Anime
Oceny
Ocena recenzenta
8/10postaci: 8/10 | grafika: 7/10 |
fabuła: 8/10 | muzyka: 7/10 |
Ocena czytelników
Kadry
Top 10
Akagami no Shirayukihime [2016]
- Snow White with the Red Hair [2016]
- 赤髪の白雪姫 [2016]
Shirayuki wyrusza w podróż do ojczyzny. Czy rozłąka wpłynie negatywnie na jej związek z Zenem i kim jest tajemniczy Kazuki, który pragnie odnaleźć dziewczynę za wszelką cenę?
Recenzja / Opis
Shirayuki wiedzie spokojny żywot na zamku królewskim, ale licho nie śpi! Na dwór, tym razem całkowicie legalnie, trafia niedoszły porywacz bohaterki, Mihaya. Twierdzi on, że podczas podróży spotkał ślicznego chłopaka, Kazukiego, który szuka dziewczyny o czerwonych włosach, a że młodzieniec wydawał się dość podejrzany, Mihaya postanowił ostrzec Zena. Książę zleca byłemu łotrzykowi śledztwo i przy okazji prosi Mitsuhide, by miał kłopotliwego gościa na oku. To jednak nie koniec zawirowań na zamku Clarines – z królestwa Tanbarun przychodzi zaproszenie na wielki bal, organizowany przez księcia Rajiego. Rzecz w tym, że zaproszoną osobą jest Shirayuki, a jako że Izana nie przepuści żadnej okazji, by trochę namieszać, wbrew pragnieniom Zena podejmuje decyzję o wyjeździe dziewczyny. Ma jej towarzyszyć Obi, który jako jedyny wydaje się zadowolony z takiego obrotu sprawy.
Pierwsza część Akagami no Shirayukihime była sielankowa i nieco senna, fabuła nie obfitowała w nagłe zwroty akcji czy niepokojące wydarzenia. Przez dwanaście odcinków obserwowaliśmy dworskie życie i owocne próby Shirayuki spełnienia marzeń. Tymczasem kontynuacja ma w sobie więcej przygody, nie brakuje tu także scen dramatycznych. Nie trzeba być jasnowidzem, by się domyślić, że Kazuki w końcu odnajduje zielarkę, ale motywy jego postępowania mogą zaskoczyć, zwłaszcza że wiążą się z przeszłością dziewczyny. Poza tym szybko okazuje się, że tajemniczy młodzieniec to najmniejszy problem bohaterów, ponieważ czeka ich starcie z dużo groźniejszym przeciwnikiem.
Druga seria różni się od poprzedniczki nie tylko zmianą tempa i chwilami poważniejszym nastrojem, ale przede wszystkim faktem, że przez większość czasu Zen i Shirayuki są rozdzieleni. Szczerze mówiąc, ten zabieg wydał mi się najbardziej ryzykowny – siłą pierwszej serii były interakcje tej dwójki, ociekające romantycznością i pozytywnymi emocjami, dlatego nie byłam na początku przekonana do tak drastycznej zmiany. Na dodatek, praktycznie od pierwszego odcinka było wiadomo, że pojawi się Kazuki i poważnie namiesza, potem doszły kolejne przeszkody i zapowiadało się, że główni bohaterowie nie spotkają się przed finałem, a to byłby bolesny strzał w stopę. Na szczęście trójkąt Obi – Shirayuki – Raji okazał się szalenie interesujący i zabawny, a wątek przygodowy nie był przeciągany na siłę. Dzięki temu nie zabrakło miejsca na odrobinę zamkowej codzienności i kolejną scenę, ukazującą zakończenie (lub rozpoczęcie, zależy z której strony patrzeć) pewnego etapu związku protagonistów. Swoją drogą, to naprawdę fantastyczna sprawa, że autorka, a za nią twórcy, nie muszą uciekać się do tanich chwytów, by podgrzać atmosferę i pokazać, jak dobraną parą są Zen i Shirayuki. Chociaż na początku obawiałam się, że romantycznych scen będzie jak na lekarstwo, anime przebiło pod tym względem poprzedniczkę, w finale wręcz z przytupem. Odpowiedzialna za scenariusz Deko Akao nie bawiła się w udoskonalanie mangi, a jedynie zgrabnie wykorzystała materiał bazowy, co dało bardzo wyważone połączenie okruchów życia, komedii i przygody.
Dzięki przesunięciu Zena na drugi plan na początku serii, udało się wykorzystać potencjał drzemiący w relacjach Shirayuki z innymi postaciami, ze szczególnym wskazaniem na Obiego. W ogóle wyrasta on na jednego z bardziej charyzmatycznych i ciekawych bohaterów. Nie jest tak kryształowy jak drugi książę Clarines, ani tak perfekcyjny jak Mitsuhide. Widać, że nie do końca potrafi odnaleźć się w zaistniałej sytuacji – z jednej strony traktuje Zena jak przyjaciela i zwierzchnika, a co za tym idzie, nie chce go zawieść, a z drugiej wyraźnie zaczyna coś czuć do Shirayuki, jednocześnie zdając sobie sprawę, że chwilowo nie ma najmniejszych szans na zdobycie jej serca. Podobnie wygląda sprawa z Rajim, także zauroczonym zielarką, ale jeszcze zbyt niedojrzałym emocjonalnie, za to powoli dorastającym do roli przyszłego króla. Również fani Mitsuhide i Kiki nie będą zawiedzeni, bo chociaż urocza para ochroniarzy otrzymuje niedużo czasu ekranowego, coraz wyraźniej widać, że czują do siebie coś więcej niż przyjaźń.
Jednak wszystkie te drobiazgi i szczególiki bledną, kiedy tylko na scenę wkraczają główni bohaterowie – nie mam pojęcia, co zaplanowała autorka mangi, ale na tym etapie historii nie potrafię sobie wyobrazić, by coś stanęło na drodze Zena i Shirayuki. Tworzą naprawdę śliczny, wręcz wzorcowy związek i mimo całej słodkiej, puchatej i emanującej ciepłem otoczki, która notorycznie im towarzyszy, nie czuję, jakbym zaraz miała dostać próchnicy. W sensie, ja wiem, że to do bólu idealny, baśniowy i pozbawiony grama realizmu romans, ale jak przyjemnie się na to patrzy! Z pewnością ma na to wpływ zachowanie bohaterów – Zen jest księciem, perfekcyjnym, na białym koniu, więc tak się zachowuje, żadnych fochów, pozornego chłodu czy pozowania na pępek świata. Wie, kiedy przytulić, przeprosić, pocieszyć czy zabrać na spacer i przy okazji nie wyjść na pozbawionego charakteru ciapciaka, co to tylko potrafi banałami rzucać i uśmiechać się sztucznie. Oczywiście nie inaczej jest z Shirayuki, która ma kręgosłup i wie, czego chce, a także uparcie dąży do celu, ale robi to po cichu, z godnością, co moim zdaniem dodaje jej jeszcze więcej uroku.
W drugiej części pojawiają się też zupełnie nowe postacie, jak chociażby wspomniany już Kazuki czy przezabawne rodzeństwo księcia Rajiego. Z odmętów przeszłości wyłaniają się również osoby związane z główną bohaterką, a także z Obim – dzięki nim dowiadujemy się wielu istotnych faktów na ich temat. Za ciekawostkę należy uznać fakt, że po raz pierwszy pojawiają się naprawdę czarne charaktery. Do tej pory większość przeciwników obecności zielarki na zamku i jej związku z księciem w ten lub inny sposób zmieniała zdanie albo przynajmniej zdawała sobie sprawę, że knując, popełniła błąd. Teraz na scenę wkraczają przeciwnicy bezwzględni i niezainteresowani dobrym serduszkiem Shirayuki, nie do końca przejmujący się także jej wysoko postawionymi przyjaciółmi (przynajmniej do czasu). Nie są to ludzie zbyt skomplikowani, prezentują się raczej jednowymiarowo i płasko, ale są ciekawym dodatkiem do galerii szlachetnych i zawsze postępujących słusznie bohaterów.
Pod względem technicznym anime niewiele różni się od części pierwszej. Trochę zaskoczył mnie niewielki spadek jakości grafiki na początku, ale sytuacja szybko wróciła do normy. Owszem, trafiały się wpadki anatomiczne czy jakieś krzywizny i brak dokładności, ale na tyle rzadko, że zupełnie nie przeszkadzało to w seansie. Widać, że studio BONES nie dostało tym razem odpowiednich funduszy, tudzież grafikom częściej zdarzały się kiepskie dni. Projekty postaci pozostały wierne oryginałowi, ale warto zwrócić uwagę na detale – w drugiej serii Shirayuki częściej zmienia ubranie, zdarza się to także Zenowi i Obiemu, mamy nawet okazję zobaczyć Kiki w sukni! A skoro przy modzie jesteśmy, ktoś powinien wytłumaczyć Japończykom, że kobietom zdarza się chodzić w kolorze innym niż różowy, zwłaszcza rudowłosym… Serio, na oficjalnych grafikach mangowych bohaterka co i rusz prezentuje nową kreację i rzadko kiedy jest ona różowa, co sprawia, że Shirayuki wygląda dużo ładniej, a w anime jak na złość… Widać w Clarines i Tanbarunie mają nadwyżkę takiego materiału. Wracając jednak do meritum, mimo przygodowej domieszki, scen dynamicznych jest jak na lekarstwo, dlatego nie ma co liczyć na animacyjne fajerwerki. Wzrok ponownie przyciągają bardzo staranne, bogate kolorystycznie tła i rysowane z pietyzmem kwiaty.
Podobne wrażenia towarzyszą ścieżce dźwiękowej, która ponownie nie zapada w pamięć i stanowi jedynie tło dla wydarzeń. Usłyszymy te same instrumenty, zaaranżowane w ten sam spokojny, sielankowy sposób, nawet czołówka i piosenka towarzysząca napisom końcowym są łudząco podobne do tych z pierwszej serii. Zaśpiewanie openingu (Sono Koe ga Chizu ni Naru) i tym razem powierzono seiyuu głównej bohaterki, czyli Saori Hayami. Nie inaczej jest w przypadku endingu, Kimi to Tsuzuru Monogatrai, ponownie wykonywanego przez eyelis, a jeżeli ktoś stęsknił się za starą czołówką, usłyszy ją na końcu ostatniego odcinka. Trudno zarzucić też cokolwiek seiyuu, którzy jak zwykle zagrali bardzo dobrze, ze szczególnym wskazaniem na Juna Fukuyamę, cudownie oddającego wiecznie spanikowanego Rajiego.
Nowa seria Akagami no Shirayukihime to udana kontynuacja, niebędąca klonem poprzedniczki. Bohaterowie nabrali więcej życia, pogłębiono relacje między nimi, a także urozmaicono fabułę, bo ileż można patrzeć na pałacowe korytarze. Nie zapomniano przy tym o przeszłości niektórych bohaterów. Anime ma dobre tempo, nie dłuży się, i co istotne, starczyło miejsca na konkluzję. I tylko ciepły, optymistyczny nastrój pozostał bez zmian. Perypetie Zena i Shirayuki to solidna dawka pozytywnych emocji i endorfin, więc mam nadzieję, że to nie ostatnia odsłona ich przygód.
Twórcy
Rodzaj | Nazwiska |
---|---|
Studio: | BONES |
Autor: | Sorata Akizuki |
Projekt: | Kumiko Takahashi |
Reżyser: | Masahiro Andou |
Scenariusz: | Deko Akao |
Muzyka: | Michiru Ooshima |
Odnośniki
Tytuł strony | Rodzaj | Języki |
---|---|---|
Akagami no Shirayukihime - wrażenia z pierwszych odcinków | Nieoficjalny | pl |