x
Tanuki.pl korzysta z plików cookie w celach prowadzenia
reklamy, statystyk i dla dostosowania wortalu do
indywidualnych potrzeb użytkowników, mogą też z nich korzystać współpracujący z nami reklamodawcy.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Szczegóły dotyczące stosowania przez wortal Tanuki.pl
plików cookie znajdziesz w polityce prywatności.
Sezonowy
31.07.2011 11:37 Miła odskocznia od rzeczywistości
„Nitaboh” to jeden z tych filmów, w trakcie oglądania którego można się co nieco nauczyć. Ja nauczyłem się, że gra na shamisen to nie tylko dziwaczne plumkanie w rytm tradycyjnego japońskiego zaśpiewu, tak bardzo kłócącego się z harmonią „zachodniej” muzyki, do której jesteśmy przyzwyczajeni. Podczas słuchania występu Nitaroh w ostatniej scenie, szczęka mi opadła ze zdumienia, tak wspaniała była to muzyka. Wirtuozeria pierwszej wody i do tego zagrane z pasją, jakiej nie powstydziłby się Jimi Hendrix. Z tym, że gitara Jimiego miała sześć strun, a shamisen ma zaledwie trzy! Czapki z głów przed skośnookimi mistrzami strunowych instrumentów szarpanych!
Do tego film niesie ze sobą wyraziste i dodające mnóstwa dobrej energii przesłanie. Przypomina, że każdy przychodzi na świat z darem, który wystarczy odnaleźć, a następnie rozwijać. I że żadna wada czy ułomność, żadna krzywda ani strata doznana od losu nie oznaczają końca świata. Przeciwnie: pchają nas na nowe, nieznane i egzotyczne ścieżki, którymi w innym przypadku nigdy byśmy nie podążyli. Tak że głowa do góry i do przodu!
Miła odskocznia od zalewających nas zewsząd filmów o niczym.
Polaris
16.01.2007 17:25 Rzecz ciekawa, ale słabo zrealizowana
Zgadzam się z Avellaną, że za mało jest w tym tytule autentycznej muzyki shamisenowej. Mało tego, rzekłbym, że z tradycyjnej muzyki tego typu zostawiono w Nitaboh jedynie sam dźwięk szarpanych strun – śpiew to muzyczny popcorn… Jeżeli ktoś chciałby usłyszeć (i ujrzeć) jak się gra i śpiewa na shamisenie, to niech sięgnie choćby na sam początek „Lalek” Kitano. I druga kwestia – grafika jest POTWORNIE I PRZYGNĘBIAJĄCO statyczna… Widać na każdym kroku (dosłownie!) ograniczenia budżetowe tego tytułu. Ruch w kadrze ograniczony jest do absolutnie niezbędnego minimum, oczywiście na pierwszym planie, bo plany dalsze są martwe i nieruchome jak mucha zatopiona w bursztynie… Brak jakiegokolwiek naturalnego ruchu drzew, traw, szat, flagi powiewają tylko w momentach, gy odtwarzana jest owa nieszczęsna animacja komputerowa… Również sam projekt postaci jest nieoryginalny. O krawędź kiczu ocierają się spadające co i rusz płatki kwiatów wiśni – miałem wręcz wrażenie, że twórcy filmu chcą być bardziej japońscy od swoich prapradziadków, w których czasach toczy się akcja omawianej produkcji. Reasumując – anime w sume jednak ciekawe, bo i sam temat niebanalny, ale wykonanie tragiczne…
W dwóch aspektach się zgadzam: za mało tradycyjnej muzyki i nienajlepsza grafika komputerowa. Kilka razy myślałem, że coś jest nie tak z filmem, bo nagle animacja się zatrzymywała (a może jednak coś ja skopałem, nie mam pewności ^^').
Jak ktoś lubi albo chce lubieć shamisen, to jest to tytuł dla niego. Ot, ciekawe tło dla muzyki, no i trochę jakiejś tam wiedzy można zebrać.
Miła odskocznia od rzeczywistości
Do tego film niesie ze sobą wyraziste i dodające mnóstwa dobrej energii przesłanie. Przypomina, że każdy przychodzi na świat z darem, który wystarczy odnaleźć, a następnie rozwijać. I że żadna wada czy ułomność, żadna krzywda ani strata doznana od losu nie oznaczają końca świata. Przeciwnie: pchają nas na nowe, nieznane i egzotyczne ścieżki, którymi w innym przypadku nigdy byśmy nie podążyli. Tak że głowa do góry i do przodu!
Miła odskocznia od zalewających nas zewsząd filmów o niczym.
Rzecz ciekawa, ale słabo zrealizowana
I druga kwestia – grafika jest POTWORNIE I PRZYGNĘBIAJĄCO statyczna… Widać na każdym kroku (dosłownie!) ograniczenia budżetowe tego tytułu. Ruch w kadrze ograniczony jest do absolutnie niezbędnego minimum, oczywiście na pierwszym planie, bo plany dalsze są martwe i nieruchome jak mucha zatopiona w bursztynie… Brak jakiegokolwiek naturalnego ruchu drzew, traw, szat, flagi powiewają tylko w momentach, gy odtwarzana jest owa nieszczęsna animacja komputerowa… Również sam projekt postaci jest nieoryginalny. O krawędź kiczu ocierają się spadające co i rusz płatki kwiatów wiśni – miałem wręcz wrażenie, że twórcy filmu chcą być bardziej japońscy od swoich prapradziadków, w których czasach toczy się akcja omawianej produkcji.
Reasumując – anime w sume jednak ciekawe, bo i sam temat niebanalny, ale wykonanie tragiczne…
Komentarz :P
Jak ktoś lubi albo chce lubieć shamisen, to jest to tytuł dla niego. Ot, ciekawe tło dla muzyki, no i trochę jakiejś tam wiedzy można zebrać.