Tanuki-Anime

Tanuki.pl

Wyszukiwarka recenzji

Otaku.pl

Anime

Oceny

Ocena recenzenta

7/10
postaci: 5/10 grafika: 7/10
fabuła: 6/10 muzyka: 8/10

Ocena redakcji

6/10
Głosów: 11 Zobacz jak ocenili
Średnia: 6,45

Ocena czytelników

7/10
Głosów: 497
Średnia: 7,18
σ=1,63

Kadry

Zrzutka
Zrzutka
Zrzutka
Zrzutka
Źródło kadrów: Własne (wa-totem)
Więcej kadrów

Wylosuj ponownieTop 10

Jigoku Shoujo

Rodzaj produkcji: seria TV (Japonia)
Rok wydania: 2005
Czas trwania: 26×24 min
Tytuły alternatywne:
  • 地獄少女
  • Hell Girl
Gatunki: Horror
zrzutka

Piekielna Dziewczynka wsadza Piekielnie Złych Ludzi do Piekła. Miejska legenda w konwencji japońskich opowieści grozy.

Dodaj do: Wykop Wykop.pl

Recenzja / Opis

W szemranych zakamarkach internetu funkcjonuje strona nazwana Piekielnym Łączem, która staje się dostępna każdego dnia o północy. Nie wyróżnia jej skomplikowany projekt – to ledwie linjka tekstu, pole do wpisywania i przycisk – jednak tylko przez ten serwis można skontaktować się z tytułową Jigoku Shoujo, Ai Enmą, i poprosić ją, by wysłała znienawidzoną przez nas osobę na tamten świat z towarzyszącym temu przedśmiertnym cierpieniem. Wygodne, prawda? Doświadczenie nabyte podczas używania globalnej sieci sugeruje, że gdzieś tu musi tkwić haczyk. Tak jest w rzeczy samej, ale tym razem nie dostaniemy w prezencie wirusa komputerowego. Po śmierci podzielimy los wyznaczonego przez nas człowieka i sami również trafimy do piekła. Czy po prawie 400 latach od czasu sformułowania Zakładu Pascala ludzkość potrafi wyciągnać z niego jakieś wnioski i nie poświęca wieczności dla doczesności w obliczu tego typu wyboru? Anime stara się pokazać, że zaskakująco często odpowiedź jest przecząca.

Seria to zlepek niezależnych historii połączonych postacią czerwonookiej dziewczyny o kruczoczarnych włosach – postacią Ai Enmy. Jak na główną bohaterkę ma ona dość ograniczony repertuar działań podejmowanych na ekranie. Gdy „zleceniodawca” nawiąże z nią kontakt za pośrednictwem strony, dziewczyna wręcza mu słomianą lalkę (rozwiązanie sznurka znajdującego się na kukle zatwierdza kontrakt) i bez emocji informuje o konsekwencjach wyboru, którego może dokonać. Następnie ukrywa się w cieniu, obserwuje działania desperata i ostatecznie, gdy ten zdecyduje się wysłać swojego wroga do piekła, czyni odpowiednie honory, po czym transportuje jeszcze ciepłego nieboszczyka łodzią wprost w zaświaty. Przy tym wszystkim Enma zachowuje stoicki spokój i zdystansowanie, które wydają się wręcz niepokojące. Właśnie te cechy wespół z odpowiednim wyglądem i posturą sprawiają, że tak mdła postać może zaintrygować widza. Oszczędność ruchów i wypowiedzi, szeroko otwarte duże, czerwone oczy – dzięki temu jesteśmy przyciągani i zainteresowani bohaterką, która nie wnosi do fabuły rewolucyjnych zmian. Czyżby twórcy Jigoku Shoujo wzorowali Ai Enmę na roli, którą Antony Hopkins grał w Milczeniu owiec?

Piekielnej Dziewczynce towarzyszy „Piekielna Gromadka”. W tym przypadku w jej skład wchodzą: tajemniczy przystojny młodzieniec, odziana w kimono prostytutka oraz spokojny starszy pan. Każde z nich posiada szczególne umiejętności, które często okazują się przydatne przy poszukiwaniu ofiary lub jej przedśmiertnych torturach. Trójka postaci wydaje się mieć interesujące tło fabularne, ale niestety nie jest nam dane dowiedzieć się czegoś więcej na ich temat. Zostaje ciekawość i wrażenie niewykorzystanego potencjału.

Ostatnimi postaciami wartymi wspomnienia są wprowadzeni dość późno (w ósmym odcinku) niezależny dziennikarz Hajime Shibata i jego córka Tsugumi. Pełnią oni rolę przeciwwagi dla obrazu ludzi wiedzionych zemstą, którzy zwykle korzystają z usług Ai. Mężczyzna, kierowany zawodowym instynktem, chce odkryć sekret Piekielnej Dziewczynki, jednak bardzo często zostaje postawiony przed faktem dokonanym i w ostatnich chwilach stara się odwieść ludzi od podjęcia fatalnej w skutkach decyzji. Tsugumi natomiast wydaje się w tajemniczy sposób połączona mentalnie z Enmą – zdarzają się jej wizje, w których ogląda wydarzenia oczami Piekielnej Dziewczynki. Dwuosobowa rodzina Shibatów wnosi do serii nowy pierwiastek i ratuje ją przed monotonią. Z jednej strony działają oni przeciwko zjawisku pozwalającemu ludziom na łatwą zemstę, ale z drugiej nie są pewni, czy takie poczynania są słuszne. To czyni ich wartościowymi postaciami.

Schemat. Pojęcie, które stoi za tym słowem, jest zarazem błogosławieństwem i przekleństwem dla niejednej serii. Z jednej strony zapewnia ono wyrównany poziom: gorsze odcinki są z łatwością rekompensowane przez lepsze; z drugiej natomiast bardzo trudno jest złamać taką strukturę w nierażący sposób. Jigoku Shoujo jest najbardziej typową przedstawicielką serii epizodycznej opartej na schemacie odcinka i nie są jej obce żadne korzyści ani ograniczenia z tym związane. Każdy odcinek przedstawia osobną historię, jednak wszystkie można podzielić na etapy: jakiemuś człowiekowi jest źle przez kogoś innego, nawiązuje kontakt z Ai, waha się z różnych powodów, ostatecznie decyduje się na zemstę, po czym jego wróg ginie w męczarniach i zostaje zabrany przez Enmę do piekła. Do tego dołączone są stałe kwestie wypowiadane przez poszczególnych bohaterów, pewne następstwa zdarzeń… Wszystko jak w ogranej sztuce teatralnej. Całość nie jest dla serii ani dobra, ani zła. Widz miejscami może czuć się znudzony, ale równie często zdarzają się momenty wyłamujące się ze schematu, szczególnie bliżej końca anime. Gdyby było w tym widać celowość, można by nawet mówić o świadomej zabawie z przywyczajeniami widza, ale niestety ruch w tę stronę jest zbyt nieśmiały.

Jak prezentują się poszczególne historie? Nie najlepiej. Zazwyczaj dostajemy czarno­‑biały obraz sytuacji: dobry człowiek jest gnębiony przez złego. Żeby nie pokazywać wciąż tego samego, seria wprowadza urozmaicenia w różnej formie: czasem jest to nieoczekiwany obrót spraw (okazuje się, że w rzeczywistości winien był ktoś inny itd.), a czasem twórcy postanawiają zagrać na emocjach widza. Problem polega na tym, że robią to w bezwstydny i nieudolny sposób. Litość dla zwierząt? Biedne, maltretowane dzieci? Wszystko to tutaj znajdziemy, ale jako zwykłe narzędzie do pokazania, że antagonista jest złem wcielonym, a nie jako przedstawienie konkretnego problemu. Pod tym względem Jigoku Shoujo może oburzyć podejściem do tematu. Sytuacji nie poprawiają postacie epizodyczne. Zdecydowana większość z nich ma tylko jeden życiowy cel oraz jedną cechę charakterystyczną (najczęściej związaną z wykonywaną profesją) i rzadko trafia się wśród nich wiarygodny portret psychologiczny. W zwykłych warunkach takie uproszczenia nie byłyby rażące, ale w tym przypadku anime skupia się na przedstawieniu historii właśnie tych postaci, więc nie powinny one być marionetkami. Tutaj seria zdecydowanie ponosi porażkę. Jeszcze innym problemem jest naiwność zawiązania akcji. Zazwyczaj widzimy nieszczęśnika pognębionego przez życie, a konkretnie przez drugiego człowieka, następnie zaś niczym objawienie pojawia się Piekielne Łącze, o którym bohater akurat dowiaduje się z plotek. Od biedy można by uznać, że to celowe działanie mocy z zaświatów, ale nigdzie nie podjęto prób takiego uzasadnienia.

Jigoku Shoujo wpisuje się w gatunek horroru wschodniego typu. Nie należy spodziewać się strachu i zaskoczenia, znanych z zachodnich produkcji, za to daje się odczuć klimat japońskich opowieści grozy przenikający się z elementami charakterystycznymi dla miejskich legend – już sam sposób działania Piekielnego Łącza w pewnym stopniu to wymusza. Nastrój wypada dobrze, miejscami można nawet odczuć napięcie, ale bywają też momenty, gdy czar tytułu pryska przez niezamierzony komizm. Zazwyczaj tyczy się to chwil przedśmiertnych tortur nieszczęśników, którzy zostali skazani na zesłanie do piekieł. Ktoś wymyślił sobie, żeby owe męki pasowały tematycznie do złoczyńcy i zbrodni, które popełnił. Pomysł w założeniach jest poprawny, ale scena ze złym cukiernikiem umierającym w gigantycznym torcie pozostanie w mojej pamięci jako przykład tego, że można przedobrzyć…

Anime potrafi za to bardzo pozytywnie zaskoczyć grafiką – wyraźnie widać, że Studio Deen było tu w szczytowej formie. Animacja jest płynna i precyzyjna, tła utrzymują równy poziom, a wpadki zdarzają się niezwykle rzadko. To solidne rzemiosło plasujące się wysoko na tle tego, co można osiągnąć w serii telewizyjnej. Naprawdę błyszczą projekty postaci – w serii przewijają się tłumy bohaterów, a każdy z nich otrzymuje spersonalizowany rys. Różnorodność projektów, stylów, do których można je przyporządkować, i idealne ich współgranie wywołują autentyczny zachwyt. Żeby nie było zbyt pięknie, należy wspomnieć, że animatorom z powodu takiego natłoku projektów postaci zdarza się zapomnieć, jak wyglądają główni bohaterowie. Pomiędzy odcinkami widoczne są drobne różnice, które na szczęście rzadko odbierają przyjemność oglądania.

Jeszcze lepiej od wizualnej prezentuje się strona muzyczna tego tytułu. Jigoku Shoujo ma wspaniałą ścieżkę dźwiekową i umiejętnie ją wykorzystuje. W trakcie seansu usłyszymy kilkadziesiąt pomysłowych i dopracowanych utworów, które można zaklasyfikować do muzyki filmowej, z przewodnim fortepianem, skrzypcami lub tradycyjnymi wschodnimi instrumentami, a także różnych gatunków nieagresywnej elektroniki, kawałków gitarowych albo rocka. Gdzieniegdzie pojawia się też coś z nurtu jazz fusion. Taka różnorodność melodii w soundtracku w połączeniu z chwytliwością wielu utworów sprawia, że niejedna osoba po zakończonym seansie sięgnie po płyty ze ścieżką dźwiękową serii. Piosenki przewodnie zdecydowanie dotrzymują tu kroku swoją jakością. O Sakasama no Chou (openingu) wyrażałbym się w samych superlatywach, gdyby nie jego refren, w którym melodia staje się naiwnie radiowa, a wokal dominuje resztę dźwięków. To wciąż bardzo dobra piosenka, ale nie mogę odżałować, że popsuto jej kluczowy element w tak beztroski sposób. Ending wypadł równiej, chociaż muzycznie stoi klasę niżej. Nie zapiera dechu w piersiach, ale należy mu oddać, że wprowadza dobry, refleksyjny klimat na koniec odcinka, ma ciekawy wstęp, a seiyuu wykonuje tu dobrą pracę. Skoro już mowa o Mamiko Noto, śpiewającej właśnie ten utwór, jest ona jedyną osobą z obsady wartą wspomnienia – oczywiście podkłada głos Ai. W tej kwestii wstrzymam się jednak z oceną. Osobiście słyszałbym Enmę z nieco niższym tembrem głosu, a do tego brzmienie niektórych jej kwestii wydaje mi się dość dziwne, ale nie widzę żadnego punktu zaczepienia dla krytyki. Jest najzwyczajniej dobrze.

Pomimo niemałej popularności, jaką cieszy się ta seria, Jigoku Shoujo to tytuł niszowy pod względem treści. Będzie oczywistym wyborem tylko dla osób obeznanych z japońskim horrorem lub uwielbiających anime z elementami psychologicznymi na tyle, że czują potrzebę obejrzenia każdej takiej serii, bez względu na jakość tych elementów. Cała reszta powinna dobrze się zastanowić, czy chce sięgnąć po ten tytuł. Pomimo swoich wad nie jest zły, ale z kolei jego zalety mogą nie zostać powszechnie docenione. Jeśli już ktoś zdecyduje się na seans, doradzam obejrzenie pierwszego odcinka na zapoznanie się z konwencją i zaraz po nim szóstego, z pominięciem poprzednich czterech. Pech chce, że pierwsze pięć odcinków jest wyraźnie słabsze fabularnie niż reszta serii i może skutecznie zniechęcić do dalszego oglądania, wywołując wrażenie, że anime jest gorsze niż w rzeczywistości. Jeśli seria się spodoba, można do nich wrócić, gdyż nie ma w nich chronologicznej ciągłości. W końcu Ai Enma wydaje się funkcjonować w oderwaniu od czasu, zawsze gotowa przyjąć zlecenie na kolejną ofiarę…

Ippen shindemiru?

The Beatle, 5 maja 2015

Recenzje alternatywne

  • wa-totem - 18 września 2006
    Ocena: 6/10

    Czy należy się bać drobnej i delikatnej, przypominającej porcelanową figurkę dziewczynki imieniem Ai Enma? Do panteonu japońskich straszydeł i Kaidan – historii o duchach, dołączyło coś na miarę XXI wieku. więcej >>>

Twórcy

RodzajNazwiska
Studio: Studio DEEN
Autor: Hiroshi Watanabe
Projekt: Mariko Oka
Reżyser: Takahiro Oomori
Scenariusz: Ken'ichi Kanemaki
Muzyka: Yasuharu Takanashi

Odnośniki

Tytuł strony Rodzaj Języki
Jigoku Shoujo — recenzja na Anime Forever Nieoficjalny pl
Podyskutuj o Jigoku Shoujo na forum Kotatsu Nieoficjalny pl