Tanuki-Anime

Akcja tej miniserii rozgrywa się w tym samym czasie, co podstawowej Seed Destiny. Najważniejsza różnica polega na tym, że w Stargazer tak ważne w poprzednich seriach przyczyny wybuchu wojny pomiędzy „Naturalnymi” a „Koordynatorami”, a także motywacje bohaterów, nie mają większego znaczenia. Żołnierze, którzy walczą, robią to, bo tak ich wyszkolono i tego się od nich oczekuje. Nikt nie tłumaczy, czemu, ani po co.

Naprzeciw nich stoją naukowcy pracujący nad nowym mechem, obdarzonym sztuczną inteligencją i nowym napędem, ale o dziwo przeznaczonym do wykonywania całkowicie cywilnych zadań. Łakomy i wydawałoby się łatwy do zdobycia kąsek dla armii, prawda? Całość, jak na Gundama przystało, okraszona jest sporą liczbą scen batalistycznych, strzałów, wybuchów i czego tylko jeszcze dusza mechofila może zapragnąć.

Wrażenie uniezależnienia tej ONA od wcześniejszych produkcji wzmaga dodatkowo wprowadzenie całkiem nowych postaci. Co prawda od czasu do czasu miga gdzieś jakaś znajoma twarz, ale są to przypadki sporadyczne i nie wpływające w żaden sposób na akcję. Choć zabieg ten niewątpliwie daje Stargazerowi pewien powiew świeżości, to jego zastosowanie w trzyodcinkowym serialu uważam za spory błąd. Widz nie ma szansy zżyć się z nowymi bohaterami, poznać ich ani zrozumieć. Przez to ONA traci jeden z głównych atutów cyklu Gundam Seed.

Graficznie i pod względem dźwięku Stargazer prezentuje się całkiem dobrze. Nie zachwyca oryginalnymi rozwiązaniami, ale oszczędza nam też przykrych rozczarowań. Utrzymany jest kanon wypracowany w oryginalnej serii Seed i Seed Destiny.

Fani poprzednich tytułów z cyklu Seed na pewno znajdą tu coś dla siebie, a i osoby nie mające pojęcia o obu seriach mogą Stargazera bezpiecznie obejrzeć, nie obawiając się, że umknie im zasadnicza część fabuły (choć pewne „smaczki” pozostaną zarezerwowane dla grupy wtajemniczonych).