Anime
Oceny
Ocena recenzenta
5/10postaci: 6/10 | grafika: 6/10 |
fabuła: 4/10 | muzyka: 7/10 |
Ocena redakcji
brakOcena czytelników
Kadry
Top 10
- Starmyu [2017]
- Heroine Taru Mono! ~Kiraware Heroine to Naisho no Oshigoto~
- Uta no Prince-sama: Maji Love 2000% Special
- Starmyu
- Magic-Kyun! Renaissance
- B-Project: Kodou Ambitious
- Uta no Prince-sama: Maji Love 1000%
- Uta no Prince-sama: Maji Love Legend Star
- Uta no Prince-sama: Maji Love 2000%
- Dakaretai Otoko 1-i ni Odosarete Imasu
Starmyu [2019]
- 高校星歌劇[スタミュ] [2019]
Czasem warto wiedzieć, kiedy nie należy wychodzić do kolejnego bisu.
Recenzja / Opis
Jako że wakacje stanowią w Japonii przerwę pomiędzy szkolnymi trymestrami, nasi bohaterowie nadal są w drugiej klasie. Sporo się jednak zmieniło – zgrana paczka złożona z teamu Ootori, teamu Hiiragi, a także części teamu Yuzuriha oraz teamu Sazanami, szykuje się do wspólnego występu na jesiennym festiwalu kulturalnym. Teraz jednak ich mentorzy ostatecznie i na dobre zniknęli z liceum Ayanagi, zaś na szczycie szkolnej hierarchii stoją członkowie nowego Kao Kai. Wydawałoby się, że zajmą się oni pierwszoklasistami i stworzeniem nowych teamów, ale jak się okazuje, mają też coś w zanadrzu dla drugoklasistów. Ostatecznie lata szkolnej nauki trwają krótko, więc nowy Kao Kai musi zacząć się już zastanawiać nad swoimi następcami. Jako że przewodniczący, Touma Shiki, jest zazwyczaj nieobecny zarówno duchem, jak i ciałem, ciężar wszelkich decyzji spada na jego zastępcę, Ryou Fuyusawę. Ten zaś uznaje, że aby zaprezentować się w najlepszym świetle i przepchnąć planowane reformy, samorząd musi „wyprodukować” na szkolny festiwal przedstawienie doskonałe. Do udziału w nim zostają wybrani członkowie teamu Hiiragi – cała reszta, zdaniem Fuyusawy, nie ma potrzebnych umiejętności i tylko by przeszkadzała. Oczywiście Yuuta nie zamierza się łatwo poddawać – w końcu marzył o tym, by stanąć na jednej scenie z Ruim, liderem teamu Hiiragi, i wszystkimi swoimi kolegami. Jednak trafiła kosa na kamień – Fuyusawa jest uparty i nieprzejednany, także z powodów personalnych. Nowy konflikt dzieli Kao Kai, zaś drugoklasiści wydają się być na straconych pozycjach. Jakie tym razem wyjście z beznadziejnej sytuacji uda się znaleźć?
Powyższy opis jest bardzo skomplikowany, ale w sumie główny wątek bardzo przypomina ten z pierwszej serii. Yuuta i jego koledzy (tym razem team Ootori rozszerzony o dwuosobowe reprezentacje pozostałych dwóch teamów) zostają skreśleni jako nie dość dobrzy, by wystąpić w prestiżowym przedstawieniu, i muszą przekonać do swojej wartości członków nowego samorządu. W samym samorządzie natomiast narasta rozdźwięk pomiędzy chodzącym własnymi drogami Shikim a zasadniczym Fuyusawą, których łączą rozmaite wcześniejsze zajścia. To podobieństwo fabularne nie uszło uwagi twórców – bohaterowie wprost porównują swoją sytuację z wcześniejszą – ale niestety nie przysłużyło się nowej serii. Nie zawsze da się wejść dwa razy do tej samej rzeki.
Świat Starmyu, z nieobecnymi nauczycielami i uczniami kształcącymi się wyłącznie pod okiem starszych kolegów, zawsze był skrajnie umowny, ale to rzecz jedna – inną jest natomiast zachowanie spójności pomiędzy seriami. W pierwszej argument o tym, że team Ootori, sformowany z „odrzutów”, będzie przez pozostałych członków samorządu traktowany po macoszemu, miał jakiś tam fabularny sens. W recenzji drugiej serii z przyjemnością zauważałam, że nastawienie otoczenia do Yuuty i jego kolegów wyraźnie się zmieniło. Trzecia natomiast resetuje te postępy w sposób idiotyczny – nagle „nie dość dobry” jest nie tylko team Ootori, ale także pozostałe dwa teamy (w tym ich członkowie wybrani w poprzedniej serii do ultraprestiżowego przedstawienia) co by oznaczało, że nowy samorząd całkowicie skreśla dokonania swoich poprzedników. Nie ma też cienia nawet pseudologicznego uzasadnienia, dlaczego przedstawienie na festiwalu kulturalnym ma być aż takie ważne. Nie idzie mi o tworzenie realistycznej wizji, ale dopisanie wyjaśnień, które pozwoliłyby widzom choć trochę przejąć się stawką, o którą tym razem toczy się gra.
Trudno też wciągnąć się w fabułę, kiedy dość długo nie wiadomo, do czego zmierza. Początkowo wygląda to jak odgrzanie wątku rywalizacji pomiędzy Yuutą a Ruim, co chyba miałoby najwięcej sensu. Potem dostajemy kilka odcinków przepychanek pomiędzy teamem Ootori (a dokładniej – Yuutą jako jego reprezentantem) a samorządem w celu uzyskania zgody na wspólny występ. Kiedy zaś dochodzi do porozumienia i wygląda na to, że finałem będzie zademonstrowanie siły jedności i przyjaźni, następuje mocno nonsensowna fabularna przewrotka, która cofa sprawy praktycznie do punktu wyjściowego. W rezultacie przyznam, że nie wiem, co właściwie należałoby potraktować jako właściwą scenę kulminacyjną, bo puenta serii, pokazana w epilogu, nie ma z nią szczególnego związku.
Jak łatwo zgadnąć, takie prowadzenie opowiadanej historii nie pozwala zabłysnąć postaciom – a to właśnie bohaterowie, mało realistyczni, ale barwni i budzący sympatię – byli zawsze siłą tej produkcji. Trudno się oprzeć wrażeniu, że zabrakło na nich pomysłów, chociaż przecież jest całe mnóstwo związanych z nimi wątków, które dałoby się rozwinąć. Członkowie teamu Ootori stanowią teraz tylko tło i grecki chór komentujący poczynania Yuuty, choć jeszcze gorzej został potraktowany biedny Riku Ageha – przez całą serię odzywa się tylko po to, by wypowiedzieć z emfazą imię głównego bohatera. Nawet Rui nie ma okazji się specjalnie wykazać, o jego kolegach już nie wspominając. Co ciekawe, jedyną interesującą rólkę dostaje Kouki Nanjou z teamu Sazanami, wcześniej kompletnie nijaki i nieokreślony. Więcej miejsca dostają członkowie nowego Kao Kai, chociaż nie bardzo wiadomo, po co. Powiększają i tak dużą obsadę, nie wnosząc absolutnie nic nowego ani interesującego – jak pisałam, nawet bohaterowie zauważają, że konflikt Shikiego i Fuyusawy jest dość dokładnym powtórzeniem rozdźwięku pomiędzy Ootorim a Hiiragim. Oczywiście pozostaje jeszcze jedno wyjaśnienie – Starmyu rozrosło się w projekt multimedialny, więc być może wątki, których mi tu zabrakło, wypłynęły właśnie w innym medium, ale trudno uznać to za usprawiedliwienie miałkości serii telewizyjnej.
Oprawa wizualna i muzyczna pozostaje bez zmian. Od samego początku ten tytuł nie zachwycał grafiką – zarówno rysunek postaci, jak i animacja pozostawiały sporo do życzenia – jednakże sporo nadrabiał wstawianymi od czapy scenami musicalowymi, rozgrywającymi się zwykle w fantastycznych sceneriach. Nawet pod tym względem jest gorzej. Poza brawurowym utworem wykonywanym na tle drzewa ewolucji organizmów żywych (a co!), cała reszta jest już mało pomysłowa i wykorzystuje pospolite rekwizyty sceniczne. Utwory jak zwykle komentują myśli i poczynania bohaterów, więc trudno je traktować jako całkowicie samodzielne byty. Z mojego punktu widzenia nadają się do słuchania jednorazowo, ale nie znalazłam tu niczego, co miałabym ochotę kiedykolwiek powtórzyć.
Zakończenie – mam nadzieję – sugeruje, że dotychczasowa formuła już się wyczerpała i albo należy ją zmienić, albo wprowadzić na scenę nowe pokolenie. Albo też, co chyba bym preferowała, dać już temu projektowi spokój i wymyślić coś nowego. Nie o to chodzi, że nie ma tu pola do manewru – jest spore, ale w tym momencie przestałam niestety wierzyć, że uda się tchnąć w tę historię nowe życie.
Twórcy
Rodzaj | Nazwiska |
---|---|
Studio: | C-Station |
Autor: | Rin Hinata |
Projekt: | Asami Watanabe |
Reżyser: | Shunsuke Tada |
Scenariusz: | Sayaka Harada |
Muzyka: | Ken Arai |