką – nie mogłam przestać zachwycać się Bishamon i kolejnymi odsłonami jej wizerunku. Czy to w skąpym skórzanym wdzianku, ciężkiej żelaznej zbroi, czy kwiecistym kimonie, Bishamon prezentuje się zjawiskowo. Sceny walki, których druga seria zawiera pod dostatkiem, również nie straciły nic ze swojej dynamiki. Jeśli miałabym się do czegoś przyczepić, to może do faktu, że już w finałowych odcinkach dało się zauważyć kilka nieszczególnie udanych ujęć z oddalenia, na których postaci rysowane były wyjątkowo krzywo i niechlujnie. Przypuszczam, że był to raczej wynik pośpiechu, aniżeli próby poczynienia oszczędności finansowych – niezależnie jednak od tego, te drobiazgi nie zmieniają mojej wysokiej opinii o całości wykonania serii.

W jednym z pierwszych akapitów wspomniałam o tym, jak gładkie było przejście z pierwszej do drugiej części tytułu i wydaje mi się, że nie bez znaczenia pozostają tutaj również opening i ending kontynuacji, których brzmienie jest bardzo zbliżone do tych z poprzedniej serii – w obu przypadkach zresztą ending wykonywany jest przez tę samą osobę, co tłumaczy podobieństwa. Co do openingu, utwór Kyouran Hey Kids!! jest równie dynamiczny, jak Goya no Machiawase, dodatkowo zaś sam klip zaskakująco przypomina ten z pierwszej części. To już oczywiście kwestia subiektywnych wrażeń, ale jeśli miałabym wybierać między tymi dwoma kompozycjami, raz jeszcze palmę pierwszeństwa przyznałabym Noragami Aragoto.

Seria stanowi również ucztę dla ucha każdego wielbiciela znanych i utalentowanych seiyuu. Już w poprzedniej recenzji rozpływałam się nad rolą Hiroshiego Kamiyi – artysta nie zawodzi również w kontynuacji, w której obserwujemy (i słyszymy) Yato w znaczniej poważniejszej odsłonie. Zaraz po nim najjaśniej świecą gwiazdy Miyuki Sawashiro w roli Bishamon i Juna Fukuyumy wcielającego się w jej wiernego sługę Kazumę. Obsada drugiej serii wzbogacona zostaje o kolejne znane nazwiska, takie jak Kaito Ishikawa czy Ryoutarou Okiayu, prawdopodobnie nieco lepiej kojarzony przez starszych widzów, jako że szczyt jego kariery przypada na przełom XX i XXI wieku.

Tym razem nie zakończę recenzji pytaniem „oglądać czy nie oglądać”, gdyż nikt, kto ją przeczytał, nie może mieć najmniejszych wątpliwości co do mojej opinii o Noragami Aragoto. To kontynuacja, jakiej życzyłabym każdemu tytułowi. Byłabym szczerze zaskoczona, gdyby znalazła się osoba, która polubiwszy pierwszą serię, nie zachwyciłaby się drugą. A jeśli z jakiegoś powodu nadal nie widzieliście poprzedniej części, serdecznie doradzam Wam obejrzenie obydwu – choćby i za jednym zamachem.

Lin, 28 lutego 2016

Twórcy

RodzajNazwiska
Studio: BONES
Autor: Toka Adachi
Projekt: Toshihiro Kawamoto
Reżyser: Koutarou Tamura
Scenariusz: Deko Akao

Odnośniki

Tytuł strony Rodzaj Języki
Noragami Aragoto - wrażenia z pierwszych odcinków Nieoficjalny pl